Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- "Legenda o Mrocznym Patryku"
- "Był sobie kiedyś pewien chłopiec imieniem Patryk. Ludzie znają go obecnie, jako niedobrego i niegodziwego złodzieja i mordercę. Ale on nie zawsze taki był. A z resztą, przeczytajcie sami..."
- Był dzień. Słoneczny i ciepły. Szesnastoletni Patryk obudził się jak zwykle w swoim pokoju, w łóżku. Pokój, niewielki, ale był ważny dla chłopaka. To tu trzymał on wszystkie swoje skarby. Obok łóżka stała szafka, pełna niezwykłych kamieni i innych przedmiotów, które Patryk uważał za cenne. Dalej półeczka z jeszcze innymi różnościami. Tu jego ulubiony miecz, a tam tarcza. Wstał.
- Promienie słoneczne oświetlały wszystko. Jego pokój, czy też jego samego. Rumiana cera, lśniące jasne włosy i czerwone usta.
- Ubrał swoje najukochańsze skarpety, narzucił koszulę, założył jako takie spodnie i wyszedł.
- W kuchni spotkał swoją matkę. Była bardzo podobna do niego. Wysoka, szczupła. Także miała bardzo jasne włosy. Ojca stracił podczas odległej bitwy, kiedy to został ugodzony, chroniąc go.
- - Witaj Patryczku! - zawołała - Jak spałeś?
- - Dobrze, dobrze.
- Patryk dostał na śniadanie jajka i chleb. Zjadł w miarę szybko i wyszedł na dwór.
- Karka-han tętniło życiem. Ludzie krzątali się tu i tam, niosąc za sobą kurz. Opuszczając niewielki domek, chłopak szybkim krokiem ruszył przed siebie.
- Miasteczko nie było zbyt duże, ale mieszkańców miało wielu. Przybywało do niego też bardzo wielu kupców, by sprzedać swoje towary. Byli to głównie kupcy zamorscy.
- Patryk próbował odnaleźć swoich znajomych, lecz przypomniał sobie, że kilku się porozjeżdżało, gdyż ich rodzice chcieli coś sprzedać w innym miastach, lub po prostu odwiedzić znajomych.
- Z braku laku, udał się do miejskiej biblioteki. Budynek był ogromny, wykonany prawdopodobnie z jakieś cennego materiału. Był biały. Przy wejściu widniały wielkie kolumny. Ogromne okna wyglądały na wszystkie strony świata. Patryk podszedł do drzwi. Wielkie, drewniane otwierały się z hałasem.
- W środku było jasno i przejrzyście. Ściany także były śnieżno-białe. Wszędzie stały olbrzymie półki z księgami. Chłopak od zawsze twierdził, że całe każdy mieszkaniec miasta mógłby wziąć po dwie książki, a i tak pewnie by ich sporo zostało.
- Szedł między regałami, obserwując bacznie każdą z nich. "O smokach", "Jak dobrze naostrzyć miecz", czy "Baśnie wszelakie" - tytuły które mijał były najróżniejsze.
- Przystanął przy książce zatytułowaną "Legendy i mity". Była obłożona brązowym materiałem. Złote litery lśniły, zachęcając do otwarcia książki. Patryk dał się skusić i wziął ją ze sobą. Udał się do najbliższego stolika.
- Rozsiadł się wygodnie, po czym otworzył książkę. "Legendy północy", "Zachodnie opowiadania" i wiele innych rozdziałów przekartkowywał. Zatrzymał się dopiero w rozdziale "Przedmioty legendarne". Czytał z zainteresowaniem o boskich tarczach, idealnych łukach, czy niezniszczalnych zbrojach. Ale jedna z legend przykuła jego uwagę najbardziej. Miała tytuł "Historia o zbroi Złego Pana". Opisywała ona wszystko o Złym Panie, czyli demonicznym władcy, który stąpał kiedyś po tych ziemiach. Zabity przez samego Archanioła Margonemskiego, został pochowany w grobowcu, który został zabezpieczony. Jego dokładne położenie jest nieznane, lecz ostała się wzmianka ze starej księgi "[i]...a pochowan w grobie kamiennym, który szczególnie strzeżony i zapieczętowany jest, aby nikt zbroi, ani Złych Kości w posiadaniu nie miał. Sam Zły na zachodzie pilnowany, na ziemi okrutnej, krwią zalanej...[/i]. Wielu go poszukiwało, lecz nikt nie odnalazł. Sama legenda mówi też, że zbroja wraz z całym ekwipunkiem ma potężną moc, przewyższającą wszystko co ludziom i innym stworzeniom znane. Ale ciąży też na niej klątwa. Kto w posiadaniu będzie miał ów przedmiot, ten zastąpi na miejscu Złego Pana, i skazany będzie na mrok.
- Patryk czytał z takim zainteresowaniem, że gdy skończył, było już popołudnie. Odłożył na miejsce księgę i pobiegł czym prędzej do domu.
- [b]Mijały lata, a Patryk wciąż rozmyślał nad legendą. Analizował, czytał i pisał. Aż w końcu zaczął przypuszczać, że zna położenie grobowca Złego. Czyn ten byłby uznany za niezwykłe odkrycie i przyniosłoby mu ogromną sławę, lecz w obawie o kradzież, nie ogłosił tej wieści nikomu[/b]
- [i]Patryk miał już lat dwadzieścia. Żyło się mu dobrze, lecz nadszedł ten felerny dzień...[/i]
- Będąc na spacerze, rozmyślał, co można by zrobić z taką wiedzą. Uciekł do lasu, gdyż chciał pozostać sam ze swoimi myślami. Stwierdził, że kiedyś, gdy wyruszy stąd spróbuje odnaleźć grób.
- Wrócił do domu. Przechodząc ulicami miasta, zauważył lekkie poruszenie. Nie zwracał na nie większej uwagi, lecz sam poczuł pewien niepokój.
- -Atakują! - krzyknął ktoś z tłumu.
- Patryk od razu zobaczył tłum wojowników, biegnących ku nim. Odwrócił się i pędem pobiegł do domu.
- -Chowaj się! - krzyknął do matki, gdy tylko przestąpił próg - Atakują!
- Sam wbiegł do pokoju, chwycił kolczugę i lekki pancerz, hełm i opancerzone buty. Zwinnie się przebrał, wziął miecz i tarczę. Uzbrojony wybiegł przed dom. Wojska dotarły już na drugi kraniec wioski. Ludzie stawiali opór jak tylko mogli. Żołnierze z koszar już wybiegli na bitwę.
- Patryk nie biegł w tłum walczących, lecz chronił dom. Jeden z napastników zamachnął się mieczem, lecz zaraz padł od ciosu w pierś.
- Zakrwawionym mieczem Patryk odparł drugiego wojownika. Dłuższą chwilę nikt go nie atakował.
- -Pomocy! - usłyszał.
- Nieopodal, jeden z dowódców oddziałów z miejskich koszar, został raniony. Leżał cały we krwi, a od boku zbliżał się jeden z najeźdźców, by zadać mu śmiertelny cios. Uniósł miecz i zamachnął się, lecz jego ostrze zostało zablokowane przez miecz Patryka. Tan zwinnym ruchem zgładził go.
- Chłopak podniósł dowódcę i niósł w stronę pobliskich koszar, cały czas go chroniąc. Gdy dotarli do kamiennego ogrodzenia budynku, przypominającego twierdzę, zobaczył, że jeden z ludzi biegnie ku niemu. Biała szata oznaczała, że był to członek uzdrowicieli z koszar. Zabrał on dowódcę i oddalił się. Patryk wrócił w stronę domu.
- Był już niedaleko, kiedy zobaczył scenę przerażającą. Jego dom stał w płomieniach. Ogień trawił wszystko. Przed nim stał generał wrogiej armii, czego się domyślił po wspaniałej zbroi i ozdobnych elementów. Siedział na koniu, przed jego matką. Patryk rzucił się rozpaczliwie w tamtą stronę, lecz nie zdążył. Matka Patryka została ugodzona ciosem w brzuch. Dowódca zaśmiał się, gdy zobaczył zapłakanego chłopca, który rzucił się w jego stronę.
- Patryk zamachnął się ze łzami w oczach. Jego cios został zablokowany z łatwością, po czym sam musiał się bronić. Cios generała zostawił na jego tarczy solidną rysę. Nie poddawał się jednak. Próbował walczyć, lecz solidny cios powalił go na ziemię.
- -Ty chciałeś się mierzyć ze mną? Wolne żarty!
- Chciał zadać mu ten ostatni cios, lecz strzała, która pojawiła się nie wiadomo skąd, przeszyła jego konia. Ten runął na ziemię.
- Generał wstał. W tym momencie podbiegł do niego jeden z najeźdźców.
- -Generale Tanes! Mieszkańcy odpierają nasze wojska, nie mamy szans! Zyskali już przewagę liczebną.
- -Odwołaj wszystkich!
- Żołnierz posłusznie wykonał rozkaz.
- Tanes spojrzał na miejsce, gdzie leżał Patryk. Ten wykorzystał rozmowę i uciekł. Generał wraz z resztką armii wycofali się z miasta. Towarzyszył temu okrzyk radości mieszkańców.
- Gdy było po wszystkim, Patryk podszedł do swej martwej matki. Rzucił miecz i tarczę na ziemię.
- -Mamo! - zawołał - Nie!
- Nie mógł już dłużej utrzymywać łez i wybuchł płaczem.
- -Dopadnę go! Obiecuję ci, dopadnę go i zgładzę! Zemszczę się, choćbym miał go gonić przez pół świata!
- Gdy klęczał, ludzie zebrali się wokoło. Mimo słów otuchy, Patryk nie zwracał na nich uwagi. Ludzie zabrali jego matkę do koszar, by urządzić jej pogrzeb, wraz z innymi poległymi.
- Chłopak wszedł do ruin domu. Nie znalazł tam nic. Miał przy sobie zaledwie małą sakiewkę, w której trzymał trochę monet. Stwierdził, że to mu wystarczy. Chwycił swoje rzeczy i wyruszył na zachód, by odnaleźć grobowiec Złego Pana.
- -Co on robi?! - pytali się nawzajem ludzie.
- Patryk nie reagował, ruszył przed siebie. Podróżował wiele dni. Minął Ithan, Torneg. W tych miastach zatrzymywał się tylko po to, by coś zjeść. Dotarł w ten sposób do Eder.
- Wszedł do "Karczmy po Podstępnym Czerepem". Spotkał tam Cienia. Dobrego informatora. Ciemno odziany człowiek siedział przy stoliku.
- -Cień.
- -Mhm... Witam, witam! Cóż że cię do mnie sprowadza?
- -Doskonale wiem, że jesteś najlepiej poinformowanym człowiekiem w tym mieście, a nawet w całej krainie, jeśli chodzi o nielegalne rzeczy, kradzieże i napady.
- -I?
- -Wiesz coś może, o napadzie na Karka-han?
- -Oj. Informacja poufna.
- -Trzymaj. - wcisnął mu garść monet - A teraz co wiesz?
- Cień oglądał pod światło monety.
- -Z tego co mi wiadomo, strażnikom w Forcie skończyły się zapasy i złoto. Pisali w tej sprawie do burmistrza w Eder i w Karka-han, lecz żaden nic nie zrobił.
- -Jak to?
- -Burmistrz Eder, jak to w jego zwyczaju, stwierdził, że to nie jego sprawa. A jeśli chodzi o Karka-han, powiedziano im, iż fundusze nie przewidują w najbliższym czasie wpłat dla Fortu Eder. Stwierdzili, że są rozrzutni. Ta informacja tak ich rozwścieczyła, że napadli na stolicę. Atak był podobno nieudany.
- -Dobra, tylko chciałem wiedzieć.
- Patryk skierował się w stronę wyjścia. Unikając spojrzeń mieszkańców, udał się na północ. Mijając Fort, spojrzał spode łba. Przed oczami nadal miał obraz konającej matki.
- -Jeszcze się zemszczę.
- Poruszał się wedle swoich wskazówek. Przedzierał się przez gęstwiny, aż dotarł do Wioski Ghuli. Jej mieszkańcy nie zareagowali na niego zbyt wesoło. Napadali na niego jeden za drugim. Patryk powalił kilkunastu. Był już zmęczony, ale ghule nie odpuszczały. Mijając mroczne cmentarze i grobowce, dotarł na kraniec wioski. Tam zabił jeszcze dwóch, po czym ruszył dalej.
- Znowu idąc gęstwinami, nie wiedział w zasadzie, jaki kierunek obrał. Błądził tak sporo czasu. Dotarł wreszcie na polanę.
- Na środku stał kamienny grobowiec, z wyrytymi na ścianach runami. Przy wejściu stała kolumna, obrazująca dawne dzieje.
- -Zapomniany Grobowiec!
- Po tylu lat poszukiwań odnalazł Zapomniany Grobowiec Złego Pana.
- Zbliżył się do wejścia, obawiając się potęgi zaklęć. Krok po kroku, z przyśpieszonym oddechem podchodził coraz bliżej. Stanął przed progiem. W środku panowała zupełna ciemność. Z wahaniem przesunął nogę w stronę wejścia. Jego stopa przekroczyła próg. Nic się nie stało. Wykonał jeden solidny krok pokonując wejście.
- -Najwyraźniej zaklęcia rzucone przed wiekami z czasem tracą swą moc.
- Poruszał się po omacku. Dotykał dłońmi ścian. Tu także zostały wyryte runy i obrazy. Dotarł wreszcie do komnaty. Było w niej dziwnie jasno. Była pusta, jedynie na środku stała malutką kolumna z wyżłobionym, półokrągłym wgłębieniem. Patryk spojrzał w górę, i ujrzał klejnot, oświetlający wszystko. Był okrągły i czerwony. Wyciągnął rękę i dotknął do. Nie był nawet ciepły. Wyjął klejnot. Obserwował z zainteresowaniem, lecz nie dostrzegł nic w środku. Usadowił go na kolumnie. Wszedł gładko.
- Wtem coś chrupnęło, coś łupnęło i posadzka przed nim zapadła się, twprząc schody. Zszedł po nich w dół. Minął obraz, przedstawiający ciało, z którego wyrwano serce. Następnie zostało ono usadzone w murze.
- -To było serce Złego Pana!
- Nie mógł uwierzyć, że właśnie miał w rękach serce, które należało kiedyś do najgorszej istoty chodzącej po tym świecie. Oniemiały szedł dalej.
- Dostał się do identycznej komnaty, z tą różnicą, że na środku stał kamienny grób. Patryk obszedł dookoła, nie wiedząc co zrobić. Nagle dostrzegł żelazną skrzynię stojącą w rogu. Gdy ją dotknął, zamek stęknął. Z przyspieszonym tętnem otworzył go.
- W środku znajdowała się czerwona zbroja, wykonana przez mistrza, siwe buty, także siwy hełm, piękny miecz i tarcza z symbolem śmierci. Wyciągnął wszystko, ale na dnie znalazł jeszcze zieloną czapkę z piórem.
- -Zły Pan nosił hełm, więc skąd ta czapka?
- Przyodział zbroję i buty. Były bardzo wygodne. Zastanawiając się dłuższą chwilę, założył jednak kapelusz. Chwycił miecz i tarczę. I tu zmienił się całkowicie. Jego włosy ściemniały, a oczy stały się krwistoczerwone. Klątwa się wypełniła.
- Patryk wyszedł z grobowca. Mijając Wioskę Ghuli, same ghule przed nim uciekały. Dotarł wreszcie do Fortu.
- Zbliżył się do samego budynku.
- -Ej, zmiataj stąd! - krzyknął jeden ze strażników - Nie wolno ci tu wchodzić!
- -Sam będę decydował.
- Ugodził go w brzuch, a nim drugi zdążył wezwać pomoc, także padł. Przechodząc przez Fort, wybijał wszystkie napotkane osoby. W końcu napotkał generała Tanesa.
- -Co tu robisz i jak się nazywasz?
- -Przybyłem by cię zgładzić, tak jak ty moją matkę. A zwę się Patryk. Mroczny Patryk.
- -Niedoczekanie. Straż!
- -Nikogo nie ma, wszystkich wybiłem.
- -Ale... I ja... - jąkał się.
- -Co, strach cię obleciał? Zakończę twój żywot!
- Mroczny Patryk zamachnął się mieczem, zabijając generała. Jego martwe ciało upadło na ziemię.
- -Mamo... Dotrzymałem przyrzeczenia.
- Patryk opuścił Fort. Dokonał zemsty, ale nie miał się już gdzie udać...
- Legenda mówi, że Mroczny Patryk dalej krąży po tamtejszych ziemiach, nie mając się gdzie podziać. Wielu podróżnych widziało go podobno w Forcie, Wiosce Ghuli i okolicy...
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment