Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Dostałem po ryju niemal równo z otwarciem oczu. Mimo dość ciężkiego popołudnia zauważyłem pewną zależność.
- - Grzeczniej, skurwielu. - Rzecze głos z offu, porucznik Malinowski, jeśli mnie pamięć nie myli. Całkiem sympatyczny, o ile można tak określić kogoś, na czyj rozkaz obrywa się po ryju od godziny 11:15.
- - Już wszystko powiedziałem, nic więcej nie wiem! - Głos mi się łamie, podobnie jak moje żebra przed godziną. - To wszystko!
- - W takim razie zacznij od początku, może coś sobie przypomnisz. Lepiej, żebyś sobie przypomniał, dziś nasi grają z Irlandia, nie zamierzam spędzać tutaj wieczoru.
- * * *
- Wczorajsza środa była ciężką środą, zaczęło się od wezwania - dziecko potrącone przez autobus. Na pasach. Obok szkoły. Nieprzyjemny widok, z typu tych, do których nie można sie przyzwyczaić. Zrobiliśmy swoje, w miarę możliwości. W drodze powrotnej do zakładu wstąpiliśmy do piekarni, niby odstępstwo od procedury, ale Tomek znów zapomniał zabrać z domu drugiego śniadania, a nie wiedzieliśmy, czy uda nam sie jeszcze dziś wyrwać z "bazy'. Wydaje mi się, że żona go zostawiła, ale to nie moja sprawa, nie zaprzyjaźnilismy sie mimo lat wspólnej pracy.
- Tomek próbował flirtować z ekspedientką, z mizernym skutkiem, ale jeśli faktycznie rzuciła go kobieta to niech sie chlopak na nowo wdraża. Nie pamietam o czym dokladnie mówili; w radiu nadawali jakieś wiadomości specjalne, znów ktoś ważny kopnął w kalendarz. Tych mi akurat nie szkoda. Pewnie znów wprowadzą żałobę narodową. Kpina, kpina, kpina.
- Spowrotem w wozie, minęła nas karetka na sygnale - co się wyprawia w tym mieście. Kiedyś bylo tu tak spokojnie, familoki, dzieci bawiące się na każdym rogu. Zakochani na ławkach i ci starzy, karmiący gołębie. Kiedyś było dobrze. Potem nagle wszystko się zmieniło, prezydent miasta wybetonował większość skwerów, teraz wszędzie albo parkingi, albo Biedronki. Ludzie też sie zmienili - łatwiej o wpierdol, niż miłe słowo.
- Kolejna karetka prawie nas staranowała przed samym zjazdem do zakładu.
- - Kurwa mac - stwierdził moj towarzysz - jak żyć. No sam powiedz, ciągle to samo, dzień za dniem. I ciągle gorzej, kurwa.
- Dawno nie był tak wylewny.
- - Jakoś to będzie. - To był dobry dzień na rzucanie banałami.
- Zaparkowaliśmy w firmowym garażu i jak zwykle postanowiliśmy zacząć od papierkowej roboty.
- Wezwanie do dziecka zawsze jest męczące psychicznie, takie rzeczy nie powinny się zdarzać. Ta szczypta biurokracji jaka u nas panuje pozwala nieco dojść do siebie. Dzieki wypełnieniu paru pól zmieniamy osobę, martwą ale jednak osobę, w garść informacji. Wiek. Wzrost. Budowa ciała. Płeć
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement