Advertisement
wyrdbreaker

Sny1.0

Nov 18th, 2014
182
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 20.52 KB | None | 0 0
  1. Coś świeciło mi po oczach. Machnąłem ręką przed siebie, świadom tego, że to ktoś po prostu nie daje mi spać. Ale po chwili poczułem poruszenie powietrza. Świeżego powietrza. Uniosłem powoli powieki. Nade mną wznosiło się niebo, a jego soczysty błękit zakłócały od czasu do czasu chmury. Rozejrzałem się. Leżałem w lesie, na skraju jakiejś polany. Nagle coś do mnie dotarło. Czułem się normalnie, a wczoraj (czy aby na pewno wczoraj?) ostro zabalowałem. Nieważne. Muszę dowiedzieć się gdzie jestem i jak się stąd wydostać. Ale który kierunek wybrać? Jeśli wybiorę jeden z nich, a potem okaże się, że szedłem w złą stronę, poczuję się źle. Taki już jestem. Powinienem zdać się na ślepy los. Zamknąłem oczy i zrobiłem szybko kilka obrotów. Kiedy się zatrzymałem, wyszło na to że pójdę mniej więcej na południe.
  2. Wszedłem w las i spróbowałem iść raźnym krokiem, ale przeszkadzał mi w tym głód. Gdybym jeszcze wiedział co nie jest trujące, pomyślałem. Nawet nie mam jak wezwać pomocy, pewnie nie ma tu zasięgu...
  3. Właśnie! Sprawdziłem szybko zawartość swoich kieszeni. Były puste. A ja miałem na sobie inne ciuchy niż pamiętałem że ostatnio miałem na sobie. Jak mogłem tego nie zauważyć?! Przebiegło mi przez głowę, że to może być sen. Ale nigdy nie słyszałem, że sen może być aż tak realistyczny! Czułem wszystko, od ruchu powietrza po jego skórze, przez zapach lasu, aż po każdą gałązkę pod podeszwami swoich (a raczej nie swoich, ale zdecydowanie założonych teraz przeze mnie) butów. A poza tym, to jeśli śnię, a sobie to uświadomiłem, to powinienem mieć nad tym wszystkim jakąś władzę. A ja nie mogłem zrobić nic, nawet zmaterializować małego hamburgera przed sobą.
  4. Więc szedłem.
  5. Podczas marszu usłyszałem trzaśnięcie gałązek. Odwróciłem się, w nadziei że to człowiek, ale to tylko wiewiórka zeskoczyła z drzewa. Przyglądając się jej, zauważyłem półleżącego mężczyznę, opierającego się o pień. Chyba spał, a przynajmniej tak wyglądał. Podszedłem do niego szybko i chrząknąłem. Nic. Chrząknąłem znowu. I znowu nic. W końcu zdecydowałem się szturchnąć mężczyznę w ramię. Podniósł głowę, a wtedy zobaczyłem jego twarz - pociągła, fioletowe oczy, krótkie włosy w kolorze z pogranicza srebrnego i niebieskiego. Miał długą bliznę, zaczynającą się koło ucha, biegnącą przez kącik warg aż do podbródka. Jego wygląd zupełnie irracjonalnie przypominał mi mojego kolegę. Ale odrzuciłem szybko tę myśl i powiedziałem:
  6. - Przepraszam, mógłby mi pan powiedzieć gdzie mniej więcej jestem?
  7. - O bogowie - powiedział nieznajomy po krótkim przyjrzeniu się mi, a na jego twarzy widać było panikę - O bogowie, co ja narobiłem. Michał, to ty?
  8. - Co? Tak, to ja. A kim ty jesteś? - zapytałem
  9. - To ja Aleks. Powiedz mi, co pamiętasz ostatnie? - Jego słowa wywołały moje zdumienie. Przecież to niemożliwe. Jednak odpowiedziałem na jego pytanie.
  10. - Nooo... Impreza, grała muzyka, a że już powoli padałem to znalazłem sobie jakiś wygodny stolik i poszedłem spać.
  11. - Kurwa, Michał, naprawdę cię przepraszam. Naprawdę. - Powiedział i wstał. Złożył jakoś dziwnie ręce i zamknął oczy. Stał tak chwilę i powiedział - Jeszcze dwie osoby. Damn it!
  12. - O czym ty mówisz? Gdzie jesteśmy, za co mnie przepraszasz, co ty wyprawiasz, jakie dwie osoby do jasnej cholery?!
  13. - Zaraz wszystkiego się dowiesz. Musimy jeszcze tylko znaleźć tych ludzi, gdzieś tutaj są. Nic nie mów do tego czasu - powiedział i ruszył miedzy drzewa, pewny, jakby chodził tamtędy codziennie i znał całą trasę. Ale szybko okazało się, że jest inaczej - potykał się tak jak i ja, raz nawet wpadł do jakiejś dziury zakrytej liśćmi. Ale szliśmy cały czas mniej więcej w tym samym kierunku. Chyba. Nagle spomiędzy drzew wyłoniła się następna osoba - dziewczyna. Też dziwnie ubrana, bordowe włosy sięgające do ramienia, długa twarz, przeciętny nos, pełne usta, piegowate policzki. I nie wiadomo czemu przywodziła na myśl jego znajomą Ninę, mimo że tamta wyglądała zupełnie inaczej.
  14. - Nina! Chodź tutaj! - Krzyknął Aleks i machnął ręką. Stanęliśmy, a ona zaczęła biec w naszą stronę.
  15. - Gdzie my jesteśmy? - Jak zawsze bezpośrednia.
  16. - Zaraz wam wszystko powiem. Ale teraz musimy iść - powiedział
  17. Pytające spojrzenie zielonych oczu dziewczyny spotkało się z moim (właśnie, ciekawe jak wyglądam...), więc wzruszyłem ramionami i pokręciłem głową. Podniosła brwi, ale o nic więcej nie zapytała. Szliśmy.
  18. Następny człowiek leżał na skraju polany, tak jak ja. Kiedy tylko Olek odwrócił go na plecy, a ja zobaczyłem dziewczynę z czarnymi włosami, o twarzy w lekko trójkątnym kształcie, małym, zadartym noskiem i lekko odstającymi (szpiczastymi!) uszami. Jej oczy miały pomarańczowe tęczówki.
  19. - Wstań Wika - pomógł jej wstać, tłumiąc w zarodku każde jej pytanie kręceniem głową. Potem przeszedł w takie miejsce, że stał mniej więcej naprzeciwko nas i zaczął mówić.
  20. - Jakby wam to wszystko wyjaśnić... Czy wiecie gdzie jesteście? - Zapytał
  21. - Nie - powiedziała Nina, a ja z Wiką pokręciliśmy głowami.
  22. - To jest inny świat od tego, którego znacie. Dosłownie. Ale zacznijmy od początku. Znaleźliście się tutaj dlatego, że spaliście relatywnie niedaleko mnie, kiedy zasypialiście. Od teraz kiedy będziecie szli spać, czasem nie będziecie śnili zwykłych snów, tylko traficie tutaj. A dokładniej wasza dusza trafi tutaj, do ciała które za każdym razem tworzone jest na nowo. Im dłużej będziecie tutaj przebywać, tym częściej będziecie tu trafiać. I częściej będziecie wciągać tutaj ludzi, którzy są... podatni. - Kiedy mówił, ja byłem co raz bardziej przekonany że najzwyczajniej w świecie stroi sobie żarty. Owszem, podejrzewałem już to wcześniej, ale teraz to wszystko przekroczyło najdalsze granice absurdu. A dziewczyny są tutaj chyba tylko dla tego, żeby to wszystko uwiarygodnić. - Ale musicie uważać - rzeczy, które dzieją się z waszym ciałem tutaj, mają wpływ na wasze ciało w realnym świecie. Jeśli zostaniecie ciężko ranni i stracicie sporo krwi, to w pierwszym będziecie mieli bliznę, oraz możecie przez pewien czas być osłabieni. Jeśli ktoś odetnie wam palec, to po przebudzeniu może być sparaliżowany, albo nawet zacząć gnić. Jeśli zginiecie tutaj, giniecie tam. Możecie też zamiast umrzeć, zapaść w śpiączkę śpiączkę, z której się nie wybudzicie. Musi-
  23. - Dlaczego? - Zapytałem
  24. - Co dlaczego?
  25. - Dlaczego się nie wybudzimy?
  26. - Widzisz, kiedy zasypiasz i trafiasz tutaj, to tak jak powiedziałem trafia tutaj twoja dusza. I jeśli opuszczasz ten świat przez wybudzenie się w pierwszym, to dusza wędruje po magicznym węźle z powrotem, a potem ciało tutaj znika. Ale jeśli umrzecie tutaj, to węzeł zamknie się, zanim wasza dusza zdąży powrócić, przez co zostanie uwięziona w tym świecie, bez możliwości powrotu. Więc mimo że ciało tam jest nienaruszone, nie ma siły nim kierującej. That's the point.
  27. - Poczekaj. Udowodnij jakoś to, że jesteśmy w innym świecie - powiedziała nagle Nina. Miała te same wątpliwości, co ja.
  28. Westchnął, pokręcił głową, złożył znowu ręce w ten dziwny sposób. Postał tak chwilę, i kiedy już miałem go wyśmiać, najzwyczajniej zniknął.
  29. - Wystarczy? - Doszło do nich gdzieś trzy metry z tyłu.
  30. - Tak. Mam rozumieć, że obudzimy się za...?
  31. - Od czterech do dziesięciu dni - powiedział, a potem pojawił się z powrotem. - Czas tutaj płynie w różnoraki sposób, dodatkowo nie wiem ile już tu jesteśmy. Ale na waszym miejscu przygotowałbym się mentalnie na minimum tydzień.
  32. - Gdzie jesteśmy? - Tym razem to była Weronika
  33. - Na wschód od Minarów.
  34. - Minary? - Zapytałem
  35. - Wystarczy że pomyślisz, że wiesz gdzie to jest, a przypomni ci się. W jakiś sposób osoby po pierwszym wejściu tutaj znają podstawowe rzeczy, jak geografia, historia, sytuacja polityczna. Nikt nie wie jak to się dzieje.
  36. Miał rację. Kiedy tylko zacząłem o tym myśleć, wiedziałem. Jedne z wyższych gór całej Nuerny, leżące na południe od centralnej części kontynentu. Uśmiechnąłem się mimowolnie.
  37. - Przygotujcie się na to, że wasze następne przebudzenie to będzie loteria. Przy pierwszym pojawieniu się tutaj, musicie znaleźć się gdzieś relatywnie blisko wciągającego. Ale nie liczcie na to, że będę wam cały czas pomagał. Tylko ten jeden raz.
  38. - Dlaczego?
  39. - Widzisz Wika, ty wśnisz się tutaj najbliżej za jakiś tydzień tydzień. Ja bedę tu jutro, maksymalnie za trzy dni. To byłaby zwykła strata czasu, i mojego, i waszego.
  40. - Mogę o coś zapytać? - Zapytała nieśmiało Nina
  41. - Już to zrobiłaś. Ale tak, im więcej się teraz dowiecie, tym łatwiej będzie się wam odnaleźć.
  42. - Jakim sposobem tutaj trafiamy?
  43. - Widzisz, nie wiem tego na pewno. Ani ja, ani nikt inny. Chociaż chyba wszyscy są przekonani, że ma to jakiś związek z magią. Ci, którzy mogą tu wejść, potrafią jej podświadomie używać w tamtym. W oryginalnym nie ma jej prawie wcale. I wchodzimy tutaj wtedy, kiedy w naszym ciele zbierze się odpowiednia ilość mocy, aby utworzyć coś w rodzaju nić wiążącą światy. Wtedy dusza trafia tutaj, a z magii otaczającej miejsce pojawienia się tworzy się ciało. Kiedy już tutaj się znajdziesz, to wtedy ciało stąd utrzymuje węzeł korzystając z mocy znajdującej się tutaj. Jeżeli przez dłuższy czas tutaj wchodzisz, tam zaczynasz podświadomie uczyć się jak wchłaniać magię i robisz to efektywniej, dzięki czemu trafiasz tu częściej. A teraz chodźmy.
  44. Szliśmy w tym kierunku, w którym nas prowadził przez dług czas. Myślałem ciągle o tym, w jaki sposób używał magii. Nawet nie spostrzegłem się kiedy słońce zaczęło zachodzić. Zatrzymaliśmy się.
  45. - Musimy znaleźć jakieś schronienie. Jakieś pomysły? - Zapytał
  46. - Przecież to ty jesteś tutaj już od- zaczęła Nina, ale Aleks jej przerwał
  47. - Tak, jestem specjalistą. Ale to wy musicie nauczyć się tutaj żyć. Powiedziałem przecież, że nie będę tutaj zawsze. Get used to it - powiedział i stanął sobie z boku. - No szybciej, ktoś, coś?
  48. - Może jakaś jaskinia? - Zapytała Nina
  49. - Dobry pomysł, ale tylko wtedy kiedy znasz położenie jakiejś choćby w przybliżeniu. To po pierwsze. Teraz to moglibyśmy szukać do rana. Po drugie, to w tym lesie raczej nie ma gdzie znaleźć jaskini...
  50. - To może rozbijemy się na polanie? - zapytała Wika
  51. - Też dobre, ale trzeba mieć czym się rozbić. Masz namiot? Choćby śpiwór? - Zapytał, a my pokręciliśmy głowami. - Właśnie tak myślałem. Myślcie. Zawsze coś może spomiędzy tych drzew wyjść. Ja sobie poradzę, ale wy...?
  52. - Szałas. - Wpadłem na genialny w swojej prostocie pomysł. - Zróbmy szałas!
  53. - Umiesz? - Spytała Nina
  54. - Oczywiście, nie takie rzeczy się robiło. - Powiedziałem i popatrzałem na Olka. Uśmiechnął się i pokiwał głową. Nagle coś jeszcze przyszło mi na myśl - A ty jak śpisz normalnie? Nie masz tutaj nic takiego...
  55. - Ja zawsze otaczałem się czarem kamuflującym i jakimś który zatrzymywał ciepło. Ale nie jestem wystarczający dobry w te klocki, żeby tak zrobić z każdym z nas.
  56. Zaczęliśmy przygotowywać się do postawienia szałasów. To był dobry dzień.
  57. ***
  58. - Dobrze! Teraz unik i kontra. Za wolno! Musisz nauczyć się robić to szybko, praktycznie bez zastanowienia! Jeszcze raz. - Powiedziałem. Uczenie ich było trudne. Musiałem powstrzymywać się z całych swoich sił, aby nie odruchy nie przejęły nade mną kontroli. Mogłoby to się skończyć tragicznie. - Wika, atakuj.
  59. Wzięła niepewnie miecz rękę, machnęła nim kilka razy na próbę. Nagle doskoczyła w moją stronę.
  60. - Dobrze, próbujesz wykorzystywać zaskoczenie - pochwaliłem ją. - Ale wykorzystuj swoją przewagę! Jeśli raz zepchnęłaś mnie do obrony, napieraj, nie dawaj złapać mi oddechu i skontrować. Atakuj, markuj, trzymaj mnie w defensywie! I - w tym momencie odsłoniła się tak bardzo, że aż żal byłoby nie wykorzystać okazji. Wysunąłem w przód swój miecz, tak, że prawie dotykał jej gardła - nigdy się nie odsłaniaj. W tym momencie jesteś już trupem, a twoja rodzina martwi się o twoje ciało w pierwszym. Ale mam inny pomysł. Dajcie mi te miecze. No już, nie ma czasu do stracenia. - Powoli zastosowali się do mojego polecenia. Odruchowo już splotłem palce, środkowy zgięty, kciuk pod nim, serdeczny opierając się na nim, wskazujący przytrzymywał serdeczny. Pomyślałem chwilę, kiedy już przygotowałem sobie w głowie co chcę zrobić, strzepnąłem palce. Chwyciłem jeden z mieczy i przejechałem palcem po ostrzu. Było stępione, nie mogło wyrządzić krzywdy. Co najwyżej siniak przy mocniejszym uderzeniu. Ale siniaki znikają. Blizny nie. To samo zrobiłem z następnymi dwoma. Wziąłem swój i miałem też go stępić, ale szkoda mi go było. Ten miecz był niejednokrotnie moim jedynym towarzyszem. Musiałem go szanować. Zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę, że potrafił wyrazić swoje niezadowolenie. Wyciągnąłem przed siebie ręce, zaplotłem je, wyraziłem swą myśl i przywołałem następne ostrze. Nie trzeba nosić wszystkiego samemu. Cały trick polega na tym, żeby to było cały czas ze mną, ale żeby nic nie ważyło. Byłem jedną z pierwszych osób, które zaczęły z tego korzystać - składować rzeczy w krysztale mocy. Było to dość trudne i wymagało bardzo wysokich umiejętności magicznych. Owszem, kryształ odpowiednio wykonany i zaklęty mógłby to bardzo uprościć, ale wtedy mieściłoby się do niego znacznie mniej przedmiotów. Kiedy przywołany miecz stępiłem odpowiednim czarem wstałem i podałem im ich oręż. - Dobra, zrobimy tak: rzucicie się na mnie wszyscy na raz. Miecze są teraz zabezpieczone tak, że nie mogą zrobić krzywdy. Co najwyżej kilka siniaków. Mimo wszystko jeśli chcecie celować w okolice gardła - bądźcie ostrożni. Zaczynamy?
  61. - Tak - odpowiedzieli chórkiem. Mniej więcej.
  62. Rzucili się we mnie wszyscy od przodu. Widziałem, że Michał jest zdecydowany uderzyć, tak samo Nina. Wika walczyła jeszcze z samą sobą. Zrobiłem mały krok do tyłu, ale mimo wszystko go zauważyli. Poczuli się pewniej. To źle. Michał z Niną uderzyli na raz z góry, więc odbiłem ich ciosy szybkim ruchem. Zauważyłem, że Wika chce podejść mnie z tyłu, więc dwoma szybkimi krokami na ślepo chciałem zastąpić jej drogę. Udało się, była zaskoczona. Powoli, metodycznie uderzałem i spychałem ją do defensywy. Ale ze za plecami miałem jeszcze dwójkę, która jak na razie tylko obserwowała, więc chcąc zakończyć to jak najszybciej, zamarkowałem cios tak, że musiała podnieść miecz w górę, aby go zablokować. Udałem zawahanie, a ona połknęła przynętę, podniosła ostrze jeszcze wyżej, aby zakończyć wszystko jednym uderzeniem. W tym momencie odbiłem jej miecz w lewo, a sam przemknąłem za jej plecy i ustawiłem się znowu przodem do całej trójki.
  63. - No dawać! Co tak słabo? Macie przewagę, jest was trójka, musicie to wykorzystać!
  64. - Ale ty jesteś od nas znacznie lepszy! - Wyrzuciła Wika
  65. - Wy macie swoją przewagę, ja mam swoją. Tyle że ja robię ze swojej użytek. Musicie się zgrać, inaczej przegracie z mniej liczną grupką o mniejszych umiejętnościach. Owszem, to co umiecie możecie pokazywać w pojedynkach na turnieju. Ale w prawdziwej walce najważniejsza jest współpraca. Jeszcze raz.
  66. - Naprawdę? Jestem głodna.
  67. - Tak. Dopóki nie uda wam się choć raz uderzyć, nie dostaniecie nic do jedzenia. Więc lepiej się postarajcie. Zaczynamy?
  68. - Do- - zaczął Michał
  69. - Nie. Musimy porozmawiać. Omówić naszą strategię - przerwała mu Wika.
  70. Odeszli kawałek, zaczęli coś sobie po cichu rozmawiać. Mógłbym bez trudu ich podsłuchać, ale po co? Lepiej nie psuć sobie niespodzianek.
  71. - Już.
  72. - Dobra, zasady takie jak wcześniej. Start.
  73. Tym razem nie rzucili się od razu. Dobrze, nauczyli się czegoś. Malutki krok w tył, Nina drgnęła, ale tym razem się powstrzymała. Zacząłem ich okrążać. Odwracali się wraz ze mną. Wiedziałem, że nie bedą chcieli zaatakować pierwsi, więc podjąłem inicjatywę. Jednym susem doskoczyłem do Michała, ale musiałem pochylić się aby nie oberwać od Wiki, która wyprowadziła długie, półkoliste cięcie. Wykorzystując okazję, podbiłem jej miecz zewnętrzną częścią dłoni, a sam zaatakowałem jej prawą rękę. Udało się, ale musiałem odskoczyć.
  74. - Nina, twoja prawa ręka nie powinna teraz być zbyt sprawna, więc przełóż miecz do lewej - powiedziałem, przywołując na twarz kpiący uśmieszek. Ale zrobiła to bez słowa, z zaciętą miną. Nagle zauważyłem, że Michał spojrzał szybko na Wikę. Chyba coś się szykuje. I chwilę później okazało się, że miałem rację. Zaatakowali mnie razem z Niną, a Wika znów spróbowała zajść mnie od tyłu. Tym razem sytuacja byłą dla mnie dużo trudniejsza, bo atakowali mnie z różnych stron, także ciągle wiłem się w unikach, czekając na okazję do wykorzystania. Jest, Michał odsłonił się, więc wysunąłem miecz w stronę jego gardła. Ale w tym samym czasie Wika zdążyła zajść mnie od tyłu. Jakby dla dopełnienia formalności, uderzyła mnie lekko. Wykorzystała okazję, która sam podsunąłem.
  75. - Udało nam się - powiedziała, ale w jej głosie nie było słychać zadowolenia. Uświadomiła sobie, że nie walczyłem z nimi na poważnie.
  76. - Dobrze. Chodźcie, czas znaleźć coś zjadliwego.
  77. ***
  78. - Musicie sobie uświadomić, że moc w was jest - mówił cierpliwie - Wiem że jest to trudne. Ale bez tego będzie wam tutaj znacznie trudniej. Musicie znać choćby podstawy. Zamknijcie oczy i spróbujcie zobrazować sobie własne ciała. Już? - zapytał po około dwóch minutach - I nie odpowiadajcie, tylko kiwnijcie głową. Dobrze, więc wyobraźcie sobie, że możecie dotknąć tego ciała. Zacznijcie od głowy. Powoli zmieniajcie miejsca.
  79. Przez długi czas było cicho - słyszałam tylko nasze oddechy, szum wiatru i od czasu do czasu lekki szelest liści kiedy Olek się poruszył. Nagle, kiedy wyobrażałam sobie że dotykam swojego wyobrażonego brzucha moją wyobrażoną widomową ręką poczułam ciepło. Prawdziwe.
  80. - Co się stało Nina? Odpowiedz normalnie.
  81. - Nie wiem. Czuję... ciepło. - odpowiedziała niepewnie.
  82. - To dobrze - powiedział, a ja usłyszałam jak porusza się w moją stronę - Zapamiętaj dokładnie w którym miejscu i jedź dalej. A wy szukajcie.
  83. W końcu (minęła dobra godzina), powiedział że możemy przestać.
  84. - Połóżcie się na ziemi, ale nie możecie otwierać oczu. - powiedział, ale nasze twarze chyba wyrażały niemałe zdziwienie - No szybciej, nie mamy czasu!
  85. Wypełniłam jego rozkaz, Wika z Michałem chyba też.
  86. - Dobra. Teraz postarajcie się oczyścić umysł z wszystkich zbędnych myśli. Tylko to co tu, i teraz. - następny dziwny rozkaz, ale postarałam się go wypełnić. Po jakichś siedmiu, ośmiu minutach odezwał się. - Słuchajcie uważnie. Poczujecie, jakby coś napierało na wasz umysł. To będę ja, więc bez paniki. Starajcie się przede mną otworzyć.
  87. Rzeczywiście, po chwili poczułam dziwne uczucie, jakby obcą myśl ślizgającą się, próbującą wedrzeć między moje. W pierwszym odruchu odepchnęłam ją, ale zaraz wypełniłam jego polecenie.
  88. Dobrze. Teraz poczujecie jakby coś was gdzieś ciągnęło.
  89. Moment potem uczucie, jakby nurt rzeki pchał mnie w którąś ze stron. I ułamek sekundy potem znalazłam się w wielkim gabinecie. Pokój był wysoki na co najmniej sześć metrów, a dwie ściany były tak naprawdę wielkimi regałami na książki, na grzbietach których nie było zwykłych liter, tylko coś co można było określić tylko jednym słowem - runy. Trzecia ściana była praktycznie jednym wielkim oknem. W oddali widać było zamglone góry, zdecydowanie przebijające się przez chmury, a trochę bliżej wielki las, pośród którego wiły się dwie rwące rzeki i ich kilkanaście dopływów. Praktycznie na wyciągnięcie ręki byłą wielka, przestronna równina z wysoką trawą. Po odwróceniu się, zobaczyłam że czwartej ściany nie było. I za nią też nic nie było. Kiedy wystawiłam tam rękę, moją skórę ukąsiło mi przeraźliwe, niewyobrażalne zimno. Wycofałam ją szybko i zauważyłam że była cała pokryta szronem, który już zaczął się topić.
  90. ***
  91. Przeczytałeś/przeczytałaś? Jeśli tak - napisz co o tym sądzisz - spostrzeżenia, uwagi, zalecenia dotyczące pisania. Wszystko. Jeśli nie jesteś z granicy - pisz na: mirzvaathar@gmail.com
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement