Advertisement
wyrdbreaker

Recenzja albumu Immortalized, wersja z tagami bez linków.

Aug 23rd, 2015
127
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 16.63 KB | None | 0 0
  1. [disc]Disclaimer (albo, bardziej swojsko - oświadczenie)!
  2.  
  3. Po pierwsze: w tekście mogą zostać użyte słowa, które powszechnie uważane są za wulgarne. Są one ukryte pod takimi czarnymi polami, jakie możecie zobaczyć tutaj: [vulgarelt]przykładowy tekst zakryty czarnym polem[/vulgarelt]. Aby przeczytać to, co jest w ten zakryte, po prostu zaznacz "zamalowany" tekst. Jeśli jednak nadal stanowi to dla ciebie jakiś problem - opuść stronę i nie daj się obrazić.
  4. Po drugie: jak już zdążyłeś lub zdążyłaś zauważyć, w notce mogę używać (albo nawet nadużywać) języków obcych, w celu zastąpienia jakiegoś polskiego słowa jego odpowiednikiem (najczęściej angielskim), który według mnie brzmi lepiej. Jeśli więc jesteś purystą językowym, któremu przeszkadzają wszelakie zapożyczenia - opuść stronę i nie daj urazić dumy ze swojego języka ojczystego.
  5. Po trzecie i czwarte: recenzję tę piszę z własnego widzimisię, nikt mi za nią nie zapłacił, nic nie obiecał, ani nie szantażował, a materiał do tekstu został wykupiony przeze mnie z moich własnych środków. Całość przedstawia moje [b]subiektywne[/b] wrażenia po przesłuchaniu całego albumu, które niekoniecznie będą takie same jak Twoje, Czytelniku. Dlatego też proszę Cię, abyś nie wylewał na nikogo wiadra pomyj tylko dlatego, że jego opinia jest inna niż Twoja.
  6. I tak na koniec: pamiętaj, że ta recenzja napisana jest przez człowieka, który zna zespół Disturbed już dość długo i przesłuchał najnowszy album parę razy, kierowana do ludzi stojących na podobnym stanowisku. W żadnym wypadku nie ma ona stanowić rekomendacji (lub nawet wręcz przeciwnie, odradzania) kupna tego krążka, ponieważ takie decyzje powinny (i według mnie w tym przypadku jak najbardziej mogą) być podjęte kierując się materiałami promocyjnymi, dostępnymi za darmo w Internecie - oficjalny kanał YouTube zespołu, na którym przed premierą można było posłuchać czterech piosenek z [i][b]Immortalized[/b][/i], spotify, last.fm, iTunes i wiele, wiele innych możliwości zapoznania się z albumem i własnej oceny, czy opłaca się go kupić, czy jednak nie. Notka ta ma charakter dziennika, w którym opisuję moje wrażenia z czegoś, dla ludzi zainteresowanych opiniami innych na temat, który sami już znają.[/disc]
  7.  
  8.  
  9. [i][b]Immortalized[/b][/i]. Album, na który czekałem bardzo niecierpliwie… i na chwilę przed premierą prawie o nim zapomniałem. Mimo wszystko, słucham go właśnie po raz kolejny i piszę tę notkę, w której dzielę się z Wami moimi wrażeniami.
  10.  
  11. Ale od początku. Jak zapewne część czytających wie - jakiś czas temu Disturbed "się rozpadło". Ostatni album ([i][b]The Lost Children[/b][/i])[1] miał dwa kawałki, które uderzyły mnie pod względem zarówno tekstu jak i wykonania: [i]Mine[/i] oraz [i]Two Worlds[/i]. Znacznie bardziej do gustu przypadł mi ich wcześniejszy krążek ([i][b]Asylum[/b][/i]) - świetne wejście w postaci [i]Another Way To Die[/i], które genialnie budowało napięcie, a kolejny kawałek ([i]Asylum[/i]) tylko podsycał atmosferę… która była rozładowywana znacznie spokojniejszym (ale nadal dobrym) [i]Crucified[/i]. Do dzisiaj kiedy słucham tego, co Disturbed wydało w dwa tysiące dziesiątym jestem pod wrażeniem wykonania pod względem muzyki, tekstu oraz wokalu, ale także kompozycji całości. To był majstersztyk.
  12.  
  13. W przypadku najnowszego albumu grupy z Illinois nie jest tak dobrze. [s]Intro nie powala, jest po prostu kawałkiem muzyki, który wydaje się wyciętą częścią jakiegoś utworu, a nie specjalną kreacją na okazję wprowadzenia słuchacza do albumu. I nie zrozumcie mnie źle, bo nie uważam tego za kompletnie zły wstęp - jest, jaki jest - moim zdaniem najwyżej średni.[/s] Zmieniam zdanie. Może nie całkowicie, ale jednak. Co się do tego przyczyniło? Przesłuchanie albumu jeszcze raz, ale tym razem około trzeciej w nocy. To jest całkiem dobre[2].
  14. Okej, przebrnąłem. Było warto, bo zaraz potem doświadczyłem pieprznięcia w bębenki pod postacią [i]Immortalized[/i], którego energia jest po prostu tak zniewalająca, że aż chciałem chwycić za któryś z moich mieczy i iść sobie poćwiczyć do rytmu i najlepiej z kimś. Poza tym, ten kawałek to wokal Draimana w pigułce: świetnie czuć tę jego szorstkość, którą zawsze próbowałem jakoś naśladować i nigdy mi to nie wychodziło, nawet wtedy, kiedy potrafiłem imitować growl (bo jednak growlowaniem tego nazwać i nie potrafię, i nie mogę).
  15. Oj, było warto, nawet wtedy, kiedy z głośników zaczął lecieć[3] [i]The Vengeful One[/i] , który dotychczas (lekko mówiąc) nie przypadł mi do gustu, a teraz najzwyczajniej w świecie mi się spodobał. Znów efekt świetnej kompozycji, która sprawiła, że dotychczasowa piosenka przepełniona patosem nagle stała się nie tylko zjadliwa, ale też cholernie chwytliwa (zacząłem nawet stukać palcami do rytmu, a - jak wiecie - jak na mnie to jest wielkie osiągnięcie).
  16. Następnie przyszła kolej na [i]Open Your Eyes[/i]. Nie ma co ukrywać, piosenka jest dobra, ale kiedy przesłuchiwałem album po raz pierwszy i byłem mniej więcej przy [i]Fire It Up[/i], to rzut oka na listę odtwarzania i całkiem duży zonk z mojej strony - nie pamiętałem jej. Cholera, wiedziałem, że jest dobra, bo zbudowaną przez [i]Immortalized[/i] i [i]The Vengeful One[/i] atmosferę spieprzyła dopiero piąta piosenka ([i]The Light[/i]). Co więc stało się w międzyczasie? Cóż, można powiedzieć, że twórcy wypuścili na początku dwie ze swoich najmocniejszych armat, a [i]Open Your Eyes[/i], mimo że słabsze tylko o włos, to po prostu zostało przeze mnie zapomniane. Ale nadal to dobry kawałek muzyki, który po prostu z honorem stoi w cieniu swoich lepszych braci. I trochę przypomina mi [i]Conflict[/i] z [i][b]The Sickness[/b][/i]
  17. [i]The Light[/i]. Oj tak, z poprzedniego akapitu możecie wywnioskować co sądzę o tej piosence… nieprawdaż? No więc nie, nie możecie, bo [i]The Light[/i] nie jest piosenką w żaden sposób złą. Wręcz przeciwnie, jest dobra, ale padła trupem przez złe ułożenie kolejności utworów na krążku - po wstępie z takim trio, człowiek oczekiwałby raczej, że wraz z następną piosenką pokaże się kolejne następne pieprznięcie, albo jakieś dobre rozładowanie w postaci czegoś łagodniejszego. Tak jak było w przypadku [i]Crucified[/i] z [i][b]Asylum[/b][/i]. Tutaj po prostu piosenka jest znacznie mniej energiczna i wolniejsza, ale nie spełnia swojego zadania.
  18. [i]What Are You Waiting For[i]. Świetna piosenka, tego nie można jej zarzucić. Spodobała mi się chyba najbardziej z tych, które zespół pokazywał przed premierą albumu. Ona po prostu ma wszystko to, czym cechowało się stare dobre Disturbed, tylko w nieco nowszej formie. Osobiście, wydaje mi się, że w ramach tego albumu będzie czymś w rodzaju [i]Down With The Sickness[/i] z [i][b]The Sickness[/b][/i], a przynajmniej mam taką ogromną nadzieję, bo ten kawałek naprawdę ma wielki potencjał i gdyby został włożony jako jedna z ostatnich piosenek albumu (razem z [i]The Vengeful...[/i], [i]Immortalized[/i] i [i]Open Your Eyes[/i]), najlepiej jako przedostatnia, to całość miałaby znacznie lepszy wydźwięk.
  19. Ale zaraz, na początku poprzedniego akapitu o [i]What Are You Waiting For[/i] napisałem, że "tego nie można jej zarzucić". Czyli jednak mam jakieś zarzuty. No więc tak, mam dokładnie jeden zarzut, a jest nim kompletnie rozwalona kompozycja albumu, którą szósta piosenka z [i][b]Immortalized[/b][/i] jest wprost idealnym przykładem. Znów nie pasuje mi ułożenie całości[4], bo po zbudowaniu dużej fali energii wejściem wymienioną wcześniej trójką i zepsuciem jej [i]The Light[/i], muzyka znów ma większego kopa…
  20. …psując tego kopa kolejną piosenką - [i]You're Mine[/i], która jest znacznie lżejsza od poprzedniej i jak w przypadku [i]The Light[/i] kompletnie nic nie robi sobie z tego, co zostało wprowadzone wcześniej.
  21. Za to jako standalone, to utwór jest całkiem zacny, chociaż moim zdaniem jest w nim zdecydowanie za dużo edycji cyfrowej. Serio, wsłuchajcie się w wokal Draimana a bez problemu to usłyszycie. Ewentualnie po prostu brzmi to tak inaczej, że aż wyłapuję to w ten sposób, bo to też jest możliwe. Jednak niezależnie od przyczyny, to i tak dobra piosenka, ale nie w stylu Disturbed.
  22. Pora na [i]Who[/i]. I muszę przyznać, że to jest takie nowatorskie podejście do wcześniejszego stylu zespołu - można usłyszeć tutaj dźwięki, których raczej w poprzednich albumach nie usłyszymy, połączone z tym, czym Disturbed czarowało i nadal czaruje słuchaczy. Dodatkowo, całkiem dobrze wpasowuje się w zbudowane przez poprzednią piosenkę brzmienie, a to już jest naprawdę gigantyczne osiągnięcie na tym krążku. No i brakuje mi chwili na gitarową solówkę Donegana, bo jest potencjał na takie przedsięwzięcie.
  23. [i]Save Our Last Goodbye[/i]… W //inputurl//tej, tej i tej recenzji pisałem, że wstęp telefoniczny musi mieć to coś. I najlepiej bez muzycznego tła. Tutaj tak nie jest. W ogóle, cała ta piosenka zasłużyła na swoją opinię w //inputurl//recenzji sputników. Jeśli komuś nie chce się klikać w link, to tu cytując:
  24. [quote][…] attempts at experimentation (“Save Our Last Goodbye”, for one, is a horrible, overproduced mess).[/quote]
  25. I, muszę smutno przyznać, naprawdę się z tym zgadzam.
  26. [i]Fire It Up[/i]. Jak zapewne pamiętacie, zapowiedź recenzji całego albumu rzuciłem w dwóch notkach zbiorczych (//inputurl//tej i tej) - pierwsza była z okazji informacji że zespół tworzy coś razem (przepełniona hypem, za który mnie mocno zjechaliście), druga była z okazji wypuszczenia tej właśnie piosenki. I właściwie nic się nie zmienia, nadal piosenka mi się nie podoba pod względem tekstu, bo tak, to reszta mocno pasuje do stylistyki zespołu: i wokal, i muzyczne tło, ze szczególnym uwzględnieniem gitary, tempo tego tła, najbardziej zawdzięczane perkusji. A, no i doszedł jeden zarzut: szybkość wokalu Draimana - nie dość, że większość piosenek pisze na haju (kto nie wiedział, to odsyłam //inputurl//tu), to tę chyba też śpiewał pod wpływem maryśki…
  27. [i]The Sound of Silence[/i] jest fajne. Pamiętacie, jak w //inputurl//tej notce pisałem, jak to łagodne [i]When The Storm Subsides[/i] daje świetne uczucie katharsis po całym albumie [i][b]Beautiful Tragedy[/b][/i]? No i [i]The Sound…[/i] miało chyba zagrać taką rolę, ale ktoś kompletnie [vulgalert]spierdolił[/vulgalert] kompozycję albumu (albo przez przypadek poddał cały album sortowaniu z pomocą bogosort i puścił do wydania). No więc jedenastego utworu z krążka [i][b]Immortalized[/b][/i] słucha się fajnie, ale czuć, że powinien być w innym miejscu - na końcu.
  28. Kolejna piosenka ([i]Never Wrong[/i]) zapowiada się świetnie. Początek piosenki trwa tak z 40 sekund, a potem utwór spełnia wszystkie obietnice, które daje na wstępie, jako jeden z niewielu z całego tego albumu. Słychać, że to nie jest to, co stare Disturbed, ale nadal jest dobre. Eksperymenty, które najbardziej nieudolnie brzmiały w [i]Save Our Last Goodbye[/i], tutaj mają wręcz odwrotny efekt i jestem prawie pewien, że będę do dwunastego kawałka z [i][b]Immortalized[/b][/i] wracał niejednokrotnie, pewnie nawet najczęściej, bo mimo, że nie jest tak dobry jak [i]What Are You Waiting For[/i] czy [i]Immortalized[/i], to po prostu mówi sam za siebie i jest powiewem świeżości w twórczości grupy z Illinois.
  29. Pora na ostatni kawałek ze zwykłego wydania - [i]Who Taught You How To Hate[/i]. No, trzeba przyznać, że tutaj, w przeciwieństwie do poprzedniego utworu zespół sięga do korzeni i gra swoją starą, dobrą muzykę. Głos Draimana jest szorstki i pełen uwielbianych przez fanów "zwierzęcych" nieczystości, gitara nie jest tylko dodatkiem, ale razem z wokalem stanowi świetne prowadzenie i uzupełnienie narracji, a delikatne akcenty perkusji w kluczowych momentach tylko jeszcze bardziej sprawiają, że to dobry kawałek muzyki.
  30. I w tym miejscu przechodzę do tych kawałków, które są dodatkowo na wydaniu Deluxe.
  31. Zacznę od [i]Tyrant[/i], który zaczyna się bardzo niepozornie. Dopiero po chwili oczekiwania zaczyna się coś mocniejszego… i znów słychać po prostu [vulgalert]shitload[/vulgalert] obróbki cyfrowej. I może owszem, są zespoły, którym takie majstrowanie nie wychodzi na złe, są takie, którym to polepsza jakość, w mniej lub bardziej znacznym stopniu, ale Disturbed do nich nie należy. Każde mieszanie przy pomocy zmieniania czegoś już po nagraniu znacznie osłabia jakość utworu. Poza tym, sama obróbka została chyba wykonana przez kogoś, kto Draimana słyszał pierwszy raz i głos wokalisty został tutaj pozbawiony wszystkich swoich najbardziej cech charakterystycznych i brzmi płasko. Nie tak to się robi, chłopaki.
  32. Później mamy [i]Legion of Monsters[/i], który wita nas wstępem przypominającym news o kimś, kto popełnił jakieś przestępstwo. Jeszcze nic nie wiadomo. Potem… po prostu się zawiodłem. Gdyby to było ciutkę szybsze, to sprawiałoby znacznie lepsze wrażenie, ale tak to po prostu jest średnie. Nie licząc tego, to utwór jest całkiem przyzwoity, ale "całkiem przyzwoity" nie klasyfikuje się jako bonus track..!
  33. Ostatnie nadzieje w [i]The Brave and the Bold[/i]. Piosenka też jest wolniejsza niż normalne nagrania Disturbed, ale trochę ratuje sytuację tym, że słychać, że zespół miał nie tylko ogólny pomysł, ale też wiedział jak go wykonać i zrealizować. Mimo, że nie jest energiczne i szybkie, to jest naprawdę dobre i zasługuje na miano bonusu dla tych, którzy wydali więcej na krążek. Dlaczego więc ratuje sytuację tylko trochę? Cóż, po [i]Tyrant[/i] to musieliby zrobić coś, co byłoby lepsze od połączonego [i]Down With The Sickness[/i], [i]Asylum[/i], [i]Another Way To Die[/i], [i]Overburdened[/i], [i]Ten Thousand Fists[/i] i [i]Believe[/i], a to po prostu nie Było możliwe.
  34. I na koniec ostatni utwór dodany jako Exclusive Digital Bonus Track - [i]Warning Sign[/i]. Możecie posłuchać go //inputurl//tu, a ja muszę bez cienia wątpliwości przyznać, że to jest to, co najbardziej spodobało mi się w całym [i][b]Immortalized[/i]. Takie coś tylko dla osób, które kupiło wydanie cyfrowe? It's a shame, to powinno być na standardowej płycie, bo na ten kawałek kapela zdecydowanie miała najlepszy pomysł i dla mnie to on będzie pierwszym skojarzeniem przy jakiejkolwiek myśli o tym albumie.
  35.  
  36. Reasumując.
  37. Album jest dobry, jeśli słuchamy pojedynczych kawałków. Ale, gdy będziecie chcieli zanurzyć się w całości, to srogo się zawiedziecie, bo kompletnie rozwalone ułożenie utworów tworzy naprawdę liczne dysonanse. Mimo wszystko, jeśli tylko macie taką możliwość, to warto go przesłuchać, ale dla tych osób, które nie są uczestnikami hypetraine'u - naprawdę się zastanówcie, bo możecie tego naprawdę żałować.
  38.  
  39. A tutaj trzymajcie obiecaną wcześniej w notce kolejność utworów według mnie:
  40. 1. The Eye of the Storm
  41. 2. You're Mine
  42. 3. Who
  43. 4. The Light
  44. 5. Save Our Last Goodbye
  45. 6. Never Wrong
  46. 7. Who Taught You How To Hate
  47. 8. Open Your Eyes
  48. 9. The Vengeful One
  49. 10. What Are You Waiting For
  50. 11. Immortalized
  51. 12. Warning Sign
  52. 13. The Sound of Silence
  53.  
  54. To mówiłem ja - Kavelach, Wasz ukochany internetowy recenzent [vulgalert]z dupy[/vulgalert], będący jednocześnie ekspertem od wszystkiego i od niczego.
  55. Pamiętaj, aby wejść w zakładkę z reflinkami i kliknąć kilka z nich, pajacykowi serwery nie padną, a Tobie uda się pomóc.
  56. Nie zapomnij, aby ocenić notkę - czy to pozytywne, czy to negatywne, bo to pomaga poznać, co sądzicie o tym konkretnym wpisie. Jednak, jeśli chcesz kliknąć w tego minusa, to proszę - napisz też komentarz, dlaczego go dałeś, bo to pomoże mi sprawić, że moje wpisy będą coraz lepsze. Jeśli wyłapiesz jakieś pomyłki, literówki czy inne błędy, zapraszam do formularza kontaktowego znajdującego się na prawo od pola do komentarzy.
  57.  
  58. [1] Tak, wiem, to nie jest album studyjny. Anyway, to jest ostatni album, jaki wydało Disturbed przed Immortalized, więc będę traktować to w ten sposób nawet, jeśli został wydany po tym, kiedy zespół zawiesił działalność.
  59.  
  60. [2] Mimo wszystko nadal najbliżej ideału z czymś takim jest KoRn ze swoim [i]Uber-time[/i] łączącym się z [i]Oildale (Leave Me Alone)[/i].
  61.  
  62. [3] Nie, nie sączyć się, bo taka muzyka się nie sączy, ona albo [vulgarelt]napierdala[/vulgarelt], albo po prostu jest kiepska. Poza paroma wyjątkami.
  63.  
  64. [4] Ale postaram się gdzieś w międzyczasie wrzucić takie, które według mnie byłoby idealne, Wy zaś podzielcie się swoimi w komentarzach ;)
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement