Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Mar 26th, 2017
70
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 6.00 KB | None | 0 0
  1. Nie ufajcie pozorom pod żadnym pozorem. Ja zaufałem, i do tej pory nie mogę uwierzyć w to co się stało. Ale do rzeczy.
  2. Chodziłem z Moniką Brodką do jednego liceum. Zawsze byłem z tych śmieszków co to hehe pocisną, ale tak naprawdę stuleja i nawet na randkę nie wyciągnę. Monika była mała(tak w porywach do 1,50m), no i zawsze była beka że kurdupel, że może na stojąco robić i te sprawy. No i zawsze dostawała największymi śnieżkami zimą, po czym z chłopakami jebaliśmy z beki jak się przewracała po oberwaniu śnieżką wielkości arbuza. Dosłownie padała jak mucha XD no ale była 10/10. I z buźki, i z ciałka. No i śpiewała zajebiście. Zawsze na jakichś akademiach i innych gównach swoimi ustami i gardełkiem sprawiała, że dziewczyny miałe mokre oczy a chłopaki spodnie. Rączkami też, bo na dodatek grała na skrzypcach. No ideał. Stuleiłem się do niej jakieś półtora roku, jakieś gadu gadu pitu pitu ale nic konkretnego. Któregoś dnia sobie gadamy no i ona coś mówi że ciotce narzeczony uciekł sprzed ołtarza, że zaprosiła gości, kapela z rodzimych stron i coś tam pierdoli o ślubie. No i myślę sobie - raz się żyje. Najwyżej mnie spławi jak stu dwudziestu innych koniobijców którzy mieli jej plakaty w pokoju.
  3. -Ja to bym ci nigdy nie uciekł sprzed ołtarza - no i już czuję buraka na twarzy. Ale zauważyłem coś dziwnego. Ona się zarumieniła!
  4. -Dz...dzięki anon, doceniam to. - i opuściła wzrok. Czaicie to?! Ja już lekko twardnieję i lecę za ciosem. Jak jedna pajda weszła, to musi być nokaut.
  5. -Monika, a może wyskoczymy razem na spacer? - spytałem, bo tak jak ja lubiła lasy.
  6. NO I SIĘ ZGODZIŁA!
  7. Fast forward do dnia randki. Ja już wykąpany, ogolony tam gdzie trzeba, wylałem na siebie hugo bossa, podnoszę rolety z mojej piwnicy...a tu deszcz. Nie jakiś zwykły deszcz, ale taki skurwysyński deszcz jakby Bóg miał dosyć naszej wioski. Albo rozdrażniły go te dwa pedały które ostatnio się ujawniły i w odpowiedzi na homoseksualizm zesłał na nas potop i barkę, na którą profilaktycznie wejdą tylko jeden mężczyzna i jedna kobieta. I chuj z randki. Miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze. Dzwoni telefon. Domowy oczywiście, bo pracować mi się nie chciało to i komórki nie miałem.
  8. -Anon, jakaś dziewczyna do ciebie! - na te słowa poleciałem do kuchni jakby schabowe rozdawali i wyrwałem matce telefon z ręki.
  9. -Ha...halo?
  10. -Cześć anon, tu Monika. Szkoda, że jest taka pogoda.
  11. -Noo..szkoda. - i kropka. Finito. Zaciąłem się.
  12. -Może wpadniesz do mnie? Moi rodzice są, ale mówili że później chcą gdzieś pójść.
  13. -Dobrze, chętnie. - a w głowie tylko "OKURWAZAPROSIŁAMNIEDOSIEBIEBEDERUHAUBEDERUHAU". Matka dziwnie się na mnie spojrzała, więc przypuszczam że już mi pękł rozporek. - Będę za dwadzieścia minut.
  14. Podbijam, pukam do drzwi. Otwiera mi mama Moniki.
  15. -O cześć anon. Strasznie pada, co? Daj mi kurtkę, powieszę w łazience.
  16. Czaicie, nigdy nie byłem u niej w domu. Trochę pachniało lasem, fajnie. Chyba jej ojciec był kłusownikiem, bo na ścianach jak nie jakieś wnyki, to jakieś żyłki(pewnie na bażanty), ze dwie strzelby. No lepiej żeby sobie pojechali, bo jak spojrzy na moje spodnie to będę pierdział dwuotworowo. Idę do pokoju Moniki, cześć cześć, buzi buzi(prawie plama na spodniach), jakieś ciasteczko, gadamy sobie. No i mija z pół godziny, poprosiłem żeby mi coś zaśpiewała. Ona że nie, że wstydzi się. Namówiłem po pięciu minutach. Śpiewa mi coś o szyszach-szyszkach, w sumie nie wiem bo jak przypominam sobie jej głos to dalej mam motylki w brzuchu :3 w pewnym momencie wchodzi jej mama i mówi, że nigdzie nie jadą bo leje. Ech, poruchane. Po paru minutach Monika wpada na pomysł.
  17. -Chodź anon do altanki, jest ładnie zakryta to sobie posiedzimy.
  18. No i idziemy. Doszliśmy tam, wszystko praktycznie zasłonięte. Zapaliłem taką lampkę co mieli na środku stolika, a Monika się na mnie rzuciła. Zaczęliśmy się całować, w pewnym momencie przygryzła mi wargę(zacieranieraczek.gif). Widać, że budzi się w niej jakiś instynkt. Zrzucamy ciuszki, i ona mnie przewraca. Czaicie to - dziewczyna o wzroście większego karła przewala mnie bez większego problemu. Leżę na plecach, a ona dobiera się do mojego ponurego żniwiarza, który wreszcie ma szansę na bycie wesołym.
  19. Lodzik był okropny. Dziewczyna miała werwę i strasznie jej się chciało, ale non-stop jeździła zębami. Ja przygryzałem wargi, niby że ze szczęścia ale czułem, że chyba mnie obrzezała. Mam nadzieję, że przed następnymi chłopakami zrobiła sobie jakieś korepetycje. Potem na mnie wsiadła. Była strasznie napalona. Podrapała mnie chyba w trzech miejscach i ugryzła w szyję. Po kilku minutach sapania zaczęła porykiwać takim niskim głosem. Zacząłem się bać, ale było w chuj przyjemnie(zwłaszcza w porównaniu do loda). Trzeba jakoś bestię okiełznać, to obróciłem ją na plecy i teraz ja byłem na niej. Minęło kilka minut i znowu dochodziła. Nawet nie bałem się tego że jej ojciec nas usłyszy, ale tego że ona mi coś zrobi. Podrapała mnie do krwi przez pół pleców i ryknęła jakimś dzikim, bestialskim tonem. Skończyłem w gumie i wyszedłem z niej. Wszystko było fajnie(oprócz podrapań i pogryzień), ale coś w rogu przykuło moją uwagę. To było truchło królika. Wtedy wszystko zrozumiałem. Tą jej fascynację naturą, dziki błysk w oku, wnyki w korytarzu, siłę, pogryzienia i podrapania. No i ten dziwny głos który z siebie wydawała. Doszło do mnie, że Monika Brodka jest pierdolonym niedźwiedziem. Zacząłem krzyczeć i wybiegłem w ten deszcz, zostawiając za sobą wszystkie ciuchy. Pobiegłem prosto do domu. Jak jej mama usłyszała moje krzyki to wyszła na balkon. Po chwili zobaczyłem jak spada omdlała. Usłyszałem za sobą strzały(to ojciec próbował mnie jeszcze upolować), ale ja biegłem po swoje życie. Od tamtej pory nie umawiam się z dziewczynami.
  20. Ostatnio nawet zgoliła futro, ale nie dajcie się zwieść pozorom
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement