Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Nov 29th, 2015
81
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 4.26 KB | None | 0 0
  1. Więc przechodząc do tematu...
  2. Wyraźnie zmęczony wracam do domu późnym wieczorem i idę spać
  3. Ale oczywiście najpierw komóreczka w dłoń i przeglądam facebooka a tam jakieś dziwne jaskrawo zielone zdjęcia kotów chyba potem do kogoś piszę chyba i w efekcie zaczynam sobie rozmawiać
  4. I tu nagle ktoś wysyła zdjęcie :v ja go jeszcze nie widzę, bo paczam facebooka
  5. Widzę jedynie, że jest zdjęcie i mówię coś w stylu "uuu, sprawdzę i idę spać"
  6. No i otwieram i widzę
  7. Coś odpisuję, myślę sobie hyhy żegnam się i idę spać
  8. I dosłownie rzucam się głową o poduszkę. Dosłownie w chwili zetknięcia się tych dwóch rzeczy wyrasta przede mną ogromne drzewo ja siedzę na jego gałęzi i trzymam się pnia oburącz
  9. Panuje duża mgła ale widzę na dole jakieś okopy...
  10. To misie panda strzelają do siebie z karabinów laserowych. Nagle szok, zaprzestali bratobójczych starć. Słychać ryk silników. Pomiędzy okopami przemierza nieodkryte bezkresne polany kawalkada strusi i koni z małpami siedzącymi na nich. Źródłem odgłosów były strusie podążające na przedzie i służące do oznakowana pandom nakazu zaprzestania starć. Ja się nie ruszam z drzewa, trzymam się jeszcze mocniej zdenerwowany oczekuje na cud.
  11. I on nastaje.
  12. Pterodaktyl nadlatuje mi na pomoc
  13. Siadam na jego grzbiecie trzymając się niczego ale jednocześnie mając poczucie stabilności i bezpieczeństwa lecimy przez dwie godziny w zupełnej ciszy. Jedynie słychać z dołu niekończące się wystrzały karabinów bowiem wyprzedziliśmy kawalkadę.
  14. Chwila przerwy od pand, bo następuje jezioro i okopy rozstępują się naokoło tego akwenu.
  15. Jednak my wlatujemy pod taflę wody do niezwykle rozświetlonej jaskini.
  16. Tam zostaję wysadzony i mam polecenie czekać.
  17. Rozglądam się po przepastnych wnękach wydrążonych w skale. W jednej z nich dostrzegam tory.
  18. Tory są pociągnięte wprost aż po horyzont.
  19. Gdy z niedowierzaniem rozglądam się co tutaj się zadziało wtem w plecy stuka mnie jakiś dziwny profesorek w lekarskim fartuchu i o bujnej siwej czuprynie. Pyta się mnie czy nie zgubiłem się przypadkiem i nie jest mi potrzebna intergalaktyczna łamiąca strefy czasowe taksówka. Ja odpowiadam, że nie mam pojęcia gdzie jestem i zdecydowanie potrzebna mi jest pomoc.
  20. On mówi wsiadaj i widząc jego Deloriana za pleców (auto z powrotu do przyszłości/przeszłości cokolwiek) czynię to natychmiastowo.
  21. W środku panuje miła atmosfera i czuć zapach malinowej mamby naprzemiennie z starą, przepoconą skórą. Zostałem zapytany o to gdzie chcę wrócić.
  22. Zdobyłem się jedynie na krótką odpowiedź do domu, na Ziemię do roku 2015, bo mam niedokończone sprawy.
  23. Profesorek się głupio zaśmiał odpowiedział biedactwo, Ci ziemianie tak mało wiedzą, zahihotał.
  24. I wyruszyliśmy po torach. Z drogi wiele nie pamiętam, chyba miałem jakieś halucynacje bowiem widziałem brazylijskich indian i krowy, wiele krów nawet przelatywał mały samolot ubrudzony krwią. Było strasznie lecz zapięte pasy utrzymywały mnie w fotelu.
  25. Gdy już dolecieliśmy do mojej planety byliśmy wysoko w niebie, szybowaliśmy nad oceanem.
  26. Mówiłem, że chcę do Polski, do Szczecina.
  27. On chrząknął coś w stylu "spoko Maroko". Nie mam pewności, bo halucynacje dopiero ustępowały.
  28. I lecieliśmy po drodze słuchając okolicznych rozgłośni radiowych nucąc zasłyszane przeboje. Nikt się nie zdobył na rozmowę. Ja byłem przerażony a mój kierowca-pilot był zajęty sterowaniem i monitorowaniem wszystkich wskaźników oraz komputerów.
  29. Wylądowaliśmy w nocy na boisku szkoły "błękitna"
  30. Nie wiem co wcześniej miałem na sobie ale tuż po wyjściu z pojazdu poczułem ulgę.
  31. Ulgą okazała się pizama i kapcie.
  32. Profesorek wręczył mi swoją wizytówkę "w razie czego" i odbiegłem w stronę domu. On chyba jeszcze tam stał.
  33. Biegłem gdy na ulicach nie spostrzegłem ani jednej żywej duszy, ani jednego samochodu ni chociaż najmniejszego szmeru, odgłosu innego niż moich kacpci.
  34. Jestem w domu.
  35. Podbiegam do kuchni, robię herbatę miętową.
  36. Biorę łyka i kładę się ponownie dopełniając wszystkiego żegnając się na facebooku, biorę łyka wody, bo herba została w kuchni i kładę się ogarnąć to co się stało
  37.  
  38. Nawet nie wiesz z jakim przerażeniem się obudziłem :v
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement