Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Jan 18th, 2017
104
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 5.22 KB | None | 0 0
  1. ========================
  2. PASTA O DWÓCH BRACIACH
  3. ========================
  4. Z przyczyn że pasta będzie w chuj długa podzielę ją na części tutaj znajduje się wprowadzenie
  5. Poprawa tekstu: Kacper Kuderski
  6. PROSZĘ O BUMP I LIKE JUŻ TERAZ ŻEBY BYŁ ZASIĘG I TRAFIŁO TO DO SZERSZEGO GRONA OSÓB GDY SIĘ NIE SPODOBA PO PROSTU ODLAJKUJ I NAPISZ W KOMENTARZU ZE CHUJOWA.
  7. Dziękuję i zapraszam do lektury
  8. Hej, Nazywam się Malik. Pozwól, że opowiem ci coś o sobie.
  9. Mam 12 lat, z każdym dniem coraz trudniej jest przeżyć na ulicach Rio De Janeiro przez baronów narkotykowych i handlarzy broni. Codziennie w naszym mieście ginie 116 ludzi, zgadnijcie od czego. Zgadliście, od kuli. Wiecie czemu? Bo nasz rząd nic z tym nie robi i boi się w to mieszać.. A nie czekaj.. To ONI tu rządzą. Gdybym miał opowiedzieć całą moją historię zajęłoby mi to kilka dobrych książek. Mam brata, nazywa się Ohio. Jak każdy 12-latek chodzimy do szkoły i dajemy z siebie wszystko mimo przeciwności losu.
  10. Ten dzień był niezwykły, wracaliśmy razem z Ohio ze szkoły. Niefortunnie przechodziliśmy koło jednego z karteli, ale co w tym niezwykłego, przecież przemierzaliśmy tą drogę codziennie. Ohio poszedł kupić coś do jedzenia, a jako iż mieszkaliśmy tylko z matką, która utrzymywała ledwo koniec z końcem, starczyło nam tylko na jedną bułkę. Nagle zauważyłem strażników wychodzących z kartelu. Jako iż jestem ciekawski postanowiłem za nimi pójść. Byłem totalnym idiotą zostawiając 12 letniego brata samego, w środku wojny miedzy baronami narkotykowymi, w pobliżu jednego z najgroźniejszych karteli. Strażnicy krzyczeli i posługiwali się jakimś niezrozumiałym dla mnie językiem... Weszli do pomieszczenia, które dość łatwo było otworzyć, więc szybko wślizgnąłem się za nimi. Gdzieś w głębi ujrzałem De Volpe, najgroźniejszego skurwysyna w tej dzielnicy. Ten skurwiel własnie kogoś zastrzelił, pewnie znowu jakiegoś biednego człowieka, który zaszedł mu za skórę tym, że poprosił go choć o dolara na pożywienie. Ten pojebaniec zabijał dla zabawy. Na stole leżała dość spora suma gotówki, pewnie zapomniał jej wziąć, a gdy wszyscy poszli do innego pomieszczenia postanowiłem szybko zwinąć jego hajs. Oczywiście nie brałem wszystkiego, żeby się nie zorientował i nie kazał, w najgorszym wypadku, przeszukać okolicę. Wtedy byłbym już martwy... Powoli zbliżyłem się gotówki, gdy nagle poczułem dłoń jednego ze strażników... Nawet nie wiecie jak się przeraziłem, całe życie przeleciało mi przed oczami. W dodatku Ohio został sam... Jak on sobie beze mnie teraz poradzi? Co mam teraz robić?
  11. Strażnik szepnął do mnie:
  12. -Spokojnie młody też kiedyś wpadłem w po szyi w takim gównie jakoś cie z tego wyciągnę, po prostu siedź cicho i daj mi mówić
  13. -D-Dobrze błagam mam b-bra-brata któremu muszę pomóc nie zabijajcie mnie.
  14. -Spokojnie, młody. Już mówiłem że ci pomogę. Nazywam się Emilio, a ty?
  15. -M-Malik proszę pana.
  16. -A twój brat? Jak ma na imię? Potrafi sam wrócić do domu?
  17. -M-Mój brat nazywa się Ohio, tak potrafi, ale boję się o niego.
  18. -Dobrze, najwyżej poczeka. Muszę zgłosić wszystko Volpe.
  19. Razem z Emilio poszliśmy do Volpe. W naszym mieście chodziła plotka, że nie wiedziałeś co to strach, póki nie spojrzałeś mu w oczy. Emilio zaczął mówić
  20. -Panie Volpe, nowy rekrut na pokładzie!
  21. -Czego chcesz, Emilio?! Nie zawracaj mi głowy błahostkami! Mówiłem ci że nie mam czasu.
  22. -Ale szefie, ten młodziak wykazał się wielką odwagą a zarazem głupotą próbując okraść cię z twoich pieniędzy.
  23. -Co!? To chyba jakieś kpiny.
  24. -P-przepraszam proszę pana potrzebowałem tych pieniędzy, ledwo z bratem wiążemy koniec z końcem proszę puśćcie mnie wolno
  25. -Skoro już tu jesteś, przedstaw się chłopcze.
  26. -N-Nazywam się Malik mam 12 lat chodzę do szkoły dwie ulice stąd...
  27. -Brakło ci rozumu chłopcze zaglądając tutaj? Wiesz kim jestem?
  28. -T-Tak Panie Volpe przepraszam.
  29. -A więc chcesz zarobić tak?
  30. -T-Tak tylko błagam nie zabijajcie mnie
  31. -Od teraz pracujesz dla mnie. Emilio! Odprowadź go.
  32. Szybkim krokiem odwróciliśmy się, wyszliśmy przez duże frontowe drzwi. Miasto było jakieś szare i nudne mimo ciągłych karnawałów. Ta dzielnica charakteryzowała się tym, że częściej było słychać huk broni, niż okrzyki radości ludzi na codzienność. Bo w końcu przeżycie tu było cudem.. Ludzie powinni się z tego cieszyć. Razem z Emilio poszliśmy pod mały sklep, gdzie czekał na mnie Ohio. Od razu rzucił mi się na szyję i powiedział:
  33. -Malik? Gdzie się podziewałeś? Tak się martwiłem!
  34. -Spokojnie Ohio, wszystko będzie dobrze.. To jest Emilio. Nie pytaj kim jest, nic nie mów mamie...
  35. -A więc skoro już jesteś z bratem, to wracajcie do domu, póki jeszcze jest jasno i nic wam nie grozi.
  36. -Dziękuję Emilio... Uratowałeś mi dziś życie, jestem twoim dłużnikiem.
  37. -Pamiętajcie, że was obserwuję. Jutro po szkole wróć do kartelu, dostaniesz więcej informacji.
  38. Pełni strachu wróciliśmy z bratem do domu. Opowiedziałem mu o tym, jak głupio postąpiłem i w co się wpakowałem. Powiedział mi, że jakoś z tego wyjdziemy, w końcu byliśmy braćmi na całe życie.
  39. Ciąg dalszy nastąpi.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement