Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Mar 16th, 2017
75
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 27.03 KB | None | 0 0
  1. Vailun Horr: Panie Fenderus, chcialbym natychmiast przejsc do rzeczy. Wystarczy powitan, wie pan juz wszystko.
  2. Vailun Horr: Przejdzmy bezposrednio do rzeczy. Co pan wie o czlowieku, ktory pana oszukal? Czemu nigdy nie zglosil pan zaginiecia tak ogromnych sum?
  3. Rycerz Jedi|Fenderus: No bo... szczerze... kuzwa, nie wiem. Znaczy sie ja nie wiem jak to powiedziec, bo ja jakby tego nie zauwazylem po prostu.
  4. Vailun Horr: Chce mi pan powiedziec, ze nie wie pan nic na temat przestepstwa, ktore zrujnowalo panu zycie, a pan nawet nie zauwazyl.
  5. Vailun Horr: Musze byc... bezposredni. Panie Fenderus, jest pan zadluzony na sumy godne zarobkow z kilku lat wyksztalconego inzyniera. Od tego, co ma pan do powiedzenia, zalezy panska przyszlosc.
  6. Vailun Horr: No wiec? <Pociagnal powolny, dlugi lyk parujacego cafu, nad którym rozchodzi sie przyjemny zapach wanilii - domowy, cieply napój zostawia przyjemne zapachy wszedzie wokól>
  7. Rycerz Jedi|Fenderus: Kuzwa, ja jestem prostym gosciem, panie policjo. <stara sie brzmiec tak jak by gadal co mu slina na jezyk przyniesie... ale nie próbuje tego 'przekombinowac' tylko osiagnac to szybka mowa i czestym wzdychaniem> Charyzma +1
  8. Rycerz Jedi|Fenderus: Ja bym panu wladzy powiedzial szczerze co ja o tym wiem... ale do pana policji nie wypada...
  9. Vailun Horr: Prosze sie nie krepowac, nalegam. <Usmiechnal sie oszczednie, podnoszac kubek do spokojnego, jeszcze wolniejszego lyku>
  10. Rycerz Jedi|Fenderus: No to ja totalnego chuja wiem.
  11. Vailun Horr: Pozwoli pan, ze przedstawie to ze swojej perspektywy, a brzmi to zenujaco, panie Fenderus.
  12. Vailun Horr: Ograbiono pana na co najmniej dziesiec tysiecy kredytów, a pan nie ma pojecia w jaki sposób.
  13. Vailun Horr: Drogi panie, okradziono pana na pieniadze, które wiekszosc osób zarabia przez rok, a pan nie zauwazyl, nie wiedzial, wzial to na siebie i nie potrafi nawet skojarzyc, jak do tego doszlo.
  14. Rycerz Jedi|Fenderus: Kuzwa panie Horr ja nie chce brzmiec na debila ale niech pan wolniej mowi bo ja nie nadazam.
  15. Rycerz Jedi|Fenderus: Niech pan mi powie, to mnie okradziono i ja tych pieniadzów juz w ogóle nie zobacze?
  16. Rycerz Jedi|Fenderus: Ja myslalem ze to jakos inaczej czy cos.
  17. Vailun Horr: <Wywraca oczyma, wpatrujac sie w Fenderusa z wyraznym zazenowaniem - pochyla sie, aby wbic w niego kpiacy, wyzywajacy wzrok z jawnym wylewem irytacji>
  18. Vailun Horr: <Zachrzakal powoli, sugestywnie>
  19. Rycerz Jedi|Fenderus: <spuszcza smetnie wzrok> ^2Ale nie dawajcie mnie do wiezienia ze bylem debil... juz sie tak nie dam okrasc, przysiegam, nie zaufam takim debilom jak tamten lysy juz.
  20. Vailun Horr: Kurwa mac. <Jeknal ciezko, rabiac otwarta dlonia o blat biurka, aby podniesc sie z dlugim syknieciem na krótki moment>
  21. Vailun Horr: Nie wsadza sie ludzi do wiezienia za bycie zenujacym idiota, a zyczylbym tego, doprawdy.
  22. Vailun Horr: Porozmawiajmy po kolei, bo widze, ze nie moge liczyc na laczenie faktów z pana strony?
  23. Rycerz Jedi|Fenderus: A czy ja powiedzialem ze nie umiem? <spróbowal odtworzyc glos typowego Angara> inteligencja +1, Charyzma +1
  24. Vailun Horr: <Zmruzyl oczy, wpatrujac sie w Fenderusa przez piec sekund ciszy, nawet oczyma mrugajac przeciagle; zlapal w koncu za kubek i wzial dwa duzo szybsze lyki>
  25. server: Udawanie intonacji Koruna nie wychodzi Fenderusowi zbyt dobrze - odmienny aparat mowy czyni taka próbe praktycznie zupelna porazka, zmieniajac mowe Fenderusa raczej w dziwaczny belkot.
  26. Vailun Horr: Ten czlowiek, który podrobil pana dane i zaciagnal dlugi na panskie nazwisko. Wszystko, co pan o nim wie. Imie, nazwisko, zawód. Charakter. Znajomosci.
  27. Vailun Horr: Po kolei.
  28. Rycerz Jedi|Fenderus: Ja to nie wiem, on mieszkal u mojej przyjaciólki tak jak ja. Zarywal ja ostro, ale nie wiem jak mu szlo...
  29. Rycerz Jedi|Fenderus: Szczerze to nie wiem czym sie on zajmowal, bo niech pan popatrzy z mojej perspektywy... jakis brudas zarywajacy mi przyjaciolke... a ja z nim mieszkam i ni moge marudzic, bo jestem gosciem na lasce kolezanki i komentowac innych lokatorow to nie bede.
  30. Rycerz Jedi|Fenderus: No zenujaco bym sie czul jak bym dopytywal albo marudzil na niego, to ja sie nim kuzwa nie interesowalem po prostu, durnie mi bylo.
  31. Rycerz Jedi|Fenderus: Ogólnie to taki zawadiaka barowy typowy, podrywacz.
  32. Rycerz Jedi|Fenderus: Ja nie wiem po prostu do konca co to byl za typek, taki kolega z roboty co sie gada w pracy czesto ale nie pamieta w sumie jak ma facet na imie, bo sie tylko zapycha czas na przerwie, o.
  33. Vailun Horr: Dobrze, jak na razie wiemy dwie rzeczy. Zna pan tego czlowieka z przypadku i nie grzeszy pan intelektem.
  34. Rycerz Jedi|Fenderus: Kuzwa, ciesze sie ze przynajmniej tyle.
  35. Vailun Horr: Ze co?
  36. Rycerz Jedi|Fenderus: No nie grzesze intelektem, czyli jak dobrze rozumiem Basica, to nie popelnilem zadnego przestepstwa z rozmyslem?
  37. setteam: 2 SPECTATOR FREE
  38. ClientBegin: 2
  39. Vailun Horr: Na tym etapie podejrzewalbym, ze po prostu sobie pan ze mnie zartuje, gdyby nie to, ze jednak zapewne zostal pan rzeczywiscie okradziony...
  40. Vailun Horr: A dac sie okrasc na takie pieniadze trzeba umiec, panie Fenderus.
  41. Rycerz Jedi|Fenderus: Dzien dobry panie policjancie. <powital sie szczerze uprzejmie>
  42. Hadan Raad: <Przysiadl wolno na krzesle, przegladajac bez slowa polprzezroczyste arkusze z wypalona nan trescia>
  43. Vailun Horr: Przedstawie panu, jak sie sprawy maja. Panska *podróbka*, powiedzmy - ten czlowiek twierdzi, ze podkradal pieniadze z pana legalnych przelewów.
  44. Hadan Raad: <Kiwnal lekko glowa w kierunku Fenderusa>
  45. Vailun Horr: Innymi slowy - realizowal wyplaty na te wszystkie pozywienia, leki i protezy i cala reszte - i podbieral sobie z tego duzy procent.
  46. Vailun Horr: Dodatkowo, czesc transakcji zwyczajnie podrobil, faktury mialy byc falszywe. Przesluchujemy obecnie glównych wierzycieli i sprawdzamy dokumentacje.
  47. Vailun Horr: Rozumie pan, czy mam uzyc prostszej odmiany Basica?
  48. Rycerz Jedi|Fenderus: No wpieprzal mi sie na konto i jak zamawialem jedzenie co kosztowalo 1 tysiac, to on rabal przelew za 3 tysiace i kradl mnie na reszte kasy...
  49. Rycerz Jedi|Fenderus: A czasem pewnie robil podróbki i to ja juz mam teorie jak to musialo wygladac, pewnie podrabial takie rzeczy co ja bym sie nie zczail, bo i tak duzo tego kupowalem i nie zauwazylbym podobnego przelewu co moje zwykle 20 takich samych.
  50. Rycerz Jedi|Fenderus: Rozgryzlem chyba tego gnoja wiec...
  51. Vailun Horr: Gratuluje, udalo sie panu rozwinac moja mysl o piec procent i nazwac ja wlasnym odkryciem.
  52. Vailun Horr: Rozwinal ja pan o garsc oczywistosci.
  53. Hadan Raad: <Zamrugal krotko, drapiac sie delikatnie po skroni. Zerka na przelozonego, by chwile potem skupic wzrok na Fenderusie>
  54. Rycerz Jedi|Fenderus: A tak, ale to w jaki sposób zrobil te falszywki, ze ja nie zauwazylem, to mój pomysl.
  55. Rycerz Jedi|Fenderus: W sensie jak to zrobil ze wydal za mnie kase na cos nieistniejacego a ja sie nie zczailem, podpiac sie musial pod to co ja bardzo czesto kupuje ze nie zauwazylem falszywego przelewu nr 21 podobnego do 20 poprzednich.
  56. Vailun Horr: No tak. <Pokiwal glowa ze sztucznym, uprzejmym usmiechem - na moment obrócil wzrok do posterunkowego, wywracajac oczyma z westchnieniem, bardzo dyskretnie>
  57. Vailun Horr: Oczywiscie, odzywa sie pewien problem. Przelewy z na przyklad kliniki medycznej i od dystrybutora protez sprawdzilismy szczególowo, faktury nie mogly byc podrobione.
  58. Vailun Horr: Panski uzurpator wyraznie chce isc do wiezienia i bardzo prawdopodobnie wyolbrzymia swoje przestepstwa. W pana najwiekszych przelewach trudno znalezc szanse na oszustwo - szpital i dystrybutor medyczny, z oczywistych powodów, prowadza niezwykle szczególo!
  59. Vailun Horr: szczególowa dokumentacje, szybkie sledztwo potwierdzilo, ze to byly w pelni uczciwe transakcje.
  60. Vailun Horr: Chcialbym wiec, aby opowiedzial pan o tych wlasnie oplatach - zakup pluca, konczyn dolnych, pomostu, oplaty za ciezkie operacje...
  61. Rycerz Jedi|Fenderus: Hmm... od czego zaczac? Mam opowiedziec na co szly, dla kogo, czy gdzie ja placilem?
  62. Rycerz Jedi|Fenderus: No bo to dluzsza historia.
  63. Vailun Horr: Jak pan woli. Zostawiam to panskiemu pomyslunkowi.
  64. Rycerz Jedi|Fenderus: <od razu sie usmiechnal jak by poczul sie zmotywowany takimi slowami>
  65. Rycerz Jedi|Fenderus: Mam przyszywanego brata, ofiara wojny i miedzy nami mowiac troche jeszcze pieprzniety na glowe. Facet totalnie umieral, umieraly mu wnetrznosci...
  66. Rycerz Jedi|Fenderus: Stracil na wojnie nogi... umarlo mu pluco... nic u niego nie przetwarzalo, wszystkie te wazne rzeczy dla orgaizmu dostawal do zyl... wrak totalny.
  67. Rycerz Jedi|Fenderus: Robilem dla niego co moglem, zalatwialem mu leczenie na to wszystko, bo nic nie dostal oczywiscie, panstwo go wyruchalo jak kazdego, kase maja na to ze laskawie imigranci do nich przybyli i za to ze zyja i robia bachory to kase dadza, wiadomo.
  68. Rycerz Jedi|Fenderus: Ale dla kuzwa weterana swoich wojen to nie ma.
  69. Rycerz Jedi|Fenderus: On ogólnie to przezyl to wszystko na jakiejs dalszej troche planecie i ledwo wrócil, wrócil do mnie wywieziony ledwo zywy, trzymany przy zyciu przez maszyny... cala kase wypieprzalem na niego co mialem tylko.
  70. Hadan Raad: Personalnia ''przyszywanego brata''?
  71. Rycerz Jedi|Fenderus: Sam nie pamietam co to za sumki dokladnie byly, bo on zdechl by bez dostania tych rzeczy jak najszybciej, nie moglem kuzwa spac.
  72. Rycerz Jedi|Fenderus: ogólnie to wieli weteran i bardzo oddany gosc... glupawy troche, troche nie do konca dorabany spolecznie, ale ma zlote serce i zrobi dla przyjaciól wszystko.
  73. Rycerz Jedi|Fenderus: On jeszcze personalnie jest strasznie w goracej wodzie kapany.
  74. Hadan Raad: Personalnia... W sensie, ze...<Westchnal krotko> ^2 DAne osobowe tej istoty.
  75. Rycerz Jedi|Fenderus: Angar Makkaru, 48 lat, Korun typu czarny, z Korelii chyba... w sensie zyl tam wiekszosc zycia, ale czy tam sie dokladnie urodzil to nie pamietam.
  76. Hadan Raad: <Pokiwal lekko glowa> ^2 Pozwole sobie zadac jedno pytanie odrebne, dobrze?...
  77. Vailun Horr: <Kiwnal delikatnie glowa - podpiera brode o lewa reke, wpatrujac sie w Fenderusa z wiecznie przekrzywiona gloaw i zmruzonymi oczyma>
  78. Hadan Raad: Bo to, czemu potrzebni byli Panu wspolzarzadcy konta to powoli juz rozumiem...
  79. Hadan Raad: Zastanawia mnie jednak udzial niejakiego Bar'a'ki w Panskich finansach. Kim on jest dla Pana?
  80. Rycerz Jedi|Fenderus: Pomagal mi sporo rzeczy kupowac, ale on mnie na pewno w chuja nie zrobil... chyba ze tez sie dal nabrac temu gnojowi.
  81. Hadan Raad: Mhm. Prosze wobec tego kontynuowac o tych protezach.
  82. Rycerz Jedi|Fenderus: Eee... ale co?
  83. Rycerz Jedi|Fenderus: Ja sie nie znam na takich rzeczach, lekarze mi pomagali kompletowac...
  84. Rycerz Jedi|Fenderus: Czy ja panu na lekarza protetyka wygladam zebym ogarnial te przewody neuronowe.
  85. Rycerz Jedi|Fenderus: <zasmial sie smutno>
  86. Hadan Raad: Pytam o dalsza historie. Ale moze zapytam inaczej. Gdzie Pan pracuje?
  87. Rycerz Jedi|Fenderus: ogólnie to jestem po zawodówce dla mechaników, wiec znam sie na takich rzeczach, prowadze cos jakby dzialalnosc gospodarcza.
  88. Rycerz Jedi|Fenderus: Znaczy zbieram cenne rzeczy z rozbitych statków i scigaczy, naprawiam, sprzedaje na zlomowiskach i lombardach, no i zyje z oszczednosci z dalekiego swiata, Dorin.
  89. Rycerz Jedi|Fenderus: Na dowod moge uzyc troche slabego kel dorskiego, to rzadki jezyk i poza Dorin bym sie nie nauczyl.
  90. Hadan Raad: I rozumiem, ze to jest zrodlo Panskich tak obszernych dochodow, tak?
  91. Rycerz Jedi|Fenderus: I oszczednosci z pracy pilota na Dorin.
  92. Hadan Raad: Rozumiem. Wrocmy wobec tego do tej dzialalnosci... Czy jest ona zarejestrowana?
  93. Vailun Horr: Panskie typowe miesieczne zarobki w tej szarej strefie?
  94. Rycerz Jedi|Fenderus: Nie, ale gadalem i mówili mi ze nie trzeba kurde.
  95. Vailun Horr: To w koncu dzialalnosc gospodarcza, czy jest pan tak zwanym potocznie zulem?
  96. Hadan Raad: <Kiwnal lekko glowa>
  97. Rycerz Jedi|Fenderus: <spuscil delikatnie glowe>
  98. Vailun Horr: <Westchnal cicho, zerkajac przelotnie na Raada i krecac delikatnie glowa>
  99. Vailun Horr: Zarobki, jak pytalem?
  100. Hadan Raad: <Szepnal cicho, niemalze nieslyszalnie dla Fenderusa> ^2 Wysralem sie z pomyslow.
  101. Rycerz Jedi|Fenderus: Dokladnie nie jestem pewien, bo raz to 200 kredytów a raz bylo prawie 5000 jak sie rozpieprzyl jakis statek wielki caly z metalu, gigant taki na 100 ludzi co najmniej, wszedzie trupy i wspanialy sprzet, super silniki...
  102. Vailun Horr: Srednio ile?
  103. Rycerz Jedi|Fenderus: <teraz po prostu spokojnie udaje ze sie wyraznie skupia i stara to jakos skojarzyc... wzial troche herbatki ze stolu, troche jak dla niego, czyli... pól kubka na raz>
  104. Rycerz Jedi|Fenderus: No tak od 200 do 5000.
  105. Hadan Raad: <Sapnal cicho>
  106. Vailun Horr: Blizej którego z tych przedzialów?
  107. Rycerz Jedi|Fenderus: No tak jakos w wyzszych poziomach tych dolnych, czyli tak posrodku z odchylem na nizsze... przepraszam, ze tak ogólnie, no ale to jest kupa nieregularnych pierdol co kilka dni.
  108. Rycerz Jedi|Fenderus: Bym musial nie pracowac, zeby przeliczyc staty tego co zarabiam po prostu.
  109. Vailun Horr: Dobrze. Skoro panski przyjaciel jest w tak przerazajacym zagrozeniu zycia i zdrowia, czemu zbiera pan tutaj zlom, zamiast wrócic do pracy na tym calym Dohrin?
  110. Vailun Horr: Raczej normalny etat dostarcza wiekszych zarobków.
  111. Rycerz Jedi|Fenderus: Oj to w zyciu zalezy, bo taka prostytutka to etatu nie ma a krocie zarabia. <zasmial sie przyjaznie, ale dalej widac po nim normalne przybicie uwiezionego... prawdziwe po calym tym czasie w areszcie>
  112. Rycerz Jedi|Fenderus: Ale ogólnie to mnie wyrzucili z pracy tam za to ze nie zglosilem jednej awarii.
  113. Rycerz Jedi|Fenderus: Zeby nie bylo, nie ze jakies odpieprzylem nie wiadomo co, silnik stukotal se troche glosniej przez tydzien, a potem z chwili na chwile wybuchlo... mielismy awaryjne siliki, wiec nikomu sie nic nie stalo.
  114. Rycerz Jedi|Fenderus: Ale oczywiscie wypieprzyli czlowieka za to ze nie slyszal ze cos se stukotalo pól decybela glosniej, nie?
  115. Vailun Horr: Taaak, zawsze wiatr w twarz, panie Fenderus. Zawsze.
  116. Rycerz Jedi|Fenderus: No niestety, zbyt fajnego to ja zycia nie mialem!
  117. Hadan Raad: <Podsunal dwa arkusze zapisane w basicu, bedace pelnym wyciagiem rozliczenia z konta bankowego w kierunku Fenderusa> ^2 Dobrze, prosze na spokojnie sie zapoznac z caloscia.
  118. Rycerz Jedi|Fenderus: Móglby pan to podlaczyc do notesu mi jakos z lektorem?
  119. Hadan Raad: Slucham? <Zamrugal krotko>
  120. Vailun Horr: Ze co?
  121. Rycerz Jedi|Fenderus: W Basicu to ja czytac nie umiemm, tylko mówic.
  122. Rycerz Jedi|Fenderus: Macie alfabet inny troche.
  123. Vailun Horr: <Schowal wzrok w kubku od cafu, zaczynajac pic nieludzko wolno>
  124. Hadan Raad: <Patrzy na kompana> ^2 Dobrze, to zrobimy inaczej...
  125. Hadan Raad: Zacznijmy od wplaty sprzed niemal roku, opiewajacej na 3700 kredytow na konto niejakiej spolki Nokit-CP.
  126. Hadan Raad: Za co byla to wplata?
  127. Vailun Horr: <Odstawia powoli kubek, calkiem juz pusty, z krótkim wydechem> ^2Otworze okno, musze sie przejsc.
  128. Rycerz Jedi|Fenderus: Droida pilota kupowalismy dla Angara, bo nie potrafil juz nawet sam sobie podac plynów do kroplówki, a ja musialem na biznesy chodzic.
  129. Rycerz Jedi|Fenderus: Tu na pewno wszystko gralo, ten droid od Nokit CO to ja pamietam.
  130. Vailun Horr: Czemu akurat droida pilota?
  131. Hadan Raad: Dokladnie. Skad akurat... droid pilot?
  132. Rycerz Jedi|Fenderus: Bo najtanszy byl, a medyczne u Nokita mieli ale jakies strasznie drogie...
  133. Rycerz Jedi|Fenderus: A kazdy droid zaniesie czlowieka do kibla i podetrze mu tylek, nie trzeba drogiego specjalisty...
  134. Vailun Horr: <Odpycha sie od okna i zatrzaskuje je, z kolejnym, glosnym westchnieniem>
  135. Hadan Raad: <Kiwnal lekko glowa> ^2 Kolejne. Wyplata na dwadziescia dwa tysiace kredytow na konto indywidualne.
  136. Rycerz Jedi|Fenderus: Eee...
  137. Rycerz Jedi|Fenderus: To gnój chyba ale za pewny to byc nie moge.
  138. Hadan Raad: To znaczy?
  139. Vailun Horr: Kupil pan trzy tony gnoju?
  140. Rycerz Jedi|Fenderus: Znaczy nie kojarze, wiec tak sobie skladam do kupy i dochodze co sie stalo, wiec skoro nie za bardzo kojarze, a ten gnój cos podrabial...
  141. Rycerz Jedi|Fenderus: To ja podejrzeawm, ze on musial miec z tym zwiazek, na pewno.
  142. Hadan Raad: Jak mogl Pan nie zauwazyc przez ponad pol roku znikniecia dwudziestu dwoch tysiecy?
  143. Vailun Horr: Dwadziescia tysiecy kredytów. Wielu ludzi zarabia tysiac dwiescie miesiecznie.
  144. Vailun Horr: Czy pan sobie z nas zartuje?
  145. Rycerz Jedi|Fenderus: Ja przysiegam, ja po prostu NIE MAM GLOWY do takich rzeczy, mam umierajacego przyjaciela co jak kazdego dnia na niego patrze to plakac mi sie chce, musze kupowac dla niego leki co od minuty w której przyjda zalezy, czy bedzie zdychal z bólu przez dobe...
  146. Rycerz Jedi|Fenderus: Wydawalem na jego zycie taka kupe forsy i w takie dlugi wskakiwalem, ze nie bylo czasu analizowac i sprawdzac kont i inne, ja nic nie ogarnialem.
  147. Rycerz Jedi|Fenderus: Ja tutaj nie spie w ogóle bo boje sie czy ktos zadbal o niego na miejscu i czy nie przyszlo wiecej policji aresztowac mnie za dlugi.
  148. Hadan Raad: Rozumiem, ze osoby upowaznione do zarzadzania panskim kontem nie zglaszaly Panu niescislosci?
  149. Vailun Horr: Jakie...
  150. Vailun Horr: Wiecej policji?
  151. Rycerz Jedi|Fenderus: No jak on mnie w atkie dlugi nawrabial ten gnój to moze mam tez dlugi u innych policji, ja juz nie wiemc o robic, kogo o pomoc prosic... a reszta to szczerze sie nie interesowala, ja im dalem te dostepy na wypadek taki jak teraz wlasnie, ze mnie nie ma.
  152. Vailun Horr: Panie Fenderus, pan do kur... do cholery nie ma dlugów u POLICJI.
  153. Vailun Horr: My zajmujemy sie panskimi dlugami u *osób trzecich i przedsiebiorstw*.
  154. Hadan Raad: Ja... pier... <Schowal twarz za aktowka>
  155. Rycerz Jedi|Fenderus: Dobra, po prostu niewazne, ja myslalem, ze jak wy przychodzicie, to macie moje dlugi od nich, bo inaczej to firma sama by przyszla po dlugi.
  156. Hadan Raad: Po prostu przejdzmy dalej...
  157. Vailun Horr: <Zakryl nos i usta lewa dlonia, wpatrujac sie w biurko - kropla potu pociekla po jego czole, a prawa reka zacisnela sie w piesc, bardzo krótko, przelotnie>
  158. Hadan Raad: Wplata na Panskie konto w wysokosci 69 700 kredytow z - uwaga - utajonego konta rzadowego.
  159. Hadan Raad: To duza suma pieniedzy. Przyszla tak po prostu ze zbierania sterty smieci?
  160. Hadan Raad: Dla kogo wobec tego znamienitego zbieral Pan te smieci naprawial? Dla Generala Sien Sovva? Czy jak mu tam bylo...
  161. Rycerz Jedi|Fenderus: A to bylo wlasnie odszkodowanie wojskowe za jego weteranstwo, udalo sie nam wywalczyc kase dla niego za leczenie... rzad wreszcie sie zlitowal nad swoim weteranem.
  162. Hadan Raad: Ale moment. Przed chwila mowil Pan, ze nic nie dostal i go ''panstwo wyruchalo''.
  163. Rycerz Jedi|Fenderus: Bo jak pan nazwie jak daja kase swojemu zolnierzowi co stracil wszystko dla nich 3 miesiace po tym jak zdychal w bólu i nie mógl zamknac powieki bez plakania i laskawie daja kase dopiero przy 20 wniosku i 2 tonach kart medycznych?
  164. Rycerz Jedi|Fenderus: Ja to powiem, ze to jest dopiero jak juz czuja ze sie nie wylgaja i nie da sie im spokoju az sprawa do telewizji pójdzie, bo tak to na niego rabali.
  165. Hadan Raad: Ale to przeczy terminowi ''nic nie dostal'' przeczy tej - doprawdy - gigantycznej wplacie. To pieniadze, ktorych w zyciu wiekszosc z nas nie zobaczy na oczy.
  166. Hadan Raad: Wiec w koncu wyruchali, czy nie?
  167. Rycerz Jedi|Fenderus: No bo jak tak mamy sie czepiac to w sumie ja dostalem na niego. <zasmial sie zartobliwie> ^2Ale tak serio... wyruchali, bo wlasnie dali kase jak wiedzieli juz, ze sie nie wylgaja. A 'nie dali nic'... skrót myslowy bo sie strasznie wnerwilem jak o tym!
  168. Rycerz Jedi|Fenderus: Myslalem i gadalem i nawijam tak ostro.
  169. Hadan Raad: Czyli... Nie jest prawda, ze popadal Pan dlugi na leczenie brata, bo to pokrylo to leczenie, tak?
  170. Rycerz Jedi|Fenderus: Nie starczylo cale, tylko na czesc... no ale zaplacili duzo, ale utrzymywanie kogos co nie potrafi sam z lózka wstac to wielkie koszty.
  171. Rycerz Jedi|Fenderus: On takich leków ciagle potrzebuje ze to jest jakas masakra.
  172. Vailun Horr: Co to dokladnie za lek... niewazne.
  173. Hadan Raad: <Pokiwal lekko glowa> ^2 To by sie zgadzalo z kilkutysiecznymi oplatami z roznych... firm medycznych.
  174. Rycerz Jedi|Fenderus: Cholernie duzo tego bylo, ciagle cos sie kupowalo.
  175. Hadan Raad: Dobrze. I kluczowe. Sto tysiecy kredytow na zywnosc.
  176. Hadan Raad: Czy ekwipowal Pan w prowiant zaloge krazownika stacjonujacego na orbicie?
  177. Rycerz Jedi|Fenderus: Kupowalem zarcia duzo bo na odludziu zyjemy i trzeba miec pol sklepa na chacie...
  178. Rycerz Jedi|Fenderus: ale czy tak duzo to ja nie wiem.
  179. Hadan Raad: To znaczy? <Mruknal krotko> ^2 Prosze rozwinac wypowiedz.
  180. Hadan Raad: Chyba wie Pan jaka zywnosc i w jakich ilosciach zamawial, prawda? To nie sa sprawy groszowe. Mowimy o stu tysiacach.
  181. Rycerz Jedi|Fenderus: No ja kupe zarcia zamawialem i ten lysol mial odebrac a ja sobie pomyslalem, ze pewnie chce sie popisac przed moja przyjaciólka, ze taki uczynny, to ja ze czemu nie...
  182. Rycerz Jedi|Fenderus: I przywiózl co trzeba bylo no bo zdecydowanie braków w lodówkach to ja nie widzialem.
  183. Rycerz Jedi|Fenderus: Ale tez nie sprawdzalem dokladnie bo ja nie mam czasu zyc przy dojazdach tam do nich 3 godziny z biznesów i handlowaniu, a zyc jakos trzeba.. spac znaczy.
  184. Vailun Horr: Ze strony normalnej osoby brzmialoby to niedorzecznie.
  185. Vailun Horr: Pozwala pan zajac sie tak wielkimi transakcjami obcej osobie i pan tego nie sprawdza?
  186. Hadan Raad: Nie widze sensu pytac dalej... Ogolnie tutaj Pana poinformuje, ze standardowo w momencie oszustwa Bank lituje sie nad oszukanymi i zwykle umarza dlugi.
  187. Hadan Raad: Jesli winne byly jakies procedury bankowe, grubsze przestepstwa. Tu mowimy o grubym, solidnym przestepstwie.
  188. Hadan Raad: Ale jako, ze jest Pan debilem zapewnie i tak bedzie musial Pan to splacic...
  189. Rycerz Jedi|Fenderus: No ale on mieszkal u przyjaciolki co mnie goscila, to co mu mialem nie ufac... facetowi osoby co mnie przyjela pod dach?
  190. Hadan Raad: Przepraszam. Ale nie bede owijal w bawelne.
  191. Rycerz Jedi|Fenderus: O ale ja nikogo nie obrazam tutaj. <mówi jak ktos, co chcialby sie obruszyc, ale za bardzo tchórzy przy policji>
  192. Vailun Horr: Obrazil pan wielokrotnie mury tej komendy...
  193. Rycerz Jedi|Fenderus: Cooo ludzie...
  194. Rycerz Jedi|Fenderus: Ja nawet sciany ani razu nie dotknalem, to metafora ze cos zniszczylem czy o co w ogóle chodzi.
  195. Hadan Raad: <Przetarl zmeczone oczy> ^2 Konczmy to juz powoli.
  196. Vailun Horr: Niewazne, wlaczyl mi sie poeta. <Podpiera twarz obojgiem dloni, opuszczajac ja nieco>
  197. Rycerz Jedi|Fenderus: Ja sie nigdzie nie spiesze, ja chce to wyjasnic do konca jak by co i miec czyste sumienie.
  198. Rycerz Jedi|Fenderus: Wiec jak cos to ja moge jeszcze dlugo dyskutowac, tylko wiecej wody mi sie przyda. <zasmial sie pogodnie>
  199. Vailun Horr: Bardzo nam milo, ale raczej nie bedzie to konieczne, panie Fenderus. na chwile obecna nie ma powodu, aby postawic panu zarzuty...
  200. Vailun Horr: Golym okiem widac, ze panskie personalne wady zostaly bolesnie wykorzystane.
  201. Vailun Horr: Swiadkiem raczej takze nie bedzie pan koniecznym ze wzgledu na swoja...
  202. Hadan Raad: Wiarygodnosc.
  203. Hadan Raad: <Dokonczyl za kolege predko>
  204. Vailun Horr: Tak, wystarcza te zeznania, które wlasnie nagralismy, to z cala pewnoscia dostateczny material.
  205. Vailun Horr: Konieczne bedzie oszacowanie prawdopodobnej sumy oszustwa, obawiam sie, ze nie moze pan liczyc na wiele ze wzgledu na panska niezdolnosc okreslenia szczególów strat.
  206. Vailun Horr: Z pewnoscia nie dotyczy to zakupów cybernetyki i oplat za opieke kliniczna, inne dokumentacje bedzie trzeba sprawdzic, ale nie wszystkie obejmuja sumy dosc duze, aby weryfikacja byla racjonalna ze strony funduszy na prace policyjna.
  207. Vailun Horr: Musi pan pogodzic sie z tym, ze wiekszosci pieniedzy pan nie odzyska.
  208. Rycerz Jedi|Fenderus: A jak duzo moge odzyskac z tego gnoja?
  209. Hadan Raad: Tak. I najpewniej bank jako instytucja nie uzna tego jako swoich uchybien, stad zapewne bedzie musial Pan to i tak splacic.
  210. Hadan Raad: W takiej sytuacji jednak z cala pewnoscia bedzie Pan mogl ubiegac sie o splaty w formie ratalnej.
  211. Vailun Horr: Tamten przelew na dwadziescia tysiecy kredytów, reszta zalezy od weryfikacji faktur.
  212. Hadan Raad: Ale pewnosci tutaj nie mam. Kwestia banku.
  213. Vailun Horr: Faktury za zywnosc beda musialy zostac zbadane, to panskie drugie najwieksze zródlo zadluzenia, reszte... ciezko teraz prognozowac.
  214. Rycerz Jedi|Fenderus: A moge dalej dbac o przyjaciela?
  215. Vailun Horr: A czemu mialby pan nie móc?
  216. Rycerz Jedi|Fenderus: Wlasnie nie wiem, tak chyba ze zmeczenia juz pytam, bo moze mi go zabierze ktos ze sie na opiekuna nie nadaje po tym wszystkim... wstyd mi kuzwa.
  217. Vailun Horr: Bardzo slusznie, panie Fenderus, bardzo slusznie, nie dbal pan o swoje finanse, zaufal osobie nieznanego nawet imienia tylko z powodu dzielenia bloku mieszkalnego.
  218. Vailun Horr: Ma sie pan za co wstydzic i musi pan niestety przyjac odpowiedzialnosc.
  219. Rycerz Jedi|Fenderus: O ja to ja juz przyjalem. <powiedzial pewnie>
  220. Hadan Raad: Osobiscie sugerowalbym znalezc osobe, ktora pomoglaby w Panskim stanie uposledzenia prowadzic Panskie finanse.
  221. Rycerz Jedi|Fenderus: Koniec z ufnym Fenderusem, juz nigdy takim gnojom nie zaufam, a o przyjaciólke zadbam co by sie nie zadawala z takimi mendami.
  222. Hadan Raad: Zwlaszcza, ze opiewaja czesto na wysokie kwoty.
  223. Vailun Horr: Tak, to w pana sytuacji najlepsze rozwiazanie, zwlaszcza skoro jest pan- nie ma pan czasu.
  224. Hadan Raad: Tak, tak... Chodzilo mi rzecz jasna o uposledzenie... czasowe. Brak czasu, w sensie, ze. Heh.
  225. Rycerz Jedi|Fenderus: Grunt ze ten gnój nikogo juz nigdy nie okradnie, a moja przyjaciólka sobie znajdzie prawdziwego meza.
  226. Rycerz Jedi|Fenderus: Sliczna, madra i dobroduszna kobieta i taki balwan, jak to sie stalo ja pytam?
  227. Vailun Horr: Najwyrazniej kregi znajomych tej pani sa dosc...
  228. Vailun Horr: Skomplkowane. Krótko mówiac - bywa.
  229. Hadan Raad: Mhm, mhm. <Pokiwal glowa> ^2 Tak to juz jest. KObiety to istoty poslugujace sie instynktem i dazace do spolkowania z samcami bardziej prestizowymi podswiadomie.
  230. Rycerz Jedi|Fenderus: Ten to prestizowy byl, zlodziej i wody pos obie do konca nie spuszczal nawet bandzior.
  231. Hadan Raad: Widzi Pan. Ale on zadbal o swoje finanse w bardzo prosty sposob i gdyby nie psychiczne spaczenie tej jednostki najpewniej dalej bawilby sie za Pana koszt.
  232. Hadan Raad: A Pan wyladowalby w wiezieniu na dlugie lata.
  233. Hadan Raad: Kto wobec tego jest lepszy?
  234. Hadan Raad: Niewazne zreszta. Jako osoba scisle powiazana ze swiatem finansow, z czystej dobrodusznosci chcialbym jeszcze zapytac...
  235. Rycerz Jedi|Fenderus: No ostatecznie to ja bo on taki pieprzniety ze niby sprytny i okradl ale siedziec cicho nie umial i pekl psychicznie, a ja twardy jak skala... <zasmial sie> ^2charakter czasem poplaca bardziej niz mózg. <stwierdzil jak typowy przemadrzaly!
  236. Rycerz Jedi|Fenderus: John krecacy wasa przy durnych powiedzonkach>
  237. Hadan Raad: Czy posiada pan ubezpieczenie od nastepst nieszczesliwych wypadkow?
  238. Vailun Horr: <Usmiechnal sie bardzo delikatnie, z drzacymi delikatnie powiekami i ustami>
  239. Rycerz Jedi|Fenderus: A nawet nie wiem w sumie co ja tu mam od przeprowadzki na Prakith z Dorina.
  240. Hadan Raad: Prosze wobec tego sobie jakies solidne zafundowac, albowiem po wyjsciu za te drzwi...
  241. Hadan Raad: Sam odpowiada Pan za swoje zycie i zdrowie. Dobrze?
  242. Rycerz Jedi|Fenderus: Oj ja to twardy jestem, byle kto nie zbiera elektroniki ze sfajczonego statku co moze sie zawalic.
  243. Hadan Raad: No, no. Ubezpieczen nigdy za wiele <Zgarnal akrusze i schowal je do aktowki> ^2 Zwlaszcza z Pana zdolnosciami um... Zdolnosciami do pakowania sie w klopoty.
  244. Hadan Raad: To tyle z mojej strony. Sporzadze raport z przesluchania, sir.
  245. Vailun Horr: No dobrze. Jest pan wolny, sprawa zakonczona, doslany zostanie do domu panskiej przyjaciólki odpis zeznan.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement