Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Oct 25th, 2016
81
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 25.94 KB | None | 0 0
  1. PROLOG
  2.  
  3. - Zawsze stwarzasz problemy, kiedy chcę z tobą porozmawiać, wiesz?
  4. - To dlatego, że twoja gadanina zawsze doprowadza mnie do wściekłości.
  5. - Gdyby tak było, nie zgodziłbyś się na tą rozmowę.
  6. Wyszła pierwsza, a on zamknął za nimi drzwi od tylnego wyjścia i znaleźli się w ogródku za starą kamienicą, gdzie właśnie odbywał się bankiet. Popatrzył na nią znacząco, jakby czegoś wyczekiwał.
  7. - Och, przepraszam, zamyśliłam się. Mam sukienkę bez ramiączek, a trochę tu chłodno i pomyślałam, że mogłam wziąć mój płaszcz.
  8. Ciekawiło ją, czy na te słowa on ściągnie swoją marynarkę i nałoży ją na jej gołe ramiona, lecz jego twarz nawet nie zadrżała. Nadal stał w tym samym miejscu, jak wbity w ziemie i czekał.
  9. - Eh… Myślałam, że może tym razem…
  10. - Wykaże się … Jak to mówiłaś?
  11. - Pokażesz coś z dżentelmena, a nie jak debil stoisz i czekasz na papierosy.
  12. Podeszła do niego, wyjęła z kieszeni jego spodni paczkę niemieckich papierosów i podpaliła jednego. Obserwował każdy jej ruch, nie ominął ani jednego. Mógł teraz przyjrzeć się jej dokładniej. Zmieniła się od ich ostatniego spotkania. Jej twarz nie przypominała już małej dziewczynki, oczy były bardziej zielone i znikło trochę piegów z jej nosa. Miała dobrze dopasowaną suknie, która uwydatniała jej pięknie zbudowane ciało. Zwrócił uwagę, na dłonie. Były wąskie z długimi palcami, paznokcie pomalowała na czerwono. Otworzył usta na znak, że tam ma właśnie trafić blant, jednak ona podniosła papierosa na wysokość swoich warg i zapaliła go pierwsza. Dopiero teraz zmienił mimikę twarzy. Otworzył szerzej oczy, a ona podniosła głowę i spojrzała na niego. Uśmiechnęła się uwodzicielsko, zbliżyła się i wypuściła dym prosto do jego (nadal otwartych) ust. Następnie podała papierosa i podeszła do altanki.
  13. - Hah, sądziłeś, że mnie na to nie stać?
  14. - Cóż…. Nie spodziewałem się tego. Miałem nadzieję, że zmienisz się po tym szkoleniu, ale …
  15. - Ale nie myślałeś, że wrócę stamtąd jako dojrzała kobieta?
  16. Kilka minut sekund później stali już oboje na altance.
  17.  
  18.  
  19. - Shita mówiła, że Arthur zjednoczył podziemie i ustabilizował kontakty między Allas i New Rolt.
  20. Zaprzestała, ponieważ w tym samym momencie wypuścił dym wprost na nią. Wyciągnęła kolejną paczke papierosów, ale on nie zareagował. Wyglądał na przygnębionego.
  21. - Dlaczego mi o tym mówisz?
  22. - Ponieważ tego nie rozumiesz. Nie potrafisz pojąć znaczenia słów i dlatego wychodzisz na głupca.
  23. - I mówi mi to osoba, która dopiero co wróciła z szkolenia dla morderców, gdzie przez trzy lata nie wydobyłaś z siebie ani jednego dźwięku, za to codziennie miałaś najlepszy wynik na strzelnicy.
  24. - Sprawdzałeś mnie?
  25. - Zmieńmy temat. Z resztą, nie chce z tobą rozmawiać.
  26. Wtedy odwrócił się nagle i zaczął zmierzać w stronę drzwi. Szedł szybkim i stabilnym krokiem. Jego dłonie zacisnęły się w pięść i zaczęły lekko drżeć. Nie mogła tego znieść. Wiedziała, że to ostatnia okazja. Łzy same napłynęły jej do oczu. Poczuła chłodny wiatr na karku.
  27. - Zawsze tak robisz. Odwracasz się plecami i uciekasz… Boisz się mnie?
  28. Zatrzymał się. Stał nieruchomo przez parę sekund, choć dla niej wydawało się, że znacznie dłużej. Delikatnie uniósł barki i szybko je opuścił wraz z powietrzem, które przetrzymał przez ten czas.
  29. - Dopiero teraz wierzysz, że sam nie dasz rady? Potrzebujesz mnie.
  30. Delikatnie zaczęła stawiać kroki do przodu. Odległość od niego nie była duża.
  31. - Oni wiedzą. Wiedzą i przyjdą. Musimy to przekonsultować z GNA. Razem możemy…
  32. To były ułamki sekund. Bolało. Nawet nie zorientowała się kiedy podeszła tak blisko. Poczuła szczypanie i mrowienie. Lekko zakręciło jej się w głowie, ale tylko przez moment. Odruchowo przyłożyła dłoń do twarzy. Bolał każdy dotyk po lewej stronie – najbardziej policzek. Był gorący i mogła wyczuć, że zdążył już spuchnąć. On zaś stał pochylony nad nią. Jego prawa dłoń była zaczerwieniona. Nie podniosła wzroku. Bała się na niego spojrzeć.
  33. - I właśnie dlatego się ciebie pozbyłem. Nie chciałem ubrudzić sobie rąk.
  34. Nałożył swoją rękawiczkę, którą wcześniej schował, by nie miała zapachu dymu papierosowego i odszedł, zostawiając ją samą. Zatrzasnął za sobą drzwi. Ani razu się nie odwrócił, wydawało jej się, że nawet nie oddychał. Wyczerpana upadła na ziemie. Przyłożyła policzek do trawy. Była mokra i zimna, taka sama jak w jej starym ogródku, kiedy jeszcze mieszkała z rodzicami. Jej czerwono-krwista suknia pobrudziła się od niewielkiej kałuży obok. Właśnie zaczął padać deszcz.
  35.  
  36.  
  37.  
  38.  
  39.  
  40.  
  41. Rozdział 1
  42.  
  43. Lśniące, złote futro odbijało się w blasku słońca na odległość 20 metrów. Jadła jakieś zielsko przy starym, dorodnym dębie pochylając łeb ma tyle nisko, że było widać doskonale umięśnioną szyje i łopatki. Tylnie nogi przyćmiewały liście mniejszych drzew. Kopyta zasłaniała gęsta trawa sięgająca niekiedy do kolan. Stała nieruchomo, jakby zastygła i nie mogła się ruszać. Shicie spłynęła kropa potu po skroni. Pociągnęła za spust i jeleń padł na ziemię. Szybko przeskoczyła rzekę i podeszła do zwierzyny wraz z swoimi towarzyszami – Tomem i Grellem.
  44. - Jak zwykle trafiona w to samo miejsce. Jak ty to robisz? Czasem nie potrafię trafić nawet w skroń, a ty jeszcze nigdy nie spudłowałaś…
  45. - Przecież wiesz, że ona ma inny wzrok od nas.
  46. - I umiejętności – dodała Shita z lekkim uśmieszkiem na twarzy – Tak jak zwykle. Ja zabieram głowę, a wy niesiecie resztę. Dobij ją szybko – zwróciła się do Toma- Męczy się.
  47. Wyciągnął on z pochwy swój nóż. Co raz promienie odbijały się od ostrza, rażąc oczy. Narzędzie miało około 35 centymetrów długości, miejsce chwytu było ze skóry, a materiał wyrobu najwyższej jakości. Był on dumą właściciela. Mężczyzna wyciągał go przy każdej możliwej okazji, najczęściej przy kobietach i żonglując nim „niechcący” rozcinał sobie kawałek ciała – najczęściej linie papilarne na dłoni. Wtedy rozszalałe fanki rzucały się na niego, by opatrzeć mu jakże „bolesną ranę”. Prawa ręka Toma była niczym jedna, wielka blizna. Miał ucięty kawałek małego palca, a od drugiego zaczynała się największa – jak dotąd - wypukła blizna rozciągająca się aż do łokcia. Jednak taki wygląd doskonale pasował do broni, jaką nosił ze sobą. Czarne, krótkie włosy podkreślały lekko kwadratową twarz z małymi ustami i przystającymi uszami. Na jego zadartym nosie męskości dodawała również mała blizna - kiedyś walczył na pięści z jakimś facetem w barze o kobietę i w ten sposób ją zdobył - rozciągająca się do końca brwi (które były koloru jego włosów). W wojsku (ku zdziwieniu wielu rekrutów) bardzo dba się o hienę i wygląd, tak samo jak o wyżywienie czy sen. Budowa ciała żołnierza została określona z góry, i jeżeli nie uzyskano jej przez okres pięciu miesięcy, nie możliwością było dopuszczenie takiej osoby do egzaminu wstępnego. Dlatego każdy żołnierz ma bardzo dobrze zbudowane ciało, a Tom nie był wyjątkiem. Szczycił się przede wszystkim wysokim wzrostem, umięśnionymi barkami i „wyrzeźbionymi plecami”. Teraz miał swoje ulubione spodnie moro, czarno-brązowe trapery i granatową bluzkę z długim rękawem.
  48. Mężczyzna najpierw naciął skórę zdobyczy robiąc ślad, a później zaczął odkrajać mięso oddzielając jeb od tułowia. Miał inne zasady, co do postępowania z „cudzym ciałem”. Traktował je, jakby dotykał kobietę, delikatnie. Kiedy musiał chwycić mocniej, jego palce ostrożnie muskały bliski punkt i wybierał to miejsce, które uznał za mniej wartościowe, jeśli chodzi o stan mięsa. Shita zawsze podziwiała jego zdolności myśliwskie i żałowała, że nigdy jeszcze nie trafił do celu strzelając z broni.
  49. - Samica. Dawno nie widziałem tyle krwi. Przewyższa nawet tamtą zdobycz z lasu przy Corl Elebow, pamiętacie? Tego dnia poznaliśmy się.
  50. - Nasze pierwsze polowanie i pierwsza sarna. – Powiedziała Shita zakładając okulary.
  51. - I ostatnia wpadka. Skubana, uciekała nam przez godzinę. Ale przynajmniej był ubaw.
  52. -Byliście tak zestresowani… Miałam dreszcze jak na was patrzyłam.
  53. - Od razu spodobałaś się Tomowi.
  54. - A ty byłeś zazdrosny. – Grell klepnął go w ramię. - Próbowałeś pokazać, że jesteś lepszy i wyrwałeś mi spluwę z ręki. Heh, twój wyraz twarzy był jeszcze lepszy, gdy podeszła do ciebie Shita, a później spudłowałeś. Nie dość, że miałeś tak wytrzeszczone oczy, że myślałem, że zaraz ci wylecą, to jeszcze zaczerwieniłeś się jak burak. Padałem ze śmiechu i wtedy nagle rzuciłeś mi broń z powrotem na klatę i wykrzyczałeś, żebym trafił sam, skoro taki ze mnie chojrak. – Wszyscy się zaśmiali. – Tak krzyczałeś, że wystraszyłeś zwierzynę bardziej niż nieudolny strzał. Uciekała tak szybko, że nie mogłem nadążyć za nią wzrokiem, a znalezienie jej zabrało trochę czasu.
  55. - To, że nie trafiłem to wszystko przez Shitę. Powiedz mi, jaki facet trafi z 200 metrów, kiedy podchodzi do niego piękna kobieta w czarnym, opinającym kombinezonie. A jak opinający, to… Że tak powiem… - chrząknął – podkreślającym kobiece atuty. W butach na obcasie sięgających do pół uda. Jej rozpuszczone włosy opadają ci na twarz, kiedy pochyla się nad tobą tak nisko, że czujesz jej oddech na policzkach i mówi, że masz źle ustawiony obiektyw…
  56. - Pamiętam. – Włączyła się do dyskusji. – To był też dzień mojego powrotu ze szkolenia. Jednostka dowodząca spodziewała się mnie następnego dnia. Cudem udało im się wygospodarować dla mnie kawałek materacu do spania, ale strój dostałam po jakiejś tam wice kapitan z oddziału głównego. Nie wiem, kim dokładnie była ta kobieta, ale patrząc przez perspektywę jej stroju, to nie chce wiedzieć. Następnego dnia odebrałam już swój codzienny agregat. A co do tego obiektywu, to wiesz, że żartowałam. Chciałam sprawdzić, na jakim poziomie wiedzy jesteś. I wyszło, że nie umiałeś odróżnić nawet zepsutej od sprawnej broni, jaką używasz na co dzień …
  57. Grell zachichotał cicho i dodał. – Szkoda, że nie ubrałaś się tak więcej. Na pewno chętnie byśmy jeszcze zobaczyli cię w…
  58. Zadzwoniły ich zegarki na nadgarstkach. Tom na ten sygnał wyjął z większej pochwy -którą miał cały czas ze sobą na plecach- większy, myśliwski nóż i w ułamkach sekund pokroił resztki padliny. Każdy wziął wyznaczoną część i ruszyli na południe. Szli jeszcze niecałe 10 minut przez gęsty las, aż doszli do małego domku z bala na wzgórzu. Był w połowie zarośnięty mchem, dookoła wyrastały czerwone tulipany, a kilka metrów od drzwi rosło ogromne drzewo. Weszli do środka bez pukania. Położyli cielsko na stary, drewniany stół bez połowy jednej nogi i każdy rozstawił się w trzech różnych miejscach. Tom usiadł na kanapie z założonymi nogami na poduszkę brudząc ją przy tym, Grell podszedł do lodówki i otworzył ją, a Shita wyglądała przez okno z drugiego końca pomieszczenia.
  59. - Jest 15:43.
  60. - Jeszcze dwie minuty.
  61. Cała trójka nie ruszała się. Tom ukradkiem spojrzał na Shitę. Miała na sobie swoją ulubioną, brązową kurtkę z znakiem na plecach. Przedstawiał czarną literę „K”, na której wije się srebrny wąż, za nimi są poplamione krwią białe skrzydła. Znak jest wyszywany ręcznie. Słyszał, że uszyła go zaraz po tym, jak straciła całą rodzinę w pożarze i wstąpiła do wojska. Jedyną rzeczą, jaka jej została z jej rodzinnego miejsca, to ta kurtka. Miała jednolite bojówki wsadzone w glany do kolan. Pod kurtką zawsze nosiła biały podkoszulek dopasowany do jej szczupłego brzucha i dość sporych piersi, zegarek zakładała na lewą rękę, a swoje brązowe włosy upinała w wysoki kucyk. Nigdy się nie malowała, a nawet, gdyby wojsko na to pozwoliło, to i tak by tego nie robiła. Nie musiałaby. Była piękną kobietą, z wydatnymi ustami, wystającymi kośćmi policzkowymi i oczami koloru Atlantyku. Nigdy nie ściągała swojego jedynego kolczyka – czerwonego koła z czarną obwódką - przebitego wyżej niż miały inne kobiety, tak jakby była to druga dziurka. Jak tylko ją poznał od razu wiedział, że będzie jego przełożonym. Emanowała od niej wcześniej nieznana mu aura. Nie była to nienawiść, ani ból, ale czuł, że jest to czymś w rodzaju ukrytego cierpienia. Jej twarz, stanowcza i opanowana nie ujawniła żadnych emocji podczas oficjalnego zapoznania. Było to właśnie w Ośrodku Szkolenia Wojskowego Zjednoczonego Kanan (OSWZK), ale pospolita nazwa to Corl Elebow. Była ubrana tak samo jak teraz, tyle że zamiast swojej kurtki miała wojskową marynarkę z odznaką pułkownika (teraz ma już stopień generała dywizji), wraz z rogatywką. Razem z Grellem widząc kobietę zdziwili się. U jednego, jak i u drugiego wcześniejszy dowódcy byli zawsze o kilka centymetrów wyższymi od nich umięśnionymi mężczyznami, a teraz dali im kogoś, wydawałoby się, że kruchego i małego. Cóż… Shita od razu zobaczyła o czym obydwaj pomyśleli i zabrała ich na polowanie w celu udowodnienia im swojej przewagi nad nimi.
  62. - Zaczęli. Przygotować się. Godzina?
  63. - 15:45:05.
  64. - Właśnie wypuścili bombowce z bazy. Według planu dolecą tam na 16:17. Myśliwce powinny być 7 minut wcześniej, czyli o 16:10. Uzgodnili opóźnienie nie większe niż dwie minuty.
  65. - Jaką część pozostałości po Ziemie rujnujemy tym razem? – Grell zapytał Shitę marszcząc brwi. Zawsze robi tak na znak, że coś mu nie odpowiada. Wiekiem był o kilka lat młodszy od pozostałej dwójki. Miał blond włosy z grzywką zaczesaną w „wicherek”, ciemne oczy wpadające w czerń i „dołeczki”, kiedy się uśmiechał. Nie był tak sprawny fizycznie jak swój kompan, ale na pewno miał lepszego „cela” od niego. Nakaz wojskowy mówił o ustalonych mundurach lub strojach codziennych, jednak Grell nie stosował się zbytnio do niego. Ubierał co prawda luźniejsze bojówki z traperami, ale uwielbiał bluzy z motywem buddyzmu lub taoizmu. Był nieco niższy od Toma. Mieszkał kiedyś w Wuxi (na zachód od Szanghaju). Kiedy Chiny zaczęły poszerzać swoje granice przestał wierzyć we wszystko, co było dla niego ważne i postawił na swoje umiejętności. Dlatego zapisał się do wojska. Zostawił matkę i siostrę, i wyjechał do (jeszcze wtedy tak nazwanej) Ameryki. Ledwo przeszedł egzamin wstępny i załapał się od razu na dział elektroniki i chemii na Corl Elebow. W ciągu trzech lat skończył jako pierwszy w historii dziesięcioletnie studia z tego działu, a przez następne pół roku opracował program, który wykorzystywany jest do teraz podczas ataków wojennych przy użyciu samolotów. Od ciągłej pracy przed laptopem pogorszył się jego wzrok, na co oczywiście również wynalazł rozwiązanie. W kilka dni powstały tabletki regulujące wzrok na pewien okres czasu – około 6 godzin. Niestety, miał za dużo obowiązków, by dopracować go do końca i limitem dziennym są dwie tabletki. Dla Grella jest to stanowczo za mało i od kilku lat nie może wyjść z nałogu narkotykowego. Pozostali z grupy – Shita i Tom – ukrywają to przed dowództwem. Nie chcą go stracić, a dokładniej jego umiejętności.
  66. - Nie denerwuj mnie. Równo o 15:55:30 masz wyciągnąć Relieve - tak nazywali operacyjny laptop Grella – i włączyć program.
  67. Odczekali te kilka minut w ciszy. Każdy oddychał ciężko i tak jak wcześniej nie ruszał się z miejsca. Przez cały czas słychać było tylko śpiew słowika, który najprawdopodobniej zbudował swoje gniazdo na drzewie przed domem. W pewnym momencie Grell wyciągnął z lodówki, którą bacznie obserwował przez ostatnie minut Relieve. Był mały i biały. Kiedy go otworzył nie było w nim klawiatury, ani żadnego innego przycisku. Nagle zadzwonił jego telefon.
  68. - No to zaczynamy jazdę.- Przycisnął zieloną słuchawkę na telefonie i przyłożył do ucha. Nie odzywał się. Trwało to pięć sekund, nie dłużej. Kiedy się rozłączył natychmiast wypowiedział na głos:
  69. - „Lilikulum h6728763jklmk wirelodominum kacetelur 543d.”
  70. Wtedy na ekranie wyświetliła się tabela z danymi osobistymi podporucznika Carolsa Jacka. Grell przeczytał ją szybko, po czym wypowiedział zdanie z trzeciej rubryki. Niezwłocznie wyświetliło się miliony liczb ułożonych pionowo i poruszających się w górę.
  71. - Jest godzina 15:59. Jesteś gotowy?
  72. - Gotowy to ja jestem zawsze na kubek kawy, a nie na masowe morderstwa. Właśnie, co dziś gotujesz kochana?
  73. - Teraz. – Shita mówiła szybko i stanowczo, jednak dało się usłyszeć w jej głosie rozdrażnienie. – Na miejsca.
  74. Tom wyszedł z domku i stanął przed wejściem z lornetką w lewej ręce i przygotowanym w prawej nożem. Shita podeszła do stołu, na którym leżało mięso i skłoniła się do połamanej nogi. W miejscu złamania wyczuła ukryty przycisk, a kiedy go nacisnęła otworzyła się jedna deska w podłodze. Kobieta podeszła do niej i wyciągnęła ukryty karabin maszynowy, a jak schyliła się głębiej, również bazukę i trzy pociski. Ustawiła ją przy oknie na jezioro, a karabin przy oknie w pobliżu Toma.
  75. - Godzina?
  76. - 16:06 kwiatuszku.
  77. - Jak się skończy ta akcja, będziemy musieli porozmawiać Grell.
  78. - Gówniarz nie umie sobie radzić ze stresem? – Zaśmiał się Tom.
  79. - Gorzej. Nie umiem sobie radzić z kobietami. – Dodał roześmiany chłopak.
  80. Następne kilka minut płynęło im niezwykle długo. Słychać było, jak Grell stuka palcami na Relieve, a Tom co jakiś czas gwizdał do melodii słowika. Shita przez ten czas myślałam o tym, jak spędzała czas, zanim rozpoczęła się „wojna wschodnia”. Mieszkała w małej miejscowości Nome na Półwyspie Seward na Alasce. Miała młodszą siostrę Erelię, którą kochała nad życie. Wraz z rodzicami mieszkali w dużym domu nad brzegiem. Był biały, każdy pokój miał balkon, a na tarasie stał wielki grill. Jej ojciec od małego uczył ją, jak przezwyciężyć strach. Był niezwykle odważny i śmiały. Matka codziennie rano splatała obu córkom piękne warkocze i razem szły popływać w Morzu Beringa, niezależnie od pogody. Nie faworyzowali żadnej z nich, pomimo, że bardzo się różniły. Młodsza miała długie do pośladków rude włosy. Shita kochała je czesać. Co dwa tygodnie kupowała nową szczotkę i razem siadały przy kominku, by ją wypróbować. Ich matka siadała wtedy w fotelu obok i czytała im ich ulubioną bajkę. Ojciec pracował nocą. Shita nigdy tego nie żałowała. Zawsze miała go w ciągu dnia. Dopóki.
  81. - Uruchomiłem program. Godzina: 16:10:32. Za kilka sekund rozpocznę misję.
  82. Shita spojrzała na Grella. Jego dłonie nie mogły się uspokoić. Choć trzymał je na kolanach, jego palce cały czas się ruszały, jakby miał drgawki. Oczy szybko śledziły migające literki na ekranie. Denerwował się. Wykonywał już tą robotę kilkanaście razy, ale za każdym był zdenerwowany, niespokojny.
  83. - 16:11:00.
  84.  
  85. Grell
  86. Znowu to samo. Za każdym razem, gdy dzwoni do mnie ten idiota Karan chce, bym coś wysadził albo kogoś zabił… Jeszcze nigdy nie zadzwonił, zapytać się „jak się czuję?”. Albo czy mam czas, na te jego głupoty… Irytujące.
  87. To ta godzina. Wdech… Wydech… Relieve, błagam… OK. Zaczynam.
  88. - Dzisiaj zostanie zniszczony Półwysep Jutlandzki. Wystrzelono już pociski nuklearne. Twoim celem jest miasto Alborg i Arhus. Resztę informacji przekazał ci Prezydent.
  89. Srydent, nie prezydent. James Karan… Powiedział mi tylko, że mam zabić do 500 tysięcy żołnierzy, jeśli stawią opór, a tak to mam wybić w pień całą ludność „wybraną z jego ręki”. Po prostu ludzi, których się boi. Tych mądrzejszych od niego. Pewnie mnie boi się najbardziej, dlatego marzył, bym dla niego pracował.
  90. Najpierw ustawienia matrycy pocisku. Później wybrana osoba. Opis, czas, miejsce. Trochę mi zajmuje znalezienie tych typeczków. Gotowe. Pierwsze 50…. Jeszcze 250… Całe szczęście, że się nie skapnęli, że używam nowego programu. Znajduję, wpisuję, zbijam. A tak, to musiałem latać w samolociku z działem po ulicy i szukać drani. Pierwsze 100. Szybko dziś czytam. Zaskakuję samego siebie. Niesamowite. Jestem tak wspaniały, że chyba powinienem ożenić się ze samym sobą. Hah… Tylko, co ja bym wtedy jadł? 200. U Shity nie mam szans. Z resztą… Marna z niej kucharka i nie nadaje się do roli „kury domowej”. Z drugiej strony… Z żadną kobietą nie spędziłem tak dużo czasu, pominąć matkę. 270. Dania, tak? Zaczynam powoli zapominać, gdzie były te kraje… Tyle czasu minęło. Ciekawe co u siostry? 320. Zaczynam się nudzić. Jak skończę, to podrażnię jeszcze trochę lalunię i pójdę na miasto. Dawno mnie tam nie było. 350.
  91. - E! Skończyłem.
  92. - Co z żołnierzami?
  93. - A co ma z nimi być? Według mnie powinni mieć dwie nogi i w miarę sprawną wątrobę.
  94. - Nie zabiłeś ich?
  95. - Umowa była taka, że mam to zrobić, jeśli będą nie grzeczni. Ich kończyny nie znalazły się na mojej liście „kończyny wrogów - wyeliminować”, więc łaskawie zostawiłem ich w spokoju.
  96. Zamknąłem Relieve. Trochę za głośno. Ten typek Tom znowu czegoś chce… Głowa mnie boli od tych jego krzyków.
  97. - Może trochę więcej szacunku młody? Jesteśmy trochę starsi w każdym ra….
  98. Szacunek?! Pff… Jesteś tak naprawdę moim ochroniarzem. Nie liczy się, że chcesz iść w prawo, kiedy powiem, że idziemy w lewo. No dobra… Może nie, ale to ja odwalam brudną robotę. Gdyby nie Relieve ich starania nie miałaby sensu. To ja eliminuję ludzi będących na drugim krańcu ziemi, kiedy prezydencik siedzi sobie w swojej dziurze i popija kaweczkę.
  99. - Dobrze. Ruszamy na wschód. Mamy samolot za kilka godzin i lecimy do Down Tors.
  100. - Down Tors? Tej rudery?! Ty chyba życia nie masz! Czemu akurat tam?!
  101. - Dowództwo nas wysyła. Znaleźli jakiegoś Rojaka.
  102. Rojaki… Znowu… Te padalce z Rosji zaczynają mnie denerwować. Kiedyś, gdy byłem w gimnazjum, jeszcze istniała Azja. Teraz azem ze swoją skośnooką świtą prowadzą największą w dziejach historii wojnę „wschodnią”. Porozłazili się ostatnio, ale na kamerach ich nie widzę.
  103. - Grell… Na pewno dobrze się czujesz? Zawsze, gdy mówię o Rojakach bledniesz.
  104. - Czuję się koszmarnie. Musisz mi zaparzyć herbatki. Ja się położę. Tom, przyniesiesz mi laptopa. Jakoś coraz gorzej ze mną. Lepiej usiądę.
  105. - Wychodzimy. Shita zamknij dom.
  106. Nieźle. Nawet nie zauważyłem kiedy lalunia schowała broń. Szybka jest.
  107. - Grell wyłącz Relieve i włóż go do sejfu.
  108. - To lodówka Shita…
  109. Łoho! Podchodzi do mnie z tym swoim lodowatym spojrzeniem. Ciekawe co tym razem...
  110. - Włożysz go teraz do LODÓWKI, po czym wyjdziesz z domu i udasz się z nami na lotnisko. W samolocie ustalimy nowe zasady komunikowania się ze sobą. ODDAJ JE…
  111. Chyba sobie żartujesz kobieto….
  112. - Czekam.
  113. - To se jeszcze poczekasz.
  114.  
  115. Wtedy do Grella podszedł Tom i uderzył go dłonią w tył głowy. Chłopak został oszołomiony, a zaraz po tym stracił przytomność.
  116.  
  117.  
  118.  
  119.  
  120.  
  121. Rozdział 2
  122. 12 grudnia 2015r.
  123. -To już... koniec ? Tak po prostu… opuszczam Akademię ? – powiedziała Nicole drżącym głosem.
  124. Była smutna, ale jednocześnie lekko się uśmiechała. Miała mieszane uczucia. Stała przed linią, której przejście decydowało o jej dalszym życiu. Kropla potu spłynęła jej po skroni. Podniosła stopę i w jednej chwili całe życie przeleciało jej przed oczami. Zobaczyła swój dom na Islandii, który był bombardowany przez Rosję Zachodnią. To właśnie wtedy ją znienawidziła. Po domu została jej tylko jedna pamiątka – blizna na karku. Ze względu na nią jednostki dowodzące wojskiem Kanan pozwoliły jej zatrzymać dłuższe, za kark włosy. Zobaczyła również Jeremy’ego Yordenbrake’a - II Dowódcę Generalnych Sił Zbrojnych ds. Obrony Cywilnej. To właśnie on dowodził wojskami, które uratowały ją i garstkę innych osób, które przetrwały atak na Islandię. Podczas transportu cywilów zostali zaatakowani przez rosyjski konwój, który najprawdopodobniej patrolował neutralne, jak dotąd, części Oceanu Atlantyckiego. Nicole wykazała się wtedy inteligencją i opanowaniem. Zachowując zimną krew poprowadziła ludźmi tak, że nikt nie doznał poważniejszych ran. Tym samym została zauważona przez Jeremy’ego. Po dopłynięciu do Peru dostała propozycję dołączenia do wojska. Nie miała nic do stracenia. Jej rodzina umarła, miała tylko brata… nawet nie wiedziała gdzie się w tej chwili znajduje i.. czy nawet żyje. W wojsku szybko awansowała na wyższe stanowiska, wykazując się przy tym niezwykłym sprytem i umiejętnościami. Dzięki temu Dowództwo skierowało ją do Akademii.
  125. Świat był w tym czasie jednym wielkim obozem wojny. W 2023 roku Rosja zaczęła poszerzać swoje terytoria. Pozyskała całą Afrykę i większość Europy (po wschodnią granicę Francji). Przyczyną jej podbojów było posiadanie bomb atomowych. Japonia pracowała nad dużo potężniejszą bronią jądrową, dlatego Rosja, mając zbyt wiele do stracenia podczas ataku z ich strony, podpisała pakt o nieagresji z Japonią oraz z Chinami. Ameryka Północna oraz Ameryka Południowa została zjednoczona przez ówczesnego Prezydenta John’a Kanan’a i przyjęły nazwę pochodzącą od jego nazwiska – Kanan. Był to jedyny obszar, który był w stanie stawić czoła potężnej Rosji. Istniało też Podziemie, które stacjonowało na kontynencie Australijskim. Należał do nich również nieduży teren na północy Rosji Zachodniej – od Gór Pekultej po Góry Perżyńskie. Podziemie miały kontakty m.in. w: Kanadzie, Wielkiej Brytanii i na Grenlandii. Grenlandia była wówczas stolicą baz wojskowych.
  126. Nicole stanęła za czerwoną linią i zdołała tylko westchnąć:
  127. -Żegnaj Akademio.
  128. Od tej chwili była oficjalnym wrogiem Rosji Zachodniej.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement