Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Minęło kilka lat. Nie miałem kontaktu z Aurora, nawet nie zdążyliśmy się pożegnać. -Co ty robisz stary idioto. Chciałeś rzucić wszystko dla iluzji, dla bajki tak naiwnej, że żadne dziecko nie chciałoby jej słuchać. - Całą podróż w góry biłem się z myślami. Dopiero osiągnięcie celu tej wędrówki, tak częstej, dobrze znanej mi pielgrzymki, pozwoliło myślom ulecieć. - On zginął żebym ja żył. Przeznaczenie dało mi lekcje. Nie ufaj nikomu, nie ufaj sobie. Zawsze bądź gotowy. Zawsze bądź niepewny. Dlaczego przy niej, na tamtej wyspie o tym zapomniałem? Muszę odpuścić. Sen się skończył. Tam, w tym trzęsieniu ziemi zmieniła się wyspa. Muszę wrócić na szlak.
- Pożegnałem brata i ruiny gdzie zaczęła się ta droga.
- Wracałem, a za mną szła wojna.
- Cintra płonęła. Szlak pełen był krwi uchodźców i żołnierzy. Krwi która przyciągała padlinożerców. Przyciągała pieniądze. Praca pomogła mi z powrotem złapać rytm który zgubiłem na Tedd Inis. Było mi... Lżej. Wśród wojennej zawieruchy i dziesiątek tragedii które przecinały mój trakt każdego dnia, było mi łatwiej niż tam, z nią. Wszystko co wcześniej tliło się w środku odeszło, zgasło jak iskra na wietrze.
- Zbliżała się zima. A ja jechałem na północ.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement