Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
May 24th, 2015
210
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 5.47 KB | None | 0 0
  1. ...po wyprowadzce z domu.
  2. Wyprowadzka na "własne" to marzenie prawie każdego przedstawiciela młodzieży w wieku 16+. Przynajmniej tak wynika z mojego wywiadu. Jest to bowiem podobno wiek buntowniczy i każdy ma swoje "ale" które głosuje za tym, żeby z domu rodzinnego się wynieść i zamieszkać samemu. Ja postanowiłem się wyprowadzić bo... w skrócie nie przepadałem za atmosferą panującą w domu.
  3. O ile cała kalkulacja z wynajmem mieszkania i wstępnym planem zarządzania środkami na przeżycie wyszła całkiem przyzwoicie, to w praktyce wcale nie było tak różowo. Po kilku miesiącach jednak nauczyłem się obsługiwać pralkę. Ale to nie jest jedyny szkopuł.
  4. Dzisiaj przedstawię Ci listę piętnastu rzeczy o których dowiedziałem się, tuż po przeprowadzce. Rozluźnij się i spójrz na ten artykuł z lekkim dystansem. Dzisiaj piszę pół-żartem, pół-serio. Zapraszam.
  5. 1. Jedzenie.
  6. Pierwsze godziny na wynajmowanej przeze mnie kawalerce to było rozpakowywanie kartonów i przenoszenie z miejsca na miejsce każdej rzeczy, by później ją znowu przenieść. W końcu zgłodniałem. Wtedy zaczęły się problemy, bo standardowe zaklęcia o inkantacji "Mamo, jestem głodny" wcale nie działały. Po krótkim namyśle i kilku telefonach do mamy dowiedziałem się, że tak już będzie. Następny telefon był do pizzeri. Trzeciego dnia w poszukiwaniu złotego środka na rosnące wydatki dla pizzy postanowiłem prowadzić zdrowy tryb życia. Wybrałem się do biedronki oddalonej o całe 74 metry i 112 kroków (licząc schody). Po zaopatrzeniu się w kurczaka, ryż, kaszę i zapas owoców i warzyw na następny tydzień, mogłem wrócić do urządzania kawalerki i rozpakowywania kartonów.
  7. Po zliczeniu wszystkich rozchodów po kilku miesiącach postanowiłem ogarnąć budżet na jedzenie. W pierwszym i drugim miesiącu wydałem na samo jedzenie blisko 650 i 700zł miesięcznie, co niezbyt mnie satysfakcjonowało, gdyż muszę wyżywić tylko siebie. Patrząc na to co, czego i ile jem, w kolejnym miesiącu wydałem na jedzenie 350zł. I trzymałem się diety składającej się z 4 posiłków dziennie. Spoko. Może być - pomyślałem. Ostatni miesiąc zakończył się dla mnie feralnie bo chciałem sprawdzić ile na jedzenie mogę wydać najmniej. I owszem kwota 232zł wydaje się być bardzo miłą dla oka, natomiast kolejne 120zł przeznaczone na leczenie zatrucia i grypy, już nie. I na tym skończyły się moje przygody z testowaniem wytrzymałości żywieniowej. Wolę jednak bezpieczne i zdrowe metody karmienia.
  8. Samo przygotowywanie posiłków sprawia mi frajdę. Nauczyłem się nie przypalać kotletów do patelni teflonowej i umiem już dogotować ryż. I mogę również powiedzieć, że jeśli samemu przyrządzę sobie jedzenie, to smakuje ono lepiej niż te robione przez mamusię. Zakładam, że wychodzi również bardzo smaczne, bo znajomi lubią u mnie jeść. Serio.
  9. 2. Lodówka
  10. Wynająłem mieszkanie które nie było w nią wyposażone. Ale bardzo szybko odkryłem, że trzymanie jogurtów na nasłonecznionym parapecie nie jest najlepszym rozwiązaniem. Przez pierwszy miesiąc codziennie chodziłem do biedronki i na bieżąco zaopatrywałem się w jedzenie. Ok, przestało mi się to podobać i w końcu kupiłem lodówkę, o której zaczęły powstawać żarty, bo narzekałem wszystkim, że jej nie mam. Lodówka dotarła do mnie w dniu, w którym organizowałem parapetówkę. Uff, cóż za szczęście. Można zmrozić alkohol. Aczkolwiek targanie lodówki na pierwsze piętro samemu to nie lada wyzwanie. Jest cała, działa.
  11. 3. Pralka.
  12. To magiczne urządzenie którego obawiałem się przez całe swoje życie. Cykl życia ubrań wyglądał dawniej tak, że wrzucałem brudne do kosza na brudne ubranie, a po kilku dniach pojawiało się czyste w moim pokoju. O ile zaplanowanie całej przeprowadzki, włącznie z wynajmem, papierkologią i przenoszeniem wszystkich rzeczy uważałem za pikuś, to uruchomienie pralki było dla mnie równie wielkim wyzwaniem, co wejście na K2. Nie wiedziałem kompletnie nic o wspinaczce górskiej.
  13. Z pomocą przyszło mi Google. Wklepując model pralki znalazłem instrukcję manualną, z której nie wiele się dowiedziałem, ale już po przeglądnięciu kilku for internetowych wiedziałem co muszę zrobić. Kupiłem proszek. Kupiłem kapsułki(te od Chajzera). Kupiłem płyn do płukania. A przez następne półtorej godziny siedziałem przed pralką i patrzyłem co się dzieje. Po ostatnim odwirowaniu zastanawiałem się czy to już wszystko. Na prawdę, nie zdawałem sobie sprawy, że to jest takie proste.
  14. 4. Pieniądze.
  15. O ile mieszkając jeszcze w domu rodzinnym nie liczyłem się tak z wydawaniem hajsu, to tutaj wszystko zmieniło się diametralnie, od kiedy pieniądze zaczęły bardziej znikać, niż przybywać. Zaczęło się planowanie budżetu i zbieranie rachunków. To na prawdę pomaga. Nie wiedziałem również, że będę musiał kupować tyle(wcześniej oczywiście zbędnych) rzeczy, jak np. mleczko do mycia powierzchni w łazience. wow. Jednak i mój budżet został w końcu ogarnięty tak, żeby koniec końców, wychodzić na plus. Nie dałem się pokusom.
  16. 5. Sprzątanie.
  17. W moim pokoju zawsze panował zewnętrzny, wewnętrzny i wszechobecny chaos. Wszystko było wszędzie. Zabawne jest to, że teraz jak za dotknięciem magicznej różdżki, wszystko i wszędzie jest na swoim miejscu oraz panuje porządek. Inaczej bym niczego nie znalazł, bo tych wszystkich potrzebnych na co dzień przedmiotów jest po prostu za dużo.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement