Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Jan 31st, 2017
124
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 15.03 KB | None | 0 0
  1. -Podobno dyrektor jest strasznie pobożny
  2. -tak, jestem. Za to slyszalem ze ty w nic nie wierzysz? Juz nawet w ogole do kosciola nie chodzisz?
  3. -Absolutnie nie! Czy nie sadzi Pan ze zycie bez wiary byloby nieprawdopodobnie trudne i kruche, kazdy dzien nasycający lękiem brakiem sensu jak jadem, i beznadziejne jak upadek w studnie bez dna? Nie, Panie dyrektorze, ja wierze. Wierze w Boga, inteligencje człowieka, jego naturalny pociąg do ciągłego samorozwoju, do posuwania granic mozliwosci czlowieka o centymetr z każdym wydarzeniem, będącym dowodem,wierze w slędzia, plynacego bezustannie, pod prad, i zawsze znajdującego droge do swojej wybranki w czasie rui. Świat w ujęciu makro jest taki imponujący, szkoda ze oczow malego czlowieczka, pojedynczego trybika jest szary i pełen cierpienia (nie naturalnego, stoicko przezywanego cierpienia, ale cierpienia wymuszonego). Widzi przeciez tylko trybik przed sobą. Religia jest sprytnym i szeroko zorganizowanym sposobem, do osiagniecia w miare stalego kontaktu z tym rozleglym ujeciem kosmologicznym. W tym zadaniu lepsza jest nawet od filozofii. Filozofia bowiem zatrzymuje sie w gluchej bezczynnosci, za każdym razem gdy słyszy naiwne pytanie typu: "jaki jest sens". Znacznie wolalaby odpowiadac na pytanie "co to jest to", lub "co istnieje". Boi sie naiwnych pytan, ktore omijają bezwględną logike i powtarzalne definicje. Gdy filozofia skupia sie na stawianiu pytan i pisaniu definicji, to rozmowa religijna calkowicie dzieje sie poza nimi. Nie wie co to definicja, egzystuje na zupełnie innym abstrakcyjnym planie.
  4. -Tak,ale w tych twoich wierzeniach zabrakło jednego, najważniejszego. Wiary w wartość pracy. Gardzisz pracą. Zamiast pracować wolałbyś leżeć i jeszcze dostawać za to pieniądze.
  5. Dyrektor patrzył zrezygnowanym wzrokiem gdzieś przed siebie. Rozmywało mu sie przed oczami za każdym razem gdy w centrum jego wizji, ukazywał sie Piotr. Fizjologicznie zmuszał sie do ignorowania obecności Piotra, jakby miał ostatnią nadzieje, że jeśli go nie zobaczy, to on zniknie, więcej tu nie wróci. Niestety, pomimo treningu w uciekaniu myślami przed rzeczywistością, to wyjątkowy charakter Piotra czynił marnymi każdy wysiłek w udoskanalaniu zdolności samohipnozy. Wyciągnąl chusteczke z kieszeni i otarł kropelki potu pojawiające sie na jego czole.
  6. -Czyli rozumiem, że wypłaty nie dostane? - zapytał sie Piotr, ale odpowiedź dotarłą do niego w formie złowrogich grymasów i pochrząkiwań.
  7. -Ile razy mam Panu powtarzać?! Nie ma jeszcze umów, kadrówa pracuje nad kilkoma naraz i nie tylko Pan jest w tej sytuacji! Poszkodowani, i używam tego słowa w cudzysłowie, dostaną zaległę wypłaty do końca następnego miesiąca!
  8. Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale Piotr wyszedł, głośno trzaskając drzwiami. Gdy tak schodził po schodach, i poruszał sie do wyjścia, wtedy tak sobie myślał: "No i nie ma wypłaty, cholera ją wzieła. Ale mogłem sie spodziewać że tak [potraktują tego, który od miesiąca pracuje bez umowy". Wybiłą 15 więc ubrał kurtke i wyszedł z budynku. Racja, że nie miał dobrego wykształcenia, nie miał też wiele do zaoferowania, ale chciał szacunku za prace, którą wypełnia dokładnie i ze staraniem, albo chociaż zapłate, bez uwzględniania wad. Obok budynku był sklep warzywny, wszedł tam, bo chciał coś zjeść. Obsługiwała kobieta, której naprawiał kiedyś telefon, choć słowo "naprawiał" nie do końca pasuje, bo chodziło o fałszywy wirus. Oddał z wyjaśnieniami i za fatyge dostał dziesięć złotych. Problem w tym, ze poza zajęciem sie kłopotem, także wykorzystał kilka godzin na przeczytanie wszystkim wiadomości zapisanych na telefonie (a były to kilkumiesięczne konwersacje, potoczyste i napełnione emocjami), wymienianymi pomiędzy właścicielką telefonu a jej obecnym gachem. Do jednego pisała, że idzie sie wykąpać, i że będzie myślała o nim w tym czasie. Drugiego, jak to sie mówi, "uznała za przyjeciela", nawet więcej, odpowiadałą bezczelnymi półsłowkami na wszystkie jego żarty i wynurzenia. Od tego czasu Piotr omijał progi tego sklepu, bał sie że kobieta zauważyła zmianą daty w rubryce "ostatnio czytane" i teraz skrywa nienawiść do niego.
  9. Zrobił kilka kroków w kierunku ostatniej półki w sklepie, na której znajdowały sie butelki z wodą mineralną, a następnie wykonał w tył zwrot i stanął w kolejce. Kolejka posuwała sie do przodu, i znajdował sie już w jej połowie, gdy nagle pomyślał że powinien kupić wode mineralną. W końcu jest już piątek, zamuruje sie w domu i nie będzie wychodził dwa dni, a coś musi pić. Sprawdził czy za ladą, na półkach nie ma wody. Nie było, ale mimo to nie chciał opuszczać kolejki i tracić czasu, więc postanowił, że z głupia frant, poprosi sprzedawczynie o wode. Był już drugi w kolejce, przed nim obsługiwana była kobieta w średnim wieku, za nim mężczyzna w stroju ratownika medycznego. Zakupy kobiety przed nim były pokaźne i długo trwało jej obsłużenie. Sprzedawczyni uśmiechała sie i była dla niej miła, po chwili spojrzała na ratownika medyczna, który trzymał w ręce jedynie drożdżówke. Zapytała sie go czy nie obsłużyć go od razu, skoro tylko to chce kupić. Podziękował i powiedział że może poczekać, a ta sie zapytała, czy na pewno. W tym czasie zakupy Piotra nie były wcale większe i był bliżej w kolejce, mimo to, jego obecność została całkowicie zignorowana. Wykorzystał fakt, że wcale nie zwracała na niego uwagi, aby spojrzeć, i zastanowić sie nad obrazem, jaki reprezentowała. Zarabiała mało, wstawała wcześnie rano i pracowała kilka godzin. Jak strasznie musiała sie nienawidzić za każdym razem, gdy wychodziła z łóżka. Sekret był w tym, że jej praca była ważna, ona o tym wiedziała, wiedziałem o tym ja, wiedzieli o tym wszyscy. Niech raz tylko zdarzy sie jej nie przyjść w dzień jej zmiany, a zawiedzeni klienci nie będą mogli sie sami obsłużyć. Niewiele miała pociechy z pracy tutaj, ale przynajmniej świadoma była tego, że jej praca jest potrzebna. Przez kilka lat pocieszała sie tym, aż wreszcie szczerze uwierzyła, że jedyne co w życiu sie liczy, to być użytecznym dla innych ludzi. Jest jak maszyna, przez wielogodzinne zmiany podaje towary i wydaje reszte, wykonywanie powtarzalnych czynności wymaga od niej zamknięcia większości czynności jej mózgu. Nie myśli o niczym, tylko o widmie nadchodzącego fajrantu. Z każdym dniem staje sie coraz mniej człowiekiem, jeszcze kilka lat pracy i uwierzy, że ten stan ogłupienia jest najpiękniejszy i najpotrzebniejszy do życia. No i ciągły kontakt z ludźmi, bez niego przecież by zwariowała. Praca dla ludzi to rzecz naturalna – ta głeboko utkwiona wiara pozwala jej wstawać każdego zimnego poranka, i nie palnąć sobie w łeb, gdy zapadnie noc.
  10. Nastąpiła jego kolej. Będąc zmuszonom do zaakceptowania jego obecności, i obsłużenia go, obroniła sie poprzez przyjęcie barw ochronnych, uśmiech natychmiastowo zniknął z jej twarzy, w sekunde stała sie niczym surowy sędzia, w dniu sądu ostatecznego. Położył na ladzie dwa batony, poprosił o smakowicie wyglądającego ptysia z lodówki i do tego czasu wszystko było w miare dobrze. Poprosił o butelke wody, ale został odesłany słowami "tam jest, na końcu sklepu", a gdy odwrócił sie aby podejść do wskazanego miejsca, słyszał ją jak coś mruczy pod nosem. To jednak nie zbiło go z tropu, nie przyozdobiło jego cery o rumieniec i towarzyszący mu grymas, wiedział bowiem że uczynił prawidłowo, bo gdyby opuścił kolejke wcześniej, to nie łatwo byłoby mu wrócić na swoje miejsce. Jednak tego co nastąpiło chwile potem, nie mógł przewidzieć. Skorzystał z możliwości zapłacenia kartą, jak zwykle to robił, jednak okazało sie że przy płaceniu zbliżeniowym, dotykał kartą ekranu terminala zbyt krótka, aby ten go rozpoznał i transakcja nie dochodziła do skutku. Piotr próbował dwa razy, a za trzecim razem, wyraźnie zniecierpliwiona sprzedawczyni przytrzymała palcem jego karte, aż słychał było piknięcie.
  11. -Ludzie tak strasznie sie z tym spieszą, a to trzeba spokojnie, dłużej potrzymać, bo inaczej nie wykryje – powiedziała w nieco protekcjonalnym stylu.
  12. -No zwykle wystarczy sekunde potrzymać i to wystarczy.
  13. -Ale nie zawsze. To wszystko zależy od sieci. My taką mamy sieć, że trzeba poczekać, aż wykryje.
  14. Mówiła to monotonnym głosem, jakby pouczała dziecko. Piotr slysząc to intuicyjnie zapragnął sie wtrącić, żeby pokazać, że też potrafi być zabawny i społeczny.
  15. -Widze że jest Pani specjalistką w tych sprawach – gdyby był w przyszłości zmuszony aby wyjaśnić o co mu chodziło, powiedziałby z ręką na sercu, że nie chodziło mu o nic złego. Mogło to brzmieć jako ironia, jako cynizm osoby, która uważa sie niesłusznie za wyższą, ale tak naprawde była to zwykła pochwała, nawet to nie do końca, po prostu chciał coś powiedzieć, ot tak, żeby zaznaczyć siebie grubą kreską i żeby utwierdzić widzów, że nie wyszedł sroce spod ogona. Jednak zupełnie nie spodziewał sie reakcji kobiety, która popatrzyłą na niego surowo, bez cienia nawet rozbawienia, lub wdzięczności i odpowiedziała bardzo chłodno – "Tak.".
  16. Tego już było za wiele, jak ona mogła?! Co ona sobie myśli?! Jej zachowanie można było wytłumaczyć zmęczeniem, ale nie usprawiedliwia to jej w jego oczach. Żeby tak na oczach innych ludzi (było ich co najmniej trzech w sklepie, nie licząc bohaterów "dramatu") go upokorzyć, i to zupełnie bez powodu. Bez powodu? Ale jak brzmiało to retoryczne pytanie? Czy czasami nie miało w sobie nutki nieświadomego, ale kłującego cynizmu i kabotyństwa? A może to jego wina? Wszystko jest jego winą! Próbuje być miły, próbuje znaleźć współny język, ale wychodzi z niego co najwyżej cham i prymityw! Wyszedł ze sklepu wściekły. "Głupia suka!" - wyrwało mu sie i zaraz sie obejrzał, czy nikt nie słyszał. Jak mogła go tak upokorzyć? A on? Okropny człowiek, co za okropny człowiek – nawet żarty mu nie wychodzą, nawet niewinne komplementy! Zresztą to przecież także dla innych mogło brzmieć całkiem lekkostrawnie, ale mentalne możliwości tego ograniczonego babsztyla, nie pozwoliły jej aby wyjść poza rejony atrakcyjności swojego rozmówcy. "Śmieje sie teraz pewnie za moimi! Bo co, takie chuchro, nieogolone i garbate, jak śmiało sie nawet odezwać do wielmożnej Pani! A jak bardzo miła była w stosunku do przystojnego Pana ratownika! Miła była nawet dla starszej Pani, ewentualnej kury domowej, tylko nie dla mnie! Jestem nieatrakcyjnym, ubogim mężczyzną, a to w jej oczach równa sie z zerem! Nic, po prostu nic! Ale co sie bede nią przejmować, przodowniczka ludu, zwykła niedouczona gęś. Jak sobie przypomne te jej wiadomości do tego jej faceta, który miał co prawda troche mięska na sobie, ale znacznie mniej w mózgu, wnioskuje po ilości błędów ortograficznych! Zresztą świetnie sie do siebie dopasowali jeśli o to chodzi – w sprawach głupoty i gwałtu na języku polskim!" Jego myśli ziały ogniem, były gotowe roztopić obrastający chodniki lód, ciemny od węgla i błyszczący. Parzył go natrętny ogień myśli, a korona cierniowa niespełnienia i frustracji otaczała jego umęczony mózg. "Świetnie, po prostu wyśmienicie, teraz nawet nie moge sie pojawiać więcej w tym sklepie! Szkoda, bo te ich ptysie wyglądają pysznie, nigdzie w mieście nie widziałem podobnych." A najbardziej bolało go to, że piątek dochodził do końca i przed sobą ma dwa dni odpoczynku, którym nie będzie mógł sie cieszyć, bo jego humor został już wyraźnie popsuty.
  17. Stał na przystanku, czekał na busa, a obok niego stała brunetka w średnim wieku i czytała książke. "Czyta na pokaz, ciekawy tylko jaką książke. O patrzcie jak ona sobie czyta! Kobieta i czyta, niesłychane! Tyś widziała literature, pizdo." Kilka minut później obok czekających na przystanku przeszły dwie dziewczyny, w wieku na oko licealnym i jedna z nich powiedziała głośne "do widzenia" czytającej. Starsza kobieta na chwile podniosła głowe i odwzajemniła pozdrowienia z uśmiechem. "Pewnie ich nauczycielka. To ze mną powinny sie witać. Założe sie że mam więcej do powiedzenia o książkach, i nadaje sie na nauczyciela znacznie bardziej, niż ta przeciętnie wyglądająca babka. Tak bym je uczył literatury, ażby piszczały. Ta blond jest nawet całkiem fajna, krótkie, kręcone włoski, i przypomina mi kogoś... Tak, w szkole znałem dziewczyne podobną do niej z wyglądu, tylko ubierała sie w bardziej "rockowym" stylu i zamiast witać sie z nauczycielami, wolała pić tanie wina pod mostem. Boże błagam Cie, wiem że nieczęsto sie do Ciebie zwracam, ale spraw, żeby autobus przyjechał jak najszybciej, bo dłuższego pobytu w tym miejscu nie zniose." Bóg tym razem go wysłuchał, w kilka minut później wsiadł do pierwszego busa, jadącego w jego kierunku.
  18. Usiadł jak zwykle, z tyłu. Spojrzał w lewo, bo chciał orientacyjne wyjrzeć przez okno, ale to co zobaczył, sprawiło że przeklnął siebie za to, że nie jest bardziej ostrożny. Obok niego siedziała znajoma kobieta, brunetka, w zwiewnym, bawełnianym swetrze. Odłożyła telefon, w który sie wpatrywała, i spojrzała wnikliwie na przybysza. Znajoma z wieczornego kółka miłośników kina, na które od jakiegoś czasu Piotr uczęszczał. Choć była atrakcyjna, z tymi długimi włosami i w jedwabiach, które tak lubiła, to pomimo tego jej zachowanie bywało na tyle specyficzne, że odrzucała od siebie ludzi. Była z niej taka "manic pixie girl", aż do przesady. Często sie ją dało przyłapać, jak śpi podczas zajęć, niewinnie jak dziecko, rozłożona na krześle jak na łóżku, a pod ciemnymi kosmykami była główka niezmącona problemami, otoczeniem, złem. Pod wpływem tego obrazu, aż chciało sie podbiec i złożyć pocałunek na tym dziecinnym czółku, ale ktokolwiek znał ją troche lepiej, ten zaraz gasił w sobie te pragnienia, pewien że ta zwiewna nimfa, pod wpływem tego gestu natychmiast rozpłynełaby sie w powietrzu z przestrachem. Na początku jej dziwactwa można było wytłumaczyć jako nieśmiałość neurotycznej, a świeżo obiecanej kobiecości. Takim nowatorom, co do naszych kręgów, należało pokazać wyniki starań amatorów wszelkich krągłości, w starciu z tą wieczną dziewicą. Ich powaby, mięśnie, mądrości stawały sie prochem pod wpływem jej działań. Jej nieopanowany śmiech hiperaktywnego dziecka kończył wymysły najlepszych męskich partii, jak silny powiew wiatru urode dmuchawca.Odchyliła sie tylko do tyłu jak łuk w stanie napięcia, zaniosła śmiechem, i rzuciła paroma cytatami z Owidiusza, na znak dobrego humoru, a najodważniejsi mężowie uciekli z podkulonymi ogonami. Łamała serca, ale nigdy bo ją to bawiło, albo z czystej złości, po prostu wydawała sie być "ponad to". Poza filmem, żywiła rozległe zainteresowania ogólnie sztuką, poezją, literaturą. W życiu Piotra także pełniła pewną minimalną, ale ważną dla niego funkcje – była świadkiem jego upokorzenia, jednego z wielu.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement