No siema programistyczne świry. Muszę dać upust mojej irytacji. Co się z tym światem odjebało to ja nawet nie...
Ale do rzeczy. Szukam ostatnio roboty i pomyślałem, że webdev to dobry pomysł. Za małolata robiłem jakieś stronki, jeszcze jak layouty robiło się na tabelach xD Potem w technikum miałem krótką przygodę z PHPem. A na studiach pisałem pracę licencjacką w oparciu od Jave EE (JSF i te sprawy). Generalnie chciałem się poduczyć, zobaczyć jak to się teraz robi, może nawet pyknąć jakiś projekt do portfolio.
Także trochę pojęcie miałem ale dawno w tym nie siedziałem. Od kolegów usłyszałem jedynie, że teraz używa się coś co nazywa się angular.
Okej, więc zadanie było proste. Postawić aplikację internetową pobierającą jakieś dane z serwera i wyświetlające je w widoku, później podpięcie tego wszystkiego pod jakąś DB itd.
Jako, że ostatnio jestem zakochany w .NET Core postanowiłem stworzyć tam RESTowe Web API i za pomocą angulara pobrać z niego dane i wyświetlić.
Spoko, znalazłem tutorial, chociaż było ciężko bo wtedy jeszcze nie było finalnej wersji .net core ale ok, jest.
Robię po kolei, średnio wiem co się dzieje, po stronie serwera niby spoko, ale tutaj jakiś grunt, jakieś uglify itd. Udało się, działa. Zagłębiam temat co to te wszystkie routingi, jak to działa etc. No już w miarę ogarniam, chociaż składnia JS to jakiś koszmarek.
Po dłuższym rekonesansie okazuje się, że jest problem. Wszystko co do tej zrobiłem działa na AngularJS w wersji 1, a właśnie pokazała się następna wersja czyli Angular 2 totalnie oderwana od poprzedniej odsłony.
Dobra, szkoda się pakować w starocie, wchodzę więc na oficjalną stronę - Quickstart guide. Przeglądam kod, łapię się za głowę - "Co to kurwa, jest?". Nie dość, że skrypty są w jakimś TypeScript to jeszcze nie wiadomo co trzeba robić żeby uruchomić.
"Jebać to" - pomyślałem, może poszukam czegoś innego, czegoś bardziej podobnego do angulara 1. Google podpowiada - React.js, Knockout.js, Aurelia.js, Blackbone.js, Ember.js i w_chuj_wie_ile_jeszcze_bibliotek_z _rozszerzeniem_js.js.
Jeden umie into routing, drugi nie, ten nie umie two-way data binding, tamten umie. Nic co w 100% zastępuje angulara. No ale dobra, podobno ten React.js od kolesi z facebooka jest spoko, jak facebook na nim stoi to chyba się sprawdza.
Wchodzę na stronę, jakiś JSX na kiju... "O chuj tu chodzi?!".
Dobra, to już niech będzie ten Angular 2. Zagryzam zęby, wchodzę znowu na stronę Get Started. Czytam, no nie wiadomo ocb. Wujku Google pomóż znowu. Jest filmik .NET Core Visual Studio Angular 2 tutorial. Koleś na video mówi - robimy ten Quickstart co według twórców ma zająć 5 minut, materiał trwa 25... Jedziemy. Node.js? Jak tu chce .net a nie jakiś inny framework... Okej, widocznie w 2016 nie ma innego wyjścia, na szczęście okazuje się, że w VS node.js hasa sobie gdzieś tam w tle. No to dalej, ściągamy całą listę zależności, pierdyliard rzeczy których nazwy widzisz pierwszy raz. Teraz jakieś typingsy, plik .js z randomowym ciągiem znaków. Teraz konfiguracja TypeScript, no bo przecież trzeba kompilować do JavaScriptu. Dzięki bogu nie trzeba robić tego ręcznie bo Visual Studio robi to z automatu. Teraz jakiś gulp bo grunta, nie wiedzieć czemu nikt już nie używa.
I teraz podsumowanie. W AngularJS (wersja 1) żeby uruchomić framework i wyświetlić dane wystarczyło do index.html załączyć 3 pliki z CDNa i jeden własny plik app.js.
Angular 2 - do wyświetlenia samego Hello Worlda potrzeba prawie 25MB biliotek Javascriptu. Co w tym 2016 roku się odkurwiło? Mam nadzieję, że to się wszystko naraz nie ładuje.
Do tego te wszystkie ECMAScripty i inne cuda na kiju, pierdyliardy bibliotek. Czy to robią ludzie o zdrowych zmysłach, przecież to jest masakra. Jak człowiek nie mający wcześniej styczności z webdevem ma się w tym rozeznać?
PS. Microsoftowi dzięki, że Visual Studio 2015 całkiem nieźle ogarnia ten cały burdel i wiele rzeczy automatyzuje bo tak musiałbym większość rzeczy klepać z terminala.