W moim mieście znów pada deszcz,
idę na spacer się gdzieś przejść.
Biorę słuchawki, telefon też,
wciskam play i odłączam się.
To znaczy dołączam się do innych rzeczywistości,
w których percepcja potęguje stopień moich wrażliwości.
U was ciągły pościg tylko kasa, kasa, kasa,
a ja słyszę deszczyk, który robi kap, kap, kap, kap.
Takie 2 światy który z nich jest lepszy, który gorszy,
nie mi to ceniać ziomuś, bo nie jestem wszechwiedzący.
Jestem chłopak prosty z miasta DG, mów mi KubSub,
który jak feniks prosto z popiołu by w siebie już nie zwątpić (A),
a deszczyk dalej kap, kap, kap melodię swoją gra,
a ja spaceruję drogą do gwiazd.. .Gdzie ziom....
Nie ma nic już, nie ma nie ma nic tu,
powiedz Boże, gdzie mam szukać tych pomysłów,
to umysłu bramy, jestem o tym przekonany,
żeby zrozumieć życie trzeba być tutaj ponad tym.
Wchodzę w piękny las,
gdzie liście grają koncert,
wtedy zapadam w trans i nie ma mnie tu wogle,
możesz szukać mnie na mapach,
możesz szukać mnie gdzieś w google,
ale muszę ci powiedzieć, że będzie bezowocne to.
Bo nie ma mnie już, bo nie ma, nie ma mnie tu.
Możesz szukać mnie bez przerwy, a ja jestem już u celu bram,
proszę nie płacz więcej, bo bedziemy kiedyś razem tam,
gdzie nie ma nic już, i nie ma nikogo oprócz nas.
Rozpoznasz ten czas, spotkanie zapoczątkuje blask,
potem będzie cisza, (Ciii),
i tylko ust mych smak.
NIech ta chwila wciąż trwa, niech wiecznie trwaaa,
deszczyk robi sobie w tle, swoje kap, kap, kap.
Nie ma nic już, nie ma nie ma nic tu,
powiedz Boże, gdzie mam szukać tych pomysłów,
to umysłu bramy, jestem o tym przekonany,
żeby zrozumieć życie trzeba być tutaj ponad tym.