Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Feb 25th, 2018
89
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 20.98 KB | None | 0 0
  1. > ja, 17 lat
  2.  
  3. > w domu u kumpla, gramy w gry i gadamy
  4. >nagle łapie mnie potrzeba żeby walnąć klocka
  5. > to jeden z tych post-meksykańskich klocków, do których zużywasz 4 metry papieru toaletowego, a i tak nadal zostają smugi z kału
  6. > mówię, że zaraz wracam i idę do łazienki
  7. > zaczynam wypuszczać jelitowego Cthulu w chwili gdy moje spocone pośladki dotykają deski klozetowej
  8. > słodziutka ulga
  9. > sięgam po papier, widzę, że cała rolka jest zużyta
  10. > rozglądam się, nigdzie nie ma papieru
  11. > uwięziony na 1 piętrze bez czegokolwiek do podtarcia dupy
  12. > zbyt dziwnie żeby wołać teraz o pomoc
  13. > rozglądam się za amunicją alternatywną
  14. > 2 rzeczy
  15. > nowe czasopismo samochodowe jego ojca
  16. > i biblia jego mamy
  17. >mam przed sobą ultimatum
  18. > tatuś jest wielki, uwielbia auta i jest skłonny do agresji
  19. > mama to typowa miła kobieta, malutka i flegmatyczna, czułaby się bardzo źle gdybym jej to zrobił
  20. > tato mógłby skopać mi dupę
  21. > no i jestem ateistą
  22. > odrywam kilka stron ze środka starego testamentu
  23. > Chrześcijanie i tak nie czytają tego gówna
  24. > papier jest cienki, robią mi się ranki na odbycie
  25. > 10 stron później, jestem czyściutki
  26. > podciągam spodnie, gdy uderza 2 fala
  27. > nie mam nawet czasu spłukać wody, siadam i robię swoje
  28. > po 3ciej rundzie, siedzę przez 20 minut żeby upewnić się, że wszystko już wyszło
  29. > w tym momencie kumpel stoi pod drzwiami i pyta czy wszystko ok
  30. > mówię, że za chwilę wyjdę bo złapała mnie sraka
  31. > wycieram dupsko po raz czwarty i ostatni
  32. > zużyłem jakieś 1/4 starego testamentu
  33. > w toalecie jest więcej papieru niż instalacja wodociągowa może zmieścić
  34. > musze działać szybko, bo kumpel stoi pod drzwiami
  35. > próbowałem to przepchać babką klozetową, bez rezultatu
  36. > upewniam się, że ma jakieś antybakteryjne mydło przy zlewie
  37. > ręce mogą zostać umyte
  38. > podwijam rekawy i sięgam do toalety przepychając ręką zbitą papkę
  39. > gdy jestem na kolanach zauważam całą rolkę papieru która leżała na zbiorniku z wodą
  40. > cojak***azrobiłem
  41. > spłukuję toaletę łokciem, zaczyna się wylewać
  42. > kartki pisma świętego pokryte gównem rozprzestrzeniają się po podłodze
  43. > zdzieram wieko zbiornika desperacko próbując odłączyć tanią instalację
  44. > zbiornik się opróżnia i zaczyna wydawać głośne odgłosy piły mechanicznej
  45. > kumpel dobija się do drzwi i pyta co ja k***a robię
  46. > w przeciągu 40 sekund, odgłosy stają się coraz głośniejsze i głębsze
  47. > nagle ustaje
  48. > cały czas jestem w szoku, ręce pokryte gównem opieram z przyzwyczajenia na czole
  49. > kumpel otwiera drzwi od zewnątrz (fikuśny zamek który można przekręcić monetą) i wparowuje do środka
  50. > patrzy na mnie i zamiera
  51. > moje oczy są wytrzeszczone, gówno rozmazane na moich rękach i twarzy
  52. > biblia mamy leży zapomniana na ziemi pokryta mazią z toalety
  53. > słyszę, że jego rodzice idą na górę
  54. > kumpel stoi i nie ma pojęcia co robić
  55. > jego mama wchodzi i zszokowana zaczyna łkać
  56. > "Moja prababcia dała mi tą biblię miesiąc przed tym jak zmarła na raka"
  57. > jego tato wchodzi po kilku sekundach
  58. > zszokowany, zauważa biblię i zaczyna się śmiać
  59. > odwraca się, idzie w kierunku schodów i śmiejąc się mówi "masz przej***ne"
  60. > jego mama zaczyna płakac coraz mocniej
  61. > "Dlaczego to zrobiłeś?"
  62. > powtarza to w kółko i to bardzo histerycznie
  63. > zaczynam płakać, ale gdy płaczę to wyglądam jak wk***iony pawian
  64. > jego mama myśli, że ją przedrzeźniam i wychodzi płacząc jeszcze bardziej
  65. > odwracam się do kumpla i mówię "słuchaj, mogę to wszystko--"
  66. > uderza mnie w twarz, łapie za kaptur i wypie**ala z jego domu
  67. > zostaję na ulicy przed domem, 1,5km od domu, bez podwózki i umazany fekaliami
  68. > zaczynam iść w stronę domu
  69. > chwilę później jakaś pani podjeżdza i pyta czy chcę podwózkę
  70. > wsiadam, kobieta zaczyna jechać
  71. > uświadamiam sobie że moje ekstrementy właśnie zasychają mi na twarzy
  72. > ona próbuje nawiązać rozmowę
  73. > minutę później wyczuwa odór i patrzy na mnie
  74. > zatrzymuje się na poboczu, każe mi wypie**alać
  75. > dochodzę do domu, przekradam się obok rodziców i biorę prychę
  76. > próbuję dodzwonić się do kumpla żeby się wytłumaczyć, nie odbiera
  77. > 4ta próba, odebrał i krzyknął żebym przestał dzwonić, rozłączył się
  78. > przez kolejny tydzień zauważyłem, że sąsiedzi i koledzy z klasy dużo na mnie patrzą
  79. > zaczynam słyszeć jakieś głupie przezwiska, "dziecko szatana", "odbytowy testament" itd
  80. > ksywki rozprzestrzeniają się po szkole jak pożar w lesie
  81. > młodsze dzieciaki z którymi nigdy nie gadałem podchodzą do mnie i mówią mi te przezwiska w twarz
  82. > jedna z moich bliższych przyjaciółek która jest chrześcijanką nabrała do mnie dystansu i w końcu przestała się do mnie odzywać
  83. > historia sięgnęła nauczycieli, parę dni później dostałem wezwanie na dywanik
  84. > dyrektor mówi, że wyrzucają mnie za "obrzydliwą zniewagę religijnych wierzeń"
  85. > mama i tata się dowiadują
  86. > mama dziwnie się przy mnie zachowuje, patrzy na mnie z niesmakiem
  87. > czuję jakby myślała, że mnie w ogóle nie zna
  88. > mój tato mówi, że jestem jakimś pojebem i potrzebuję resocjalizacji
  89. > 2 godziny później, rozmawia z rekrutującym do wojska i zapisuje mnie na obóz dla rekrutów
  90. > przewinę historię do obozu
  91. > na początku jest spoko
  92. > pierwsze dni były trochę ciężkie ale się przyzwyczajam
  93. > pewnego dnia dostaję paczkę od ziomka z dawnej szkoły
  94. > były to wydrukowane zdjęcia na których jestem, przerobione tak, że wyglądam na nich jakbym wycierał dupsko biblią
  95. > na tyle każdego zdjęcia jest jedno z tych ch*jowych przezwisk
  96. > nazbyt ciekawski kolega podchodzi i mi je zabiera
  97. > parę minut później całe baraczki wymieniają się fotami i się śmieją a ja bezradny siedzę na łóżku i udaję, że czytam książkę
  98. > jeden z nich obczaja moich znajomych na facebooku i pyta jednego z nich o całą historię
  99. > jakiś czas później, zauważam że jeden z rekrutów patrzy na mnie bardzo dużo
  100. > dowiaduję się, że pochodzi on z ultra-konserwatywnej rodziny i nienawidzi mnie za to co zrobiłem
  101. > wpada na mnie jakiś czas później i próbuję nawiązać rozmowę
  102. > gdy nikt nas nie słyszał, powiedział mi, że gdybyśmy byli na froncie to dostałbym od niego kulkę, a on powiedziałby ,że to ciapaki mnie kropnęły
  103. > 2 dni później rozpoczynamy treningi z ostrą amunicją
  104. > wstaję rano, idę do łazienki
  105. > zauważam, że wszyscy się na mnie gapią
  106. > idę się wysrać, dostrzegam, że nie ma w ogóle papieru, a w kabinie jest jedynie biblia
  107. > zaczynam się drzeć, w odpowiedzi dostaję śmiech
  108. > wszyscy idą na trening, zostawiają mnie tam
  109. > wk***iam się, zaczynam drzeć kartki z tego skur*ysyna i podcieram się nimi jakby nie było jutra
  110. > mój odbyt krwawi
  111. > krew kapie wszędzie, nie mogę założyć nawet munduru żeby go nie poplamić
  112. > odrywam kupkę kartek, zwijam je i wsadzam sobie w szczelinę jak paróweczkę w hotdoga
  113. > dopełniam dzieło jeszcze paroma kartkami robiąc sobie w gaciach prowizoryczną pieluszkę
  114. > zakładam mundur
  115. > jak chodzę to słychać gniecione kartki
  116. > czuję się upokorzony i wiem, że spóźnię się na trening
  117. > wychodząc mam nadzieję, że zaczniemy od strzelania
  118. > okazuje się, że najpierw będziemy maszerować w formacji zanim będziemy strzelać
  119. > maszerujemy 10 minut, sierżant słyszy szelest kartek
  120. > każe nam się zatrzymać i pyta kto ma przy sobie gazetę
  121. > rekruci na mnie patrzą
  122. > sierżant każe mi truchtać w miejscu
  123. > głośne szelesty
  124. > pyta co to za dźwięk
  125. > krtań mi się zamyka, nie moge odpowiedzieć
  126. > sierzant rozkazuje mi ściągnąć spodnie
  127. > moja pielucha widzi światło dzienne
  128. > sierżant klnie pod nosem i każe mi przebiegnąć 200 okrążeń wokół obozu
  129. > nie mam wyjścia, zaczynam
  130. > pół godziny później biegnę przez mniej widoczną część obozu
  131. > nikt inny jak pan Jezusowy Mściciel, który mówił, że zabiłby mnie na polu bitwy wyskakuje zza krzaka
  132. > w jednej ręce dzierży butelkę Jacka Danielsa, w drugiej pistolet
  133. > uderza mnie w twarz butelką i strzela mi w stopę
  134. > wylewa zawartość butelki na moją twarz gdy ja krzyczę z bólu
  135. > ucieka
  136. > sierżant znajduje mnie leżącego i wykrwawiającego się jakiś czas później
  137. > incydent zostaje odnotowany i jest wszczęte dochodzenie
  138. > okazuje się że Jezusowy chłopiec sprzedał im jakąś historię wyssaną z palca
  139. > mówi, że szkalowałem go na tle religijnym i poniżyłem go podcierając się jego biblią
  140. > zostaję wypie**olony z obozu za religijną nietolerancję, picie i lekkomyślność
  141. > wracam do domu
  142. > tato jest mną zawiedziony a mama się nie odzywa
  143. > zaczynam wysyłać CV
  144. > moje nazwisko i historia się rozprzestrzeniła po mieście i żaden pracodawca nie chce mnie przyjąć
  145. > miesiąc później tato myśli, że jestem żulem i nie szukałem pracy
  146. > wywala mnie z domu
  147. > zostaję bezdomny
  148. > to był prawdopodobnie najgorszy moment w moim życiu, ale od teraz się polepsza
  149. > zostałem włóczęgą na 2 lata
  150. > dostawałem jedzenie z programów pomocy dla bezdomnych za dnia
  151. > gdy byłem głodny w nocy, szukałem resztek w śmietnikach
  152. > pierwsza zima, spotkałem i zaprzyjaźniłem się z 2 innymi włóczęgami
  153. > jeden z nich przedstawił się jako Drżący, drugi jako Adam
  154. > Drżący ma taką ksywkę, bo pił tyle, że sp***oliły się jego funkcje motoryczne
  155. > dziewczyna Adama przedawkowała heroinę 3 miesiące wcześniej
  156. > spotkałem ich pod mostem na obrzeżach miasta
  157. > włóczyliśmy się razem i dotrzymywaliśmy sobie towarzystwa
  158. > jednej nocy budzi mnie dziwny odgłos
  159. > zobaczyłem, że ssają oni sobie wzajemnie ku*asy
  160. > niemitooceniać
  161. > idę dalej spać
  162. > miesiąc później, próbowali mnie zabić
  163. > Adam, Drżący i ja szliśmy przez miasto
  164. > zobaczyłem na ulicy banknot 50zł
  165. > podnoszę go
  166. > kumple żule zgodnie myślą o alkoholu
  167. > żądam, żeby kupić jakieś żarcie bo dawno nic nie jadłem ale Drżący to alkoholik
  168. > chce kupić jak najwięcej tanich winiaczy na ile pozwoli mu to 5 dych
  169. > "pie**ol się, ja to znalazłem"
  170. > Adam rzuca się na mnie z nożyczkami
  171. > nie spodziewałem się
  172. > dźga mnie w nogę dwa razy, bierze hajs
  173. > pie**olone pedały uciekają
  174. > nigdy więcej ich nie widzę
  175. > 3 dni później dostaje gorączki od infekcji
  176. > zalegam na czyimś podjeździe
  177. > posoka z ran przemokła już dawno przez moje dżinsy
  178. > policjant zatrzymuje się, każe mi wstać i sobie iść
  179. > próbuję wstać, noga boli za bardzo
  180. > policjant wysiada, podnosi mnie na nogi
  181. > krzyczy "ruszaj się"
  182. > popycha mnie do przodu, łapię się za nogę bo tak kurewsko boli
  183. > rano się otwierają i znów zaczynają krwawić
  184. > policjant w końcu dostrzega mój stan
  185. > zabiera mnie do schroniska dla bezdomnych w mieście 20km dalej
  186. > nic nie mówi przez całą drogę
  187. > w schronisku ładniusia czerwonowłosa podchodzi z apteczką i pudełkiem z gumowymi rękawiczkami
  188. > wygląda jakby mi współczuła
  189. > po raz pierwszy jestem traktowany jak człowiek przez kobietę od dłuższego czasu
  190. > dostaję erekcji, przebija mi przez bokserki
  191. > ona to dostrzega, wyraz obrzydzenia przyozdabia jej twarz
  192. > czuję się źle i przepraszam
  193. > ona nerwowo się śmieje i opatrza moje rany
  194. > daje mi pudełko z antybiotykami
  195. > mówi, że nie można się tym sćpać i jest warte pare złotych
  196. > tymi słowami skończyło się traktowanie mnie jak człowieka
  197. > po paru dniach rany się goją
  198. > schronisko daje mi kopa i wracam do szwędania się
  199. > parę miesięcy później
  200. > kolejna zima
  201. > krążę po jakimś nowym mieście, jest 1 nad ranem
  202. > drogi są puste
  203. > znajduję zimową kurtkę mojego rozmiaru w pojemniku PCK
  204. > idę dalej i widzę panią przy rogu
  205. > wiem, że jest k***ą ale ona praktycznie nic na sobie nie ma
  206. > jest zimno, ona się trzęsie
  207. > podbijam i mówię "cześć"
  208. > pyta czy mam pieniądze, mówię, że nie
  209. > każe mi sp***alać, brzmi zmęczona
  210. > oferuję jej kurtkę, patrzy na mnie dziwnie przez kilka sekund
  211. > mówi, że nie może się zakrywać w pracy
  212. > dziękuje mi i się uśmiecha
  213. > nie wygląda tak kurewsko jak inne k***y
  214. > jest trochę zużyta ale widać iskierkę godności
  215. > zostałem i trochę z nią pogadałem
  216. > opędzam jej myśli od zimna
  217. > około 3 nad ranem brudny kombiak podjeżdża
  218. > wielki koleś woła do auta Izę
  219. > jej imię to Iza
  220. > gościu patrzy na mnie i pyta czy jestem klientem
  221. > mówię, że nie, on każe mi sp***alać
  222. > gdy odchodzę, on zaczyna ją bić i pytać kim jestem
  223. > wrzuca ją do auta
  224. > myślę o niej cały kolejny dzień
  225. > następnej nocy, przychodzę w to samo miejsce i ona tam była
  226. > miałą podbite oko i liczyła na szybko banknoty
  227. > podchodzę a ona mówi, że jej alfons nas pokroi jesli znów nas razem zobaczy
  228. > mówię, że tylko przechodzę
  229. > siadam za pudełkiem w alejce tak, że mnie nie widać
  230. > gadamy całą noc pomiędzy klientami
  231. > jest już prawie 3cia i każe mi się zmywać
  232. > robię to, co każe i sytuacja powtarza się przez miesiąc
  233. > formujemy swego rodzaju więź, jesteśmy przyjaciółmi
  234. > włóczęga i prostytutka
  235. > ona sobie żartuje, że powinni zrobić taki program w telewizji
  236. > pewnego dnia jej alfons podjeżdża kombiakiem parę godzin wcześniej
  237. > przyciska mnie do ściany i mierzy we mnie spluwą
  238. > spokojnie pyta kim jestem
  239. > odpowiadam, że tylko włóczęgą i że jestem przyjacielem Izy
  240. > dwóch jego kumpli wysiada z auta i przetrzepują mnie szukając pieniędzy
  241. > nie ma żadych
  242. > rzuca mnie na ziemie, kopie mnie i każe mi sp***alać
  243. > mówi, że psuję mu produkt, cokolwiek to znaczy
  244. > oznajmia, że jeśli jeszcze raz mnie tu zobaczy to mnie zastrzeli
  245. > następnej nocy wpadłem do Izy tylko na 20 sekund
  246. > pożegnałem się i odszedłem
  247. > już nigdy jej nie zobaczyłem
  248. > tydzień później jestem na skraju miasta jedząc puszkę tuńczyka
  249. > widzę kombiaka podjeżdżającego do mnie
  250. > wbiegam w alejkę a on zatrzymuje auto
  251. > słyszę, że goni mnie parę osób
  252. > doganiają mnie i mnie przewracają
  253. > alfonsik na mnie patrzy i oddycha ciężko
  254. > wyciaga gnata i siada na skrzynce
  255. > zapala szluga i uspokaja oddech
  256. > kontakt wzrokowy nieprzerwany
  257. > w końcu przemawia
  258. > "Iza to jedyny powód dla którego Cię dziś nie zabiję"
  259. > okazuje się, że nazmyślała sporo rzeczy tylko po to, żeby jej alfons mnie nie zabił
  260. > w tych rzeczach była informacja, że jestem zaawansowanym przemytnikiem szukającym pracy
  261. > mówię, że przez cały ten miesiąc przychodziłem z nią gadać i jestem taki sprytny
  262. > zamieram, gdy on proponuje mi zarobienie 5 koła
  263. > oczywiście że tak
  264. > daje mi teczkę zawiniętą w folię bąbelkową i każe mi ją zanieść na drugą stronę miasta
  265. > mówi, że zabije mnie na miejscu jeśli odmówię
  266. > oczywiście zgadzam się
  267. > on mówi, że zabije Izę jeśli tego nie zrobię
  268. > przytakuję i mówię, że to zrobię
  269. > daje mi złożoną serwetkę z adresem i napisem "Żółty garbus"
  270. > idę
  271. > docieram do adresu i 2 skośnych siedzi w garbusie
  272. > podbijam do okna
  273. > jeden mnie zauważa, wyciąga spluwę
  274. > wyciągam powoli teczkę
  275. > okno się opuszcza
  276. > daję mu paczkę i odchodzę
  277. > parę ulic dalej słyszę pisk opon i krzyki
  278. > garbus jedzie prosto na mnie
  279. > pasażer celuje we mnie pistoletem
  280. > rzucam się na ziemie i czołgam do rowu
  281. > po chwili ich gubię
  282. > przechodzę przez most nad rzeką, będę się chować aż znikną całkowicie
  283. > w połowie mostu garbus nadjeżdża
  284. > próbuję uciekać, dostaję kulkę w nogę
  285. > auto się zatrzymuje, azjata wysiada
  286. > nikogo nie ma w pobliżu
  287. > łapie mnie za kołnierz
  288. > wrzuca mnie do wody
  289. > pamiętam jak płynąłem w dół z prądem wody prosto w dzicz otaczającą zurbanizowane miasto
  290. > desperacko próbuję zostać na powierzchni
  291. > zmęczyłem się i zasłabłem, straciłem czucie w rękach i nogach obijając się o kamienie
  292. > ostatnia rzecz jaką widziałem to kropka światła przy brzegu
  293. > budzę się
  294. > jestem przykryty czarnym kocem i leżę obok ogniska
  295. > wstaję, moje znoszone ciuchy wiszą na patyku i schną
  296. > rozglądam się, dostrzegam tipi pod kasztanowcem
  297. > pie**olony indianin stoi i pali trawę
  298. > wstaję, a on mówi, żebym lezał i się ogrzał lub umrę
  299. > kładę się i zasypiam z wycieńczenia
  300. > parę sekund później on mną potrząsa i mnie budzi
  301. > mówi, że to niebezpieczne spać gdy jest tak zimno
  302. > okazuje się, że indianin, łysiejący w okolicach 40ki ma na imię Hektor
  303. > mówi, że on jest właśnie w spirytualnej drodze do Częstochowy
  304. > jest jakimś przodkiem Nawaho i chce spotkać dusze swoich krewnych w każdym świętym miejscu na świecie, a miał tu rodzinę czy coś
  305. > pyta czy chcę dołączyć
  306. > mówię, że spoko, darmowa trawa
  307. > spędzamy kolejne miesiące idąc z buta do Częstochowy prosto z północy
  308. > dogadujemy się, nauczył mnie łowić i polować i dbać o siebie w dziczy
  309. > nauczył mnie wytwarzać swoje własne ciuchy i zasoby z darów natury
  310. > podrózując jakąś puszczą, pyta czy chciałbym spirytualego przebudzenia od jego ludzi
  311. > myślę, że nic mi nie szkodzi
  312. > obydwoje jesteśmy najarani jakimś dziwnym gównem, nazywał to "pejotl" czy cos takiego i mógłbym przysiąc, że widziałem dźwięki
  313. > czas i przestrzeń przewlekają się przez siebie
  314. > widzę świątynię zbudowaną z gałek ocznych
  315. > lis trąca mój bark i wbiega do środka
  316. > idę za nim
  317. > mijam figurę człowieka stworzoną z wody
  318. > na podeście, na samym środku świątyni jest rolka papieu toaletowego
  319. > mój umysł wpadł w tą dziwną, percepcyjną pętlę
  320. > dziwny moment olśnienia w tej całej irracjonalności wokół mnie
  321. > w tej chwili uświadamiam sobie dziwaczną naturę życia
  322. > spirale ciągów wydarzeń, zapoczątkowane brakującą rolką papieru
  323. > to jest niedorzecze
  324. > jaram jakiś pejotl z uzależnionym od narkotyków indianinem przez rolkę papieru
  325. > co się k***a stało
  326. > reszta fazy to jakieś oceany i rozmazane obrazy
  327. > zapomniałem o swoim olśnieniu gdy faza minęła
  328. > następnego dnia docieramy do Częstochowy
  329. > wcześniej był tam indiański rezerwat ale Hektor spodziewał się czegoś innego
  330. > chciał natury i mistycyzmu ale wszystko teraz poszło do przodu
  331. > w rezerwacie były obrazy Nawaho, jedzenie, historie, ale były tam też kablówka, internet i kanalizacja
  332. > był zawiedziony ale i tak szczęśliwy
  333. > mówi mi "jeśli chcesz gonić marzenia, musisz być przygotowany na rozczarowanie"
  334. > ludzie w rezerwacie są spoko
  335. > pozwalają nam zostać
  336. > dostaję pracę, call center
  337. > zaczynam studiować informatykę przez internet
  338. > zdaję liczne certyfikaty
  339. > dostaję robotę w firmie komputerowej, 40 tysi rocznie na start
  340. > podczas pobytu w rezerwacie przykułem uwagę pewnej dziewczyny w moim wieku
  341. > ma na imię Marisa
  342. > odłożyłem trochę kasy, czas wyjechać
  343. > ofiarowałem parę tysi dla rezerwatu w ramach podziękowania
  344. > zabookowałem bilet do domu, gdzie ja i Marisa mieliśmy razem mieszkać
  345. > cieszę się na spotkanie z rodzicami
  346. > planuję wizytę niespodziankę
  347. > patrzę przez okno, widząc cały mój kraj pod sobą
  348. > czyste niebo
  349. > pamiętam jak przemierzałem na piechotę przez te wszystkie drogi
  350. > szczęśliwy i zdumiony, jak wszystko wyszło na prostą
  351. > wprowadzamy się do mieszkania
  352. > fryzjer, ciuchy, odpie**alam się jak nigdy
  353. > idę do starego domu rodzinnego
  354. > mama otwiera drzwi, patrzy na mnie przez kilka sekund
  355. > mdleje
  356. > gdy do siebie dochodzi, płacze i mnie przytula
  357. > mój tato nie mógł uwierzyć, że jestem spowrotem
  358. > po raz pierwszy w życiu widziałem, jak uronił łzy
  359. > milion przeprosin i wymówek
  360. > powiedział, że parę dni po tym jak mnie wywalił, zmienił zdanie
  361. > nie mógł mnie znaleźć
  362. > 2 lata później, myślał, że nie żyję
  363. > jeden z najszczęśliwszych momentów życia
  364. > kolejny z takich szczęśliwszych miałem 3 tygodnie później w pracy
  365. > naprawiałem właśnie komputery
  366. > zauważyłem, że jeden z nich ma karteczkę "zepsuta pamięć RAM" a właścicielem jest mój stary kumpel u którego cała akcja się zaczęła
  367. > wymieniam RAM, włączam peceta
  368. > przypominam sobie że przez tego sk***iela dostałem z 2 kulki i byłem dźgany nożyczkami
  369. > ściągam na jego komputer w p*zdu dziecięcej pornografii, bestialstwa i innego zdeprawowania
  370. > chowam folder, wyłączam kompa i pakuję
  371. > szperam trochę w necie i okazuje się, że kumpel jest ministrem w lokalnym kościele
  372. > dzwonię do właścicieli kościoła informując o tym, co znalazłem na jego komputerze
  373. > następnego dnia widzę jego zdjęcia w gazecie
  374. > idzie do więzienia, wyj***li go z kościoła a jego żona i dzieci go zostawiają
  375. > dzieci idą do psychologa żeby zobaczyć czy je dotykał
  376. > jego życie się psuje
  377. > on nigdy nie dowiaduje się, kto go właściwie wrobił, program ochrony świadków
  378. > natura zycia zatacza pełen okrąg, dz**ko
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement