Advertisement
Guest User

Test

a guest
May 20th, 2019
66
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 7.47 KB | None | 0 0
  1. Od sytuacji, która wydarzyła się w gospodzie mineło kilka tygodni, nieznajomy kierował się cały czas w kierunku zachodnim, przemierzał przemoczone lasy Zjednoczonego Państwa Elfów, państwo to nie było potęgą, tutejsi rodowi mieszkańcy prowadzą koczowniczy styl życia, w całym państwie znajdują się trzy miasta, Eksdriel, Kaamriel, oraz największe miasto na kontynencie, Baarswiel, według spisu ludności, który jest prowadzony bardzo starannie i sumiennie, w samym Baarswiel mieszka aktualnie około dziesięciu milionów Elfów, krasnoludów i ludzi, większość mieszkańców tego miasta to uchodźcy którzy uciekli z powodu wojny na Wyspach Południowych, gdzie ludzkie państwo Saskia, najechało na Nordgrin, stolice krasnoludów, przez co krasnoludzi nie za bardzo przepadają za ludźmi w innych częściach kontynentu. Samo Baarswiel zostało podzielone przez radę najwyższą na trzy sektory. We wschodniej części miasta zostali ulokowani ludzie, w południowym krasnoludy, za to w zachodniej i północnej części miasta, zostali ulokowani elfowie oraz zamożni ludzie, oraz krasnoludy. Przez krasnoludów, oraz ludzi, sektor elfów nazywany jest górnym miastem. Całym Zjednoczonym Królestwem rządzi Rada Najwyższa, składająca się ze stu radnych, polityków oraz arystokratów. Nieznajomy właśnie tam się wybierał, do Baarswiel. W pewnym momencie, zza horyzontu mógł zauważyć fragment górnego miasta, to znak, że zbliżał się do największego miasta na kontynencie. Podróżując wydeptaną drogą, mijał dzesiątki obozowisk, rozstawionych przez ludzi oraz krasnoludów, którzy nie otrzymali glejtu uprawniającego do przekroczenia murów miasta, lub oczekują na rozpatrzenie ich prośby. Sam glejt nie autoryzuje posiadacza do swobodnego wychodzenia i wchodzenia do miasta, jest to typowy bilet w jedną stronę, gdy ktoś wyjdzie z miasta, i będzie chciał do niego wrócić, musi złożyć kolejną prośbę o uzyskanie glejtu. Nieznajomy, jako ostatni wyniesiony, który żyje który żyje na kontynencie, miał dożywotni wstęp do Baarswiel, uzyskany poprzez głosowanie Rady Najwyższej, która ceniła jego umiejętności i swoją inność w świetle świata, którym żyje. Albowiem wyniesieni, byli to kiedyś zwykli ludzie, którzy zostali wybrani przez Boga na strażników planety. Nie byli oni nieśmiertelni, ich życie było co prawda znacznie wydłużone, ale zyskali oni również nadludzką zwinność, refleks oraz siłę, którą mieli wykorzystać oraz poprowadzić mieszkańców ziemi w wojnie z Perseusem, władcą ciemności. Nieznajomy stanął pod bramą miasta, zdjął kaptur z głowy i spojrzał na strażników, będących na murach miasta, Ci otworzyli mu bramę a zza bramy wybiegł oddział ciężkozbrojnych Elfów, którzy odpędzali osoby starające się dostać do miasta, bez glejtu. Nieznajomy, w momencie wejścia do miasta, brama się zamkneła, z koszar wyszedł stary przyjaciel, oraz dowódca oddziałów sił specjalnych Zjednoczonego Królestwa Elfów, Efriel, widząc wyniesionego z uśmiechem na twarzy podszedł do swojego przyjaciela, witając się z nim
  2. - Alias! Kopę lat! Wieki Cie nie widziałem, gdzieś ty się podziewał?!
  3. - Efriel... Dobrze Cie widzieć stary druchu. Podróżowałem, byłem na wschodzie, jak zawsze w lato. Złapałem parę kontraktów po drodzę. Wschód schodzi na psy, Efrielu.
  4. - Przykro mi to słyszeć, przyjacielu. Wiedz, że w Baarswiel zawsze jesteś mile widziany!
  5. - Chyba tylko przez Ciebie, ludzie mają mi za złe, że nie poprowadziłem ich floty w inwazji na Południe, ledwo wydostałem się z granic Państwa by dotrzeć tutaj.
  6. - Przykro mi to słyszeć, Aliasie. Według Rady Najwyższej, postąpiłeś słusznie.
  7. - Nie rozmawiajmy o tym. W drodze do Baarswiel, miałem nieprzyjemność spotkać czterech dezerterów w gospodzie niedaleko granicy. Rozprawiłem się z nimi, tak jak się umawialiśmy.
  8. - Świetnie, niech wszyscy wiedzą, że o odłożeniu zbroi na kołku, decyduje tylko Rada Najwyższa.
  9. - Rada najwyższa za bardzo wpierdala się w życie mieszkańców tego Państwa, Efrielu, dobrze o tym wiesz.
  10. - Gdyby nie Rada, już dawno miasto zostałoby pochłonięte przez chaos, Aliasie.
  11. - Za bardzo im wierzysz, druchu. Zresztą, to nie czas i miejsce na rozmowę na ten temat.
  12. - Słuszna uwaga!
  13. - Coś mnie omineło, pod moją nieobecność?
  14. - Chodźmy się przejść, Aliasie. - Alias przytaknął głową, ruszyli w kierunku zachodnim. Kontynuował Efriel.
  15. - Wojny gangów są coraz krwawsze, w zeszłym tygodniu spalono jedną z karczm w południowej części miasta, ogień przeszedł na okoliczne domy. Zgineło trzydziestu krasnoludów, drugie tyle zostało rannych. To była szybka akcja, według zeznań krasnoludów, trzech zamaskowanych ludzi podłożyło ogień pod karczmę, był to bardzo suchy tydzień, ogień rozprzestrzenił się momentalnie.
  16. - Gang Rubego przyznał się do tej akcji?
  17. - Jak narazie cisza, moi informatorzy też milczą na ten temat, coś mi tu śmierdzi, Aliasie.
  18. - To prawda, zazwyczaj o takich akcjach dowiadujesz się jeszcze przed ich wykonaniem.
  19. - Wydaje mi się, że zdemaskowali jedną z moich głównych wtyczek u Rubego.
  20. - Mogę zapytać Rubego, czy coś wie na ten temat.
  21. - Spróbować zawsze można, ale nie sądze by powiedział Ci coś ciekawego na ten temat.
  22. - Ja i Ruby jesteśmy w dobrych stosunkach, brałem kilka lat temu pare zleceń od niego.
  23. - Pracowałeś dla Rubego?
  24. - Efrielu, ja nie pracuje, ani nigdy nie pracowałem dla kogoś. Dostałem zlecenie, płacił sowicie, więc się zgodziłem.
  25. - Wiem, że nie lubisz rozmawiać o swoich zleceniach, ale co to było za zlecenie?
  26. - Dziwki z jego burdelu były mordowane, ludzie Rubego nie umieli nic z tym zrobić, zawsze im uciekał, więc poprosił mnie o pomoc. Po tygodniu śledztwa, dowiedziałem się, że jeden z jego sierżantów lubił na ostro zabawiać się z dziewczynami, coraz częściej przesadzał, aż w końcu zaczął zabijać dziewczyny Rubego, a potem zabawiał sie ze zwłokami. Ten sierżant płacił ludziom Rubego by trzymali gębę na kłódkę, przyłapałem go kiedy dusił kolejną ofiarę, dziewczynę ocaliłem, ale ten gnój nie miał tyle szczęścia.
  27. - Rozumiem, dlaczego straż się tym nie zajeła?
  28. - Ruby dogadał się z radą, że straż nie ma wstępu do jego burdelu, a on nie będzie robił problemów krasnoludom we wschodniej części miasta.
  29. - Dlatego ataki na krasnoludów we wschodniej części miasta znacznie zmalały.
  30. - Typowy interes, coś za coś.
  31. Zza rogu wybiegł jeden z posłańców rady, który wręczył list Efrielowi, po czym ruszył dalej. Efriel otworzył list, po czym rzekł do Aliasa
  32. - Cholera, rada wzywa. Muszę iść do górnego miasta.
  33. - Jasne, nie zatrzymuje Cie. Gdybyś mnie potrzebował, będę w swoim domu. Jak narazie mam w planach zostać dwa tygodnie w mieście. Więc, nie krępuj się.
  34. - Dobra, jesteśmy w kontakcie!
  35. Efriel ruszył w kierunku zachodnim, zaś sam Alias w przeciwnym kierunku, przechadzając się ulicami wschodniej części miasta, mógł zauważyć pełno ludzi Rubego, którzy wyglądali jakby mieli oczekiwać na odwet, przeprowadzony przez krasnoludów, nie kryli się z bronią, co druga osoba miała przy sobie maczetę, nóż, lub inne ostre narzędzie, każdy odprowadzał wzrokiem Aliasa, on sam wiedział, że nic mu nie mogą zrobić. Alias i Ruby mają swoją umowę, Alias przymyka lekko oko na to co dzieje się we wschodniej części miasta, a Ruby nakazał swoim ludziom nie dotykać wyniesionego.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement