Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Dec 14th, 2018
754
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 4.70 KB | None | 0 0
  1. Ah, moje życie, życie pełne bólu, bólu który nigdy sie nie skończy, z każdym zamknięciem oczu przypominam sobie to co stało sie wtedy, to co widziałem nigdy nie da mi spokoju, budze się rano spocony niczym po długiej uciecze przed wilkami, nie pamiętam co śniłem lecz wiem, że było to coś straszliwego, coś tak mrocznego, że chyba lepiej iż tego nie pamiętam,
  2. Czuje jak ból w głowie rozrywa mnie od środka, jak każdy pojedyńczy nerw wraca do normalności po tym co śniłem, chwile jeszcze z zamkniętymi oczami czekam aż ból przejdzie z nadzieją chodź małą że uzyskam odpoczynek nieprzerywany ciągłymi koszmarami, powolnie niczym kłoda zwalam sie z łóżka, łapie mój kochany prosty łuk którego pieszczotyliwe lubuje zwać "Bolg" od imiona mojego zmyślonego przyjaciela z dziecinstwa, wychodze z swojej chatki w lesie...ah tak, nie wiecie gdzie ta chatka sie znajduje, już wam tłumacze. Chatka leży gdzieś pośród lasów myrtany obok Montery, nic szczególnego do okoła nie ma prócz wielkiego miasta między lasami ale wracajmy do historii. Tutejszy las żyje własnym życiem, niby spokojny nie zbyt gęsty las lecz im głębiej wejdziesz tym większe dziwy da sie odnaleźć, prawdane ruiny, krypty i kto wie co jeszcze, od kiedy tu mieszkam nauczyłem sie jednego, ten las nie lubi jak sie idzie najprostrzą drogą, jak sie wraca raz zbadaną ścieżką bo jest za prosto, ten las kocha z ludźmi pogrywać w swoją gierke, czasami sie zastanawiam dlaczego z tego miejsca sie nie wyprowadze, ah tak..już wiem, bo nie mam złota na to ale wróćmy do momentu z którego wychodziłem z chatki, wychodze z chatki, rozglądam sie na lewo i prawo, widze, że coś sie zmieniło, gałęzie są połamane jakby po drzewach przeszedło stado dzików ale jak wiadomo dziki nie chodź po drzewach, a bynajmiej takie dziki które znam. Z uwagi na dość spore braki jedzenia na zime postanawiam wyruszyć na wyprawe w głębiny lasu na polowanie, jak już wam wspominałem ten las nie lubi jak sie idzie najprostrzą drogą, dlatego zamiast iść idealną drogą pośród drzew wole wybrać krzaki, prawda jest taka że w krzaku łatwiej sie ukryć przed czymś ale coś sie łatwiej ukryje przed tobą, niby to jest wielkie niebezpieczeństwo ale zobaczysz jak jakiś wilk do ciebie sie skrada po odginających sie liściach a na takiej drodze miedzy drzewami to coś ci wyskoczy z gąszczu i cie nie ma, nie zdążyż zareagować. Po około 800 metrach od mego schronienia widze jakiś ruch w krzakach po mojej lewicy, zdejmuje łuk z pleców, dobywam strzałe z kołczanu, przygotowuje sie do strzału, strzał co prawda na niedużą odległość bo jestem zapewne jakeiś 15 metrów od tego czegoś, lecz w tym lesie nigdy niczego nie można byc pewnym, a może to cieniostwór który sobie śpi i moja strzała ledwo go draśnie? A może to wilk którego moja strzała sieknie w głowe tak mocno, że nawet nie poczuje. Podchodze jednak bliżej z wyciągnietym łukiem i strzałą w pogotowiu, jakieś 10 metrów od tego czegoś dostrzegam już co to jest, to jest dorodnej wielkości śpiący dzik, myśle sobie chwile "jak chybie to dzik pewnie mnie staranuje ale jak trafie to pewnie zacznie uciekać". Jednak dochodze do wniosku że trzeba zaryzykować, albo on albo ja bo jestem już za blisko by sie wycofać a nie odwróce sie do niego plecami, napinam strzałe, przycelowuje i puszczam, strzałą wywołuje niemalże świst między krzakami, po chwili słychać tylko słtłumione wycie i odgłosy agonii, podchodze bliżej i widze, że dzik dostał prosto w swój wielki czerep, zaciągam wielkie cielsko o wadze zapewne niemal 70kg do swojej chaty, tam z niego zdzieram skóre, kawałek po kawałku poczynając od nóg, nadcinając lekko brzuch, odpiłowuje rogi i kopyta, cześć mięsa zostawiam by sie wysuszyło a część biore na dzisiejszy obiad...ba! Nawet na kolacje bo już późno sie robi, czy ja go naprawde skórowałem cały dzień? Przez te koszmary wszystco coraz wolniej mi idzie. Zjadam obiado-kolacje i kłade sie do łóżka odkładając łuk i kołczan tam gdzie zwykle, skóra wisi i sie suszy, jeszcze kilka i moge udać sie do miasta myśle sobie.
  3.  
  4. Czuje ogromny ból, czuje jak coś rozrywa mi powoli brzuch i wyjada wnętrzności, próbuje zacisnąć powieki by tego nie musieć oglądać lecz nie moge, jakbym ich nie miał, próbuje ruszyć ręcami, nie moge, chyba mam przykute do jakiegoś stołu, czekaj...nie czuje palców u rąk i nóg, przekręcam głowe na bok w bólach i widze, że ich mi brak. Zaczynam chaotycznie wierzgać z nadzieją na uwolnienie sie, lecz wiem że to nic nie da, właśnie coś mi rozpruło brzuch i powoli zjada mnie od środka dosłownie.
  5.  
  6. Budze sie, jak zwykle spocony, obolały,
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement