Wyjazd na Pogoń
Poza granicami naszego pięknego kraju mieszkam/pracuje już ponad 15 lat. A że kibicem Dumy Pomorza jestem od urodzenia, odkąd Tata zabierał mnie jako młodego brzdąca na mecze, nie potrafiłem zaakceptować sytuacji że nie chodzę na stadion przy Twardowskiego. Dlatego szybko zapadła decyzja ze na jakieś mecze w każdej rundzie przy sprzyjających terminach trzeba się wybrać. Dziś postaram Wam się w skrócie opisać jak taka „wycieczka” wygląda.
 Jak nasza wycieczka będzie wyglądać dużo zależy od miejsca „pracy” i czy będziemy korzystać z transportu publicznego. Jeśli maszt blisko na lotnisko które lata na Szczecin lub Berlin to będzie łatwiej, nie dużo ale jednak łatwiej. W moim przypadku zawsze dojazd z Oxfordu do jakiegokolwiek lotniska w „Andorze” zajmuje transportem publicznym od 2 do 4 godzin i sprawia że finalnie cała podróż trwa około 9h plus minus. Bardzo ważne staje się więc dla mnie dobre zaplanowanie podróży jeśli chcę się zmieścić w weekendzie by nie tracić urlopu. A 21-24 dni urlopu jaki mamy w roku, przy świętach, weselach i wakacjach szybko okazuje się bardzo mało liczbą. Oczywiście bardzo ważny staję się dzień w którym Pogoń gra. Piątek czy poniedziałek to wiadomo, nie uciekniesz przed braniem urlopu. Najłatwiej jest w sobotę na 20. Kupno biletów na sam mecz w dzisiejszych ,nie stanowi większego problemu bo z łatwością zrobimy to on line siedząc na kanapie gdziekolwiek. Najwięcej czasu można oszczędzić na lotnisku. Niby masz być 2 czy 3 godziny przed odlotem ale ja lubię ryzyko i 1h no 1,5h przed odlotem powinno wystarczyć w zależności od lotniska. Dobre połączenie miasto-lotnisko-miasto to klucz do sukcesu tej podróży. Sama podróż dla kibica jadącego na mecz swojej ukochanej drużyny jest zawsze bardzo przyjemna bo i emocje związane z meczem już powoli zaczynają nam się udzielać a i wiadomo ze jest to doskonała okazja do krótkiego spotkania z rodziną i przyjaciółmi co dodatkowo nas cieszy. Na lotnisku „pifko” zawsze pomaga i „przyspiesza” podróż. Nawet po tylu latach, jednym z moich ulubionych momentów jest wjazd trasą zamkową do Szczecina. A że swoje lata mam, to bardzo brakuje mi zapachu czekolady. To było magiczne połączenie. Wspaniały widok na ukochane miasto i zapach czekolady. Zawsze tęsknię na szczęście tylko do pierwszego pasztecika.
Emocje i oczekiwania na samym meczu wydają się mi być dużo większe niż za czasów jak miałem szansę bywać na stadionie co 2 tygodnie, bo i sama wycieczka na taki mecz jest dużo większą sprawą niż pięć przystanków piątką. Brak kanapy i powtórek w tv sprawia że osobiście mocno koncentruję się na wydarzeniach boiskowych. Przynajmniej się staram. To czego w telewizji nigdy nie uświadczysz a tygryski lubią najbardziej to „glos eksperta” .Każda uwaga poprzedzona jest głośną kur.., i tak już około 30min wiesz kto nie ma ambicji a kto ma wypier... Niezmiennie mnie ten folklor bawi ale zapewniam że tacy „eksperci” występują wszędzie na świecie. Przed meczem i w przerwie obowiązkowo odświeżamy znajomości te bliższe i te dalsze.(A jedna trybuna obecnie mocno temu sprzyja) W przerwie gięta z grilla jest także obowiązkowa, bo nigdy nie wiadomo czy to nie ostatnia na „starym stadionie”. Celowo nie wspominam o wizycie w fan shopie bo to niestety temat na osobną rozmowę. Mały wybór i przede wszystkim problemy z dużymi rozmiarami stanowią spory problem.
Czas po meczu należy zawszę do przyjemnych bo to wspomniane spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Dlatego nawet jak się przytrafi niekorzystny wynik, dużo łatwiej przychodzi pogodzenie się ze stratą punktów. (Płock)  Na szczęście ostatnio choć forma nie zachwyca więcej mamy powodów do zadowolenia.
Sam powrót do roboty nigdy nie należy do łatwych i przyjemnych. Taka wycieczka wbrew pozorom trochę sił kosztuje, a i rozstania z rodzina, przyjaciółmi i Szczecinem nigdy nie należą do przyjemnych.