Guest User

Untitled

a guest
Jun 18th, 2018
96
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 3.28 KB | None | 0 0
  1. Rinaris jest to 143 letni krwawy elf. Wychowany w domu Sunstrider na służącego, jak większość osób z jego rodu. Nie było to szczytem marzeń młodego elfa, jednak nie mógł przeciwstawić się rodzinie. Wysłany do akademii starał się uczyć jak najwięcej, gdyż już wtedy myślał o opuszczeniu domu jak tylko dorośnie. Z początku było ciężko pełnić role lokaj i ucznia zarazem, jednak wraz ze zdobywanym doświadczeniem pewne czynności wykonywał sprawniej przy mniejszym wysiłku. Nim osiągnął pełnoletność w niewyjaśnionych okolicznościach stracił wzrok, co spowodowało, ze spędził w akademii, więcej czasu niż typowy uczeń. Nową wadę nadrabiał gorliwością i wytrwałością. Z czasem ukończył szkolenie. Pomimo wszystko brał udział w kilku bitwach podczas wojny. W trakcie jej trwania zaprzyjaźnił się z jednym z magów, jak się później okazało należącym do podmiasta. Mężczyzna wykorzystał łatwo wierność chłopca i nauczał go nekromancji w sekrecie. Elf wyrósł na silnego czarodzieja, umiejętnościami magicznymi przewyższył nieumarłego, jak i tez przyczynił się do jego śmierci. Z pozoru wygląda na biednego i poszkodowanego jak i wykorzystanego przez życie dzieciaka, który pomimo przeciwności losu kroczy po świecie z uniesiona głową i uśmiechem na ustach. Jednak, co tak naprawdę w nim siedzi wiedza tylko nieliczni.
  2.  
  3. Była cicha spokojna noc, księżyc rzucał swoje blade promienie na nie wielką polanę. Nie opodal niej w głębi lasu znajduje się stary zaniedbany drewniany dom, którego okna jak i większość sąsiadujących ze sobą bali drewna pokrywa pajęczyna. W oddali można było usłyszeć przerażający krzyk jakiejś kobiety. Pewnie nieszczęsna trafiła na większego zwierza, a może rozbójników, których sporo w okolicy. W jednej chwili glos stał się wyraźniejszy, jak i okolica w koło domku zgęstniała od magii. Ciche charakterystyczne pyknięcie dla teleportacji. Tuż przed domem pojawił się młody elf, ubranych w ciemne szaty z kapturem naciągniętym na twarz, przez jego ramie zawieszona była niewiasta. Kucnął przykładając dłoń do ziemi, rozpoczął cichy złowrogi zaśpiewa. Coś koło okna delikatnie się poruszyło, jakby zaczynało wygrzebywać się z ziemi. Z początku można było spodziewać się kreta czy innego zwierzaka, lecz nagle w stronę księżyca wzniosła się kościana dłoń, która starała się odkopać resztę swojego ciała. Teraz głos mężczyzny stał się wyraźniejszy, zdecydowanie pewniejszy zarazem i po niedługiej chwili kościotrup, jakiegoś nieszczęśnika stał u jego boku. Elf chwycił się jego ramienia i wtedy ten poprowadził go do chaty. Z wnętrza dało się słyszeć dźwięki przestawianych mebli, jak i huk uderzającego ciała o drewniany blat. Światło świec czy ogniska się nie pojawiło. Sługa nocy nie miał zamiaru go przywoływać. Usiadł na starym krześle i przesunął dłońmi po jej ciele. Natrafiając na szyje poczuł coś ciepłego i lepkiego i wtedy siarczyście zaklął. Zjawił się za późno, nie mógł pomoc kobiecie. Przy stole pojawił się kościotrup, który bez słowa zabrał zwłoki i zniknął z nimi na zewnątrz. Nie trzeba było długo czekać by dosłyszeć wesołe wycie wilków, tej nocy nie zasną z pustymi brzuchami
Add Comment
Please, Sign In to add comment