Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Dec 6th, 2019
124
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 3.25 KB | None | 0 0
  1. Lorin Yrell
  2.  
  3. Chłopiec jako iż orłem z eliksirów nie był, wziął sobie cynowy kociołek rozmiaru 2, który ustawił krzywo na trójnogu, po jakimś czasie, ruszył w stronę składzika by na srebrnej tacce ułożyć kolejne składniki takie jak: 2 kolce jeżowca, fiolka z krewią nietoperza, kamień księżycowy, 5 pokrzyw, korzeń rdestu ptasiego, i pajęczynę zamkniętą w słoiczku.
  4.  
  5. Idąc zpowrotem w kierunku swojego stanowiska, nadepnął na rozwiązaną sznurówkę buta i runął jak długi z tacą, obijając sobie kolano. Podczas upadku starał się ratować ingrediencje, łapiąc te, które podskoczyły, na tackę. Niestety nie do końca mu wyszło i korzeń rdestu ptasiego potoczył się po podłodze. By nie robić już większej siary, wstał, otrzepał szaty, odłożył tackę obok stanowiska po czym zabrał korzeń z ziemi i poszedł go opłukać.
  6.  
  7. Zaklął cicho pod nosem, i utykając wrócił do swojego stanowiska. Zabrał się za ważenie eliksiru, raz jeszcze czytając przepis na eliksir Giscapo.
  8.  
  9. Jako pierwsze, nalał do kociołka około litr wody włączając grzałkę na maksa, by woda szybko się zagotowała. Gdy ta zaczęła słabo bulgotać włożył do środka cały kamień księżycowy. Gdy to zrobił, zagapił się na przepis i chwilę zwlekał nim dodał pokrzywę i rdest ptasi. Teraz zerknął na zegarek, postanawiając sobie ,że 15 minut to idealny czas na drzemkę. Obudził się po 17 minutach po czym w panice bez zastanowienia się dodał najpierw pajęczynę a dopiero potem kolce jeżowca, zerknął na przepis i na zegarek. Ruszył w poszukiwaniu chochli, którą miał przed oczami jednak jej nie dostrzegł niczym typowy Janusz majonezu ,który leży na wprost w lodówce. Minęło 6 minut i dopiero wtedy zaczął mieszać przeciwnie do ruchu wskazówek zegara przez 4 i pół minuty. Zerknął na przepis, odkorkował fiolkę i wlał na oko 3 krople krwi nietoperza, tylko oko do składników miał słabe więc wyszło 5ml. Po 3 minutach zgasił grzałkę.
  10.  
  11. O ile kociołek nie wybuchł odstawił go na bok.
  12.  
  13.  
  14. -----------------------------------------
  15.  
  16.  
  17. Teraz zabrał się za drugi eliksir fluorescencji.
  18.  
  19. Tym razem uważał by się nie wywalić niosąc ustawione na tacce grzyby księżycowe, korę drzewa sandałowego, krople wody zbieranej w pełnię księżyca i mały kamyk saargo. Udało mu się dotrzeć do stanowiska. Złapał za pierwszy lepszy kociołek. Miedziany jak się okazało, ale dla niego to i tak bez różnicy. Zerknął na przepis i wrzucił kamyk sargo ,który skroplił 4 kroplami wody zbieranej w pełnię księżyca. Rączka mu się omsknęła. Zerknął na przepis, po czym sięgnął po srebrny nożyk i zamiast pokroić grzyby księżycowe przekroił każdy na 4 części, nacinając sobie palec. Jęknął gdy kropla jego krwi wpadła do kociołka. Oblizał palec po czym wrzucił zdenerwowany grzyby do kociołka po czym zdenerwowany zaczął mieszać zgodnie z ruchem zegara przez około 3 minuty. Ogarnął odrobinę za późno ,że kora ma być sproszkowana więc jedynie przez chwilę próbował wytworzyć proszek w moździeżu używając do tego zaklęcia stałego. Proszek dodał do kociołka kilkanaście minut później. Zerknął na przepis i zgłosił się informując o zakończonej pracy.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement