"Chciałam opisać sam schemat i wyodrębnić na co szczepiliśmy, a na co nie, ale postanowiłam jednak wrzucić też coś o naszej przygodzie ze szczepieniami. Pierwszy sygnał był w szpitalu, w nocy po szczepieniu na WZW + BCG. Dziecko wcześniej śpiące jak anioł zaczęło płakać i przepłakało kilka godzin. W końcu udało mi się go ukoić przy piersi. Kolejne noce były ok. Tyle że w trzecim tygodniu zaczęły ujawniać się problemy trawienne, a w piątym pediatra wizytująca nas w domu orzekła skazę białkową. /Pierwszy przypadek w rodzinie i mega szok!/ Od tamtej pory było tylko gorzej. A na dobre zaczęło się w drugim miesiącu, po podaniu pierwszego mega zestawu: łącznej szczepionki na błonicę, krztusiec i tężec, szczepionki na Hib oraz WZW typu B. Wysoka gorączka przez trzy doby, brak apetytu, drażliwość, ciągły płacz. Jak dziecko wskoczyło mi na ręce, tak z nich nie zeszło przez kolejne dwa miesiące. Już wcześniej nie było różowo, ale teraz to już był kosmos. Gondola była be, łóżeczko też. Gdy tylko przechylałam dziecko, żeby położyć, zaczynał się krzyk, jakby go coś bolało w pozycji leżącej. Kupiłam leżaczek do leżenia w dzień, a spacery uskuteczniałam w foteliku samochodowym zatkniętym na stelaż wózka. To trochę pomogło. Kilka razy wieczorem odbyliśmy wycieczkę na sygnale do prywatnego pediatry, bo dziecko tak płakało strasznie, że aż chrypło i miało odruch wymiotny. Najbardziej zdawała się go dręczyć pozycja pozioma i bezruch. Gdy był na rękach musiałam chodzić, gdy w foteliku, wózek musiał jeździć i to szybko. Do klasycznego wózka wrócił dopiero po skończeniu 4go miesiąca, gdy wyrzuciłam gondolę i zaserwowałam mu pozycję półsiedzącą w spacerówce. Wieczorne spacery były jednak chustowe, w godzinach popołudniowych nie pomagało nic innego, musiał być pion i moja obecność blisko. /Wyjaśnienie pediatry z poradni D - dziecko ma silny odruch ssania, nie przystawiam do piersi (skaza białkowa), więc płacze, podać smoczek./ Moja mama zasugerowała, że może to wina WZW, kiedyś takiego szczepienia nie było i mało kto słyszał o takich odczynach poszczepiennych jak u nas. Szybko jednak ta teoria nam upadła. Po czwartym miesiącu podaliśmy DiPerTe + Hib + Polio i było tak samo jak wcześniej. Brałam dziecko i jechałam zaraz po szczepieniu do rodziców, nie dawałam rady. Nosiłam dziecko na zmianę z moją mamą i jej sąsiadką, która przybiegała żeby nas ratować. W końcu dziecko powędrowało do naszego łóżka, to odrobinę poprawiło sen i jego i nasz. W szóstym miesiącu powtórka szczepienia z czwartego miesiąca. I znowu to samo, znowu wysoka temperatura, znowu dziki płacz przez kilka dni, kilka koszmarnych nocy, większa nerwowość, gorszy sen. Ewidentnie widać było, że coś mu jest. Bardzo powoli wracał do normy. Dodam, że norma u niego nigdy nie polegała na leżeniu i radosnym gaworzeniu do sufitu. Ratowaliśmy się nosidłem i białym szumem. /Znowu mówiłam o tym w poradni D, zostałam zignorowana. Kiedyś przy okazji zajrzałam do karty ®, nie ma w niej ani jednego wpisu na temat naszych odczynów poszczepiennych./ Żeby nie było zbyt różowo nasiliła się skaza białkowa, zdiagnozowano piękny, książkowy AZS. Tydzień po tym szczepieniu dawce zauważyłam, że gaworzenie osłabło. Nasiliły się natomiast problemy ze spaniem. Drzemki były płytkie, krótkie, kończyły się płaczem, a po nich następowało godzinne noszenie dziecka z bujaniem. Noce przerywane wielokrotnym popłakiwaniem, pojękiwaniem, rzucanie na łóżku, domaganie się smoczka, jedzenia, picia, czegokolwiek, byle ssać, ssać, ssać. W dzień funkcjonowałam od drzemki do drzemki. Niestety były tylko trzy i krótkie. W czasie czuwania większość czasu marudził. Mały cud nastąpił na początku grudnia 2010. Niestety nie trwał długo. W drugiej połowie grudnia zaszczepiliśmy młodego drugą dawką WZW B. W dniu szczepienia ważył 9,5kg i był na 75 centylu. Reakcja dziecka na podany specyfik przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Spodziewałam się regresu, ale nie takiego. Skończyło się gaworzenie, a nastało buczenie. Buczał non stop, całe dnie, bez przerwy. Natychmiast po szczepieniu, zmiana w ciągu 24h. Zaczął wtedy siedzieć, więc brałam to na karb nabywania nowych umiejętności. Apetyt osłabł, ale zaczęły iść zęby, więc znowu znalazłam wytłumaczenie tego stanu. I nagle do tego wszystkiego doszły koszmarne noce. W ciągu pół godziny od zaśnięcia zaczynał się meksyk, najpierw płacz, kolejne tulenie, bujanie, usypianie od nowa. A między 23 a 1 w nocy koszmarny krzyk, opętańczy, czasem trwał kwadrans, czasem godzinę. Do dziś zastanawiam się, czemu nikt nie wezwał policji... Nosiliśmy go na zmianę z P. Nic nie pomagało. Tak jak samo się rodziło, tak też samo się kończyło. Czasem była akcja nr 2, ale to już nie co noc. Sytuacja trwała cztery miesiące! /Na szczepieniu moja mama wyraziła swoje zdanie na temat ilości szczepionek i jednorazowych podań aż na pięć chorób, oraz o reakcjach ®. Niczego nie odnotowano. Usłyszała tylko, że większość dzieci ma gorączkę i reaguje płaczem, należy podać paracetamol. I tyle./ Gdzieś po trzech miesiącach ® zaczął znowu używać dźwięków, mało ich było, skupiały się głównie na samogłoskach, były to takie zawodzenia typu: aaaeeeeaaeeiiiii eeeiii eeeeyyyyyaaaa Od czasu do czasu pojawiały się: maaaaaa maaaaaaa, baaaaa aaaaa, taaaaa. Mając rok zaczął chodzić, a mowa wyglądała jak wyżej. Poza tym nadal buczał. I znowu brałam to na karb nabycia umiejętności chodzenia. Z jedzeniem było jeszcze gorzej, ale szły kolejne zęby, więc... wiadomo. Oczywiście zastanawiały mnie reakcje na szczepienia, ale nie wiedziałam co z nimi zrobić, lekarze nie reagowali, nie zapisywali niczego w karcie (a ja jeszcze wtedy nie wiedziałam, że powinni i że mają obowiązek to zgłosić do Sanepidu!), nie proponowali odroczenia szczepień. Nikt z moich znajomych nic mi nie zasugerował, nie podpowiedział, nie znał takiego przypadku jak nasz. I tak doszliśmy do szczepienia na odrę, świnkę i różyczkę. Przedtem zaczęłam o niej czytać i w wyniku tego co znalazłam, nie zgodziliśmy się na MMR II, dostaliśmy Priorix. Wysoka gorączka, mała wysypka, koszmarne noce, znów cała gama niepożądanych objawów. Minął tydzień i nagle zorientowałam się, że ® tylko buczy. Nie wymawia sylab, nie śpiewa samogłoskami. Dla odmiany zaczął posługiwać się moją osobą do przejścia w jakieś miejsce (już wtedy umiał biegać) i moimi rękoma, żeby coś dostać albo zrobić. To czego chciał było określane buczącym yyyyy i mało konkretnym wymachem ręki gdzieś tam, w kierunku tego czegoś. Po dwóch miesiącach przerwy wróciły nocne koszmary. Środek lata, w domu +33 stopnie, okna na oścież, a on krzyczał jak opętany. Tym razem ta przyjemność trwała trzy miesiące. Skończyło się we wrześniu 2011 i jednocześnie nastały nowe dźwięki. Do buczenia (to było stałe) doszły dźwięki gaworzenia, podobne do tych jakie wydawał z siebie mając 4 miesiące. Tyle że teraz miał prawie 1,5 roku. Emotikon frown Apetyt słabł dalej. Dziecko spadało z siatki centylowej. Dochodziło powoli do 10go centyla. Zrobiliśmy próbę mleczną, skaza wylazła jak na dłoni, dalej więc byliśmy na preparacie mlekozastępczym. Gdy skończył 1,5 roku pojechaliśmy na kolejne szczepienie. Już coś mi tam świtało, więc nie zgodziłam się na trzy dawki. Podano więc tylko DiPerTe i Polio, Hib odroczono w czasie. Miało być podane za 6 tygodni, ale nigdy do tego nie doszło. Standardowo nastała gorączka, straszliwy marud, wróciły nocne krzyki, nasiliło się buczenie. Zaczęły wytracać się wymawiane z takim trudem głoski, pogorszył się sen. Nim zdążyliśmy zaobserwować co więcej z tego wyniknie, dziecku tak spadła odporność, że zaraził się ode mnie przewlekłym zapaleniem gardła (mój stan chroniczny, nawracający od porodu), które w ciągu dwóch dni przeszło w fazę ropną i powędrowało na ucho. Natychmiastowa utrata apetytu, antybiotyk jeden, drugi, wszystkie zwrócone, bo na pusty żołądek. Po 48h mega gorączki i 4 dobach niejedzenia NIC, młody przestał przyjmować już środki przeciwgorączkowe, żołądek nie dawał rady. Temp. dochodziła do 40 stopni. Zwróciłam się o pomoc do innego pediatry, dr Szyrmel i dostaliśmy zastrzyki. Poprawa była natychmiastowa. Od piątej doby ® zaczął pić mleko, ale tylko w nocy. Po 10 dniach masakry i kłucia dwa razy na dobę, wyzdrowiał całkiem. Tyle że przestał mówić, w ogóle. Zniknęło gaworzenie, śpiewy samogłoskowe, wszystko. Zostało tylko buczenie... Znowu nasiliło się nerwowe spanie. Nie mogłam się wykąpać jak człowiek, bo wiadomo było, że zaśnie i za kwadrans będzie krzyk... W nocy standardowo pobudka jedna lub dwie i mega histerie, rzucał się, wstawał, szarpał mnie, zanosił się po kilka razy, siniał, lał mi się przez ręce i znowu się zrywał, i krzyczał jak opętany. Potem jakby tracił siły, padał na łóżko albo na mnie i zasypiał pochlipując cichutko... Rano budził się bez humoru. W dzień zasypiał w płaczu i budził się po 30 minutach z krzykiem, trzeba go było na nowo usypiać, nosić, bujać, tulić. Czasem takich pobudek było więcej. Apetyt spadł do zera, posiłki dziecka składały się z mleka wypitego na dobranoc, w nocy i nad ranem. Koniec. Ani kęsa, nic kompletnie. Po paru tygodniach zauważyłam, że ® chodzi na palcach i kręci się w kółko. Wzmogło się skakanie i kręcenie przedmiotami. Zaczął się uważnie przyglądać swoim rączkom, palcom. Z drugiej strony uciekał od zabaw paluszkowych, zabierał dłonie. Nie chciał, żebym dotykała jego rękoma swojej twarzy. Nie chciał robić "sroczka kaszkę warzyła". Za to podawał mi stopy. Stopy mogłam miętosić, głaskać, całować, robić im sroczkę i dotykać swoich policzków. /Wtedy nie wiedziałam, że to ma znaczenie, dziś już wiem, że miało i to duże./ Po dwóch miesiącach zaczął coś jeść. W zasadzie kosztować. Większość wypluwał. Całkiem odstawił mięso i wszystko co ma strukturę włókien. Jego dieta skupiała się na bananach, naleśnikach, białym twarogu (którego nie było mu wolno - skaza), jogurtach (tego się domagał) i suchym chlebie. Atrakcją bywały parówki berlinki lub lidlowskie kiełbaski wiedeńskie (większego syfu nie miałam odwagi dać). Przeszliśmy na mleko kozie (nie dawało takiej reakcji skórnej) i sojowe, takież same jogurty i twarogi, nadal robiliśmy naleśniki, racuchy, budyń. Z czasem jednak ta dieta zaczęła się nudzić i znowu łaknienie spadło do zera. Minął rok, a dziecko ważyło 10kg, czyli w ciągu roku przybrało aż 500g! Waga między 3 a 10 centylem. Zaczęłam szukać przyczyn. Najpierw dowiedziałam się, że problem to zaburzenia rozwoju mowy, ale ma czas. Potem, że jest wrażliwy i stąd to wszystko. Zaczęłam szukać, czytać. Wpadłam na autyzm i... zmroziło mnie. Ktoś mi powiedział, że to niemożliwe, bo ® łapie kontakt wzrokowy. Zaczęłam robić testy i okazało się, że on patrzy, ale jeśli zafiksować wzrok na jego twarzy, odwraca się. Zaczęłam go prosić, by na mnie spojrzał, a w odpowiedzi dostawałam dzikie "Yyyyy" i gwałtowny odwrót głowy w tył. Podjęłam próby patrzenia na siebie wprost, biorąc go na kolana przodem do mnie, uciekał, zrywał się jak opętany. Nagle uświadomiłam sobie, że on zawsze siada mi na kolach tyłem i że nie reaguje, gdy go wołam po imieniu. Przeżyłam wstrząs... W końcu olałam swoją poradnię i wszelką pomoc pediatryczną i pojechałam do neurologa. Potem ze sobą do psychiatry. I tak się zaczęło... Reszta jest już tu na... Nie uważam, że tę chorobę wywołuje szczepionka, nie wierzę w to, by zdrowe dziecko stało się autystycznym po szczepieniu. Ale widziałam zmiany i reakcje mojego dziecka na cały szereg szczepień i mam pewność, że w naszym przypadku wszystkie szczepienia i choroby wywoływały objawy i powodowały zatrzymywanie rozwoju dziecka, albo regres. Mam jednak świadomość, że gdybym nie zaszczepiła, niektóre problemy i tak mogłyby się pojawić, choćby po tym zapaleniu ucha i leczeniu antybiotykami. Była podatność. Niestety szczepienia zrobiły nam ogromną krzywdę, w tej chwili nikt w naszej rodzinie nie ma żadnych wątpliwości w tej sprawie. Jestem za szczepieniem dzieci zdrowych, bez predyspozycji, bez problemów neurologicznych. Uważam, że zwolnienia od szczepień powinny dotyczyć tylko grupy ryzyka. Dodam jeszcze, że w cywilizowanych krajach europy lekarze sami odraczają szczepienia dzieciom z grupy ryzyka. A należy do niej dziecko z porodu powikłanego, zwłaszcza takie, które przyszło na świat przez CC i urodziło się z objawami niedotlenienia. Tymczasem u nas ten fakt radośnie zignorowano! - A teraz nasze rozliczenia z systemem, czyli co za nami, co przed nami [..]: KRZTUSIEC Zrobiliśmy 4 dawki na 4 podstawowe, wymagane. Została jedna uzupełniająca, w 6 roku życia. BŁONICA Jak wyżej, tyle że po 6 roku życia są jeszcze dwa podania, w 14 i 19 roku życia szczepionką Td. TĘŻEC Dokładnie jak błonica. GRUŹLICA Podana w 24h po porodzie, załatwiona bez mojej zgody i wiedzy. HIB (Haemophilus Influenzae typ B) Z 4 podstawowych szczepień, nie zrobiliśmy ostatniej, w 18mcu życia. Potem już nie ma. POLIO Dwie dawki podstawowe i trzecia - uzupełniająca w 18 mcu życia. Zrobione. Dawkę przypominającą podaje się doustnie w 6 roku życia. ODRA Dwie dawki, pierwsza po skończeniu 13mca, zrobiona. Druga w 10 roku życia. ŚWINKA Jak z odrą, dwie dawki, druga w 10 roku życia. RÓŻYCZKA Jak wyżej. WZW typu B Trzy dawki w schemacie 0-2-6 mcy. Zrobione. [..] HPV Zastanawiałam się, ale spora grupa lekarzy grzmi na tę szczepionkę, tak samo jak na Hib i WZW, wiec nie. Czyli mogą nas ganiać tylko o jedną dawkę Hib. Poza tym do 6 roku życia mamy spokój. Na niebiesko zaznaczyłam sobie szczepienia odbyte, które będą miały jeszcze dawkę przypominającą, kiedyś tam. Na czerwono zaległe. Na zielono zrobione i zakończone. Podkreśliłam nie wykonywane z premedytacją. Hib w 18mcu zostało nam przypadkiem. Po problemach chorobowych wyskakiwały kolejne sprawy w zachowaniu ®, więc nie mogłam się zdecydować. A po diagnostyce to już świadomie nie dokończyłam cyklu. - Zastanawiam się tylko jak to jest z tymi szczepieniami potem. Ciągle czytam (także u Olechnowicz) o chorobie ujawniającej się w wieku poniemowlęcym, czyli do 3 roku życia. A co potem? Czy dzieci z lekkim autyzmem albo łagodną formą ZA szczepione w 6 roku życia, zmieniają się czy już nie? /Nie mówię o bardzo ciężkich postaciach z głębokim upośledzeniem, bo to już chyba wtedy trudno stwierdzić pogorszenie./ Czy następuje regres? Czy szczepienia i choroby odbyte w późniejszym wieku wpływają jakoś na rozwój choroby, czy to już wtedy nie ma wpływu? Szukam i nie znajduję. Jeśli ktoś ma o tym jakieś info będę wdzięczna za wiadomość! Tu linka do strony, z której korzystaliśmy. Wszystko o szczepieniach (medycznie!) i kalendarz szczepień: http://szczepienia.pzh.gov.pl/pl_,index.php " Wklejka z grupy https://www.facebook.com/groups/779018065479021/