Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Feb 8th, 2016
51
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 66.57 KB | None | 0 0
  1. Mam siostrę o 2 lata starszą. Byłem raczej brzdącem w pierwszej gimnazjum, a ona już postawną trzeciaczką.
  2. Nie zdążyłem wiele urosnąć.
  3. Gdyby stanęła na palcach, mogłaby trącać moją twarz cyckami.
  4.  
  5. Zwykle to ze starszymi siostrzyczkami bywa, że się ma z nimi kiepskie stosunki.
  6. Najczęściej to pierworodny pupilek rodziców który zawsze się z nimi zgadza, przy każdej okazji na ciebie donosi,
  7. nieustannie się uczy i zwykle cię równają do niej.
  8.  
  9. Z moją było odwrotnie.
  10. Dziewczę niezrównoważone psychicznie, zawsze zbuntowane.
  11. Tematem numer jeden kłótni z rodzicami było jej niechodzenie do kościoła,
  12. poza tym trochę zaniedbywała naukę na rzecz gamy swoich artystycznych pasji: pisała, rysowała.
  13. Obiecałem jej, że kiedyś razem będziemy utrzymywać się z naszej sztuki.
  14.  
  15. Nieraz słyszałem płacz w jej pokoju, poprzedzony trzaśnięciem drzwi.
  16. I wtedy po cichu przychodziłem do niej, by się przytulić. Ona wypowiadała swój ulubiony wyraz
  17. >braciszek
  18. z czułością w głosie wydłużającą każdą samogłoskę.
  19. Siedzieliśmy tacy wplątani w siebie, ze sklejonymi buziami,
  20. a ja zlizywałem ze swoich warg jej słodkie łzy, które przepłynąwszy rzeczką na jej policzku, nasiąkały aromatem dziewczęcej skóry.
  21.  
  22. Kiedyś pozostawiłem komputer bez hasła i siostrzyczka dorwała się do moich downloadów.
  23. Miałem tam w większości femdom, np. mixed wrestling, zakończony upokarzaniem przegranego mężczyzny.
  24. Nie zdziwiłbym się, gdyby i ją podniecało sado-maso w obie strony.
  25. Na pewno zrobiła porządną rewizję mojego fapfolderu, wincesty, captiony i inne pojebaństwa ze wschodzącego 4chuja.
  26. Tak dowiedziała się, że jestem chorym skurwielem, który najchętniej lizałby stópki swojej siostry.
  27. Wątpię, żeby w ciemno znęcała się nad swoim ukochanym braciszkiem,
  28. bałaby się, że straci swoją maskotkę do przytulania.
  29.  
  30. Od tej pory jeszcze częściej wchodziła mi pod kołdrę w środku nocy i kurczowo obejmowała mnie swoim ciałem,
  31. a skoro była silniejsza (nie broniłem się zresztą)
  32. to bywało, że zwyczajnie wyjmowała mnie z łóżka i przenosiła do swojego jak zdobycz bym służył jej za żywy wałe z kołdre.
  33. Mało jadłem i miałem ten słynny sześciopak u suchoklatesa. Możliwe, że widziała we mnie wspomagacz fantazji.
  34. Uciecha to również dla mnie, bo zawsze miała na sobie półprzezroczystą bluzeczkę i jakieś króciutkie spodenki.
  35.  
  36. Nasze pokoje łączy "tajne" przejście balkonem.
  37. W wakacje, gdy jest ciepło, otwieram na całą noc drzwi na owy balkon, po pierwsze chcę oddychać letnim powietrzem,
  38. a po drugie tak pozwalam mojemu nocnemu gościowi przychodzić do (po) mnie.
  39. Leżąc w łóżku, spoglądam w kierunku wejścia, czasem przed uśnięciem zdążę usłyszeć zbliżający się stukot nastoletnich stópek,
  40. w przeciwnym wypadku przesunę się w czasie i obudzi mnie ciepło jej objęcia, innym razem nawet przeteleportuję się do jej pokoju.
  41.  
  42. * * *
  43.  
  44. Mamy pewną "mroczną tajemnicę".
  45. W dzieciństwie siostrzyczka bawiła się lalkami.
  46. Jedną z jej dewiacji było wkładanie im cycka do buzi i wyobrażanie sobie karmienia piersią.
  47. Odkryła, że bardzo ją to relaksuje. Gdy wyrosła z lalek zapomniała o tej zabawie.
  48. Łatwo się domyślić, do czego ją zainspirował fetysz laktacji znaleziony na moim komputerze.
  49. Zabawek już nie miała, ale braciszka i owszem, tuż pod ręką.
  50. Kiedyś gdy tak mnie tuliła jak maskotkę, kazała mi zamknąć oczy. Puściła mnie na chwilę i podwinęła swoją bluzeczkę.
  51. Napięta pierś wyskoczyła sprężyście.
  52. Poczułem, że mi coś wkłada do ust.
  53. Instynktownie wyplułem obce ciało i spytałem
  54. >c.. co ty..?
  55. Odpowiedziała, szepcząc mi do uszka i przeplatając wyrazy cmoknięciami:
  56. >cśśśś.. cichutko.. nie bój się..
  57. przycisnęła mnie do siebie opiekuńczo i ciągle wiercąc w moich niepewnych ustach, finalnie wepchnęła mi do buzi sutek.
  58. >ssij, tylko nie patrz
  59. Chwilkę się wahałem, ale gdy wykonałem polecenie, zrobiło mi się tak przyjemnie, że już z pełnym zaufaniem zanurzyłem się w jej objęciach.
  60. Sutek był twardy i długi, drażnił moje podniebienie, przypominał w smaku niedojrzałą jeszcze malinę a jednocześnie był lepszy niż jakikolwiek znany mi owoc.
  61. Tak zaciekle pracowałem ustami, że cycek kończył najczęściej cały obśliniony, a ja miałem obolałe wargi.
  62.  
  63. Ten akt bardzo zacieśniał nasze więzi.
  64. Nie mogłem dotykać jej piersi, ale z upływem czasu pozwoliła mi nie zamykać oczu, wtedy przez cały czas utrzymywałem z nią kontakt wzrokowy.
  65. Robiliśmy to na powitanie, na przykład gdy przychodziłem spać z nią z jakiegoś powodu wystraszony, tak mnie uspokajała.
  66. Kiedyś to ja miałem ją tym zrelaksować i zasnęła podczas procederu.
  67. Bojąc się jej przebudzenia, schowałem pozornie bezbronnego cycka do bluzeczki, nie dotykając go.
  68. To był mądry ruch. Jeszcze nie spała i gdy już ją objąłem, żebyśmy razem zasnęli, usłyszałem
  69. >braciszku.. jeszcze..
  70. I nakierowała rączkami moją głowę do poprzedniej pozycji.
  71.  
  72. * * *
  73.  
  74. Pewnej nocy posunęła się dalej.
  75. Leżeliśmy sobie razem, gdy nagle przekręciła się na mnie, chcąc mnie unieruchomić ciężarem.
  76. W mgnieniu oka podniosła się i usiadłszy mi na klatce, powoli przysuwała do mojej twarzy swoją dupkę, opatuloną obciśle cienką warstwą bielizny.
  77. Instynktownie, mając intencję ją zatrzymać, złapałem oburącz zbliżające się pośladki i oszołomiony spytałem
  78. >co.. co ty robisz?
  79. Wobec mojego oporu, zaczęła się przekomarzać ze mną żeby mnie osłabić, gilgotała mnie pod pachami, trącając noskiem po szyi i dysząc przy tym szybko jak mały piesek.
  80. Nie nadążałem za nią, działała z zaskoczenia. Bawiło mnie to, żeby nie powiedzieć podniecało.
  81. Zebrałem się na odrobinę odwagi:
  82. >poczekaj, moment, daj mi wstać
  83. Uklęknęliśmy naprzeciwko siebie na łóżku. Kontynuowałem:
  84. >to które powali drugie i doliczy do 10, wygrywa, dobra?
  85. >a o co gramy?
  86. >jak wygram to przez następne siedem dni przychodzisz do mnie spać w nocy, za każdym razem dajesz mi buzi i mówisz mi, że jestem najukochańszym braciszkiem na świecie
  87. >a jak ja wygram to siedzę ci na twarzy i bżdżę ci prosto w nos!
  88. Taki deal należało przemyśleć, nie wiem jak ona to robiła, ale miała nadludzką moc połykania powietrza i przeprowadzania go do jelita, co kończyło się wiadomo czym.
  89. >dobra dawaj
  90.  
  91. Rzuciłem się na nią.
  92. Oszołomiona moją szybkością, dała mi się cisnąć na drugi koniec łóżka.
  93. Zaraz powróciła i prawie że w locie złapała moje dłonie.
  94. Najważniejsze było przechylić przeciwnika na pozycję przegraną.
  95. Złączyliśmy nasze tułowia i rozpoczęło się siłowanie.
  96. Nie pomagał mi fakt, że tuż przy nosie miałem jej duże, prawilnie sterczące cycki, zupełnie mieszające mi w głowie, wołające abym zamiast z nimi walczył, potulnie possał je w zamian.
  97. Zetknęły się ze mną, pozostawiając na mojej buzi kropelkę potu, co przywędrowała tam spod dziewczęcego czółka.
  98. Zakręciło mi się z podniecenia, ona sprytna to wyczuła i zniewalając moją głowę, przywarła ją do siebie jeszcze mocniej.
  99. Straciłem wszystkie siły, z hukiem upadłem na materac od jej parcia i poczułem kurczowy ucisk jej rozpłomienionego, zlanego potem ciała.
  100. Mając mnie w garści, bez wysiłku wykonała schoolgirl pin, opierając na moich wątłych dłoniach ciężar dziewczęcych ramion.
  101. Głowę miałem zakleszczoną między jej umięśnionymi udami, mógłbym jej włożyć nosek do cipki, gdyby była naga.
  102.  
  103. No i niestety.
  104. Zaczęła liczyć.
  105. >Raz...
  106. Na chwilę starałem się zapomnieć o tym, że oto mój przeciwnik jest słodkim dziewczęciem.
  107. Zebrałem w sobie siły i.. udało mi się podnieść dłonie tylko o kilka centymetrów, zanim suka grawitacja zrobiła swoje.
  108. >Dwa...
  109. Spróbowałem podnieść nogi i ją przewrócić. Zaledwie podskoczyła i wylądowała dupką w to samo miejsce.
  110. >Trzy...
  111. Jakby tego było mało, każdy mój bunt falował jej ciałem i huśtał cyckami, co dalej hipnotyzowało mnie ku poddaniu się.
  112. >Cztery...
  113. Z każdym zbliżeniem do mojej porażki miała coraz szerszy, otwarty uśmiech. Nie mogła się doczekać swojej zabawki.
  114. >Pięć...
  115. Jeszcze jeden zryw, machałem losowo nogami i rękami we wszystkie strony, warcząc desperacko i przeklinając, ale więcej dało to jej satysfakcji niż mi przewagi sytuacyjnej.
  116. >Sześć...
  117. Śmiech w jej głosie. Jeszcze spróbowałem unieść wszystkie kończyny na raz, zaangażować wszystkie mięśnie.
  118. Głośno chichotała między wyliczeniami.
  119. >Siedem...
  120. Padłem wykończony, rozluźniłem ciało, zupełnie przestałem się ruszać.
  121. Już nie walczyłem, czekałem tylko na kolejną informację z jej ust.
  122. >Osiem...
  123. Mieszanką smutku i zrezygnowania, powiedziałem, patrząc jej w oczy:
  124. >dobra niech ci już będzie
  125. Ale przecież nie zrezygnuje z liczenia, bo to dla niej część zabawy.
  126. >Dziewięć...
  127. >Dziesięć! Wygrałam!
  128. Próbowałem się wymigać:
  129. >no przegrałem z tobą siostrzyczko, przegrałem, jesteś fajniejsza ode mnie, chodźmy już spać
  130. >ale trzeba cię ukarać smyku
  131. Serce mi zaczęło bić szybciej, na myśl o tym co się zbliża
  132. >wybaaaczyysz miii?
  133. Przytuliła się do swojej leżącej ofiary i jeżdżąc mi nosem po szyi, wycedziła przez usta:
  134. >oj nie nie mój kochany
  135. >no to już mnie ukarz siostrzyczko, jestem twój
  136.  
  137. Byłem gotów do kary, wystarczyło że odwróciła swój schoolgirl pin i nie puszczając moich łapek, zdjęła zupełnie z pupci nakrycie,
  138. by finalnym aktem zmiażdżyć mi policzki pośladkami.
  139. Odurzyła mnie jej nagość.
  140. Do tej pory co najwyżej czułem w ustach jej sutka,
  141. a teraz onieśmielał mnie zapach siostrzanej dupki zmieszany z potem i aromatem płynu do higieny intymnej. Koło dziurki ostało się trochę piany.
  142. Aby w pełni mnie unieruchomić, szarpnęła moje dłonie i przytwierdziła je na wierzch swoich ud.
  143. Powiedziała groźnie:
  144. >wdychaj, nie oszukuj, bo ci nie zaliczę
  145. Doświadczając pornosa w rzeczywistości, pod wpływem strachu i adrenaliny zrezygnowałem z posłuszeństwa: spróbowałem uwolnić głowę.
  146. Mój nos wyskoczył spomiędzy jej zwartych półdupków, przekręciłem głowę na bok.
  147. Ona w odpowiedzi uniosła cały swój arsenał i wykręciła tułów, aby zapolować anusem na mój nosek. Przekręciłem głowę na drugą stronę i jej dupcia była znowu w pościgu.
  148. Niestety w końcu dałem się złapać.
  149. Ponownie zacisnąwszy pośladki na moim nosie, pchnęła tyłkiem, doprowadzając moją buzię z powrotem do pionu.
  150. Tym razem wgniotła mnie pupą w łóżko abym już się nie wyśliznął, do bólu mocno.
  151. Nie ma sensu dalej walczyć. Dałem za wygraną.
  152. Ściągnęła mi spodenki żeby sprawdzić czy mnie to wszystko podnieca.
  153. Szczęśliwym trafem, na tę chwilę miałem opadniętego ze stresu.
  154. Głośno połknęła powietrze żeby wykonać swoje zadanie.
  155. Rozluźniam się jeszcze bardziej. Prawie że głaskałbym jej uda w rozkoszy oddania.
  156. Słyszałem jak ładunek powietrzny przechodzi przez jej przełyk, żołądek, jelita, przez cały układ pokarmowy.
  157. Na koniec rozluźniły się jej zwieracze, poczułem to dokładnie.
  158. Byłem gotowy. Zupełnie rozluźniony. Oswoiła mnie jej nagość i zaczęło mi się to podobać.
  159.  
  160. Poinstruowała mnie:
  161. >teraz wdech
  162. Spięła mięśnie brzucha.
  163. Wystrzeliła jednym ciągiem, najpierw łagodny strumień powietrza droczył się z moimi nozdrzami,
  164. potem intensywność narastała, wywierając ciśnienie na całej mojej twarzy.
  165. Nieustannie, głośno wciągałem powietrze do nosa.
  166. Znowu zmieniło się w bezdźwięczną bryzę. To właśnie ta część była najdłuższa.
  167. >..iii wyydech.
  168. Całość trwała koło pięciu sekund.
  169. Ani trochę mi siostrzyczkowy smród nie przeszkadzał w podnieceniu, liczyło się tylko czekanie na kolejną porcję nieuchronnie zbliżającego się upokorzenia.
  170. Siostrzyczka mi dawkuje, moja słodka, kochana.
  171. Usiłowałem powstrzymać wzwód.
  172. Wolałem udawać, że mi się nie podoba, jak gwałcona w dziewiczą pusię szara myszka.
  173. Mojego penisa miała jak na tacy a widząc, że stoi, wymyśliłaby jeszcze gorszą karę.
  174. Jednak gdy znowu połknęła powietrze, musiałem dać za wygraną, na dodatek fakt, że oglądała moją erekcję, tylko ją przyspieszał.
  175. Widząc, że stwardniałem, powtórzyła cykl jeszcze kilka razy.
  176. Znudziło jej się: moje ręce zostały uwolnione, ona wykonawszy swoją misję, zeszła ze mnie, odbijając się dupcią od mojej twarzy jak od trampoliny.
  177. >zlituję się nad tobą, wystarczy ci na dzisiaj
  178. Nadal leżałem na plecach. Siostrzyczka rozłożyła się na mojej klatce piersiowej.
  179. Dała mi soczystego buziaka, i jak gdyby nigdy nic powiedziała
  180. >dobranoc braciszku
  181. Po czym wsunęła mi głowę pod szyję, ja zaś objąłem ją i zanurzyłem nos w jej kruczoczarnych włosach.
  182. W tej pozycji już zasnęliśmy.
  183.  
  184. * * *
  185.  
  186. Następnego dnia zaproponowałem jej rewanż, ku jej uciesze przegrałem.
  187. Przez kilka kolejnych dni było podobnie.
  188. Uwielbiałem, gdy śmiała się ze mnie.
  189. By celowo pogorszyć swoją sytuację, zaczynałem zalotnie:
  190. >dawaj, dzisiaj nie masz szans ze mną
  191. >ty zawsze przed walką jesteś kozak wielki, a pode mną jesteś już nikim, wnet byś błagał o przebaczenie
  192. Racja, bywało, że błagałem. Kochałem, gdy mi to wypominała.
  193. Gdy już lądowałem pod litością jej dupci, triumfalnym głosem rzucała coś w stylu błękitu policyjnych lamp
  194. >teraz moja pupa zrobi z ciebie zwykłą szmatę!
  195. Za to jeden raz udało mi się wygrać. Zgodnie z umową cieszyłem się przez kolejny tydzień szczerą, okraszoną ciepłymi słówkami, siostrzaną czułością.
  196. Jestem pewien, że jej "kara" cieszyła ją tak samo jak moja.
  197. Mi podobało się do tego stopnia, że kiedyś byłem bliski zwycięstwa, już siedziałem na niej,
  198. ale gdy ta złapała mnie nóżkami za szyję, umyślnie dałem się przewrócić.
  199. Sama się zdziwiła, że poszło tak gładko i po drugim cyklu kary zapytała:
  200. >przecież już mnie miałeś, co się stało braciszku?
  201. Chciałem oswobodzić usta, ale ona złośliwie jeździła mi po twarzy dupką żeby uniemożliwić mi odpowiedź.
  202. Wreszcie wymamrotałem stłumionym przez pupcię głosem:
  203. >boo... ty.. jesteś taka śliczna.. że mnie rozpraszasz..
  204. Ze wzruszenia przerwała wykonywanie wyroku i przytuliła się do mnie ze łzami w oczach.
  205. Nadal byłem unieruchomiony, ale tym razem siłą czułości. Rzuciła melodyjnym głosem:
  206. >braciszku..
  207. >to odpuścisz mi dzisiaj?
  208. >nie.. ale jesteś taki kochany, że muszę cię przytulić..
  209. Po pół godzinki przytulania i czułości zasnęła, a ja musnąłem ją w czółko na dobranoc, lekko, żeby się nie obudziła i sobie nie przypomniała.
  210. Marne moje nadzieje - gdy kolejny raz z nią przegrałem, opamiętała się i nadrobiła straty.
  211.  
  212. Wymyśliła nową karę dla mnie:
  213. Oprócz bżdżenia mi na twarz, za każde zwycięstwo mogła raz przyjść do mojego pokoju i rozkazać mi odłożyć klawiaturę i myszkę.
  214. Wtedy ja miałem zejść z krzesła i położyć na nim tylko głowę, tak, że moja twarz służyła jej za siedzonko - naturalnie,
  215. nie brała odpowiedzialności za to, co się dostanie do moich nozdrzy, a zwykle bezlitośnie fakt ten wykorzystywała.
  216. Mogła tak siedzieć na mnie pięć minut - ten czas robiła na moim komputerze co zechce, umówiliśmy się tylko, że nic nie psuje ani nie usuwa.
  217. Musiałem jej za to pozwolić przeglądać wszystkie moje pliki, historię stron, mogła przeglądać swojego fejsbuczka i pisać z psiapsiułkami.
  218. Nie szkodzi - nie miałem przed nią nic do ukrycia, wiem przecież, że trzyma moją stronę i nie powie niczego rodzicom.
  219. Raz grałem jakiś "ważny" mecz ze znajomymi z internetu (w praktyce żaden z nich nie jest ważny, bo taka internetowa tożsamość jest nietrwała).
  220. Gdy weszła do mojego pokoju z miską winogron i zażyczyła sobie "miejsca", nie miałem wyjścia.
  221. Wykonałem posłusznie polecenie, ona położyła sobie winogrona na biurku i rozsiadła się wygodnie na mojej buzi gołą pupką, prosto z kąpieli.
  222. Zapewne nie miała pojęcia, że jest w trakcie internetowego meczu. Pograła chwilę, myśląc sobie z dziewczęcą ignorancją
  223. >hehe gierka pochodzę sobie xD
  224. która to ignorancja niezmiernie mnie podniecała. Zaraz to wyłączyła i grzebała sobie po moim komputerze.
  225. Druzgotała moją reputację, a ja bezsilnie wąchałem jej odbycik i wsłuchiwałem się jak ordynarnie, donośnie mlaskała jedząc winogrona,
  226. podkreślając tym swoją pozycję i samowolkę. Za moment te same winogrona wąchałem od drugiej strony.
  227. Czasami przynosiła czekoladę i wycierała obślinione palce o mój goły brzuch.
  228. Musiałem się zgadzać na takie warunki, bo nie wytrzymałbym nocy bez przekomarzania się z moją siostrzyczką, bez obijania o siebie mokrych od potu ciał, i tym podobnych niuansów.
  229.  
  230. Od teraz kiedy tylko słyszałem siostrzyczkę płaczącą w pokoju, pragnąc ją pocieszyć, przytulony szeptałem jej do uszka:
  231. >siostrzyczko, nie płacz, mogę dać ci się ukarać, tylko nie płacz, proszę, kocham cię
  232. Często się zgadzała.
  233. Wtedy ja, żeby poprawić jej samopoczucie, błagałem ją o litość, prosiłem o przebaczenie. Uwielbiała to.
  234. Z miłości do niej, dawałem jej wyżyć się na sobie.
  235. Później mi słodziła, jaki to ja jestem kochany.
  236.  
  237. "Bawiliśmy się" oczywiście tylko pod nieobecność rodziców.
  238.  
  239. * * *
  240.  
  241. Sielanka trwała przez większość wakacji, ale jeden dzień szczególnie zapamiętałem:
  242.  
  243. Pewnej nocy, po kąpieli, rutynowym zwyczajem udałem się do jej pokoju, pragnąc pojedynku.
  244. Siedziała już na łóżku, zwrócona w moją stronę, tak jakby mnie oczekiwała.
  245. Zamknąłem za sobą drzwi i niepewnie podszedłem bliżej.
  246. Zauważyłem, że w pokoju są jeszcze trzy dziewczyny.
  247. >sios... trzyczko?
  248. >no chodź chodź, jak już jesteś to chodź
  249. Odwróciłem się z zamiarem ucieczki, jednak zwinna siostrzyczka chwyciła mnie pod pachami i przytargała na łóżko,
  250. a usiadłszy za mną, gilgotała mnie pieszczotliwie i gmerała nosem po głowie.
  251. Dziewczęta schowane po kątach usiadły w szeregu na łóżku, patrząc na mnie.
  252. Każda obiektywne 8+/10 i nic w tym dziwnego, bo podobnież moja siostra była wspaniałym okazem, a ładne karyny trzymają się razem.
  253. Komentowały:
  254. >ale słodki braciszek
  255. >wygląda jak dziewczynka
  256. ta ostatnia opinia mnie zirytowała.
  257. >mówiłam wam jakie on porno ogląda, co nie?
  258. Powiedziała z wyraźną satysfakcją z bycia tak poinformowaną.
  259. >jestem kochaną siostrzyczką i mam zamiar spełnić marzenia tego smyka, będzie udawał, że mu się nie podoba ale nie należy się przejmować
  260.  
  261. Martwił mnie tylko jej brak odpowiedzialności oraz mentalność przedszkolaka.
  262. Szczęście w nieszczęściu - małe dziewczynki lubią swoje zabawki, a jako zabawkę kocha swojego braciszka i umyślnie mnie nigdy nie zepsuje.
  263. Jednak dopóki godziłem się na jakieś konkretne warunki byłem pewien co mi grozi, a teraz..
  264. a teraz siedzę tu nie ze swojej woli, nie wiem co mnie czeka.
  265. Mogłem to przewidzieć.
  266.  
  267. Siostrzyczka, nadal mnie łaskocząc, przemówiła:
  268. >umówmy się tak braciszku: skoro przyszedłeś po pojedynek to będziemy się pojedynkować tak jak zawsze, z tym, że jeśli przegrasz to czeka cię nietypowa przygoda z nami, deal?
  269. >a.. ale..
  270. żeby nie dać mi dokończyć skleiła nasze wargi i cmoknęła wielokrotnie, cedząc przez usta słowo po słowie:
  271. >no wiem smykusiu, że chcesz
  272. Pozwoliła mi uklęknąć przed nią, bym przygotował się do walki.
  273. Adrenaliny dodawała obecność trzyosobowej publiki.
  274. Byłem pewien swoich sił, forma mi dzisiaj dopisywała.
  275. Wolałem zwyciężyć, nie będąc pewnym moich dalszych losów w roli przegranego.
  276.  
  277. Złapałem ją za biodra i sprawnie pchnąłem w bok całe jej ciało, ona oszołomiona moją siłą upadła.
  278. Przewróciłem ją na plecy i wskoczyłem na nią tak jakbym miał z nią współżyć.
  279. W locie jej pośladki obiły się o mój krocz, jednak najważniejsze było, że schwyciłem jej łapki i przyparłem do materaca.
  280. Tym razem to ja zastosowałem sgpin.
  281. Tryumfalnie rozpocząłem odliczanie:
  282. >Raz... dwa.. trzy... ał.. no co wy.. kurwa!
  283. Aby wyrazić swoją dezaprobatę, "publiczność" zaczęła mnie kopać po plecach, ramionach.
  284. Dalej dzielnie trzymałem swoją pozycję, próbowałem udobruchać stópki, cmokając je w locie.
  285. >cztery... nie, proszę.. to niesprawiedliwe, pięć... ała, błagam, przestańcie
  286. Strach było dalej odliczać, bo z każdą cyfrą uderzały coraz mocniej, powoli traciłem siły.
  287. Cedziłem przez zaciśnięte już zęby:
  288. >SZEŚĆ... SIEDEM...
  289. Tłukły mnie a siostrzyczka próbowała się wyrwać w międzyczasie.
  290. W końcu dostałem tak porządnego kopa w brzuch, że nie wytrzymałem i wstałem żeby oddać jednej.
  291. Ta zadowolona z udanej prowokacji krzyknęła:
  292. >co, wkurwiłaś się, dziewczynko?
  293. Już wyprowadzałem kopnięcie, kiedy siostrzyczka jakby antyterrorysta, z wyskoku upadła na mnie i sparaliżowała mnie ciężarem swojego ciała.
  294. Czułem na plecach jej spłaszczone, spocone piersi i dyszenie.
  295. >to nie fair!
  296. >przykro mi, ja nie odpowiadam za nie
  297. usprawiedliwiła się, jasno czyniąc aluzję do mojej bezsilności i w moment zrewanżowała mi się tą samą obezwładniającą pozycją.
  298. Dodatkowo przygniotła mi kark kolanami bym przegrywał w dyskomforcie.
  299. I tak już się nie oswobodzę, w domu nikogo nie było, nawet uciekając z pokoju dopadłyby mnie w końcu.
  300. Chciałem to już mieć z głowy:
  301. >dobra siostrzyczko przegrałem jestem twój już
  302. Nic to nie dało, do końca musiałem znosić jej triumfalne odliczanie.
  303. >...dziesięć! haha!
  304. Wygrywając, każdym razem wydawała słodki, dziewczęcy pisk uradowania.
  305. Nie mając już nic do roboty na moich plecach, gestem litości zeszła ze mnie łaskawie i cisnęła moimi rękoma o materac.
  306. Nade mną groźnie pełniły wartę trzy dziewczęta z wlepionym we mnie wzrokiem.
  307. Przed nosem miałem ich ustawione w szeregu stopy, które były powodem mojej klęski.
  308. Leżąc obolały, słuchałem co mi siostrzyczka ma do powiedzenia.
  309. >no więc, skoro przegrałeś ze mną, teraz musisz się pojedynkować z każdą z moich koleżanek. Te, z którymi przegrywasz, wymierzają ci karę i to wszystko.
  310. Tego już za wiele.
  311. Moja siostrzyczka miała na wyłączność szmacenie mnie, takim darem nie należy się wszędzie dzielić.
  312. >"to wszystko"?!
  313. Wszystkie nóżki ostrzegawczo przybliżyły się do mojej głowy i alarmująco ruszały paluszkami jakby zaraz miały dokończyć to, czego przedtem się dopuściły.
  314. Ten przekonywający gest wymusił na mnie obediencję:
  315. >o.. okej... co teraz?
  316.  
  317. * * *
  318.  
  319. >a teraz ja idę z tobą na rękę!
  320. Odpowiedziała najniższa, będąca w moim wieku.
  321. Na drugim końcu pokoju był przygotowany stół z dwoma siedzeniami po przeciwnych stronach.
  322. Moja przeciwniczka zajęła miejsce, położyła łokieć i rozwarła dłoń, czekając na pretendenta.
  323. Miała wyraźnie więcej centymetrów w bicepsie ode mnie, ale uznałem, że większość to dziewczęca warstwa tłuszczowa.
  324. Była w moim wieku, więc ufałem różnicy płci.
  325. Powstając, zapytałem:
  326. >ale czy to.. nie za łatwe dla mnie?
  327. Rozdrażniona pytaniem, wstała z krzesła i własnoręcznie dopchnęła mnie na drugie siedzenie, po czym wróciła do punktu wyjścia.
  328. Koniec żartów.
  329. Obolały, ale skoncentrowany, schwyciłem niewieścią dłoń.
  330. Natarłem gwałtownie, z ogromną siłą, przechyliłem jej ramię do połowy,
  331. lecz z tego punktu nie mogłem jej ruszyć ani o centymetr dalej.
  332. Demotywował mnie brak oznak zmęczenia u niej, albo dobrze je maskowała, jedynie skupiała wzrok i zaciskała wargi.
  333. Zuchwale wyczerpałem zasób sił w pierwszych sekundach.
  334. Ona dzielnie broniła swojej pozycji, wytrzymała suka.
  335. Chwilkę tylko trwała jeszcze równowaga.
  336. Z każdą chwilą mój opór słabnął, a jej uśmiech się rozszerzał.
  337. Gdy byłem bliski udaru, moja dłoń muskała stołu po przegrywającej stronie.
  338. W końcu dziewczę huknęło moimi kostkami o blat, pieczętując moją karę.
  339. Spuściłem pokornie wzrok.
  340. Na szczęście nie wytknęła mi mojej zarozumiałości i niedocenienia rywala.
  341. Posłała mi zalotnie całusa, delikatnie tupiąc z uradowania.
  342.  
  343. Nie wszystko stracone, jeszcze mogę zminimalizować swoją karę, wygrywając kolejne pojedynki.
  344.  
  345. * * *
  346.  
  347. Kolej na drugą:
  348. >to teraz bawimy się w chowanego
  349. Ubrana była tylko w bluzeczkę i skromne białe pończoszki.
  350. Wyglądała na dobrą tropicielkę. Giętka, wysportowana.
  351. Mówiła dość poważnym tonem, wyraźnie biorąc swoją rolę na serio:
  352. >masz minutę na schowanie się w domu, potem my wszystkie mamy dziesięć minut na znalezienie cię. Jeśli będziesz przez ten czas niezauważony, daruję ci.
  353. Aż cztery na jednego uciekiniera? Takie reguły były dość krzywdzące.
  354. Stwierdziłem jednak, że długo grając w różne FPSy, w tym skradanki, byłem wyszkolony lepiej niż niejeden żołnierz.
  355. Siostrzyczka wyjęła z szafki klucze do domu i z uśmiechem pomachała nimi przed moim nosem, dając mi do zrozumienia, że wszystkie wyjścia są zamknięte.
  356. Ona sama wyszła na zewnątrz pilnować czy nie uciekam przez okna.
  357. Nie szkodzi. Nasz stary dom miał kilka pięter, na których można było się dobrze schować.
  358. Jestem niski, zwinny - niewidoczny.
  359. Dziesięć minut? Drobnostka.
  360. Opuściłem pokój, robiąc wrażenie opanowania.
  361. Zamknąłem drzwi za sobą, żeby nie słyszały gdzie idę.
  362. I tu, na polu bitwy, skończyło się moje opanowanie. Nerwowo błądziłem w poszukiwaniu dogodnej kryjówki.
  363. Byłem tak niezdecydowany, że nie zauważyłem kiedy minęła minuta i wskoczyłem do banalnej łazienki na parterze.
  364. Schowałem się w dużej szafce pod zlewem.
  365. Dziewczęta startowały na pierwszym piętrze.
  366. Pocieszyło mnie, że przynajmniej przestrzegały zasad, bo dokładnie po minucie usłyszałem w oddali otwarcie drzwi i stukot biegnących nastolatek.
  367. Zapanowała cisza - zaczęły chodzić na paluszkach.
  368. Za moment dało się słyszeć cichutkie kroki dobiegające z klatki schodowej. Brzmiało to jak jedna dziewczyna.
  369. Pewnie się rozdzieliły piętrami. Ach, jakie one przebiegłe.
  370. Poszukiwaczka spokojnie zwiedzała cały parter. Wchodziła po kolei do pomieszczeń, niedługo została jej sama łazienka.
  371. Adrenalina uderzyła mi do głowy, ale miałem plan awaryjny.
  372. Drzwi zostały powolutku otwarte. Widziałem wszystko przez szparę.
  373. Po stópkach ją rozpoznałem: to ta najmłodsza! Może mój plan wypali, może ją udobrucham!
  374. Tylko.. czy już się pokazywać i wybłagać u niej litość, wspierając się tym, że sam dałem się znaleźć?
  375. A może jednak mnie nie znajdzie?
  376. Rozglądała się i obracała, jakby czuła moją obecność.
  377. W końcu pod wpływem napięcia, z impetem wyskoczyłem z szafki i rzuciłem się dziewczęciu do stóp.
  378. Wystraszyła się, ale zdołałem przytulić się do jej łydek. Mówiłem cicho:
  379. >błagam, nie mów im, że mnie znalazłaś, zrobię co chcesz
  380. Chyba się zgodziła, bo jakby gestem zamknęła drzwi na klucz i rozbawiona, odpowiedziała:
  381. >co chcę?
  382. >błagam..
  383. >klękaj
  384. Rozważałem czy bardziej opłaca się oddać jej, czy jednak znieść oficjalną karę.
  385. Teraz głupio byłoby mi powiedzieć jej "a zresztą, niech będzie, że mnie złapałaś", więc zdecydowałem służyć.
  386.  
  387. Złożyła dłonie przy nosie i wysmarkiwała się w nie przez pół minuty.
  388. Zdziwił mnie fakt, że nie użyła papieru, no ale byliśmy w łazience, pewnie zamierzała umyć ręce w zlewie.
  389. >oj, przeziębiona jesteś
  390. Stwierdziłem pieszczotliwie.
  391. Oderwała dłonie od twarzy i zrobiła z nich miseczkę. Odchrząknęła jeszcze i splunęła do środka.
  392. Podsunęła mi to do buzi.
  393. Wyraźnie uradowana swoją dominacją, rozkazała mi:
  394. >zlizuj
  395. "Miska" była wypełniona dziewczęcymi plwocinami. Taką ilość można było pić, a nie zlizywać.
  396. Zbliżając bezsilnie usta do tego przysmaku, powiedziałem jeszcze
  397. >ale..
  398. I nie czekając aż usłyszę kolejne groźby, zanurzyłem się w jej dłoniach.
  399. Zacząłem siorbać zawartość.
  400. Gryzłem miękką wydzielinę, wsysałem ją, połykałem.
  401. Na koniec wylizałem jej paluszki, jak głodny pies miskę po jedzeniu.
  402. Obtarła mokre łapki o moje policzki.
  403. >wstawaj
  404. Miała tyle samo lat co ja, ale gdy powstałem przewyższała mnie o głowę.
  405. >poliż mnie pod pachami, spociłam się przez ciebie
  406. Powiedziała, odnosząc się do naszego pojedynku na rękę.
  407. Podwinęła bluzeczkę, eksponując dziewczęcą paszkę pokrytą drobnymi kropelkami.
  408. Stanąłem na palcach. Łagodnie trzymając ją za łokieć, przybliżyłem usta.
  409. Wsunąłem język do ciepłego dołeczka, zlizując słoną zawartość.
  410. Mlaskałem to miejsce tak długo aż została tam tylko moja ślina.
  411. Posłusznie przystąpiłem również do drugiej paszki.
  412. To finalnie ją zadowoliło:
  413. >okej. Jesteś wolny, ale następnym razem znowu zapracujesz sobie na moją łaskę.
  414. Opuściła pomieszczenie i znowu byłem sam.
  415. Poszło gładko, zresztą ta dziewczyna od początku była miła i nie spodziewałem się od niej surowej kary.
  416. Wyniosłem z tego lekcję - miałem następne pomysły na kary oraz jak udobruchać siostrzyczkę, gdy będzie smutna.
  417.  
  418. Moja misja miała trwać jeszcze jakieś 7 minut.
  419. Instynkt anona podsunął mi pomysł wspaniały - schowam się do piwnicy!
  420. Nie mieszkaliśmy w Polsce Ż, więc piwnica była schludnym pomieszczeniem, można tam było przyjmować gości.
  421. Stale przyklejony do ścian, niczym Adam Jensen przemknąłem się do docelowego pomieszczenia.
  422. Nie miałem wyciszających kroki protez nóg, więc narobiłem trochę hałasu.
  423. Wystarczająco dużo, by tropicielka poznała moje położenie.
  424. Nie czekałem długo, żeby usłyszeć skrycie nadchodzącego bossa.
  425. Jej nie przekabacę na swoją stronę, bo to w jej interesie było mnie złapać.
  426. Albo ja ją zmuszę do posłuszeństwa, albo ona mnie.
  427. Nie było czasu. Schowałem się obok wejścia, w ciemności.
  428. Pończoszkowa otwarła drzwi i szczęśliwym trafem odwróciła się do mnie tyłem, po czym zaczęła zwiedzać piwnicę. Była sama.
  429. Nadal czując się jak bohater z gry, zakradłem się za jej plecy.
  430.  
  431. Rzuciłem się na nią z wyskoku, bo byłem niższy. Złapałem za jej ramiona.
  432. Zamierzałem ją powalić, ale w moim wykonaniu wyglądało to raczej jak przytulenie się.
  433. Wystraszona, gwałtownie zrzuciła mnie z barków, a ja upadłem boleśnie na dupę.
  434. Podjąłem próbę ucieczki z piwnicy. Zgrabna tropicielka w locie chwyciła mnie za włosy i zatrzymała mnie dwa metry przed wejściem.
  435. Złapała mnie mocno za ramię i przykucnęła przy mnie, zbliżając nasze twarze.
  436. Bliska śmiechu, z kpiną w głosie spytała:
  437. >co ty robisz gówniarzu? Chciałeś mnie pobić? Wystraszyłeś mnie, wiesz?
  438. >nie.. puść mnie, proszę!
  439. >czemu miałabym cię puścić, skoro cię znalazłam?
  440. Miała rację, ta ucieczka to było złamanie zasad.
  441. Spojrzała z zastanowieniem na drzwi do ciemniej piwnicy.
  442. >wiesz, że mamy jeszcze pięć minut zanim zaczną nas szukać?
  443. >no i co z tego?
  444. Wstała i zaczęła mnie targać za włosy do środka. Drugą ręką zakryła mi usta żebym nie mógł krzyczeć.
  445. >doigrałeś się, będziesz błagał żeby te pięć minut minęło jak najszybciej
  446. Gdy już znaleźliśmy się w środku, zaryglowała drzwi wszystkimi zamkami.
  447. Nie dosięgałem najwyższego, więc jedynym sposobem na wydostanie się było przebłaganie jej.
  448.  
  449. Przylgnęła plecami do drzwi i nieco rozwarła nogi.
  450. Targając mnie za włosy, powaliła mnie przed sobą na kolana.
  451. Od dołu, pod luźną bluzeczką widziałem jej sterczące piersi.
  452. >pobawisz się ze mną, okej?
  453. >bo..?
  454. >bo inaczej powiem twojej siostrzyczce, że oszukiwałeś. Jestem jej najlepszą przyjaciółką, mi najbardziej ufa i zatroszczę się o to, by się obraziła na ciebie.
  455. Opuściłem głowę. Widząc, że mnie przekonała, kontynuowała:
  456. >mamy wystarczająco dużo czasu, nauczę cię zabaw analnych
  457. Puściła moje kudły i porwała mi dłoń. Splunęła na nią kilka razy i rozsmarowała wydzielinę.
  458. >pokażę ci na sobie
  459. Odwróciła się do mnie tyłem, podwinęła bluzeczkę i zdjęła majtki.
  460. Poprowadziła mój środkowy palec do swojej dupki i zaczęła się nim penetrować.
  461. Po minucie stwierdziła:
  462. >oddaję ci sterowanie, tylko poliż mnie jeszcze żeby łatwiej wchodziło
  463. Puściła mój palec i wypinając się, dyscyplinarnie chwyciła mnie oburącz za włosy, robiąc narciarską pozę.
  464. Rozwarłem samodzielnie jej pośladki i prawie że wgryzłem się w jej odbycik.
  465. Splunąłem kilka razy do środka i rozsmarowałem po brzegach ślinę językiem, zlizując jeszcze pot. Powkładałem palec do cieplutkiej jamy.
  466.  
  467. Nagle dziewczę się odwróciło do mnie. Miałem doskonałą wizurę na jej obnażoną innie cipkę.
  468. >na mnie już umiesz, teraz włóż go do swojej pupy
  469. Zwolniła z mojej głowy jedną dłoń i położyła ją na swoim gołym łonie.
  470. Zdezorientowany poleceniem, popatrzyłem jej w oczy. Szarpnęła mnie za włosy i krzyknęła:
  471. >no zrób to albo zaraz zrobię to za ciebie!
  472. Nadal klęcząc przed nią, zbliżyłem obśliniony palec do swojej dziewiczej dupki.
  473. Powstrzymany bólem, włożyłem zaledwie opuszek. Nie zadowoliło to spostrzegawczej obserwatorki:
  474. >cały ma wejść, cały!
  475. Udało mi się zanurzyć palec w gorącym anusie, czułem, że go rozrywam. Dziewczyna miała kolejne żądania:
  476. >ruszaj nim szybko i jęcz
  477. Wykonałem polecenie.
  478. W trakcie mojej gry teatralnej, moja dominująca jedną ręką nadzorowała mnie ciągnąc za mój kołtun, drugą zaś położyła na swojej szparce i zaczęła się subtelnie masturbować.
  479. To była jej bogini - właśnie przyprowadziła do niej klęczącego sługę i przed poświęceniem go, teraz modli się o przyjęcie ofiary.
  480. Cicho pojękiwała.
  481. Gdy już zaczynały mnie piec ścianki odbytu, zapytałem:
  482. >możemy już wyjść?
  483. Złapała moją głowę mocno, obiema rękami.
  484. >najpierw muszę cię poświęcić mojej bogini
  485. I zderzyła moje usta ze swoją muszelką - już nie potrzebowała dłoni do masturbacji.
  486. Jej pusia przyciągała zapachem dziewczęcego płynu do kąpieli.
  487. Wytłumaczyła mi, co nadchodzi:
  488. >zachciało mi się sikać, nie dotrę już do łazienki a zresztą nie zostawię cię tu samego, bo już się czas kończy i bym przegrała, a koleżance podłogi też nie zabrudzę...
  489. Wystraszyłem się, próbowałem się oderwać od niej.
  490. Ku mojej rozpaczy, podczas moich prób oswobodzenia się słyszałem jej jęki podniecenia, im silnej próbowałem, tym bliżej było jej do wrzasku.
  491. Rozpalona moim sprzeciwem, powiedziała zalotnie:
  492. >a spróbuj uronić chociaż kroplę
  493. Z popłynięciem pierwszej łzy, zrezygnowałem z oporu.
  494. Klęcząc przed nią, miałem problem z dosięgnięciem jej szpary, więc w geście łaski lekko przykucnęła.
  495. Wystawiłem język jakbym przyjmował komunię, lekko muskając spodek jej cewki moczowej.
  496. Poleciało kilka kropel, potem sekundowy strumyk.
  497. Zakrztusiłem się, zacząłem kaszleć. Tropicielka powiedziała potulnie:
  498. >spokojnie, nie spieszy się nam..
  499. Mruczałem pod nosem z obrzydzenia.
  500. Rozkazała mi objąć ustami całą cipkę. Krztusiłem się jej mięsistym łonem.
  501. Wreszcie, wytrysnął gorący potok i rozpryskał się o mój czuły język.
  502. Miałem czekać aż substancja sięgnie mojego podniebienia i rozciągnie mi policzki swoją objętością.
  503. Ogrzana dziewczęcym ciałem, uszlachetniona aromatem cipki ciecz o metalicznym posmaku wypełniła moją jamę ustną, przekazując mi przyjemne ciepło.
  504. Jednym głośnym połknięciem wchłonąłem całość w głąb organizmu, rozciągając przełyk ogromnym ładunkiem.
  505. Intensyfikowało to moje wrażenia smakowe.
  506. Dziewczę dokładnie słyszało jak przełykam jej miłosny nektar.
  507. W pewnym momencie nie zdążyłem połknąć całości i kropla popłynęła rzeczką po moim policzku.
  508. Zauważyła to i bez słowa wyjaśnienia spoliczkowała mnie.
  509. W odpowiedzi jeszcze mocniej przycisnąłem usta do źródła, by dać jej świadectwo lojalności.
  510. Wsunąłem język pod resztę jej cipki, aby rwący strumień nie schodził z toru. Zacząłem nim ruszać, co służyło jej uniesieniom.
  511. Widząc moje posłuszeństwo, opiekuńczym głosikiem powiedziała:
  512. >pij kochanie.. nie bój się, to zdrowe..
  513. Teraz już jęczała w ekstazie.
  514. Doznała uniesienia religijnego, jak fanatyczka - poświęcając mnie w ofierze swojej świętej, nieskazitelnej cipce, ta w zamian nasycała jej mózg rozkosznymi skurczami.
  515. Zaraz gdy wyczerpał się zasób moczu, popłynął jeszcze sok samej cipki.
  516. Potulnie spożyłem to, czym mnie obdarowała. Aby higieny stało się za dość, finalnym aktem wylizałem dokładnie cały dozownik miłosnych nektarów.
  517.  
  518. W sumie, głupio mi było. Przeprosiłem ją za swoje niesportowe zachowanie, ta z uśmiechem odpowiedziała:
  519. >no widzisz, jaki ty potrafisz być kochany!
  520. Podniosła mnie i ku mojemu zaskoczeniu, nie brzydziła się dać mi soczystego buziaka po tych wszystkich przyjemnościach.
  521. Przytuliliśmy się. Byłem jej wdzięczny za to, że dała mi szansę na odkupienie winy.
  522. Niestety i tak musiałem oficjalnie przyznać, że mnie znalazła.
  523. Wracając do pokoju mojej siostrzyczki, trzymała mnie za rękę.
  524. W drodze odwracała się do mnie i wysyłała mi uśmiech, widząc jak grzecznie idę z nią, by potwierdzić jej wygraną.
  525.  
  526. * * *
  527.  
  528. Wszyscy z powrotem znaleźliśmy się na wielkim materacu.
  529. Przyszedł czas na trzecią dziewczynę.
  530. Ta była najmasywniejsza z nas wszystkich. W klasycznym pojedynku powaliłaby mnie po prostu się na mnie kładąc.
  531. Miała bardzo dobre geny, bo choć trochę puszysta, jej skóra była gładka, wolna od cellulitu.
  532. Swoją drogą to ona ciągle przezywała mnie "dziewczynką".
  533. >to teraz policzkowy pojedynek!
  534. Nie znałem tej zabawy, więc poprosiłem siostrzyczkę o wyjaśnienie:
  535. >zasady są proste: siadacie naprzeciwko siebie i na przemian z otwartej dłoni uderzacie się po twarzy, ten kto pierwszy się podda, spadnie z krzesła albo rozpłacze, przegrywa. Z czasem będziecie mieli więcej uderzeń na ruch. Poddać się można tylko podczas swojej tury.
  536. A więc nadeszła pora zemsty za jej złośliwości.
  537. To tylko słaba dziewczyna, ileż bólu ona zniesie?
  538. Oboje z zapałem usiedliśmy naprzeciwko siebie, rzucając sobie zaczepne spojrzenia.
  539. Jeśli ma jakieś zarzuty co do mojego wyglądu, niech mnie zbije porządnie, niech wyłoży kawę na ławę,
  540. zamiast co chwila prowokować swoją arogancją.
  541. Miałem mnóstwo pretensji do niej o tą "dziewczynkę" i zamierzałem wykorzystać tę okazję, by dać upust złości.
  542. Maksymalnie wsunęliśmy krzesła, zbliżając nasze konkurujące twarze jak to tylko możliwie.
  543. Sędzią była pani pończoszkowa:
  544. >na razie po jednym
  545. Moja rywalka podsyciła mnie furią swoim zaproszeniem do walki:
  546. >dziewczynki mają pierwszeństwo
  547. Byłem przekonany, że zejdzie jej ten uśmieszek z twarzy jak tylko zostanie w nią uderzona.
  548. Solidnie przymierzyłem się do ciosu i prasnąłem ją dziecięcymi łapkami w mięciutki policzek.
  549. Aż przez moment było mi jej szkoda, bo tak przyjemna w dotyku była jej buzia.
  550. Ogromnie się zawiodłem, bo ani na moment nie zmienił się jej wyraz twarzy.
  551. Tłumaczyłem sobie: trudno, pewnie była wytrzymała, bo kobiety w końcu są odporne na ból.
  552. Jak kilka razy jeszcze tak dostanie to się nagle rozpłacze.
  553. Na pewno.
  554. Przekonany swoich sił nadstawiłem swoją twarz, tak jak narzucały zasady.
  555.  
  556. Ona się nie przymierzała. Ułamek sekundy.
  557. Pogłębiło się moje rozczarowanie gdy przyjąłem pierwsze trafienie.
  558. Odgłos był bardzo groźny. Tak jakby mi petarda wybuchła pod uchem.
  559. Jej siła.. wymuszająca pokorę, ale na razie rozpalała mój gniew.
  560. Miała większe, grubsze palce niż o dwa lata młodszy gówniak-suchoklates.
  561. Już po pierwszym strzale podejrzewałem kto wygra tę imprezę, jednak honor zobowiązywał.
  562. Niestety już dawno nie miałem do czynienia z bólem i zapomniałem jak trudno się go znosi,
  563. z tego płynęła moja fałszywa pewność siebie.
  564.  
  565. Moja tura.
  566. Natarłem, pobudzony jej dotkliwym ciosem.
  567. Nadal ma ten sam wkurwiający uśmieszek na twarzy.
  568. Momentalnie oddała, moja głowa aż odskoczyła o 90 stopni.
  569. W próbie zamaskowania jej siły, wróciłem sprężyście głową na miejsce.
  570. Sędzia informowała:
  571. >teraz macie po dwa ruchy
  572. Tak! To moja szansa. Dwóch pod rząd nie wytrzyma.
  573. Zaatakowałem, wydając odgłosy wysiłku.
  574. Gdy nie odniosło to na niej żadnego wrażenia, poczułem bijącą od niej wyższość, jej starszeństwo.
  575. Płakać mi się chciało nie z bólu, ale z bezsilności, tak bardzo pragnąłem jeszcze kilka razy jej przypierdolić.
  576. Zamiast tego, musiałem znów się nadstawić. Cholerne zasady.
  577. Z drugim uderzeniem wydałem z siebie jęk bólu, jak kundelek.
  578. Już gwarantowany miałem siniak na policzku.
  579. Po kolejnej serii, tym razem po trzy strzały, rozważałem rzucenie się jej do stóp.
  580. Każdy cios majtał jej ogromnymi cyckami, namawiając mnie do odrzucenia woli walki.
  581. W ostatniej chwili jednak odegrałem sobie w głowie swoją ulubioną, triumfalną muzykę.
  582. >po sześć ruchów
  583. Chwila prawdy. Nie wiem co będzie ze mną jeśli to na nią nie podziała.
  584. Dylemat - poddawać się, czy walczyć do końca.
  585. A zresztą, co mi tam. Nie mam nic do stracenia, najwyżej trochę poboli.
  586. Nawet jeśli przegram, siostrzyczka zaraz przytuli mnie jak dzielnego żołnierza i złagodzi moje cierpienie, może da mi cycusia do buzi.
  587. Wyprowadziłem kolejną serię, każdą z porządnego zamachu, za każdym razem rozpaczliwie stękając.
  588. Dalej nic. Roześmiała się tylko, pogłębiając moją paranoję.
  589. Przerażony nieuchronnie nadchodzącą ripostą, rozpłakałem się.
  590. Słodkimi oczętami błagałem żeby tego nie robiła. Jednak według zasad, nie mogłem się teraz poddać.
  591. Uśmiechnięta pokazała ząbki.
  592. Gdy brała zamach, krzyknąłem:
  593. >nie, błagam!
  594. Zanim zrzuciłem się z siedzenia, zdążyła raz jeszcze uderzyć.
  595. Zamiast gonić mnie po pokoju, wyręczyła się koleżankami:
  596. >przytrzymajcie mi go
  597. Siostrzyczka wraz z pończoszkową tropicielką, jak fanatyczki religijne rzuciły się na mnie i w mig przygotowały ofiarę do poświęcenia swojej bogini.
  598. Mocno trzymany za ramiona, klęczałem przed swoim postawnym katem.
  599. Gdyby nie ugięte nogi, wyglądałbym jak przybity do krzyża.
  600. Dziewczę łaskawie podeszło, aby spłacić swój dług.
  601. Na dodatek została udzielona mi reprymenda:
  602. >braciszku, kocham cię ale proszę nie łam zasad! wiesz dobrze, że nie możesz się poddać jak już uderzysz
  603. Tym razem moja oprawczyni postanowiła porządnie przymierzyć się do ciosu.
  604. Z hukiem przyjebała mi w twarz, ja tylko otworzyłem usta w bezdźwięcznym grymasie.
  605. Ciosy trwały dłużej niż zwykle przez te ogromne zamachy.
  606. Po trzecim ciosie ryczałem rzewnie, a jeszcze czekały na mnie dwa.
  607. W końcu, gdy stało się zadość, dziewczyny mnie puściły.
  608. Upadłem na materac obok, chowając twarz w dłonie.
  609.  
  610. Siostrzyczka już się pochylała, by mnie ukochać, kiedy odezwała się do niej pończoszkowa:
  611. >wiesz, on nie pierwszy raz próbuje cię oszukać. Prawie zapomniałam ci o tym powiedzieć, ale gdy znalazłam go w piwnicy naskoczył na mnie, a potem chciał uciec
  612. >to prawda braciszku?
  613. Usłyszawszy ten dialog, jeszcze bardziej się rozpłakałem, żeby rozładować napięcie i przygotować się na kolejne przykrości.
  614. Siostrzyczka jednoznacznie odebrała to jako dowód oskarżeń:
  615. >oż ty mały draniu!
  616. Siostrzyczkowa otucha była ostatnią rzeczą dla której walczyłem.
  617. Ta złośnica mi odebrała, bo na czas zabawy tylko moja siostrzyczka mogła inicjować czułości, ja nie mogłem o nią ot tak poprosić.
  618. Nie wystarczyło jej mnie upokorzyć. Musiała jeszcze zwrócić mojego ostatniego sojusznika przeciwko mnie.
  619.  
  620. * * *
  621.  
  622. Dziewczyna wyraźnie zła na swojego braciszka, powiedziała do koleżanek:
  623. >i co ja z nim zrobię teraz?
  624. Odezwała się ta która masakrowała mnie przy stołku:
  625. >wiesz, możesz go..
  626. Pokazała mojej siostrzyczce gest: ułożyła palce w otwór wpychała tam inny palec.
  627. Ta zachwycona pomysłem, po cichu wyjęła z szuflady pasek z dildo i lubrykant.
  628. Nawet nie patrzyłem na to, nie byłem świadom tego co nadchodzi.
  629. Nasmarowała narzędzie zbrodni i je przyodziała. Uzbrojona. Gotowa do tłamszenia nieistniejącego oporu.
  630. Przewróciła mnie jedną ręką na brzuch. Uklęknęła za mną.
  631. Szarpnęła mocno moimi nogami, i wetknęła je w przestrzenie między udami a łydkami.
  632. Poczułem na dupie, zaraz nad dziurą, coś bardzo zimnego i mokrego, ale było już za późno - zatrzasnęła moje nogi w swoich.
  633. Rozłożyłem ze strachu ręce i wyciągnąłem je do przodu, próbowałem chwytając za materac odepchnąć się od napastnika.
  634. Niestety, siostrzyczka drapieżnie schwyciła moje dłonie, przełamując moją ostatnią linię obrony, rozbrajając mnie zupełnie.
  635. Pociągnęła je do siebie, tak jakby mnie chciała ujeżdżać.
  636. Obniżyła drąga, by zaprowadzić go do celu. Błądziła chwilkę po mojej kości ogonowej, by finalnie wjechać mi w odbyt ze śliskim odgłosem.
  637. Rozpoczęła standardową procedurę oswajania konika.
  638. Moje ręce to wodze.
  639. Szarpnęła nimi nonszalancko, po czym krzyknęła:
  640. >wio koniku!
  641. Płakałem coraz głośniej. Raz po raz rozrywała mój dziewiczy odbyt a ja tylko zmieniałem ton płaczu w rytm tortury.
  642. To śmieszne, bo jednocześnie płakałem i jęczałem jak dziwka.
  643. Przez moment czułem pieczenie i dyskomfort, ale zaraz zrobiło mi się przyjemnie.
  644. Tylko moje poczucie wartości mogło na tym ucierpieć, ale nie dopóki robiła to moja kochana siostra.
  645. Na przekór jej, uznałem to za czułość i wynagrodzenie.
  646.  
  647. Puściła moją prawą dłoń, myślałem, że już chce mnie uwolnić.
  648. Skądże znowu.
  649. Jak już tylko wymierzyła mi solidnego klapsa i obściskała dłonią mój pośladek, z powrotem skradła mi jedyną wolną kończynę.
  650. Wszystkie dziewczęta obserwowały jak przerabiano mnie na zupełną odwrotność mężczyzny.
  651. W ich oczach straciłem wartość jako potencjalny partner do rozrodu. Pogodziłem się z tym.
  652.  
  653. Siostrzyczka pochyliła mi się do uszka, spytała bez ofensywy:
  654. >nie chce mi się już ciebie trzymać, już i tak wiesz, że w razie czego cię zmuszę więc współpracuj, okej?
  655. Zwolniła żelazny uścisk nóg i puściła moje ręce, ja pozostawałem w bezruchu, spodziewając się kontynuacji aktu.
  656. Doczekałem się za to rozkazu:
  657. >usiądź proszę na mnie
  658. Podniosłem się o własnych siłach i odwróciłem się do niej.
  659. Siostrzyczka siedziała z wyciągniętymi ku mnie rękoma, jakby chciała się przytulić.
  660. Wiedziałem o co chodzi, ale nie było wyjścia.
  661. Dałem nura w jej ramiona, mając nadzieję, że chociaż teraz da mi odrobinkę czułości.
  662. Jednak nie tym razem.
  663. Owszem, objęła mnie mocno, byliśmy splątani tak jak gdy ją pocieszam.
  664. Dziś jednak ta sama pozycja miała inny cel - dobrowolne wyrzeczenie się mojej męskiej dumy.
  665. Dobrowolne - bo gdybym walczył, to nawet po takim incydencie jeszcze mógłbym być nazwany mężczyzną.
  666. Niepewnie, dygając z podniecenia, nakierowałem anus na znajomego mu bolca.
  667. Przytuliłem się mocno do siostrzyczki.
  668. Wyręczyłem ją. Skakałem po jej łonie klaszcząc chłopięcymi pośladkami. Ku jej uciesze, wreszcie postanowiłem karać się samodzielnie:
  669. >zuch chłopak
  670. powiedziała, po czym w locie sprzedała mi kilka mokrych buziaków.
  671. Nasze "miłości" przerwała prośba dziewczyny z którą pojedynkowałem się na policzki:
  672. >mogę ja go tak przeszkolić chwilkę? Zabawkami trzeba się dzielić
  673. >chcesz naprawdę? No dobra
  674. Byłem przerażony.
  675. To przez nią będę musiał goić rany na policzku.
  676. To ona ciągle widziała we mnie dziewczynkę.
  677. To ona będzie mieć największą frajdę z robienia ze mnie dziewczynki.
  678. Teraz ja, jej ofiara, miałbym jej pozwolić wyssać z siebie całą męską godność.
  679. Niestety. Siostrzyczka jednoznacznie zasygnalizowała:
  680. >złaź
  681. >nie, błagam siostrzyczko, ty to rób, nie oddawaj mnie..
  682. >ale już nie jesteś tylko moją zabawką, braciszku, złaź
  683. i chłodno odepchnęła mnie aż się wyjebałem na brzuch, a dopiero co byliśmy wtuleni w siebie.
  684. Pertraktowała z moją oprawczynią:
  685. >już ci przypnę ten pasek z dildo..
  686. >nie. Niech on to zrobi
  687. W jej spaczonej wizji, dobrowolnie miałem pójść do swojego kata.
  688. Musiałem wręczyć mu narzędzie tortur, a może jeszcze pokazać jak na mnie go najlepiej używać.
  689. >.. i niech poskacze na mnie dokładnie tak jak na tobie
  690. Czyli mało tego, że miałem się jej oddać - miałem się do niej przytulić - a więc pozwolić katowi mnie udręczać w miłosnej, pojednawczej pozie,
  691. zarezerwowanej tylko dla mojej siostrzyczki, a już na pewno nie dla kogoś kogo tak bardzo nienawidzę.
  692. Potem jeszcze miałem samodzielnie wykonać na sobie wyrok - wyręczając swojego kata, oczywiście.
  693. >a. w sumie to dobry pomysł
  694. Łzy mi napłynęły do oczu, gdy moja własna, kochana siostrzyczka się na to zgodziła.
  695. Leżałem płasko na materacu.
  696. Siostrzyczka rzuciła mi przed nos pasek z mokrym, otłuszczonym dildo - ona się już ze mną rozprawiła.
  697. Podnosząc głowę do góry, piorunował mnie wzrok tamtej Nemesis.
  698. Wahałem się i rzuciłem jej nienawistne spojrzenie.
  699. Otrzymałem od niej dyscyplinarnego plaskacza, uwielbiała bić leżących.
  700. Mój wstręt do niej był coraz większy.
  701. Rezygnująco, szlochałem cichutko. Z bólu zaciskałem zęby.
  702. Opuściłem zupełnie głowę żeby ukryć mój żałosny wyraz twarzy.
  703. Kątem oka wciąż widziałem jej śliczne nóżki i stópki w zrelaksowanym siadzie. Spokojnie na mnie czekała.
  704. Ona nadal tam jest i płacz nic nie zmieni.
  705. Przyuważyła moje łzy skapujące na pościel.
  706. >znowu płaczesz? co ty dziewczynka jesteś?
  707. Dość kurwa. Zerwałem się i wyjebałem jej plaskuna na ryj za tą "dziewczynkę".
  708. Rozwarła szeroko oczy i usta ze zdziwienia.
  709. Zrewanżowała się kilkukrotnie silniejszym plaskaczem.
  710. Upadłem żałośnie obok niej.
  711. Zakryłem twarz dłońmi i rozpłakałem się jak dziecko. Próżne było moje powstanie:
  712. >ale beksa z ciebie, dziewczynko
  713. Poza tym nikt się nie odezwał, nikt nie zareagował.
  714. Przez moment głośno ryczałem w cichym pokoju.
  715. Doznałem katharsis wywołanego płaczem. Pomyślałem, że muszę przez to dzielnie przejść.
  716. Wciągnąłem katar, odsłoniłem mokrutką od łez twarz i chwyciłem narzędzie mojej zagłady.
  717. Uklęknąłem przed jej wspaniałym ciałem. Wizję nieco przysłaniały mi jej monumentalne cycki.
  718. Pochyliłem się i drżącymi rękoma owinąłem pasek wokół jej łona.
  719. Zapiąłem solidnie żeby się nie narażać - przy takiej zaciekłości ruchów dildo mogłoby przypadkiem spaść.
  720. Podniosłem się i jeszcze na chwilę opuściłem wzrok.
  721. Jeszcze uroniłem łezkę. To konieczność.
  722. W końcu zacisnąłem zęby i zanurzyłem się w objęcia mojego kata, lądując policzkami w wyeksponowanym biuście.
  723. Nadal brzydziłem się nią, przez to jak mnie traktowała, przezywała.
  724. Z drugiej strony jednak... z jej miękkich piersi biła opiekuńcza ciepłota...
  725. Ona również mnie silnie przytuliła, choć raczej dla wygody niż z miłości.
  726. Poczułem na całym ciele jej gorący brzuszek i czułe ramiona. Jej wielkie, płonące piersi wchodziły mi pod pachy.
  727. Honor nie pozwalał dać mi się omamić, bo przecież jej zamysłem było mnie jeszcze bardziej sponiewierać.
  728. Zacieśniła objęcie i coraz dokładniej czułem wrzące, lepkie od potu ciało.
  729. Ta rozgrzewająca mnie pierś którą mam pod pachami, ten puszysty, opatulający brzuszek..
  730. Zacisnąłem mocniej zęby żeby przypadkiem nie przestać żywić do niej wstrętu.
  731. Celnie nakierowałem anus na starannie założone przeze mnie dildo, weszło jak w masło.
  732. Niestety, każde opadnięcie na dildo lub podniesienie się, roziskrzało tylko nasz kontakt cielesny.
  733. Wrażenie czułości bijącej od jej ciała zintensyfikowało się po stokroć gdy tylko zacząłem się o nią ocierać,
  734. w górę i na dół, w górę i na dół.
  735. Ostatnie mury do twierdzy mojego honoru zaczęły się walić.
  736. Wszystkie moje urazy do niej - one nie miały szans.
  737. Z jej objęć już nie dało się wyjść nienawidząc jej i nie pragnąc więcej jej bolesnych szykan. Tak hipnotyzowała swoje ofiary.
  738. Odezwała się do mojej siostrzyczki ironicznie:
  739. >on nie jest za mały żeby patrzeć na cycki?
  740. Siostrzyczka zacytowała tekst który pewnie zasłyszała z demotków albo innych komixxów
  741. >are you fucking kidding me?
  742. Dziewczę obnażyło swoją pierś i z powrotem przycisnęło mnie do siebie.
  743. Sztywne sutki dotkliwie nadziały się pod moje pachy, może wstrzyknęła nimi jakiś eliksir miłości,
  744. bo ostatecznie przełamało to moją ostatnią linię obrony. Stało się.
  745. Wybaczyłem jej, pojednałem się.
  746. Odrzuciłem już honor mężczyzny, wartości człowieczeństwa.
  747. Jak do tej pory wolno oscylowałem, aby ograniczyć doznawanie jej ciała, tak teraz kicałem jak króliczek, żeby nasycić jej żądze,
  748. dodatkowo dla niej postanowiłem kiwać dupką w tę i we w tę.
  749. Dobrowolnie się rozpędziłem - nadstawiłem drugi policzek, jak Chrystus.
  750. Kiedy tak się dla niej penetrowałem, wszystkie moje pretensje do niej przegrały. Zniknęły.
  751. Kochać, a nie nienawidzić.
  752. Mimo mojego aktu służby, nadal regularnie okładała mnie po twarzy. Już nie bolało, ekstaza sługi przesłaniała ból.
  753. Profilaktycznie po każdym uderzeniu przyspieszałem polerowanie mojego anusa.
  754. Było jej mało:
  755. >powiedz natychmiast, że jesteś dziewczynką!
  756. >c.. co?
  757. zdezorientowany spytałem w locie.
  758. Dziewczę nie pokusiło się o słowo wyjaśnienia i niewerbalnym przekazem wyprowadziło dotkliwy cios wprost w mój obolały policzek.
  759. Na tyle zbiła moje poczucie wartości, że nie uznałem tego za ofensywne.
  760. To uderzenie znaczyło zwyczajnie "to co słyszałeś". Ona mi w ten sposób wyjaśnia - taka jest kochana.
  761. Odpowiedziałbym "aha, okej" czy "zrozumiałem, dobrze", ale teraz miałem za zadanie wykrzyknąć coś innego.
  762. >jestem.. dziewczynką
  763. >jeszcze raz, nie słyszałam!
  764. Jej żądaniu akompaniował następny dotkliwy policzek.
  765. Niech mnie bije, miękkość jej rozpłomienionego ciała uśmierzała ból.
  766. >jestem dziewczynką!
  767. >naprawdę? nie wierzę!
  768. Splunęła mi w oczy, przez które już nie widziałem nic, bo były pełne łez i śliny.
  769. Nie spostrzegłem gdy znowu ugodziła moją buzię.
  770. Byłem cały czerwony i trafienia stawały się coraz przykrzejsze.
  771. >JESTEM DZIEWCZYNKĄ!
  772. Nagle zderzyła nasze usta i pocałowała mnie.
  773. Odurzony nie ruszałem swoim językiem, ona zaś zdolnie pieściła moje podniebienie i obśliniła mi całą brodę.
  774. Wnet przerwała ten akt wodnistym cmoknięciem, po czym stwierdziła:
  775. >to prawda, nawet całujesz się jak pierdolona dziewczynka
  776. Złapała mnie za biodra i cisnęła przed siebie. Wylądowałem brzuchem na materacu.
  777. Nie miałem siły się ruszać, dyszałem, ślina kapała mi z ust. Byłem wycieńczony.
  778.  
  779. * * *
  780.  
  781. Podniosła mnie siostrzyczka, leżałem jej na rękach. Obtarła mi łzy i zalegającą w oczach ślinę. Głaskając mnie po głowie, pocieszała mnie:
  782. >spokojnie.. już prawie koniec
  783. Przywarła buzię do mojej i opiekuńczym gestem cmoknęła kilka razy.
  784. >p...pr..prawie?
  785. >no jak to? Jeszcze dziewczęta muszą wymierzyć swoją karę
  786. Dała mi uspokajającego buziaka prosto w usta.
  787. >a ona nie wymierzyła?
  788. wskazałem na moją plaskunową oprawczynię
  789. >to była tylko premia za jej wspaniałe zwycięstwo, a co z pozostałymi?
  790. Jeszcze kilka razy mokro pomlaskała mnie po wargach, żeby mnie ułagodzić.
  791. Podniecają mnie te chwile czułości podczas których wiem, że zaraz i tak trzeba będzie przejść do rzeczy.
  792. Nie widząc sensu w kłóceniu się, opuściłem wzrok i oddałem się w ramiona siostrzyczki, sygnalizując jej, że bez wysiłku może przejść do dominującej pozycji.
  793. Robiła to bardzo szybko i bezboleśnie, bo jeśli nie stawiałem oporu to z pozycji przytulania w dwie sekundy zgrabnie układała moje ciało w pokornej pozycji, kończąc schoolgirl pinem.
  794. Na tę okazję użyła nieco innej pozycji, mianowicie usiadła za moją głową tak, że czułem we włosach jej mokrą pusię.
  795. Dłonie klasycznie powędrowały na powierzchnię jej nóżek, a więc pachy miałem wypełnione jej ciepłymi udami.
  796. Ja już zrezygnowałem, ale ona dalej by tłumiła swoimi zgrabnymi kończynami mój nieistniejący opór.
  797. Spytała łaskawie:
  798. >wytrzymasz dzielnie w bezruchu czy któraś ma cię trzymać za nogi?
  799. >siostrzyczko..? nie wiem..
  800. >dobra rozbierajcie się, niech jedna zawsze go tam unieruchamia od tyłu
  801.  
  802. Dziewczęta powstały i jakby w spektaklu wszystkie odwróciły się do mnie tyłem.
  803. Jednocześnie zaczęły obnażać swoje dupki.
  804. W międzyczasie sprawdziłem, czy moja kochana siostrzyczka czuwa.
  805. Spróbowałem ze wszystkich sił oswobodzić się z jej żelaznego uścisku.
  806. Na szczęście moje dłonie, pod wpływem jej siły z przyklaśnięciem spadły na powierzchnię jej ud,
  807. a moja głowa ani myślała wyskoczyć spod ich kurczowego ścisku.
  808. Świetnie. Rozluźniłem się wygodnie, już nie martwiąc się, że miałbym szansę uciec.
  809. Skrępowany cielesnymi więzami mojej siostrzyczki, mogłem jedynie przyglądać się zbliżającemu się fatum:
  810. Dupka tej w mojej wieku była tak jędrna, że ściągnąwszy obcisłe majtki, pośladki prężnie odskoczyły jej do góry.
  811. Druga, tropicielka, odziana wyłącznie w pończochy odwinęła zgrabnym ruchem górną ich część, wykonując zalotny półprzysiad.
  812. I wreszcie Nemesis. Monumentalne wręcz rozmiary pośladków nie ujmowały im piękna i gracji z jaką falowały podczas obnażania, niepokoiła mnie wyłącznie jej waga.
  813.  
  814. Gdyby pozostała we mnie krztyna honoru, wierzgałbym pewnie, usiłował się uwolnić, nie widząc nic pięknego w tym co nieuchronnie nadchodzi.
  815. Jednak mało powiedzieć, że wyrzekłem się nienawiści - ja się tego domagałem, nawet od tamtej oprawczyni.
  816. W środku krzyczałem, błagałem o to.
  817. Pakując mi śliski, zimny drąg do dupy, grzmocąc mnie po twarzy, kochana siostrzyczka i jej ekipa sukcesywnie wpoiły mi moją rolę.
  818.  
  819. Czas na pierwszą, tę najmłodszą.
  820. Czas było zapłacić karę za wątłość moich mięśni.
  821. Stanęła nade mną. Powolutku obniżyła odbezpieczoną pupkę. Wstrzeliła się bezpośrednio między obie nogi mojej siostry.
  822. Z lewej i z prawej ogradzają mnie uda, z tyłu zamyka przestrzeń łono, sklepienie przysłania mi ta najgroźniejsza - pupa.
  823. Stąd nie było ucieczki, nawet światło nie przejdzie.
  824. W każdym kierunku pewna część dziewczęcego ciała stanowiła wartę.
  825. Upadła z plaskiem. Zamiast usiąść na mnie spokojnie, zaczęła się śmiesznie huśtać pośladkami na mojej buzi.
  826. Jej dupcia była tak niesamowicie sprężysta, że mogłaby próbować mnie nią miażdżyć skakając po mnie a i tak nie odniósłbym obrażeń.
  827. Wierciła się we wszystkie strony, tak jakby czyściła pupę na mojej twarzy. A może to moją buzię chciała wypucować do połysku.
  828. Albo to rytuał: Ofiara miała wpierw poobcować z najpodlejszym organem ciała oprawcy żeby móc godnie przyjąć karę.
  829. Gdy już zaznajomiłem się z każdym zakamarkiem jej dupci, zwolniła ruchy, spięła mięśnie i zebźdźiła się kilka razy.
  830. Mówiła nawet ironicznie, zakrywając palcami usta:
  831. >ups, przepraszam!
  832. Jej kara była całkiem przyjemna, gazy były krótkie i subtelne, dokładnie tak jak na słodką nastolatkę.
  833. Gdy już zapowiedziała, że oddaje ostatni strzał, cmoknąłem ją soczyście w odbycik na pożegnanie.
  834. Zupełnie bezinteresowna uprzejmość z mojej strony, bo nie oczekiwałem w zamian ułagodzenia kary.
  835. Choć okupiony oparami trawiennymi i upokorzeniem, był to raczej relaksujący masaż, aniżeli kara.
  836. Naprawdę poczułem się lepiej.
  837.  
  838. Podeszła do mnie tropicielka. Za łamanie zasad już mnie ukarała. Teraz następowało planowe upokorzenie przegrańca.
  839. Przyparła mi do nosa swoje stopy w białych pończochach. Sztachnąłem się kilkukrotnie ich zapachem.
  840. Gdy przybliżała znajomą mi już pupę, uderzył mnie zapach mojej śliny która się tam ostała z piwnicznego incydentu.
  841. Natarłszy na moją buzię, upaćkała mnie w śmierdzącej mazi, zmieszanej z świeżym, dziewczęcym potem.
  842. Nagle podniosła dupkę i usiadła mi centralnie na ustach. Wiercąc się, zmusiła mnie do otworzenia ich, do udostępnienia mojej jamy ustnej jej odbycikowi.
  843. Kazała mi lizać, cmokać, robić cokolwiek żeby było jej przyjemnie.
  844. Ślina aż bulgotała od silnych, regularnych gazów, które teraz musiałem połykać.
  845. Pobudziło to moje gruczoły. Gdy tylko pojawiła się kolejna porcja wydzieliny, nałożyłem ją językiem na słonawą od potu dupkę.
  846. Gdy jej pupcia już ociekała, wskakiwała z powrotem na moją twarz.
  847. Rozsmarowywała na niej kleistą substancję, a potem z impetem ubijała ją, podskakując dupką jak króliczek, głośno plaskając pośladkami.
  848. Cykl powtórzyła kilka razy.
  849.  
  850. Stanęła nade mną groźna, cycata Nemesis.
  851. Niedbale zrzuciła na mnie swoje ciało, oddając je sile grawitacji.
  852. Ogromne pośladki aż przyklasnęły na moich policzkach.
  853. Co ciekawe, mój nos doskonale trafił w jej otwór analny.
  854. Chwyciła od dołu uda mojej siostry i boleśnie wgniotła moją głowę w materac, tak jakbym planował uciekać przed nią.
  855. Oparła na mojej twarzy cały ciężar swojego ciała. Byłem szczelnie zatrzaśnięty w przestrzeni, gdzie miała odbywać się zagłada.
  856. Na szczęście, hojnie obdarowywała mnie upadlającym podmuchem, więc miałem czym oddychać.
  857. Chwilami się dusiłem, wtedy wierzgałem i usiłowałem podnieść swoją głowę i ręce.
  858. Strażniczka jednak czuwała.
  859. Dało się słyszeć komentarze dziewcząt:
  860. >patrzcie jaki kochany, on tak wierzga żeby dać nam satysfakcję
  861. Szczęście w nieszczęściu, napierała na moje nozdrza bez dłuższej chwili wytchnienia.
  862. Nawet moja siostrzyczka tak nie potrafiła, to chyba od niej się nauczyła tej sztuczki z połykaniem powietrza.
  863. Przeraźliwie donośny dźwięk jej bżdżenia upokarzał mnie najbardziej.
  864. Usłyszałem roześmianą siostrzyczkę.
  865. >o fuuuj xD szkooda mi go trochę w sumie, ale uwielbiam to robić, jemu też się to podoba trochę
  866. Wreszcie i moja oprawczyni okazała mi współczucie odczepiając ode mnie pupę i ostatecznie zwracając mi wolność.
  867.  
  868. Jakoś tak zsolidaryzowałem się z moimi gnębicielkami:
  869. >siostrzyczko
  870. >no co tam dziecino moja słodka?
  871. >jeszcze ty, bo chyba zapomniałaś
  872. Reszta dziewcząt zrobiła miłosierne spojrzenie i powiedziały słodkim głosem:
  873. >paatrz jaaaki kochany, jak ci się daje
  874. Podniosła się podpierając mocno na moich słabych rękach i zaraz przywarła pupkę do mojego nosa.
  875. Czekając, aż dotrze do jej jelit kolejna porcja upokorzenia, mówiła:
  876. >jest bardzo kochany. Ja na dzisiaj miałam mu już odpuścić a on dalej by się bawił ze mną.
  877. Aby miała pewność, że przyznałem się z czułości a nie ze strachu,
  878. mlaskałem jej odbycik w międzyczasie i spodobało się jej to tak, że karała mnie dłużej niż zwykle.
  879. Powoli traciłem przytomność, jednak nagle poczułem zwolnienie wszystkich krępujących sił.
  880. Oto siostrzyczka litościwym gestem oddała mi swobodę ruchów.
  881. Spróbowałem wstać.
  882. Zataczałem się, miałem wizję jak po otrzymaniu sporych obrażeń w jakimś FPSie.
  883. W końcu, tak jak leżałem, tak upadłem z powrotem na ziemię z osłabienia i rozłożyłem ręce.
  884. Na domiar złego odezwała się ta największa, która dopiero co mnie karała:
  885. >hehe, ofiarę trzeba dobić!
  886. Po czym raz jeszcze rozsiadła się na mnie.
  887. Podniosła moje ręce, lecz z kpiną stwierdziła
  888. >już go nawet przytrzymywać nie trzeba
  889. I nonszalancko cisnęła moimi dłońmi o materac.
  890. O dziwo obroniła mnie moja siostrzyczka:
  891. >ej dobra zejdź już z niego, bo on zaśnie tam
  892. Istotnie czułem, że zaraz zasnę pod jej puszystą dupką, ale słowa mojej siostry podziałały.
  893.  
  894. [i]fragmenty pisane kursywą pochodzą z innej mojej pasty[/i]
  895. Myślałem, że to już koniec. Spytałem siostrzyczkę błagalnym tonem:
  896. >możemy już iść spać?
  897. >przed snem należy odmówić paciorek!
  898. odpowiedziała, śmiejąc się.
  899. Zdecydowanym ruchem przewróciła mnie na brzuch i wskoczyła na mnie, klasycznie przygważdżając mnie do ziemi.
  900. Podsunęła moją głowę pod złączone, gołe stopy dziewczyn, gotowe do adoracji.
  901.  
  902. [i]
  903. przyparty do podłoża, jak papież przyparty do muru pytaniami dzieci, (...) wyrzucam z ust pytanie:
  904. >co mam robić?
  905. [/i]
  906.  
  907. >całuj, dziewczynko!
  908. Zwróciłem wzrok niepewnie w kierunku siostry, ale ona tylko odpowiedziała mi skinieniem.
  909. Wkurwiło mnie to "dziewczynko", ale cóż, siostrzyczka nie pozostawiała mi wyboru.
  910. Zajmowa>całuj, dziewczynko!
  911. Zwróciłem wzrok niepewnie w kierunku siostry, ale ona tylko odpowiedziała mi skinieniem.
  912. Wkurwiło mnie to "dziewczynko", ale cóż, siostrzyczka nie pozostawiała mi wyboru.
  913. Zajmowała zresztą taką pozycję, że choćbym na chwilę oderwał buzię od owych stópek, w momencie zrobiłaby ze mną porządek.
  914.  
  915. Ustawiam się jak leżący pies, mając między łokciami ich równo stojące, trzydzieści paluszków w jednym ciągu.
  916. Potulnie cmokam i ssę je na przemian, ciągle patrząc głęboko w oczy dziewczętom.
  917.  
  918. Ciągnę wargami po wzniesieniach, szczodrze obśliniam doliny, aby napełnić je rzekami.
  919. Spijam z powrotem całą ślinę która po przepłynięciu przez górski łańcuch ma słonawy posmak.
  920.  
  921. Czasami wodzę nosem, wciągając ich subtelną woń.
  922. Staram się po równo oddawać im cześć, coby żadna z bogiń nie poczuła się niedoceniona.
  923. Odrzucam wszelkie myśli o buncie, czuję się z tym bardzo dobrze.
  924. Doświadczam ciepła i bezpieczeństwa trwając w ekstazie sługi, wiedząc, że dopóki moje oddanie trwa, nic mi nie grozi.
  925. Wzruszyłem się, że wreszcie mnie tak oświeciło, popłynęło mi kilka łez, spadają z mojego policzka na kolorowe paznokcie.
  926.  
  927. Gdy "odmówiłem" litanię do najświętszych stópek moich bogiń, wszyscy mogliśmy położyć się spać.
  928. Ułożyliśmy się w piątkę na wielkim materacu.
  929. Dziewczęta dyskutowały między sobą które mają mnie tulić do snu, w końcu w czwórkę nie dało się trzymać mnie w objęciach.
  930. Ustaliły, że będą mnie po kolei przekazywały, od rąk do rąk, jak maskotkę.
  931. Miałem sobie wybrać pierwszą.
  932. Instynktownie przytuliłem się do siostrzyczki, bo ją najbardziej kochałem.
  933. >ja jestem druga do tej dziewczynki
  934. powiedziała ku mojemu zdziwieniu Nemesis, obejmując mnie od tyłu.
  935. Cóż, nie miałem nic przeciwko.
  936. Nawet już nie byłem zły na to uniżające przezwisko.
  937. Gdy wszyscy sobie tak leżeliśmy od tyłu, poczułem, że Nemesis pakuje mi dildo w anus,
  938. jeszcze żeby podroczyć się ze mną przed snem.
  939. Nie ruszałem się, robiła swoje. Jedno mi wszystko. Nawet posapywałem dla jej satysfakcji.
  940. Teraz przynajmniej mogłem być wtulony w siostrzyczkę.
  941. Przykleiłem do niej swoją buzię. Cicho zapytała:
  942. >podobało ci się smykuńciu?
  943. >..tak
  944. >no i jak?
  945. trząsł mi się troszkę głos od oscylującego w mojej dupie drąga, ale zdołałem wydukać:
  946. >bałem się przez chwilę, ale tobie siostrzyczko ufam ponad wszystko, kocham cię
  947. Wtuliła się we mnie do bólu mocno i wyszeptała memłając mnie po uszku:
  948. >jesteś najukochańszym braciszkiem na świecie
  949. Chyba trzeba będzie jej wymyślić inną karę.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement