Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Mar 31st, 2015
212
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 5.34 KB | None | 0 0
  1. - Srutu tutu paczka drutu, sialalalala – zaintonowała ze znużeniem młoda zebra
  2. Podstarzały ogier trzasnął młodzika młotkiem po głowie, pozbawiając go przytomności. Spojrzał niepewnie na swojego adepta.
  3. - Hmm… chyba trochę przesadziłem. Cóż, słabiaki jakieś z tej dzisiejszej młodzieży
  4. Stary wzruszył ramionami i powrócił do pracy. On, oraz jego nieprzytomny uczeń znajdowali się w pracowni rzemieślniczej. Były tutaj produkowane rzemyki, zaczepy i wszystkie inne małe rzeczy dzięki którym zbroje i bronie się nie rozlatywały a jakie żołnierze uznawali za zbędne dodatki których budowy nie warto się uczyć.
  5. Zebra była już stara. Niedługo stuknie 60 lat. Wiele przez ten czas widział i wiele zrobił dobrych rzeczy dla swojego plemienia. Miał renomę najlepszego rzemieślnika w kraju. Dowodem tego było jego obecne zamówienie. Stworzyć zbroję dla Wybranki Wielkiego Wodza. Wuwuwu jak ironicznie nazywają ją co bardziej pozbawione zdrowego rozsądku zebry. Gdyby wybranka wodza usłyszałaby takie teksty skierowane w jej kierunku, pół miasta stanęłoby w płomieniach.
  6. Nie było to największe zamówienie w życiu starego. Ba, nie było również najbardziej opłacalne. Któryś z podnóżków wybranki (kilka pomniejszych szamanów którzy za swój główny życiowy cel postawili wchodzenie w tyłek żony wodza) zażądał dla swojej pani lekkiej a zarazem całkowicie odpornej na obrażenia zbroi, w której poruszałaby się równie zręcznie co w zwykłej lnianej szacie.
  7. Kiedy staruszek dowiedział się że nie dostanie za to zamówienie zapłaty, pogroził nieopierzonemu szamanowi młotkiem i wykopał go z pracowni. Kilka godzin później, sama Caress, która akurat przypadkiem znajdowała się w mieście plemiennym czarnych szponów, przybyła do pracowni starego. Miała założoną brudną szatę i głęboki kaptur. Twierdziła że przybyła tutaj incognito.
  8. Po kilku minutach pokłonów bitych przed władczynią zarówno przez mistrza jak i jego adeptów, klacz wyjątkowo grzecznie i uprzejmie poprosiła o zbroję, ale nie tylko postawiła o wiele bardziej rozsądne wymagania, a jeszcze z góry wypłaciła ilość pieniędzy która starczyłaby rzemieślnikowi do końca życia. Życia w dość sporych luksusach. A na dodatek, po zakończonej robocie ma dostać jeszcze drugie tyle. Pracować nie umierać, jak mawiał jego świętej pamięci dziadek.
  9. Stary spojrzał na swoich młodziaków którzy widząc nieprzytomnego towarzysza dwukrotnie szybciej zabrali się do pracy, nie chcąc znaleźć się na jego miejscu. Ogier skrzywił się nieznacznie.
  10. Gdyby nie to że był już stary i gdyby nie takie byłyby rozkazy szamanów, nigdy nie przyjąłby adeptów do swojego zakładu. Władza za radą Wielkiego Wodza wprowadziła u czarnych szponów zasadę odnoszącą się do mistrzów danego fachu, by przyjmowali do swojego zakładu tyle adeptów ile to było tylko możliwe. Zapewniało to stabilną przyszłość plemieniu, oraz swoistą wolność wyboru dla młodych zebr. Mistrzowie również na tym najczęściej zyskiwali, dzięki adeptom zwiększając sprzedaż i rozwijając swoje przedsiębiorstwa.
  11. Stary z całego serca popierał takie działania. Wiedział doskonale jak ważna jest przyszłość w nowej Zebrice. Nie zmieniało to jednak faktu że Adepci potrafili zachowywać się jak wrzody na tyłku, przeszkadzając jedynie starej zebrze w pracy. W większości jednak wypadków, okazali się być nieocenioną pomocą. Również oni chodzili na główny targ, który został wybudowany w każdym większym mieście, gdzie rozstawiali namiot i próbowali wcisnąć co gorsze towary przechodniom. Najlepsze kąski dostawali i tak ci którzy zamawiali sobie zbroje i bronie.
  12. Stara zebra najczęściej dostawała zamówienia od straży miejskiej czy wojska. On sam robił wszystkie delikatne części jak rzemyki i linki a jego adepci wybijali duże części każdej zbroi jak napierśniki czy naramienniki. Wysyłali je do kowala na usługach armii który ostrzył do końca bronie, wzmacniał zbroje i dokonywał ostatecznych usprawnień. To następnie było przesyłane do mistrza szamana z którym zakład miał umowę. On i jego adepci zaklinali te przedmioty a następnie wysyłali do miejsca osoby kupującej.
  13. Co niesamowite, w każdym mieście utworzyły się setki tego typu sieci, gdzie walutą większą od złota było zaufanie między mistrzami i ich adeptami. Wprowadzało to zdrową konkurencję, a konsumenci mogli przebierać w towarach. I to wszystko utrzymywało się na wzajemnym zaufaniu. I jakimś cudem się utrzymywało. I nie miało zamiaru paść. Gdyby jakiś kupiec okazał się być osobą niegodną zaufania, inni przestaliby z nim współpracować, co w końcu doprowadziłoby go zamknięcia swojej działalności. A tego nikt by nie chciał.
  14. Stary spojrzał na stół roboczy. Przed nim porozrzucane było wiele kawałków skóry, kilka metalowych dziwactw i sporo plam smaru. Nie był to ładny stół. Swoje przeżył i utrzymywał się już tylko na trzech nogach bo czwarta była przegnita. Jednak ten stół utrzymywał nie tylko ciężar oprzyrządowania. Ten stół utrzymywał na swoich starych nogach gospodarkę całego kraju. Ten stół był kroplą w morzu rzeczy które teraz działały by przynieść Zebrice i spokój i dostatek.
  15. Ogier uśmiechnął się, chwycił mocniej młotek i wrócił do pracy.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement