Advertisement
Guest User

Meditrans Warszawa

a guest
May 3rd, 2013
572
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 5.62 KB | None | 0 0
  1. W warszawskim pogotowiu zacząłem pracować 15 lat temu. Za czasów, kiedy dyrektorem był Michał Borkowski. Wtedy pracowałem w oparciu o umowę o pracę. Po kilku latach nienagannej pracy powstała możliwość przejścia na umowę kontraktową. Założyłem firmę i podpisałem nową umowę. To był rok 2005. W pogotowiu raz było lepiej raz gorzej, ale zawsze miało się jakieś poczucie stabilności pracy. Stawkę za godzinę pracy na początku miałem 18 PLN to było w 2005 roku. Potem ta stawka się zwiększała aż doszła w moim przypadku do 24 PLN. Wszystko diabli wzięli kiedy dyrektorem MEDITRANSU został Artur Kamecki. Przyniesiony w teczce przez Marszałka Województwa Mazowieckiego Adama Struzika. To człowiek PSL pochodzący z Siedlec. W pogotowiu zaczął się pracowniczy koszmar. Wszystko drożeje a stawki personelu średniego jak stały tak stoją. Ale to jest pikuś. Artur Kamecki zaczął masowo przyjmować ratowników z Siedlec za stawkę 17 PLN. Do tego sam zaczął się otaczać ludźmi z Siedlec. Wystarczy spojrzeć na administrację i poszczególne działy warszawskiego Meditransu. Wszędzie Siedlce. Stan rzeczy świetnie ilustruje dowcip krążący wśród pracowników: „Jaki jest najbezpieczniejszy pociąg w Polsce ? Pociąg relacji Warszawa-Siedlce, bo cztery wagony pełne są ratowników”. Problem w tym, ze są to ludzie bez żadnego doświadczenia, a doświadczenie w tej pracy jest BEZCENNE. Efekt był taki, ze aby dać im pracę dyrektor ograniczył ilość godzin kontraktowych ratownikom już pracującym. Po latach pracy zacząłem zarabiać mniej, bo nie mogłem już wziąć więcej niż 192 godziny. Stawka 24 złote była i tak niska. Trzeba pamiętać, ze z tej stawki jeszcze trzeba zapłacić podatek i ZUS. Sam ZUS to ~900 PLN. No ale nic. Dało się jakoś wyżyć bo można było kumulować dyżury . Czyli pracować po 48h, dzięki czemu trochę oszczędności było na paliwie. Zamiast dojeżdżać do pracy 8 razy jeździło się 4 razy. Ale dobre się skończyło. NFZ wysłał pismo w którym napisał, ze będzie dodatkowo punktować placówki służby zdrowia, w których pracownicy nie pracują dłużej niż 24h. Nie jest to wymóg, ale obietnica większej ilości punktów w następnych negocjacjach pogotowia z NFZem. Oczywiście dyrektor , urodzony manager kolekcjonujący nagrody, z tej możliwości szybko skorzystał. Artur Kamecki wprowadził w warszawskim pogotowiu rządy sołtysa. Nikt mu nie podskoczy. Kolejną szykaną było wprowadzanie obowiązku informowania o zamianach z miesięcznym wyprzedzeniem. Do jasnej cholery. Jestem na kontrakcie. Nie mam urlopów, zwolnień lekarskich, urlopów na żądanie, nie mam nic. I teraz nawet z dnia na dzień nie mogę się zamienić. Nic mi w życiu nie może „wyskoczyć” bo jego ekscelencja dyrektor musi osobiście wyrazić łaskawą zgodę na zamianę zgłoszoną w terminie krótszym niż miesiąc. To jest jawne ograniczanie wolności działalności gospodarczej. Z jednej strony ratownicy są odarci ze wszelkich cech umowy o pracę a z drugiej strony ogranicza im się wykonywanie działalności gospodarczej. Dramat ? To nie koniec. Na jednym z ostatnich zebrań kierowników podstacji jaśnie pan Kamecki przedstawił plan stawek na 2014 rok. 17 PLN nowo przyjęci, 18PLN ratownicy pracujący poniżej 5 lat i 20 PLN ratownicy pracujący powyżej 5 lat. Kropka. Podsumowując te wszystkie ruchy (ograniczenia godzinowe/ograniczenia ilości godzin bez przerwy/stawka za godzinę) wychodzi na to, że po 15 latach pracy będę zarabiać 1/3 mniej niż teraz. Dyrektor cały czas kombinuje jak starym DOŚWIADCZONYM pracownikom zabrać kolejne złotówki za godzinę. Wymyśla egzaminy (tłumacząc je podwyższaniem kwalifikacji (sic!)) od których chce uzależniać stawki. Robi wszystko, żeby ci DOŚWIADCZENI ratownicy albo pracowali za o wiele mniej lub żeby ich zniechęcić do tej placówki i żeby sami odeszli. Najlepiej jest naprzyjmować niedoświadczonych świeżaków za 17 złotych na godzinę. Głęboko w dupie ma jakość świadczonych usług. Ważne jest, żeby zbierał nagrody za wyniki finansowe firmy. Od ratowników wymaga masy kursów i szkoleń. Przedtem były one (te organizowane przez Meditrans) darmowe. Obecnie już trzeba za nie płacić. Cóż. Atmosfera pracy w warszawskim pogotowiu dobiła dna. Przychodzi się na dyżur ze strachem myśląc o jakim nowym katakliźmie wymyślonym przez dyrektora człowiek się dowie. To chyba nie tak powinno wyglądać....
  2.  
  3. Ratowniku, jeśli myślisz o pracy w pogotowiu w Warszawie to pamiętaj, że:
  4.  
  5. Sam musisz sobie opłacić ZUS
  6. Sam musisz sobie zapłacić PODATEK
  7. Nie masz ŻADNYCH URLOPÓW (w tym też tych na żądanie)
  8. Nie masz ZWOLNIEŃ LEKARSKICH
  9. Maksymalnie możesz pracować 192 godziny a dyżur nie może być dłuższy niż 24h
  10. Sam musisz sobie zapłacić OBOWIĄZKOWE UBEZPIECZENIE
  11. Jeśli chcesz się zamienić dyżurami to musisz to zgłosić z miesięcznym wypowiedzeniem w przeciwnym wypadku musisz pisać podanie do dyrektora przedstawiając dobry powód, aby łaskawie się zgodził.
  12. Pamiętaj, że z pracy musisz utrzymać rodzinę a magazynier w hipermarkecie zarabia więcej niż ratownik i ma urlopy, zwolnienia lekarskie i pełen socjal !
  13.  
  14. I jeszcze jedno. To wszystko co napisałem powyżej NIE OBOWIĄZUJE LEKARZY. Oni mogą pracować ile chcą, zamieniać się jak chcą i kiedy chcą pomimo, ŻE SĄ NA TAKIEJ SAMEJ UMOWIE KONTRAKTOWEJ JAK RATOWNICY !
  15.  
  16. Czy coś się zmieni ? Pewnie nie. Kamecki jest człowiekiem Struzika. A ten jest nietykalny. Więc jeśli pojawi się w MEDITRANSIE coś nowego to pewnie będzie z Siedlec i na pewno będzie to zmiana na gorsze.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement