Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Sep 30th, 2016
105
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 40.08 KB | None | 0 0
  1.  
  2. Smutny kalendarz pokazuje, że lato się skończyło, a co za tym idzie – kończy się seria trzydniowych konwentów, która zawsze przypada w wakacyjne okolice. Jakiż moment byłby lepszy niż ten, na wrzucenie kolejnego podsumowania konwentowego sezonu (no na przykład wrzucenie go te trzy tygodnie wcześniej, a nie kończenie na szybko pod koniec wcześnia, ale już mniejsza z tym)? /*/ Jak możesz to przerób ten nawias na normalne zdanie, bo nawias nie jest dziedziną języka polskiego, tylko matematyki – nie powinno używać się nawiasów w wypowiedziach, plus ten znak zapytania na samym końcu wygląda źle, ponieważ zaburza, no czytanie poprzedniego zdania, przeczytaj sobie sama, zobaczysz. /*/
  3. Po nie najgorszym, aczkolwiek posiadającym wiele wad okresie zimowo-wiosennym miałam trochę oczekiwań co do następnych miesięcy. Odbył się kolejny Magnificon, który co roku stawia poprzeczkę całkiem wysoko, żywiłam wielkie nadzieje w związku z Animatsuri, wreszcie z nową lokacją, ciekawiło mnie również Nejiro, na którym miałam zawitać pierwszy raz. /*/bardzo długie zdanie, w pewny momencie czytelnik może nie wiedzieć, czy to nejiro czy animatsuri miało nową lokację – popraw to/*/Wyszło... bardzo, bardzo różnie. Tak więc jeśli obchodzi was w jakimś stopniu moja opinia odnośnie wydarzeń mangowych w minionych miesiącach albo po prostu macie coś do roboty i nie chce wam się do niej zabierać, to zachęcam do rzucenia okiem na ten tekst o tym, jak nasz nieszczęsny fandom popisał się w tym sezonie. /*/kolejne długie zdanie/*/
  4.  
  5. Maj to początek upałów, maj to matury, maj to Magnificon – na to ostatnie, jak zwykle, wyczekiwałam z niecierpliwością. Kiedy rok temu byłam na moim pierwszym Expo byłam bardzo zadowolona ze sposobu, w jaki MiOhi rozwija swoją markę – nowoczesna miejscówka z centrum handlowym nieopodal wynagradzała nawet nie do końca wygodny dojazd, plan atrakcji był solidny, a goście wyjątkowo satysfakcjonujący słowem – nie za bardzo było na co narzekać. /*/Długie zdanie. Pamiętaj, że jak zaczynasz zdanie wtrąceniowe myślnikiem to kończ je myślnikiem, jak przeinkiem to kończ je przecinkiem. Masz tu masę myślników, które tak naprawdę nie wiadomo czym są, mozesz spokojnie zmienić niektóre z nich na kropki/*/ Tym razem event zaczął się dla mnie już w środę, kiedy to w paręnaście osób zwaliliśmy się do ówczesnego mieszkania śpiocha – śmieszkom i idolkom/*/ban/*/ nie było końca. Pierwszy raz tak sporą grupą wybraliśmy się na basen, późniejszy grill ze świetnymi mięsami chłopaków też był super, tak samo jak wypad w piątkę do kina i nocny powrót przez Kraków.
  6.  
  7. Po aktywnej środzie i czwartku w konwentowy piątek byłam całkiem nie do życia. W towarzystwie żaru z nieba udało nam się dotrzeć do znanego już wszystkim Expo, spotkać się z ziomeczkami z Tego Gorszego Grilla i w miarę szybko zaakredytować. Nie jestem pewna, czy to kwestia zmęczenia, upływu czasu, innych czynników czy też wszystkiego naraz, ale od tego momentu niewiele pamiętam.
  8. Szczerze mówiąc, podczas pisania tego tekstu zdałam sobie sprawę, że chyba więcej zdarzeń mogę przywołać z Love'a, który był w lutym, niż z konwentu, który był zaledwie lekko ponad cztery miesiące temu. Tyle dobrego, że szybki rzut oka na tamtejszy plan atrakcji odgrzebał w mojej pamięci wspomnienia z tegorocznego Magnificonu, więc przynajmniej nie mam poczucia, że przewegetowałam cały konwent.
  9.  
  10. Przypomniało mi się więc na przykład, że solidną porcję inby dostarczyła wiedzówka Shina o PZTA, oczywiście tendencyjna i ustawiona. Dalej dziwię się, że to w ogóle przeszło, ale na szczęście wszyscy biorący udział dobrze się bawili – nie mogę tego powiedzieć również o ludziach spod ściany, którzy chyba nie do końca wiedzieli co się dzieje i co tutaj robią. /*/znowu random myślniki, które są randomowe/*/ No trudno.
  11. Sama całkiem dobrze wspominam moje panele o Nintendonte, przyszli ludzie, powypowiadali się, sama pogadałam, było w porządku. Byłam też w miarę zadowolona z mojego przyszłosezonowego panelu, który pierwszy raz prowadziłam „na poważnie” - wydawało mi się, że ludzie się bawią przyzwoicie, chociaż sama popełniłam sporo błędów, których wolałabym uniknąć na przyszłość (>sugerowanie).
  12.  
  13. Co do innych konkursów, w pamięci zostało mi Tabu /*/czemu dużą literą? Nie podajesz tu nazwy, tylko słowo, które jest normalnym słowem/*/ (standardowo, mój ulubiony konkurs) /*/patrz nawiasy na początku, naprawdę, lepiej to wygląda jak używasz zdań wtrąceniowych, które do tego służą/*/ i Jeden z Dziesięciu od Pamila Kiszko. Oba dostarczały dużo frajdy zarówno uczestnikom, jak i oglądającym. Dla odmiany poszłam też na panel kogoś spoza PZTA i w ten sposób trafiłam na bardzo przyjemną prelekcję o kimonach – /*/myślniki! Używasz ich w zły sposób, myślników używamy TYLKO przy wtrąceniach, przy oznaczeniu dialogu i do zastepowania powtórzeń czasownika być. To ostatnie jest trochę skomplikowane. Dywiz ma szerze zastosowanie, ale ciągle nie takie jak tu używasz myślnika. Twój myślnik to właściwie rozumiem jak taką strzałkę implikacji →, a jej w tekście w języku polskim się nie używa. Buduj krótsze zdania und wtrąceniowe, zamiast wsadzać myślniki!/*/ prowadząca była sensowne przygotowana i dobrze się bawiłam będąc modelem dla, o ile dobrze pamiętam, tamtejszego iromuji. Machanie rękawkami było bardzo fun.
  14. Oprócz tego pamiętam jeszcze, jak bardzo zmęczona byłam w nocy z soboty na niedzielę, parę śmieszków na temat polskich fandubów... i mniej-więcej na tym moja odgrzebana pamięć się kończy. Z jakiegoś powodu naprawdę tegoroczny Magnificon bynajmniej nie został mi w głowie. /*/bynajmniej brzmi tu trochę nienaturalnie, może to tylko moja kwestia./*/
  15.  
  16. Co jest tego przyczyną? Jak już pisałam wcześniej, pewnie nakładają się na to czynniki takie jak zmęczenie czy upały, ale główną przyczyną była chyba... nijakość konwentu. Nie zrozumcie mnie źle – był, jak zwykle, dobrze zorganizowany, nie licząc paru typowych dla MiOhi problemów technicznych (do których wszyscy zdążyliśmy się już przyzwyczaić) /*/nawiasy to rak/*/. Ilość wystawców jak zwykle robiła wrażenie, nawet, jeśli nie było na nich nic co by mnie interesowało, plan atrakcji był w porządku, było na co wydać pieniądze na stoiskach z jedzeniem, conplace, jak zwykle, super przyjemny i klimatyzowany... czysto, ładnie, bez większych minusów. /*/buduj krótszre zdania/*/ Problem chyba polega na tym, że większych plusów również nie było.
  17. Nieważne, jak ogromne są zalety, kiedy mamy z nimi do czynienia cały czas, w pewnym momencie staną się codziennością. Wysokie standardy MiOhi były mi już znane, więc nie było pozytywnego efektu zaskoczenia, który towarzyszył mi rok temu. Wszyscy inne było po prostu na stałym poziomie. Nic skrajnie złego, nic skrajnie dobrego.
  18.  
  19. Parę miesięcy temu przy okazji opisywania Love'a zwróciłam uwagę na brak wyjątkowych elementów konwentu. Tutaj to uczucie towarzyszyło mi ponownie, tylko w jeszcze większym stopniu. Ciężko jest mi wymienić jakąkolwiek część eventu, która by się wyróżniała od reszty, byłaby ekskluzywna dla tego wydarzenia czy którą potem wspominałabym przez lata. Z jednej strony podoba mi się sposób, w jaki /*/sugestia → firma MiOhi. Miasto Łódź, firma MiOhi, łapiesz, ten sam schemat/*/ MiOhi robi swoje zloty, z drugiej – /*/znowu myślnik/*/ mam wrażenie, że mimo wszystko są nierozwijane; nie licząc mniej interesujących koncertów, tegoroczna edycja niemalże niczym nie różniła się od poprzedniej. To całkiem ironiczne, że konwent, który uważany jest za wyznacznika jakości, równocześnie nie jest w stanie wprowadzić do swojej największej imprezy czegoś wyjątkowego.
  20.  
  21. Jestem więc bardzo ciekawa, jak wypadnie Magnificon w następnym roku, kiedy to skończy się umowa z budynkiem Expo. Czy oznacza to zmianę lokacji, zmianę jakości konwentu na lepszą lub gorszą? Nie mam pojęcia. Na pewno będę wyczekiwać wszelkich informacji, ale szczerze mówiąc – /*/myślnik/*/ gdziekolwiek byśmy się wtedy nie spotkali, po prostu liczę na to, że MiOhi zarzuci czymś naprawdę ciekawym i będzie dało się poczuć ten powiew świeżości. Jak teraz o tym myślę, to słabo zorganizowany miohikon, pełen organizacyjnych faili, brzmi jak coś tak złego, że aż dobrego. I na pewno ciekawszego od tegorocznego Magnificonu, przynajmniej byłoby co wspominać. Liczę jednak na to, że ich następna edycja nie będzie ironicznie dobra, ale po prostu dobra - /*/myślnik/*/ miejmy nadzieję.
  22.  
  23. W pewnym sensie ciekawie wypada Magnificon zwłaszcza w porównaniu do kolejnego konwentu, na którym zawitałam – /*/myślnik/*/ lubelskiego Nejiro. Trochę wahałam się, czy chce mi się jechać, ale stwierdziłam, że co mi tam – to w końcu jakaś konwentowa marka, której jeszcze nie odwiedziłam, trzeba badać nowy dla mnie grunt, a nuż będzie fajnie, czy coś! /*/a tu nie powinno być znaku zapytania? Albo jeden z tych dwóch ?! !?, tbh nigdy ich nie używam, ale to jest miejsce na to/*/
  24.  
  25. Nie było.
  26.  
  27. Im bliżej konwentu, tym bardziej chęć piwniczenia zamiast tachania się do Lublina była coraz większa. Chaos organizacyjny (brak przedłpat, serio?)/*/były, jakoś dwie osoby zrobiły przedpłatę, potwierdzone info/*/, bieeedny plan atrakcji ujawniony zaraz przed konwentem bynajmniej nie nastrajały pozytywnie. Ale trudno – /*/myślniczek/*/ coś tam mi przyjęto, więc głupio by było mimo wszystko się nie pojawić.
  28. Jak już mówiłam, nigdy wcześniej nie byłam na Nejiro, więc miasto, w którym konwent się odbywał, również było mi zupełnie obce. Lublin okazał się być brzydki, a przez zakorkowanie samo poruszanie się po nim już było cierpieniem – /*/następny/*/ chociaż trzeba przyznać, że do mojej negatywnej opinii w pewnej mierze dołożył się żar z nieba. Po przebyciu uciążliwej drogi udało się dotrzeć na conplace, za to nie udało mi się zapłacić brakujących pieniędzy za moją wejściówkę – /*/co Cię napadło z tymi myślnikami, serio/*/ mimo że miałam jedynie zniżkę 50%, co było zresztą napisane na kartce na której się podpisywałam przy wejściu, helper na akredytacji zignorował zarówno ten fakt, jak i dwie dychy podstawione mu pod nos. /*/tu kończy się bardzo dłguie zdanie/*/ Nie to nie, ja tam nie narzekam...
  29.  
  30. Na miejscu zobaczyłam nielicznych znajomych, którym z nieznanych mi powodów chciało się pojechać na ten nieszczęsny konwent. Walnęliśmy swoje rzeczy do jednego sleepa, po czym rzuciłam okiem na resztę szkoły. Plan atrakcji wyglądał żenująco słabo – /*/znów/*/ do dyspozycji była dostępna tylko jedna panelówka i jedna konkursówka, każda w sali wykładowej, plus jeszcze parę randomowych sal tematycznych, które nie były przystosowane do prowadzenia w nich atrakcji. /*/długie zdanie/*/ Przykładowo spi prowadził panel o Dwarf Fortress w sali informatycznej, która była mała, ciasna i z niewielkim projektorem –/*/myśłnik, zbędny/*/ nie wyobrażam sobie, co tam by się działo, gdyby ktoś próbował tam przedstawiać, przykładowo, jakąś atrakcję o LoL-u, na którą przyszłoby wiele osób./*/długie zdanie, mój panel był jedynym panelem w tej sali/*/ Na szczęście nie licząc wyżej wymienionej panelówki z konkursówką we wszystkich innych salach było więcej przerw i wolnego grania/rysowania niż konkretnych punktów programu, więc o ciasnotę w nich chyba nie było się co martwić.
  31.  
  32. Owszem, plan był biedny. BIEDNY. Tak słaby, że spokojnie mogę go porównać do zeszłorocznego Xmassa, gdzie nie było przerw między atrakcjami, tylko atrakcje między przerwami. Tutaj należą się podziękowania dla Yamnego, czy raczej dla jego materaca – /*/serio, używasz myślników jako zastępstw dla kropek!/*/ parę dni przed premierą miała premiera ostatniej części trylogii Zero Escape, więc sporą część konwentu spędziliśmy ze śpiochem /*/czemu zawsze śpiochem, spim brzmi lepiej/*/ leżąc u Dżamnego i przechodząc grę (prawie nam udało nam się ją skończyć, swoją drogą)./*/to co wcześniej o nawiasach/*/ Nie zrozumcie mnie źle, wyłaziliśmy ze sleepu jak tylko nadarzyła się do tego jakaś okazja, coś się działo czy po prostu chcieliśmy się przejść, ale nie zmienia to faktu, że przez lwią część Nejiro było tak niesamowicie nudno, że granie w opus magnum Uchikoshiego było dosłownie najlepszym, co mieliśmy do roboty./*/długie zdanie/*/ I to jest naprawdę smutne.
  33.  
  34. Na generalnie polegała ogólna biedota rozpiski Nejiro? Nie jestem pewna, kto układał plan, ale rozłożenie atrakcji było tragiczne. Na konwent zgłosiłam podsumowanie, czy tam zapowiedź sezonu – nieistotne, nie pamiętam już co – /*/to jest dobre użycie myślniku! Brawo! Dobra robota!/*/atrakcja nie została przyjęta, czym się nie przejęłam, bo pomyślałam, że najwidoczniej ktoś zgłosił ją już przede mną. W ostatecznym planie znalazłam jednak jedynie „Przegląd zeszłych sezonów anime”, który w dodatku włożony był na prawie sam koniec konwentu. Jedyna rzecz z „sezon” w nazwie, a takie atrakcje zwykle ludzie walą drzwiami i oknami, trafiła na godzinę, przez którą spora część uczestników nie mogła z atrakcji skorzystać. Podobnie miało się z panelem o Undertale – sama za tą grą naprawdę nie przepadam, ale wiem, jak ludzie lubią ten tytuł; nie zmieniło to faktu, że prelekcja o nim została wciśnięta z najgorszą dla atrakcji część konwentu./*/długie zdanie/*/ No ale/*/przed ale przecinek/*/ w końcu dobre godziny, takie jak 14-16 w sobotę, były już zaklepane przez takie perełki jak „Konkurs na bisha konwentu”, który ostatecznie się chyba nie odbył. Moje gratulacje.
  35. W ostatecznym efekcie prawie cały czas nie było co robić, a jak już było, to o tej samej godzinie działo się parę interesujących mnie atrakcji – /*/a to złe użycie myślniku/*/ typowy problem.
  36.  
  37. Inną kwestią jest nie tyle ilość ciekawych atrakcji, co ich jakość – /*/myślnik/*/ wyżej wspomniany panel o zeszłych sezonach prowadziła osoba, która oglądała chyba z pięć serii w każdym z nich, dosłownie każdy z uczestników miał do powiedzenia więcej ciekawych rzeczy, niż prowadzący – /*/myślnik/*/ co nie skończyłoby się aż tak źle, gdyby nie to, że on sam nie umiał dobrze moderować dyskusji i summa summarum na sali panował jeden wielki chaos. /*/długie zdanie, właściwie to cały akapit ot jedno zdanie/*/
  38. Podobnie sprawa miała się z jednym z zastępczych paneli – /*/myślnik/*/ a było ich, swoją drogą, wiele. Drzwi sal oblepione były informacjami, że prelekcja X nie odbędzie się, a zamiast tego zostanie poprowadzone Y. Z jednej strony w sumie szanuję, że organizacja jakiekolwiek „Y” skombinowała, z drugiej – /*/myślnik/*/jestem pod wrażeniem, jak słabo to wyszło.
  39. Panel o tym, dlaczego stare bajki są lepsze od nowych to była jakaś magia, której nie jestem w stanie powtórzyć. Argumenty „Flying Witch jest słabe, bo ma słabą fabułę”, „Dragon Ball jest dobry, bo jest fajny i mi się podoba” czy „Re:Zero jest słabe, bo może wywrzeć zły wpływ na małe dzieci” są drogocennymi perełkami, które pozostaną w mojej pamięci na długo. Sytuacji nie poprawiała sala, która do wykładów pewnie i się nadaje, ale w przypadku prowadzenia tam paneli trzeba było albo przysunąć się z krzesłem do widowni (a i to niespecjalnie pomagało), albo cały czas mówić podniesionym tonem głosu, co momentami sprawiało wrażenie, jakby wszyscy na siebie krzyczeli. Na sam koniec atrakcji przyszedł helper i powiedział coś w stylu „jak wam się nie podoba prelekcja, to możecie wyjść”, wyszli dosłownie wszyscy oprócz niego i prowadzącej.
  40.  
  41. Takie miejsce miało jednak swoje plusy – /*/myślnik/*/pisałam wcześniej o nieszczęsnym zwieńczeniu trylogii Zero Escape, które jest bardziej interaktywnym filmem niż grą. Wbicie do sali podczas przerwy między atrakcjami, odpalanie tytułu i wygodne oglądanie go z tyłu na ogromnym projektorze było bardzo fajną rzeczą, którą będę wspominać długo. Szkoda tylko, że trzeba było schodzić na dół, jak cutscenki się kończyły, żeby odtworzyć następne.
  42. Oprócz tego próby uproszeszenia o niezamykanie panelówki na noc, kiedy nic się w niej nie działo, doprowadziły mnie do poznania mainorga Nejiro, który sprawiał wrażenie całkiem niezdecydowanego i nieco nieobecnego, ale to tak na marginesie. /*/znowu zdanie akapit/*/
  43.  
  44. Czy Nejiro w ogóle przyniosło coś dobrego, nie licząc możliwosci przeżycia cinematic experience z Zero Escape i inba panelu o starych bajkach? Cóż, całkiem blisko konwentu znajdowała się nie tylko Żabka, ale i centrum handlowe Olimp. W Olimpie zaś znajdowała się jakaś azjatycka restauracja, w której jako uczestnicy konwentu dostaliśmy 30% zniżki. Nasze sushi kosztowało mniej niż złotówkę na kawałek, pierwszy raz się nim najadłam, było całkiem niezłe jak za te pieniądze. Promocja najlepszą rzeczą na Nejiro.
  45.  
  46. Z samego konwentu pamiętam jeszcze ciemne i z-z-zimne prysznice, śmieszki razem ze stoiskiem Łanekou i smutne niewyspanie pierwszej nocy. Jako że był to jeden z tych konwentów, na których się dużo leży i nic nie robi, w nocy cały nasz sleep próbował zasnąć –/*/myślnik/*/ tym, którym się to udało zazdroszczę, przez inby, które się działy na dworze nie udało mi się zmrużyć oka przez dłuższy czas. Rano dowiedziałam się od informacji, że skoro konwent jest przeraźliwie nudny, to trzeba bawić się w inny sposób –/*/myślnik/*/ z jednej strony rozumiem logikę, z drugiej darcie się mangowców przed szkołą na cały conplace o czwartej nad ranem wciąż jest na liście rzeczy, za które klepałabym po twarzy.
  47.  
  48. Jeśli na chwilę obecną miałabym podać najgorszy konwent, na jakim byłam w tym roku, to temu nieszczęsnemu lubelskiemu przedsięwzięciu spokojnie przypadłby ów tytuł. Nudno, parno, a nieliczne zalety były doszczętnie przykrywane przez festiwal biedy i nijakości, jakim była reszta konwentu.
  49. Rzeczą, która w danej sytuacji nastraja mnie najbardziej pozytywnie jest fakt, że z samym Lublinem mogę się już na długo pożegnać –/*/myślnik/*/ Ecchi.Cat, który miał być zorganizowany miesiąc po Nejiro, spadł z rowerka zanim w ogóle zdążył na niego wsiąść. Może to i lepiej /*/mam wrażenie, że bardziej poprawną formą jest „Może i to lepiej”, ale mogę się mylić/*/? Swoją drogą, Leszek wywalany z konwentu, który współorganizował, po przeprowadzeniu swojej atrakcji, po czym bezczelnie kocykujący przed conplace'm /*/Kiedyś dużo rozmawiałem na ten temat z Xillinem, prawdopodobnie poprawnie jest conplace'em/*/ też był lepszą atrakcją niż większość eventu, pozdrawiam niedoszłego mainorga.
  50.  
  51. Nie dla Lublina, nie dla Nejiro, tak dla 30% zniżki na jedzenie. Nie róbcie sobie tego i wydajcie swój czas i pieniądze na podróż do lepszych miast na lepsze konwenty. I na lepsze gry niż Zero Time Dillema, swoją drogą. /*/całkiem niedawno pisałaś swoją drogą, nie klasyfikuje się to jeszcze jako powtórzenie, ale było całkiem niedawno/*/
  52.  
  53. Nie będzie chyba dziwnym, że po przeżyciu tego traumatycznego eventu nie miałam aż tak wielkiej ochoty na konwentowanie. Trzy tygodnie później trzeba było znowu być zwartym i gotowym, bo oto nadchodził jeden z najbardziej oczekiwanych przeze mnie konwentów tego roku – /*/myślnik/*/ Animatsuri Dziesięciolecie Edition, wreszcie poza Maczkiem, wreszcie z lepszym systemem zwrotów, wreszcie z nowym tonem imprezy! Pewna doza podekscytowania na pewno była, chociaż patrząc z perspektywy czasu, nie jestem pewna, czy to dobrze.
  54.  
  55. Kiedy po pewnych, hehe, komplikacjach związanych z dojazdem z punktu A do punktu B dotarliśmy ze śpiochem i Futonem na conplace, prawie od razu zaczęliśmy zwiedzać szkołę. Co prawda nie jestem pewna, czy to najlepsze określenie na ten budynek, ale i tak będę go używać – /*/myślnik, który mógłby być kropką/*/ spędzając czas w CKS-ie /*/tutaj odmieniasz dywizem, czyli małym myślnikiem, bardzo dobrze/*/ nie mogłam oprzeć się wrażeniu, i zresztą nie tylko ja, że cały czas przebywamy w tej zacnej placówce edukacyjnej, tylko tym razem nieco ładniejszej niż zwykle./*/długie zdanie/*/ Spodziewałam się wielkiego „łał” i nowoczesnego wystroju wręcz uderzającego mnie w twarz, a dostałam... w porządku budynek. No okej.
  56. Nie okej za to były moje starcia z chodzeniem z parteru na czwarte piętro i z powrotem. Moja kondycja niestety jest ujemna i tachanie się wte i wewte kosztowało mnie zdecydowanie za dużo energii. Oczywiście cały czas funkcjonowały windy, ale niestety trafienie na jakąś często graniczyło z cudem, już szybciej było poświęcić się i pokonać te schody samemu.
  57.  
  58. Zaskoczeniem za to był dla mnie sleep dla twórców atrakcji – /*/myślnik/*/nie przez jego wygląd, ponieważ wyglądał jak typowa sala gimnastyczna przerobiona na mangowy obóz uchodźców, a przez zachowanie uczestników. Kiedy zorientowałam się, w jakich warunkach przyjdzie mi spać na konwencie, oczyma wyobraźni już widziałam nieśmiertelny dialog „zaraz będzie ciemno...” przez pół nocy, a głośne rozmowy i chińską muzykę przez drugie pół. Jak się jednak okazało, najwidoczniej Pieczęć Jakości Animatsuri odnośnie zaufanych uczestników – bo dla takich miał być przeznaczony sleep – naprawdę zadziałała, bo dawno nie spałam tak spokojnie w otoczeniu tylu mangowców. Oczywiście zdarzało się przepychanie przez śpiwory czy nieznośne dźwięki budzika, ale taki już urok konwentów i absolutnie tego się nie czepiam.
  59. Zdziwiły mnie za to prysznice. Podobno były udostępnione dwa pokoje z nimi, ale udało mi się odnaleźć tylko jeden – /*/myślnik/*/ koedukacyjny, niestety, bo przyznam, że cenię sobie podzielenie konwentowych myjni na chłopców i dziewczynki. Ale najwidoczniej nie można mieć wszystkiego. /*/Był drugi prysznic, trzeba było iść w kierunku siłowni i tam w prawo/*/
  60.  
  61. Było mi też trochę żal wystawców, którzy byli rozłożeni na różnych piętrach eventu. Przygody niektórych konwentowiczów kończyły się na pokonaniu pierwszych paru schodów, ale na wyższych poziomach był zdecydowanie wyższy ruch, a co za tym idzie – mniejszy utarg./*/wyższy ruch? Jeżeli już to większy, ale wyższy ruch raczej nie idzie w parze z mniejszym utargiem. Błąd logiczny . A propos myślniku, który tu masz, to właśnie jest to trzecie jego zastosowanie, w tym miejscu jest zastępstwem dla „był mniejszy utarg”/*/ Być może właśnie przez odległość dzielącą wyższe piętra od parteru czasami odnosiło się wrażenie, że konwent jest pusty. A co prawda /*/dziwnie brzmi zaczynanie zdania od „A co prawda”, kiedy można byłoby po prostu „Co prawda”/*/ faktycznie nie przyjechało na niego tyle osób, co zwykle, /*/raz używasz do oznaczenia zdań wtrąceniowych przecinków, raz myślników, tbh powinnaś zachoawywać taką samą formę przez cały tekst/*/ ale jednak nie było to małe wydarzenie. Szkoda mi też historii fandomu, dumnie wywieszonej na ostatnim piętrze – /*/myślnik zły/*/ ciekawy pomysł i przyjemnie zrealizowany, ale odnoszę wrażenie, że nie dotarł do takiej ilości osób, do jakiej powinien. Bo kto normalnie chodził na ostatnie piętro? /*/na ostatnim był cosplay/*/
  62.  
  63. Sale dobre wrażenie /*/sale dobre wrazenie? To brzmi dziwnie, zjadłaś jakieś słowo? O myślniku nie będę już nic mowić/*/ – nic przekraczającego ponad pewne standardy, ale były dobrze przystosowane do prowadzenia w nich atrakcji. Szczególnie dobrze wspominam bardzo duże pomieszczenie, gdzie miejsce miał panel o acepie i Knapik – /*/zły myślnik/*/ wygodne krzesła, fajne stoliki i masa miejsca.
  64. I jak już przy gościach tegorocznego Animatsuri jesteśmy, to szczerze mówiąc... w większości niespecjalnie mnie obchodziły. Ceraty z Rosji są mi bardzo wszystko jedno, wyżej wspomniany Knapik za to stanowił fajną atrakcję, aczkolwiek ostatecznie odpuściłam sobie jego prelekcję. Nie wiem, czy to dobra decyzja – /*/zły myślnik/*/ zjawiłam się na sam jej koniec i muszę przyznać, że facet robił bardzo pozytywne wrażenie i podobało mi się, jak przemawiał do mangowego ludu. Co prawda równocześnie dalej mam wrażenie, że został on wepchnięty na konwent nieco na siłę, bo – jak sam przyznał – z japońskimi animacjami ma bardzo niewiele wspólnego, ale ostatecznie jego wystąpienie zostało bardzo dobrze przyjęte, więc chyba nie ma co się czepiać. /*/długie zdanie, tutaj masz pewno zabrudzenie. „[...] nieco na siłę, bo – jak sam przyznał – z japońskimi animacjami […]. To zdanie wygląda trochę dziwnie, przez to, że masz zaraz po „bo” wtrącenie, jesteś w stanie jakoś to przemielić?/*/
  65.  
  66. Co jednak interesowało mnie o wiele bardziej, zaraz po Knapiku miał pojawić się człowiek, którego nie wierzyłam, że już kiedykolwiek na żywo zobaczę – /*/bleh myślnik/*/sam założyciel anime.com.pl (rip acep, na zawsze w naszych sercach) /*/bleh nawias/*/, Joe, razem ze swoją żoną Karniak. Dla mnie przeżycie niezwykłe, bo to przez acepa weszłam w fandom, przez acepa poznałam mnóstwo osób i myślę, że gdyby nie ten serwis, to pewnie bym tego nie pisała, a i najpewniej zajmowałabym się innym rzeczami w życiu niż chińskie bajki. Więęęc w sumie brak tej strony wyszedłby mi na dobre... no, mniejsza o to.
  67.  
  68. Joe okazał się być bardzo sympatycznym, skromnym człowiekiem, ale świadomym swoich dokonań – /*/bleh myślnik/*/że tak się wyrażę, takim go zapamiętałam. Ostatnim razem słyszałam go podczas jego ostatniej edycji na acepowym radiu, więc byłam naprawdę zadowolona, że po tylu latach wreszcie mogę zobaczyć tego człowieka na żywo. Sam panel był super – /*/myślnik/*/trochę wspominek, trochę gdybania i trochę wyjaśniania sytuacji. Dopiero po przeanalizowaniu osiągnięć acepa w pełni zdałam sobie sprawę – i z tego, co widziałam, nie tylko ja – jak dobrze na swoje czasy zrobiona była ta strona. Summa summarum była to chyba najlepsza atrakcja, na której byłam na konwencie, i jedna z lepszych na jakich byłam w ogóle – /*/myślnik/*/będzie co wspominać na przyszłość, dziękuję pan Animatsuri.
  69.  
  70. Jeśli chodzi o inne punkty programu – /*/serio, ale Ty walisz tymi myślnikami/*/z wielką sympatią wspominam Guile'owe ecchikonowe wspominki. Lubię słuchać o historii fandomu, więc dobrze mi się słuchało, co ekipa i nie tylko ma do powiedzenia na temat ich pierwszej konwentowej marki. Dobrze bawiłam się również na aldarowym Jednym z Dziesięciu, i na pychowym Tabu /*/nie wiem czemu tabu wielką literą, to normalna nazwa, nie jakaś nazwa własna/*/. Cieszyłam się też ze spotkania z Ziemniakiem i Smerfetką, których nie widziałam od dłuższego czasu, nie najgorzej prowadziło mi się swoje atrakcje... i to by było mniej-więcej na tyle, jeśli chodzi o te pozytywne punkty imprezy. W międzyczasie były też spotkania mniejsze i większe czy jakieś uczestnictwo na innych atrakcjach, co było rozrywką dobrą, aczkolwiek nie jakąś wybitną.
  71.  
  72. Zdarzały się punkty programu całkiem słabe, jak na przykład ten o psychologii ewolucyjnej – prowadzący był na tyle pewny siebie, że wszelkie argumenty zbywał „dojdziemy do tego później”, po czym temat przepadał na zawsze, niektórym nie dawał dojść do głosu, a inni byli całkowicie zbywani. Innymi słowy „prowadzący ma zawsze racje”, a inni cicho, chyba, że się zgadzacie. No bywa.
  73. Nie było mnie na chińskobajkowej screenówce, ale z tego, co słyszałam, to była niesamowicie słaba – /*/myślnik/*/screeny nie dosyć, że proste, to jeszcze niekoniecznie z anime, co jest już wyższym poziomem kuriozalności. I niestety sporo atrakcji właśnie tak wypadało – /*/myślnik/*/albo przeciętnie, albo słabo. Nie oznacza to oczywiście, że wszystkie takie były, ale tendencja „meh” planu atrakcji niestety się utrzymywała. Nie jestem człowiekiem, który narzekał na to, że na konwencie nie ma co robić – aczkolwiek i tacy się zdarzali – jestem jednak w stanie zrozumieć inne zarzuty co do lineupu paneli i konkursów.
  74.  
  75. Mój największych zarzut odnośnie tego konwentu jest taki, że gdybym nie wiedziała, że robi to ekipa z dziesięcioletnim doświadczeniem, to bym nie powiedziała, że tak jest. Pewnie gdyby nie te lata pracy, to efekt byłby o wiele gorszy, i to właśnie wieloletnie umiejętności doprowadziły do tego, że ten event nie był kompletną klapą, ale to niestety za mało, żeby być prekursorem konwentów w Polsce – /*/myślnik, który powinien być przecinkiem/*/ a takim dumnym mianem kiedyś każdy nazwałby Animatsuri, teraz już nie bardzo.
  76. Znam niektóre bolączki organizacyjne i jestem w stanie zrozumieć, że wiele problemów nie jest winą ekipy. Ciężko jest znaleźć dobry, nowoczesny conplace w Warszawie za cenę, która nie przeraża, wiem też, że wybranie Maczka jako szkoły sleepowej było ostatecznością, i /*/może lepiej: „a placówki w pobliżu?” placówki w pobliżu po prostu nie chciały współpracować. Poszczególnych przewinień było jednak całkiem sporo, niektóre widziałam na własne oczy, o jeszcze innych mówili mi znajomi. Myślę, że części z nich jednak dałoby się zapobiec w ten czy inny sposób, aczkolwiek to już nie mi oceniać, co wewnątrz Stowarzyszenia poszło nie tak i kto jest winny jakim wpadkom. Inna sprawa, że czasami nawet największe starania nie przynoszą rezultatów, a uczestników raczej obchodzi efekt, niż działania podjęte w celu jego osiągnięcia. I jednak konwentowiczom nie dogodzisz – /*/zły myślnik/*/przed tegorocznym Animatsuri płakali „wyjdźmy z Maczka”, po konwencie - /*/ten myślnik w sumie zastepuje powtórzenie „płakali”, nie wiem czy to legalne, ale się nie czepiam/*/ „wróćmy do Maczka”. Sama dalej skłaniam się do zostawienia Gwieździstej w spokoju, aczkolwiek to już temat na inną dyskusję.
  77.  
  78. To nie tak, że żałuję obecności na tym konwencie, nie odradzam go też ludziom mówiąc o konach w Polsce na panelach, ale równocześnie nie pałam do niego wielkim entuzjazmem, bo niestety po raz kolejny nie bawiłam się na Animatsuri tak, jak bawić bym się chciała. Po raz kolejny jednak życzę ekipie jak najszybszego powrotu do dawnej świetności i większego szczęścia w atrakcjach, bo niestety nawet ciekawie brzmiące panele i konkursy na konwencie często były po prostu słabo przeprowadzane.
  79. /*/Rip, nie było mnie na animatsuri, nic związanego ze mną nie zapamiętałaś, rip ;_;/*/
  80. Niedługo potem odbył się RyuCon, aczkolwiek miałam o wiele ważniejsze rzeczy do roboty i miejsca do bycia, więc ten konwent musiałam sobie odpuścić. Aczkolwiek /*/powtórzenie aczkolwiek/*/ nie żałowałam tego jakoś specjalnie – /*/fuj, myślnik/*/ ostatni konwent FunCube'u, XmassCon, okazał się być niesamowicie nudny i ogólnie słaby. Pamiętam też, że rozpiska atrakcji ostatniej edycji bynajmniej nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. /*/nadużywasz bynajmniej na przestrzeni całego tekstu, możesz użyć czasem zamiennika/*/
  81. Z ciekawości rzuciłam jednak okiem na to, jak plan prezentuje się w tym roku. Jest chyba lepiej, niż było, aczkolwiek /*/znowu aczkolwiek/*/ ilość pustych miejsc mnie przeraziła. Oprócz tego, z tego, co słyszałam, było jak zwykle – /*/meh/*/czyli ogólnie nie najlepiej, ale smocza konwencja RyuConu całkiem się przyjmuje i ludzie mają z tego fun. Tyle, może na przyszłoroczną edycję uda mi się pojechać.
  82.  
  83. Ostatnim moim konwentem w tym sezonie był Gakkon – /*/myślnik, akurat poprawny/*/standardowo w ostatni weekend sierpnia, zaraz przed rozpoczęciem szkoły. Do tegorocznej edycji miałam mieszane uczucia – /*/a ten już nie/*/z jednej strony na Gakkonach zawsze bawiłam się dobrze, a tym razem w dodatku udało nam się dostać ziomeczkową salę na tym konwencie, a to zawsze na plus. Z drugiej, nie byłam specjalnie przekonana co do zmiany szkoły wydarzenia – /*/fuj/*/wiem, że poprzednia spadła z rowerka i nie ma jak do niej wrócić, ale miała w sobie coś fajnego, całkiem za nią tęsknię. Ale nawet pomijając kwestię conplace'u, dalej nie jestem w stanie zrozumieć, dzięki jakiej sile poprzednie Gakkony były naprawdę fun wydarzeniami, i miałam przeczucie, że dobra passa się może skończyć. I to nie tak, że się pomyliłam, ale nie miałam też do końca racji.
  84.  
  85. Nowy conplace wcale nie jest taki nowy, bo sporo osób pamiętało go z drugiego Ućkonu czy Kapitularzy. Nie można się jakoś specjalnie przyczepić tej szkoły – nie ma w sobie nic, co byłoby czymkolwiek nowym dla żadnego z nas, ale dobrze wywiązuje się ze swojej roli. Nie dziwi mnie więc, że tak wiele konwentów do niej powraca. /*/”powraca” to złe słowo, Gakkon do niej nie powrócił, był w niej pierwszy raz, tak samo Ućkon też do niej nie powrócił./*/Na plus oczywiście leci też obecność Biedronki dwie minuty od niej, i nieco dalej położony Mak. I las z wiewórkami, w którym spędzało się nudne chwile.
  86.  
  87. A nudnych chwil było zaskakująco sporo – /*/myślnik/*/kiedy patrzyłam na plan przed rozpoczęciem konwentu, wydawał mi się być bardziej zamujący i wydawało się, że będzie co robić. Ostatecznie jednak niektóre atrakcje się nie odbyły, a jeszcze inne mimo wszystko jednak nie były warte odwiedzenia ich. Konwent minął mi więc trochę na szlajaniu się po okolicy, trochę na rozmawianiu z ludźmi i walce z upałem, i trochę, mimo wszystko, na panelach i konkursach.
  88. Byłam zadowolona też z ziomeczkowej sali 2137 Pro. Przewinęło się przez nią całkiem sporo ludzi, była położona parę metrów od sleepa, w którym się rozbiliśmy, i generalnie dobrze nam służyła, nie licząc problemów z żółtym wyświetlaczem.
  89.  
  90. Jak myślę o charakterystycznych atrakcjach na Gakkonie, to do głowy przycjodzi mi kondziowa Familiada, najbardziej tendencyjny i ustawiony konkurs, w jakim przyszło mi brać udział. Pytania o zarząd Animatsuri czy o ataki z Inazumy najlepsze, dzięki Kondziu, dobrze się bawiłam.
  91. Debiutancki panel Wrzaska o bajkowych pielkżymkach /*/pielgrzymkach, specjalnie to zrobiłaś?/*/ w większości przespałam, ale jak już coś do mnie docierało, to mi się to podobało. Mam nadzieję, że na innym konwencie mój umysł będzie bardziej trzeźwy i będę mogła słuchać normalnie. No i podziękowania dla Cella za pożyczenie swojego legowiska, było bardzo spoko.
  92. Futonowo-xillinowe Animity, aka kryptopanel o animacji #12, też wspominam bardzo dobrze, było zabawnie, było ciekawie, i byłam zaskoczona dyskusją, jaka się wywiązała, niezależnie od tego, kto miał rację. Kto wie, może jeszcze parę lat, i ludzie dowiedzą się, czym animacja w ogóle jest?
  93.  
  94. Z pamięci staram się też mimo wszystko wygrzebać panele nieprowadzone przez moich znajomych, ale szczerze mówiąc, niewiele przychodzi mi do głowy. Znaczną większość czasu spędziłam w 2137 Pro, mimo usilnych prób znajdowania sobie innych rzeczy do roboty, niż hermetyczne śmieszki.
  95.  
  96. Kiedy tak patrzę sobie na plan Gakkonu, żeby sobie przypomnieć, co tam się w ogóle działo, zaczynam się zastanawiać, jak ja właściwie spędziłam ten konwent. Czas zleciał mi całkiem szybko, ale sporo czasu chyba zostało poświęconym zwykłym, niezobowiązującym śmieszkom, bo ciężko mi jest przypomnieć sobie jeszcze jakieś inne atrakcje, które w jakiś sposób zapadłyby mi w pamięć. Z tego opisu można by wywnioskować, że skrajnie nie było co robić – /*/myślnik/*/ to nie do końca tak, mimo wszystko często udało mi się znajdować sobie coś do roboty. Czy co siedzenie na atrakcjach swoich czy ziomeczkowych, czy chodzenie do okolicznych sklepów, czy obiadowanie albo szlajanie się po lesie. Całkiem sporo na tym konwencie też spałam/*/myślnik/*/ – nie do końca wiem, co się dzieje, bo kiedyś byłam w stanie przeżyć 40 godzin konwentowych bez snu, a teraz nuży mnie już pierwszej nocy, co mi naprawdę niespecjalnie odpowiada, bo jednak wolałabym więcej korzystać z konwentu, ale mój organizm mi nie pozwala. Chyba trzeba przeprosić się z energetykami.
  97. Wracając jednak, znaczna część mojej aktywności na tej konwencie to było miłe spędzanie czasu ze znajomymi, ten słynny socjal, a plan konwentu był gdzieś na boku. Nie tak miało być.
  98.  
  99. Z tych wszystkich śmieszków warto jest wspomnieć o dakimakurze z Horo ze Spice and Wolf. Poduszka została zakupiona przez Futona za gakkonowe Dolamy, tylko po to, żeby zdenerwować jakiegoś gościa, który chciał ją zakupić nieironicznie. Z braku innych rzeczy do roboty Horo została przetargana przez szkolny korytarz, schody, podwórze, leśną drogę, była z niej piła, którą próbowaliśmy przeciąć drzewa, i element koszu na świeci. Momentami służyła nawet jako poduszka!
  100. Każda inba musi się kiedyś kończyć, więc ostatecznie dakimakura została wrzucona do konwentowego kosza na śmieci – /*/myślnik/*/śmieliśmy się potem, że zabawnie by było, gdyby ktoś faktyzcznie wziął tą przetarganą i śmierdzącą Horo. Jak się okazało, przewidywania okazały się prawdziwe. Brak poduszki w koszu zauważyliśmy już paręnaście minut od spuszczenia jej z oczu, ale nie myśleliśmy, że ujrzymy też finał tej historii. Ale jednak – /*/myślnik/*/dosłownie parę chwil przed ostatecznym opuszczeniem konwentu naszą uwagę zwróciła jakaś dziewczynka, która przytulała się do poduszki łudząco podobnej do tamtej z kosza – /*/myślnik, zdanie po nim brzmi nienturalnie/*/ a raczej był tylko jeden egzemplarz na konwencie. Wszyscy ucieszyliśmy się, że Horo ostatecznie trafiła w dobre ręce.
  101.  
  102. Gakkon nie był jakimś specjalnie złym konwentem. Słaby plan atrakcji rekompensowała naprawdę dobra lokalizacja szkoły, nie był to też najnudniejszy zlot tego sezonu. Brakowało jednak pozytywnych elementów, które towarzyszyły poprzedniej edycji, zastanawia mnie też, co konkretnie spowodowało taki spadek jakości w atrakcjach. Mimo wszystko wciąż bawiłam się lepiej niż na naprawdę miernym, tegorocznym Ućkonie 3, więc Gakkony w dalszym ciągu pozostają królem łódzkich konwentów mangowych. Co, umówmy się, żadnym szczególnym osiągnięciem nie jest, ale wciąż.
  103. Za rok pewnie też chętnie wybiorę się do Łodzi, majac nadzieje, że błędy tegorocznej edycji zostaną naprawione. Z pewnością była ona najgorsza ze wszystkich trzech dotychczasowych, ale nie na tyle zła, żeby przekreślić całą inicjatywę.
  104. /*/na gakkonie też mnie nie było/*/
  105. A wraz z tym konwentem skończył się sierpień, rozpoczął wrzesień, i – co za tym idzie – dobiegł końca kolejny sezon konwentowy, wiosenno-letni. Ze względu na natłok obowiązków jestem w stanie skończyć ten tekst i dodać ją dopiero teraz, świeżo przed Japaniconem, ale przynajmniej udało mi się wyrobić przed pierwszym moim punktem na jesiennym, konwentowym szlaku. A, przepraszam – /*/myślnik-kropka/*/pierwsze będzie Chibimatsuri, „konwent” mający na celu podreperować zdewastowany budżet Animatsuri; jako, że to Warszawa, to chętnie się pojawię.
  106. Po tym i po wyprawie do Poznania... nie jestem pewna, co planuję. Chciałabym odwiedzić Mokon i Hellconn, ale nie wiem, czy plany życiowe mi na to pozwolą – /*/myślnik/*/zastanawiam się również nad Tsuru, na którego edycji jeszcze nigdy nie byłam. Zobaczymy, czy coś z tego będzie.
  107. Najprawdopodobniej odpuszczę sobie Xmasscon. Raz, że obstawiam, że znowu będzie w niedogodnym dla mnie terminie, w środku konwentowego combo, a dwa, że wspominając ubiegłoroczną edycję, mam chyba lepsze rzeczy do roboty, niż jechać na niego do Krakowa. Na przykład leżenie i patrzenie się w sufit.
  108.  
  109. Jeśli dotrwałeś do końca, to mam nadzieję, że czytało co się chociaż trochę dobrze i do zobaczenia następnym razem – /*/myślnik/*/czy to na jakimś konwencie, czy to w internetowym shitstormie. Trzymaj się i takie tam.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement