Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Chciałbym powiedzieć kilka słów na temat tego czym on jedzie.
- Szajs musiał być ostro zjarany tydzień temu i na haju kupił sobie w markecie rower, bo pomyślał że przejedzie europę.
- To czym jedzie to trochę wyżej niż podstawowy rower, którym jeździ się co najwyżej na wycieczki po lesie dla zabawy.
- Tak kurwa, po lesie. Skoro chce przejechać Europę, to jasne jest, że cywilizacja białego człowieka dorobiła się asfaltowych dróg. Po chuj mu opony z bieżnikiem? Kurwa, 2.1 cala szerokości, niczym nie wzmacniane drutowe Schwalbe. Waży to od chuja, opory toczenia jak w traktorze, odporność na przebicia dość mizerna. Oceniałbym, że w ciągu 1000 km z którą coś się może stać.
- Rower zupełnie nieprzygotowany. Tak jak ktoś wspomniał, mógłby mieć chociaż jebane dymano. Po chuj, wystarczy mu ipad na kierownicy.
- Skoro mowa o kierownicy, po co taka szeroka? Rowery górskie mają szeroki kokpit nie dla zabawy, a po to, że w terenie potrzebne jest balansowanie i łatwiej to robić na kierownicy która ma 60 cm, a nie 40.
- Ale szajs jedzie asfaltem. Zawsze śmieszą mnie ci ludzie na góralach pędzący po asfalcie jak na wyścigi, rozjebani w swoich szerokich kierownicach tak, że drugie tyle powietrza pchają przed sobą. Bez sensu, do tego jeszcze sobie skurwiel kupił rogi.
- Klamkomanetki na kierownicy - podstawowe shimano. W sumie ja na takich najebałem w chuj kilometrów, więc to wierzę że się nie rozsypie. Ale problem pojawia się już przy przerzutkach. Shimano altus, niższa średnia klasa przerzutek shimano. Wytrzmać wytrzymają, ale będą się pierdolić, a im dalej, tym częściej.
- Najbardziej moją uwagę zwróciły piasty - cienkie jak rurki na gaz, oczywiście łożyska kulkowe. Jebany z czech nie zdąży wyjechać, a już może mu się coś zacząć pierdolić. Zamiast kupić sobie maszynowe, podkreślam maszynowe, łożyska to nawet nie zastanowił się i wziął co dali w standardzie.
- Obręcze z takich, co się gną. Bo muszą się giąć, są podstawowe - problem w tym że szajs wiezie na rowerze od chuja fantów. Może to tyle ważyć, że nie będzie potrzebować dużych dziur czy uskoków żeby je pogiąć. No i oczywiście większa waga drastycznie wpłynie na żywotność łożysk.
- Brak oświetlenia skwituję chłodnym uśmieszkiem.
- Ma miejsce na dwa bidony, zamontował jeden. 0,75 L to całkiem mało jak na kogoś, kto chce przejechać Europę xD
- Najważniejsze, że ma dzwonek. Skurwiel nawet błotników nie założył bo i po co, niech napierdala po torbach, które swoja drogą są tak zawieszone, że jak się rozchyboczą to go wypierdolą siłą pędu.
- Spójrzcie jeszcze na mostek - regulowana wysokość i zardzewiała śruba mocująca. Kurwa, takie się daje do rowerów dla emerytów, a nie kogoś kto wie jak się jego ciało układa na ramie. Wprawiony rowerzysta nie potrzebuje regulowanych części, bo dobiera je tak żeby mu od razu pasowały i jednocześnie oszczędza na wadze.
- Pedały? Kurwa, jedziesz przez europę i nie bierzesz usztywnianych butów z klikami, tylko popierdalasz w sandałach.
- Reasumując - jedyne co szajs zrobił pod kątem przygotowania to naklejenie napisów i nakupowanie toreb. To jest człowiek, który nigdy nie jeździł na rowerze, bo czymś takim to z tej swojej pierdolonej ekshibicji wróci za góra dwa tygodnie z płaczem i prawdopodobnie pociągiem. Zupełnie bez pomysłu przygotowany sprzęt. To ma jechać bezproblemowo przez cały kontynent, ale szajs ma to w dupie i jest święcie przekonany, że jak koła napompował i buziaka od mame dostał to już do hiszpani dojedzie w takim samym stanie.
- Rozpierdoli mu się gdzieś na zadupiu, nagra filmik że jest zjebany i pojedzie stopem, a rower wyjebie do rowu i napisze na stronie, że mu ukradli.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement