Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
May 4th, 2014
568
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 12.24 KB | None | 0 0
  1. Antoni Kępiński – Alkohol z „Rytm życia”
  2.  
  3. Psychiatra, mając przed sobą alkoholika, któremu chce pomóc, stawia sobie przecie wszystkim pytanie, dlaczego on pije. Od umiejętności znalezienia odpowiedzi na to pytanie zależą w znacznej mierze wyniki leczenia. Znając bowiem przyczyną, można niejednokrotnie zredukować napięcie emocjonalne z nią związane,a tym samym zmniejszyć u chorego głód alkoholu. Znalezienie odpowiedzi nie jest jednak sprawą łatwą, o czym choćby świadczy to,że w leczeniu alkoholizmu dominuje wzmocnienie negatywne, tj. używanie alkoholu kojarzy się w terapii z przykrymi następstwami (np. podając choremu anticol), by w ten sposób alkohol obrzydzić. Znacznie lepsze wyniki dawałoby jednak wzmocnienie dodatnie, tzn. stworzenie takich sytuacji, w których nieużywanie alkoholu byłoby dla chorego połączone z przyjemnością. Sytuacje tego typu powstają niekiedy bez udziału lekarza, np. alkoholik przestaje pić na wycieczce,czy też po zakupie samochodu, bądź znalazłszy sobie jakieś pasjonujące zajęcie itp. W takich wypadkach - wycieczka, samochód, hobby itp. - zmniejsza się dolor existentiae, który tkwi u podłoża alkoholizmu. Ten „ból istnienia", który może jest cechą swoiście ludzką, człowiek zawsze starał się w jakiś sposób zmniejszyć; jednym z najstarszych i najprostszych sposobów był i jest alkohol. Obowiązkiem psychiatry jest znaleźć u człowieka,który stał się jego pacjentem, swoistość tegoż „bólu istnienia", by móc w ten sposób choć trochę go zredukować. Etiologia jest tu wieloczynnikowa i - jak zawsze w psychiatrii - trzeba się jednocześnie poruszać na trzech płaszczyznach:biologicznej, psychologicznej i socjologicznej. Niełatwo jest ustalić hierarchię ważności różnych czynników; bezsprzecznie wśród nich niemałą rolę odgrywają czynniki natury społecznej. „Jeśli porównać Polskę z krajami Zachodu - pisze Jan Górski - to widać, że wwieli z nich pije się więcej albo tyle samo; w niewielu pije się tak samo. Jakie są przyczyny owego polskiego sposobu picia?" - zapytuje autor. Różne są style picia. Inaczej ludzie piją dla uczczenia jakiejś uroczystości, dla wywołania miłego nastroju w towarzystwie, dla przysłowiowego„zalania robaka" itd. Można by wyróżnić kilka stylów picia: neurasteniczny, kontaktywny, dionizyjski, heroiczny i samobójczy. Styl neurasteniczny polega na tym, że pije się w niewielkich ilościach, ale często, gdy si jest zmęczonym i rozdrażnionym, a więc przy głównych objawach zespołu neurastenicznego. Wystarczy jeden lub dwa kieliszki, by poprawić samopoczucie i w lepszym już nastroju ciągnąć dalej codzienne życie. Oczywiście lecznicze działanie alkoholu jest pozorne, gdyż stałe jego używanie wzmaga objawy zespołu neurastenicznego. Pod wpływem alkoholu coraz częściej jest się zmęczonym i rozdrażnionym, co z kolei zmusza do coraz częstszego uciekania się do alkoholu; typowy przykład nerwicowego błędnego koła. Styl kontaktywny występuje u tych, którym chodzi przede wszystkim o uzyskanie lepszego kontaktu z innymi ludźmi. Już po niewielkiej ilości alkoholu człowiek nieśmiały czuje się pewniejszy, zmniejsza się dystans w stosunku do „ważnej"osoby, łatwiej z kimś się dogadać, milczące towarzystwo ożywia się, ludzie stają się sympatyczniejsi i bardziej interesujący, wzrasta poczucie więzi społecznej „we feeling". Jest to styl picia powszechny chyba we wszystkich kręgach kulturowych; na ogół wystarczą tu niezbyt wielkie dawki alkoholu. Łatwo jednak z tego stylu przejść do następnego, „dionizyjskiego", również powszechnego w wielu kręgach kulturowych. Tutaj pije się już dużo, gdyż chodzi uzyskanie stanu zamroczenia, w którym by można było oderwać się od powszedniości codziennej. Według Nietzschego „postawa apolińska ceni to, co jasne,przejrzyste, opanowane, zrównoważone, zamknięte, doskonałe, harmonijne. Postawa zaś dionizyjska ceni przede wszystkim pełnię i płodność życia, jego pęd, który znosi wszystkie granice, obala wszystkie prawa, rozbija wszystkie harmonie, dla którego dynamika jest ważniejsza od doskonałości."Nietzscheańskie dwie postawy odpowiadają temu, co Minkowski określa jako„przestrzeń jasną" i „ciemną", a co można by wiązać z zasadniczym rytmem biologicznym; dnia i nocy. Dzień - to panowanie rozsądku i rzeczywistości, noc -to władztwo tajemnych sił, dzikich namiętności, ekstazy, olśnienia i panicznego lęku. Człowiek nie może żyć tylko dniem, potrzebna mu jest też noc. Stąd jego tęsknota za psychozą, za innym „widzeniem świata", oderwaniem od rzeczywistości. Alkohol i narkotyki ułatwiają zaspokojenie tej tęsknoty. Tego typu alkoholizm spotyka się dość często u artystów lub ludzi o ambicjach artystycznych, a także ludzi znudzonych życiem. Tego samego źródła można doszukiwać się w popularnym wśród młodzieży na Zachodzie używaniu LSD. U nas, w kraju uboższym, LSD jest zastąpione tzw. klejem, czyli „tri". Nazwa „klej" pochodzi stąd, że zwykle młodzi ludzie zażywają go wspólnie, gdyż, ich zdaniem, tylko wówczas doznaje się niezwykłych przeżyć.„Heroiczny" typ picia wymaga także dużych ilości alkoholu. Wówczas dopiero osiąga się poczucie swej mocy i gotowości do wielkich czynów, które zwykle w naszych warunkach kończą się na chuligańskich wyczynach. W tych wypadkach alkohol wyzwala tkwiącą w każdym człowieku, a tłumioną przez codzienne życie proporcją heroiczną. Stanowi ona jedną z pięknych cech młodości, którą od niepamiętnych czasów wodzowie wyzyskiwali do swych nie zawsze szlachetnych zamierzeń. Trudno określić, w jakim stopniu tkwią w człowieku tendencje autodestrukcyjne. W każdym razie samobójstwo można uznać za objaw swoiście ludzki. Niewielu jest ludzi, którzy nigdy w swym życiu nie chcieli skończyć z sobą. Picie dla „zalania robaka" jest znanym zjawiskiem. Trzeba się upić „w trupa", by zapomnieć o tym,co boli, by skończyć choćby na krótki czas z sobą i swoim bólem. Agresja wobec otoczenia łączy się tu nieraz z autoagresją. Typy picia: heroiczny i samobójczy przeplatają się z sobą. Z czasem przychodzi alkoholowa degradacja, a z nią śmierć społeczna. Zagadnienie alkoholizmu polskiego sprowadza się do wspomnianego przez Jana Górskiego paradoksu, że Polska przoduje wśród krajów europejskich w liczbie pijaków, nie przodując bynajmniej w ilości spożytego na głową alkoholu. Polacy lubili i lubią pić „do dna". Przeważa u nich typ picia heroiczny i samobójczy. Nie znaczy to, by inne typy picia nie istniały, ale łatwo przechodzą one w te dwa ostatnie. Zaczyna się np. od „jednego" dla towarzystwa, a kończy się na heroiczno-samobójczym piciu na umór. Nuta heroiczno-samobójcza nie jest nam obca. Żaden chyba inny naród na świecie nie zaczyna swego hymnu od słów, że ojczyzna „jeszcze nie zginęła". Nuta ta wyraźnie brzmi w słowach Warszawianki:„dziś Twój triumf albo zgon". Legendy brawurowej szarży szwoleżerów polskich na przełęczy Somosierra, partyzantki hubalczyków, słynnej wrześniowej szarży kawalerii pod Krojantami, powstania warszawskiego, Monte Cassino, jak i opisy(choć nie zawsze zgodnie z prawdą) wielu podobnych dowodów polskiego męstwa mają w sobie cień tęsknoty za bohaterską śmiercią. Czy istnieje charakter narodowy? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Z biologicznego punktu widzenia istnienie charakteru narodowego jest możliwe. Warunki środowiskowe (wśród których, jeśli idzie o człowieka, niemałą rolę odgrywają warunki natury kulturowej) układają się w ten sposób, że pewne cechy charakteru są korzystne, a inne niekorzystne. Ludzie obdarzeni korzystnymi cechami charakteru mają większe szansę przetrwania i zostawienia potomstwa niż ci, którzy cech tych nie wykazują. Zbiór cech genetycznych danej populacji (tzw. genepool) będzie się więc w ciągu pokoleń zmieniał w kierunku przewagi ilościowej cech korzystnych dla danego środowiska. W ten sposób będzie się on różnił od zbiorów cech genetycznych populacji żyjących w innych warunkach środowiskowych. Prócz cech wrodzonych w formowaniu się hipotetycznego charakteru narodowego odgrywałyby rolą cechy nabyte, uwarunkowane tzw. dziedziczeniem społecznym, a więc panującymi w danym środowisku modelami zachowania się. Stosując jedną z typologii psychiatrycznych, można by globalnie określić społeczeństwo polskie jako charakteryzujące się przewagą cech histerycznych i psychastenicznych. Cechy histeryczne (Brzezicki nazwał je skirtotymnymi, od greckiego skirao - tańczę, dla podkreślenia swoistych niuansów odróżniających je od klasycznego typu histerycznego) najlepiej reprezentuje polski szlagon. Cechy te -to chęć imponowania otoczeniu, efekciarstwo bez poczucia obowiązku,polskie „zastaw się, a postaw się", fantazja granicząca z pseudologia phantastica, uczucia burzliwe, choć płytkie, łatwo i szybko przechodzące z jednej skrajności w drugą. Natomiast cechy psychasteniczne najlepiej oddaje postać polskiego kmiotka. To człowiek cichy, pokornego serca, niskiego o sobie mniemania, pracowity i obowiązkowy, unikający zwady, chętnie by on skrył się pod ziemią, by nikomu nie zawadzać. W pewnej mierze oba przeciwstawne typy osobowości dopełniają się tak, że społeczeństwo złożone z takich ludzi może egzystować; jedni sejmikują, drudzy pracują. Zniknął szlachcic i znika chłop polski, ale pewne formy zachowania się przetrwały; nadal spotyka się szlachecką fanfaronadę i kmiecą pilność. Oba opisane, na pierwszy rzut oka przeciwstawne, typy łączy jedna ważna cecha. Dla jednych i drugich naczelnym pytaniem życia jest: „Co inni o mnie pomyślą?" Histeryk stara się zdobyć aprobatą otoczenia błyszczeniem, fanfaronadą, „brylowaniem", a psych-astenik - cichą obowiązkowością. Tego typu pytanie świadczy o słabości „autoportretu", własnego obrazu siebie{self-concept). Używając modnego dziś w psychologii i psychiatrii określenia,można rzec, że jest dowodem pewnej niedojrzałości psychicznej. Jedną bowiem z cech psychicznej dojrzałości jest umiejętność obiektywnego spojrzenia na siebie i umiejętność odpowiedzenia samemu sobie na pytanie „jaki ja jestem?". Jest to pytanie typowe dla wieku młodzieńczego. W tym okresie życia może ono być źródłem udręki. Przy ujemnych ocenach siebie samego może dojść nawet do prób samobójstwa. By wykazać się przed sobą samym i otoczeniem, taki człowiek jest zdolny do narażenia swojego życia (młodzieńcza postawa heroiczna). Alkohol redukuje udrękę pytań związanych z obrazem samego siebie. Pod jego wpływem człowiek wydaje się sobie lepszy, szlachetniejszy, inteligentniejszy, odważniejszy itp. Trzeba jednak pić do dna, by dojść do dna swej duszy. A żadna tego w rzeczywistości nie ma, więc im głębiej się schodzi, tym większą ciemność się widzi i zapanowuje ochota skończenia ze sobą, w czym też alkohol pomaga,przynosząc zamiast śmierci utratę świadomości. Wydaje się więc, że pewne swoiste cechy polskiego alkoholizmu wywodzą się z hipotetycznego charakteru narodowego, szczególnie z jego elementów psychastenicznych i histerycznych. Leczenie w takich wypadkach powinno polegać na wzmocnieniu u pacjenta własnej wartości i na wdrażaniu go w sztukę obiektywniejszego spojrzenia na siebie. Wiele dziś mówi się i pisze na temat zgubnych wpływów współczesnej cywilizacji technicznej na zdrowie ludzkie. Gwałtowna zmiana środowiska naturalnego w sztuczne, stworzone przez człowieka, jakiej świadkami jesteśmy w obecnym stuleciu, jest silnym czynnikiem nerwicorodnym. Przy próbach analizy szkodliwości współczesnej cywilizacji dochodzi się do pesymistycznych wniosków,że wszystko, co z niej wypływa, szkodzi ludzkiemu zdrowiu. Przez technikę zatrute są trzy żywioły: powietrze, woda i ziemia. Przez nią są skomplikowane stosunki międzyludzkie, a kanony ludzkiego współżycia naruszone. Przez nią zmniejsza się „przestrzeń życiowa" człowieka, jest mu za ciasno, zbytnio ociera się o innych ludzi, stąd wzrost uczuć negatywnych w stosunku do bliźnich,wszelkie jego działanie napotyka opór, rezygnuje więc z postawy twórczej na rzecz konsumpcyjnej itd.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement